Autor: Richard
Osman
Tytuł: Ostatni
gasi światło
Cykl: Czwartkowy
Klub Zbrodni, tom 4
Tłumaczenie: Olga Mysłowska
Data premiery: 27.03.2024
Wydawnictwo: Agora
Liczba stron: 448
Gatunek: kryminał
cozy crime
Richard Osman na rynku brytyjskim znany jest
od dawna - tyle, że w branży telewizyjnej. Był producentem, gospodarzem między
innymi znanego brytyjskiego teleturnieju w stylu komediowym. Na rynku literackim
jednak pojawił się niedawno – w roku 2020 zrobił sobie prezent na pięćdziesiąte
urodziny i napisał książkę. Był to pierwszy tom serii Czwartkowy Klub Zbrodni o
tym samym tytule. To znaczy u nas książka początkowo ukazała się pod innym -
“Morderców tropimy w czwartku” - i dopiero w roku poprzednim, w 2023 wydana
została ponownie pod właściwym tytułem. Zawdzięczamy to Wydawnictwu Agora,
które w przeciągu siedmiu miesięcy dostarczyło nam wszystkie cztery dostępne
tomy tej serii (recenzje - klik!). Aktualnie autor zajmuje się przede wszystkim pisaniem, jednak z
pojawiania się w TV nie zrezygnował całkowicie, a od 2023 współprowadzi też
pocast. Na jego rynku rodzimym w tym roku, dokładnie na końcówkę września
zaplanowana jest premiera jego piątej powieści, nie będzie to jednak część
znanego już nam cyklu, a osobna historia kryminalna, początek innej serii
powieściowej. Emeryci należący do Czwartkowego Klubu Zbrodni po raz piąty mają
wrócić w przyszłym roku - oczywiście na rynku angielskim, choć nie ukrywam, że
mam cichą nadzieję, że i polski wydawca nie da nam długo czekać na polskie
tłumaczenia!
Historia “Ostatni gasi światło” rozpoczyna się
w środę 26 grudnia, drugiego dnia świąt Bożego Narodzenia. Na osiedlu dla
seniorów Cooper Chase członkowie Czwartkowego Klubu Zbrodni, czyli Joyce,
Elizabeth, Ron i Ibrahim właśnie jedzą wspólny świąteczny obiad, na który
zaprosili również nowego członka tej emeryckiej społeczności - Mervyna.
Oczywiście mężczyzna pojawia się na zaproszenie Joyce, której jest go szkoda,
bo widzi jak trudno jest mu nawiązać nowe znajomości. Podczas obiadu jednak
dowiadują się, że Mervyn chyba daje się naciągać oszustom internetowym… trzeba
się więc temu przyjrzeć. Jednak nie ten temat jest ich główną kryminalną
atrakcją końcówki tego roku - wieczorem tego samego dnia dochodzi do
morderstwa. Ofiarą pada znany im antykwariusz Kuldesh, który pomógł im
rozwiązać poprzednią zagadkę kryminalną. To dobry znajomy Stephena, męża
Elizabeth, który prawdopodobnie w jakiś dziwny sposób wplątał się w aferę
narkotykową… Zatem Czwartkowy Klub Zbrodni bierze się do roboty, choć tym razem
ich działania przebiegają nieco inaczej - Elizabeth, która do tej pory im
przewodziła, trochę wycofuje się z roli szefowej, zaprząta ją problem prywatny,
a i Chris i Donna, para detektywów z lokalnego posterunku nie do końca jest z
nimi w stanie współpracować - sprawę przejęła Narodowa Agencja ds
Przestępczości. Czy mimo wszystko uda im się dojść do sedna sprawy? Czy będą
mieli na to czas i energię, kiedy w Cooper Chase tak dużo się dzieje?
“- Nie wszystko musi wyglądać jak w filmach płaszcza i szpady - mówi Jill. - To nie Netflix.- Przy moim życiu Netflix wysiada - mówi Elizabeth.”
Książka składa się z prologu i 3 tytułowanych
części, które w sumie liczą 89 krótkich rozdziałów. Narracja prowadzona jest
naprzemiennie przez emerytów, zaprzyjaźnionych policjantów, jak i osoby
zamieszane w te intrygę kryminalną w trzeciej osobie czasu teraźniejszego przez
narratora wszechwiedzącego oraz prze Joyce w narracji pierwszoosobowej pisanej
w coś na wzór pamiętnika. Styl powieści jest lekki i przyjemny, dialogów jest
dużo, pisane są z humorem, ale nie brakuje też kilku chwil na refleksje,
głównie te dotyczące czasu i przemijania. Narracja Joyce językowo nieznacznie
różni się od pozostałych, ogólnie jednak w książce raczej nie ma przekleństw.
Całościowo utrzymany jest klimat przyjemnej, optymistycznej opowieści, choć
przecież opowiada o śledztwie dotyczącym dosyć groźnej zbrodni, jak i tematach
mocno gorzkich, szczególnie u schyłku życia. Już przy pierwszym spotkaniu z
Osmanem zachwyciłam się tym, jak dobrze wychodzi mu tak kontrastowe połączenie,
a ten tom nie tylko mi o tym przypomniał, ale i zachwyt pogłębił.
“Czyli teraz wywołujesz z przyjaciółmi wojny narkotykowe. Wolałem, jak pisałeś do urzędu gminy zażalenia w sprawie wywozu śmieci.”
Mimo osadzenia akcji w środowisku emeryckim,
kryminalne tematy jakie wszystkie cztery tomy poruszają, są dosyć niebezpieczne,
kręcą się wokół bardzo niebezpiecznych grup przestępczych. W tym rozpatrujemy
temat przemytu i dystrybucji narkotyków, a zatem w historie wplecione są
niebezpieczne narkotykowe gangi. Jest też wątek fałszerzy sztuki. Te tematy,
szczególnie ten pierwszy wydają, się raczej za bardzo niebezpieczne dla
emerytów, a jednak nasi bohaterowie dobrze się w tych sytuacjach odnajdują. I
co najważniejsze - wychodzi to bardzo naturalnie, a do tego wprowadza w fabułę
kolejny wątek humorystyczny.
“Twojego nazwisko nie znam, ale to ty odwiedzasz Connie Johnson w Darwell. Podobno jesteś marokańskim importerem kokainy. To prawda?“
Sama intryga prowadzona jest ciekawie, choć
nie toczy się specjalnie szybkim tempem. W tym tomie szczególnie mocno oddany
jest pewien wątek prywatny postaci, więc są momenty, gdy to nim się zajmujemy,
a zagadka kryminalna schodzi na drugi plan. Mnie jednak to w żaden sposób nie
przeszkadzało, a wręcz odwrotnie - dzięki temu mocniej doceniłam tę historię,
to, jak ostatecznie tworzy spójną, jedną całość. Zagadka jest zbudowana dobrze,
jest logiczna i zaskakująca.
“(...) obawiam się, że w tym przypadku chyba już tylko walę głową w ścianę. Jednak mam nadzieję, że kiedyś znajdę właściwą ścianę. I że ta ściana to będą otwarte drzwi. A ja jeszcze będę mieć głowę.”
Jak to w seriach bywa, w tym tomie spotykamy
się z postaciami, które już dobrze z serii znamy, ale pojawiają się również
nowi bohaterowie, większość z nich to gwiazdy tylko tego tomu, choć wydaje się,
że kilka innych może zostać z serią na dłużej. Każda kreacja jest dopracowana,
ciekawa, jednak największą uwagę zwraca tutaj nam ta główna czwórka, która
aktualnie przeżywa coś naprawdę trudnego - mierzy się ze śmiertelnością, z
poczuciem, że czas nieustannie ucieka, życie się zmienia, a to co było chwilę
temu, już nie wróci. To właśnie dlatego ten tom z całej serii uznaję za
najsmutniejszy, najmocniej wzruszający - tematy są ważne, ale i trudne, bo
przecież nikt nie chce myśleć o tym, co czeka nas na końcu.
“Dlaczego zegar w przedpokoju nadal chodzi? Czy nie wie, że kilka dni temu czas się zatrzymał?”
Jednak wracając jeszcze na moment do postaci,
to zdaje się, że każda postać z serii w tym tomie w pewien sposób dojrzewa,
zmienia się. Na przykład Joyce, do tej pory szara myszka chowająca się gdzieś w
tle, teraz zaczyna odgrywać bardziej przywódczą rolę. Ron dopuszcza do siebie
emocje, Ibrahim w pewien sposób też w końcu się otwiera. Elizabeth, była
agentka specjalna, która zawsze zachowywała zimną krew, teraz mierzy się z
wydarzeniami, które mogą ją emocjonalnie przytłoczyć, a zatem i ona pokazuje na
swoją całkowicie inną twarz.
“Wszyscy jesteśmy nic nieznaczącymi mgnieniami w historii, w świecie, którego nic a nic nie obchodzi, czy umrzemy, czy przeżyjemy.”
Tym, co lubię w tej serii, jest również to, że
poza czystą rozrywką jaką daje komediowy wydźwięk rozmów postaci i solidne
intrygi kryminalne, są tematy, jakie poprzez kreacje postaci i ich spojrzenie
na świat porusza. Z jednej strony pokazuje, że niezależnie od wieku każdy z nas
chce nowych bodźców, chce działać, realizować swoje pasje i po prostu żyć. Z
drugiej daje nieco inną perspektywę - podkreśla jak cenne jest życie, każdy
jeden dzień. Ukazuje też problemy, z jakimi przychodzi się mierzyć w starszym
wieku - te zdrowotne – dotyczące ciała i umysłu, ale przede wszystkim
emocjonalne, kiedy grono osób wokół zaczyna się wykruszać, świat się zmienia, a
człowiek już nie do końca za nim podąża. To temat w tym tomie poruszany choćby
przez postać Mervyna, który pada łatwą ofiarą oszustw internetowych.
“Przychodzi taki moment, kiedy częściej zaglądamy do naszych albumów ze zdjęciami, niż oglądamy wiadomości w telewizji Kiedy usuwamy się z czasu i pozwalamy, by on zajął się swoimi sprawami, a sami zajmujemy się swoimi. Po prostu przestajemy tańczyć do jego muzyki.”
Oczywiście “Ostatni gasi światło” to powieść,
którą da się czytać osobno, niezależnie od serii, choć sama tak bardzo
pokochałam bohaterów Czwartkowego Klubu Zbrodni, że gorącą polecam wszystkim
całość, by w pełni docenić te wielowymiarowe kreacje postaci. Jednak myślę, że
nawet bez znajomości serii, ten tom dostarczy dużo emocji, dużo wzruszeń i
przemyśleń, ale i oczywiście ciekawą rozrywkę. Tym bardziej, że wydaje mi się,
że ta historia nieco odbiega od poprzednich - jest bardziej refleksyjna, daje
mocne poczucie, że coś się w niej nieodwracalnie kończy. Polecam fanom dobrych
klasycznych powieści detektywistycznych, które osadzone są we współczesnej
rzeczywistości, które nie tylko dobrze bawią, ale i dają do myślenia.
“Już od prawie osiemdziesięciu lat oglądam kwitnące żonkile i nadal jest to dla mnie cud. Tak jak to, że wciąż tu jestem i mogę to robić, a tylu ludzi już nigdy ich nie zobaczy.”
Moja ocena: 8/10
Recenzja powstała w ramach współpracy z
Wydawnictwem Agora.
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz