Autor: Ryszard
Ćwirlej
Tytuł: Rajski
zakątek
Cykl: Marcin Engel, tom 3
Data
premiery: 27.03.2024
Wydawnictwo: Harde
Liczba stron: 400
Gatunek: kryminał
Ryszard Ćwirlej to jeden z tych polskich
kryminalnych autorów, którzy zdają się być na rynku od zawsze. A jednak nie, to
niecałe dwadzieścia lat - autor debiutował w 2007 roku. Kiedyś znany był z
dwóch cykli - kryminałów retro toczących się w przedwojennym Poznaniu i
kryminałów tak zwanych neomilicyjnych toczących się w czasach PRL-u. Mnie
jednak autor przekonał do siebie niedawno, wraz z jego nowym współczesnym
cyklem o dziennikarzu Marcinie Engelu, który jest kryminałem lekkim, takim
trochę z przymrużeniem oka. Poza tymi trzema seriami, autor pisze jeszcze dwie
współczesne, więc jego dorobek jest bogaty - na swoim koncie ma już prawie
trzydzieści książek. Kiedyś pracował w telewizji i radiu, teraz prócz pisania
zajmuje się również nauczaniem - jest wykładowcą na Wydziale Nauk Politycznych
i Dziennikarstwa Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu.
Historia “Rajskiego zakątka” toczy się w
czerwcu 2023 rok. Matylda, była milicjantka, od dawna emerytka po raz pierwszy
w życiu wybiera się do sanatorium - jej celem jest Ustroń, ten położony w
górach, w Beskidach. Z początku trochę przejęta tym, co ona tam będzie całymi
dniami robić, szybko ten problem rozwiązuje - dzwoni do niej przyszywany
wnuczek, dziennikarz Marcin Engel, który prosi ją, by przyjrzała się dziwnego
zaginięciu ciotki Dżesi, modelki i jego byłej dziewczyny, z którą łączy go
ciągle dosyć skomplikowana relacja. Ciotka zniknęła właśnie w Ustroniu, kilka
dni temu - też wybrała się tam, by trochę sobie odpocząć. Zatem gdzie się
podziała? Przecież człowiek nie może zapaść się pod ziemię? W Ustroniu jednak
poza górami i okolicznym klasztorem nic nie ma…
Książka składa się z prologu, 10 rozdziałów i
epilogu. Każdy rozdział to jeden dzień akcji, podzielony na krótkie
naprzemiennie opowiadające o różnych bohaterach fragmenty, które określone są
zarówno miejscem zdarzeń, jak i godziną. Narracja prowadzona jest w pierwszej
osobie czasu przeszłego przez Marcina oraz w trzeciej osobie czasu przeszłego z
perspektywy kilku innych postaci: jest oczywiście Matylda, ale i między innymi
jej sanatoryjna współlokatorka czy lokalni policjanci. Styl powieści jest
delikatnie humorystyczny, widać, że autor bawi się słowem i konwencją. Język
dopasowany jest do postaci, lokalni wypowiadają się gwarą, duchowni unikają przekleństw,
a Dżesi przyprawia o napady śmiechu swoją nowomową i młodzieżowym słownictwem.
Całość utrzymana jest w spokojnym i lekko humorystycznym tonie. Czyta się
doskonale!
“Nie wiedziałam, że rozwiązywanie zagadek kryminalnych jest takie superanckie.”
Tym, co po raz kolejny mnie u tego autora
zachwyciło, to jego barwne kreacje postaci, którym bez skrępowania oddaje głos,
a które poprzez swoje niebanalnie spojrzenie na świat często raczą nas
ciekawymi i bardzo trafnymi spostrzeżeniami. I choć jest to cykl, w którym
narratorem (przynajmniej częściowym) jest Marcin, dziennikarz, to nikt nie
zaprzeczy, że show kradnie mu Matylda. To niesamowita kobieta, babka z
charakterem, która nie może być bardziej odległa od tego, jaki obraz w głowie
widzimy myśląc o emerytce. Przebojowa, odważna, czasem impulsywna, nie ma kiedy
się nudzić - cały czas w ruchu, cały czas za czymś goni. Nic więc dziwnego, że
odpoczynkiem w sanatorium była lekko przerażona. Fanka papierosów, koniaku i
dobrych kryminałów, o poglądach mocno antykościelnych, która ma tendencję do
zjawiania się w miejscach, w których potrzeba detektywki… W tym tomie dosyć w
podobnym stylu przedstawiony jest jeden z lokalnych policjantów - może i jest
bardziej leniwy i nie ma tak mocno klarownych poglądów, ale jakaś taka
niewymuszona dociekliwość, ciekawość i naturalny komizm ładnie zgrywają się z
tym, co prezentuje Matylda.
“Nieprawdopodobny zbieg okoliczności, jak w klasycznej powieści Joanny Chmielewskiej pod tytułem ‘Zbieg okoliczności'. Byle tylko nie wyszła z tego - tak jak w tym kryminale - komedia omyłek, choć z Matyldą w roli głównej to całkiem prawdopodobne.”
Oczywiście narratorowi Marcinowi też niczego
nie brakuje - jednak to postać całkiem innego rodzaju. Trochę zależna od swoich
partnerek - kiedyś od Dżesi, teraz od Kamy. Choć sam twierdzi, że to po prostu
zgodność charakterów, to wydaje się, że jednak to Marcin się ugina pod twardymi
kobiecymi sylwetkami. Jest to postać przyjemna, lekka, delikatnie zabawna,
która nie całkiem radzi sobie w życiu prywatnym - może właśnie dlatego tak
ważne są dla niego jego partnerki?
Jest i Kama, i Dżesi, jest też jej nowy
partner, a wszystkie te postacie na swój sposób budzą sympatię. Najzabawniejsza
jest Dżesi, choć czasem jest to taki trochę śmiech przez łzy - pewnie wszyscy
dobrze znamy tak egoistyczne, narcystyczne charaktery z życia, którym pod
płaszczykiem niefrasobliwości bardzo dużo uchodzi na sucho.
“Niekiedy trzeba okłamać nawet swoich bliskich, bo nadmierna troska może być zabójcza. Szczególnie gdy zajmujemy się rozwikłaniem zagadki rodem z thrillera.”
Mam jednak wrażenie, że w tym tomie postaci
komediowych jest nieco mniej niż w “Tęczowej dolinie' (recenzja - klik!), tak
naprawdę, jeśli chodzi o postacie pojawiąjące się tylko w tej części, to prócz
lokalnego policjanta innych zabawnych charakterów nie ma. Raczej skupiamy się
na poważniejszych tematach - gadamy o kościele, o roli chrześcijaństwa w
otoczeniu, o dziwnych zasadach w duchowieństwie panujących. Nic dziwnego, w
końcu akcja kręci się wokół lokalnego klasztoru, który nie jest objęty władzą
katolicką - to ciekawa historia, warta zgłębienia po lekturze powieści.
“U nas jest cisza i spokój. Ludzie mówią o tym miejscu, że to rajski zakątek. Przyjeżdżają do nas goście z całej Polski, żeby zażyć spokoju i radości obcowania z Panem.”
Sama intryga kryminalna toczy się dosyć
spokojnym tempem, choć i to raczej do czasu. Przez większą część powieści zagadka
przeplata się z dygresyjnymi rozmowami czy spostrzeżeniami postaci, ale w tym w
sumie tkwi urok tej powieści - tu wszystko dobrze do siebie pasuje, a ten lekki
ton sprawia, że czytelnik wcale nie oczekuje akcji gnającej na łeb, na szyję.
Ostatecznie jednak i w intrygę wplatają się wątki rodem z filmów Tarantino, a
zagadka zaskakuje, choć zbudowana jest tak, że raczej trudno byłoby wpaść na
jej rozwiązanie samodzielnie. Autor sprytnie prowadzi czytelnika w taki sposób,
że raczej krąży wokół tematu niż podaje go na tacy. Bardzo przyjemnie
poprowadzona intryga, choć przyjemnie w kontekście tego typu zagadki to może
nie całkiem trafne określenie, bo nie będę ukrywać - w samej intrydze nic
zabawnego nie ma.
“Czuję się jak w jakimś angielskim horrorze. Te starożytne mury klasztoru i zagadka śmierci wyjaśniona przez ekipę detektywów.”
W poprzednim tomie autor zabrał nas do
morskiego Ustronia, teraz przenosimy się w góry. I ten górski klimat oddany
jest w pełni, lokalność, mała, dosyć zamknięta społeczność, spokój i
nastawienie na turystykę to cechy, który od razu rzucają się w oczy. Marcin ze
swoją ekipą przyjeżdża również do Ustronia w celach służbowych, a to daje nam
pretekst do pooglądania kojących, pełnych przyrody widoków.
“Ludzie niestety nie myślą racjonalnie i przede wszystkim nie mają podstawowej wiedzy o zagrożeniach, z jakimi można się spotkać w górach. Przede wszystkim lekceważą nasze Beskidy, bo im się wydaje, że to pagórki porośnięte lasem, a tymczasem to niebezpieczne góry, do których trzeba odnosić się z szacunkiem.”
Podsumowując “Rajski zakątek” to kryminał
utrzymany w lekko komediowym stylu - nie jest to z pewnością ani mroczny
kryminał, ani komedia kryminalna, dlatego też kryminał z przymrużeniem oka
wydaje się najtrafniejszym określeniem. Barwne kreacje postaci, spokojnie
prowadzona akcja pełna ciekawych spostrzeżeń na temat naszej codzienności,
ludzkich charakterów czy podejścia do religii i intryga, która gdzieś tam w tle
nadaje historii lekko złowieszczy ton. Całość wypada spójnie, rozrywkowo i po
prostu dobrze - czuć, że sam autor dobrze się bawił wymyślając tę historię.
Polecam tym, którzy lubią zabawy słowem i konwencją, i którzy nie potrzebują
obrzydliwych opisów i szybkiej akcji, by dobrze się przy powieści kryminalnej
bawić. Ja bezsprzecznie czekam z niecierpliwością na kolejne przygody Matyldy i
spółki!
Moja ocena: 7,5/10
PS. Książkę bez problemów można czytać bez
znajomości tomów poprzednich, wszystkie informacje potrzebne do zrozumienia
zależności pomiędzy postaciami serii, autor i w tym tomie objaśnia.
Recenzja powstała w ramach współpracy ambasadorskiej z Wydawnictwem Harde.
Dostępna jest też w abonamencie
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz