Autor: Cilla
& Rolf Börjlind
Tytuł: Dobry
samarytanin
Cykl: Olivia Rönning i Tom Stilton, tom 7
Tłumaczenie: Elżbieta Ptaszyńska-Sadowska
Data premiery: 13.03.2024
Wydawnictwo: Sonia Draga
Liczba stron: 432
Gatunek: kryminał
Cilla i Rolf Börjlind to popularni szwedzcy
scenarzyści filmowi i telewizyjni. W branży filmowej działają od lat 80tych XX
wieku, na swoim koncie mają ponad 40 scenariuszy do filmów i seriali. Kiedy ich
kariera w tej branży zaczęła się wyciszać, zajęli się tworzeniem powieści. W
2012 roku debiutowali kryminałem “Przypływ”, który jest pierwszym tomem serii z
detektywami Olivią Rönning i Tomem Stiltonem. Szybko zdobyli przychylność
czytelników, prawa do publikacji sprzedane zostały do innych krajów, a autorzy
tworzą sobie dalej na spokojnie - aktualnie cykl liczy na ich rynku rodzimym
osiem tomów. U nas seria wydawana była w latach 2013-2017 przez Wydawnictwo
Czarna Owca, w 2021 przejęło ją Wydawnictwo Sonia Draga, które dostarczyło
polskim czytelnikom nowe, spójne wydania wszystkich dostępnych w Polsce tomów.
Aktualnie jest ich siedem, “Dobry samarytanin” to najnowszy z nich. Warto też
zaznaczyć, że książka ta w Szwecji wydana została trzy lata wcześniej, w 2021.
Dlaczego warto? O tym za moment.
Sztokholm, czasy współczesne, mokra jesień.
Cały świat siedzi w izolacji wymuszonej przez pandemię koronawirusa. Ludzie są
już zmęczeni miesiącami zamknięcia, z niecierpliwością czekają na szczepionki i
powrót do normalności. W tym czasie na spotkaniu detektywów online nie pojawia
się Olivia. Lisa, jej zawodowa partnerka i przyjaciółka zaczyna się niepokoić,
gdy kobieta nie odbiera telefonu. Dzwoni do Lukasa, jej partnera, on ostatni kontakt
miał z nią w piątek… zatem trzy dni temu. Co się dzieje z Olivią? Po
odwiedzeniu jej mieszkania, które okazuje się puste, zaczyna wysuwać się na
przód hipoteza o ataku stalkerki Lukasa. Czy faktycznie posunęłaby się do
skrzywdzenia Olivii? Przyjaciele policjantki mimo pandemii ruszają na
poszukiwania, a te szybko kończą się w ogniu - właśnie spłonęła chatka
stalkerki, a w środku znajduje się jedno spalone ciało… Kto to jest? Czy śmierć
nastąpiła w wyniku pożaru czy ogień miał po prostu zniszczyć wszystkie ślady? I
czy sprawca na pewno jest tak oczywisty jak się z początku wydaje?
Książka rozpisana jest na nienumerowane
kilku-, kilkunastostronicowe rozdziały, a te dzielą się na krótsze fragmenty
oddzielane gwiazdkami. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu
przeszłego przez narratora wszechwiedzącego - przedstawia nam historię z punktu
widzenia kilku postaci: Olivii, Lisy, Luny, Mette i jeszcze kilku innych
postaci, wchodzi w ich głowy, ale też czasami daje znać, że jednak wie więcej
niż wiedzą postacie. Z początku kilka rozdziałów opisanych jest również w
narracji pierwszoosobowej z perspektywy Olivii, dzięki czemu czytelnik od
początku wie co się z nią dzieje. Styl powieści jest przyjemny, spokojny,
płynny, nie zauważyłam, żeby pojawiały się w nim przekleństwa. Całość czyta się
dobrze.
Od razu przyznam się, że po tom siódmy
sięgnęłam jako pierwszy, a zatem było to moje pierwsze zetknięcie z bohaterami
tej serii. Z pewnością mogę powiedzieć, że czuć, że jest to seria, na kreacje
postaci autorzy poświęcają dużo miejsca, czuć tę więź jaka łączy wszystkich
śledczych, a gdzieś tam wspomnienia o ich przeszłości wzbudzają chęć, by
poprzednie tomy nadrobić. Jednak o tym tomie opowiem Wam jak o powieści
osobnej. I tak obserwujemy cztery grupy postaci związanych ze śledztwem - są
dwie młode kobiety: Lisa i Olivia, która żyje w związku z malarzem Lukasem,
jest starsze małżeństwo Mette i Mårten, którzy wydają się być już na emeryturze
oraz Tom ze swoją partnerką Luną. Zarówno Mette z Mårtenem, jak i Tom z Luną
zdają się mocniej odczuwać to, co aktualnie dzieje się w ich świecie, boją się
wirusa, ściśle przestrzegają zasad bezpieczeństwa. Tomowi jako jedynemu zdaje
się to nie przeszkadzać, pozostała trójka nie za bardzo potrafi odnaleźć się w
tej społecznej izolacji.
Bo właśnie ta rzeczywistość, ta, którą sami
dobrze jeszcze pamiętamy, jest tu bardzo wyraźnie przedstawiona. Czujemy ten
lęk o najbliższych, o samych siebie, w nierównej walce z nieobliczalnym
wirusem. Na wstępie podkreślałam rok wydania książki, bo w 2021 u nas też sporo
powieści było osadzone w tej rzeczywistości. Teraz w “Dobrym samarytaninie” do
tego wracamy, wracają wszystkie te zatrważające emocje, przez co lektura nie
jest łatwa, a wręcz wydaje mi się, że jakoś tą rzeczywistość w fikcji
literackiej przyjmowałam lepiej, kiedy sami przez to przechodziliśmy, teraz to
wspomnienie, spojrzenie wstecz, które wywołuje smutek.
“To był ponury czas.Czas przygarbionych, przemykających pojedynczo pod ciągle szarym niebem milczących ludzi uciekających przed niewidzialnym zabójcą. Albo ukrywających się w domach, odizolowanych, nawiedzanych jedynie przez choroby psychiczne. To był czas życia na odległość.”
Intryga kryminalna toczy się torami
zaskakującymi. Z początku skupiamy się na szukaniu Olivii, a w momencie, kiedy
wydaje się, że sprawa jest zamknięta i w sumie nie wiadomo o czym będzie dalsze
300 stron (oby nie tylko o koronawirusie!), to nagle dostajemy taki zwrot
akcji, że starcza już do samego końca. Z początku tempo prowadzenia historii
jest umiarkowane, skupiamy się równie mocno na zawodowych tematach śledczych, co
na ich życiu prywatnym. Później akcja w pewnym momencie mocno przyspiesza, dużo
dzieje się w bardzo bliskim odstępie czasu, by zaraz ponownie zwolnić i już
doprowadzić nas na spokojnie do końca tej historii. Nie jest to więc popularne
rozwiązanie, sama może też nie czułam ciągłego napięcia, ale mimo wszystko to
dobra, ciekawa historia, którą czytelnik po prostu ma chęć poznać. Sama intryga
kieruje nas w zaskakujące rejony, zarówno osadzone na motywach współczesnych,
jak i sięgające zbrodni sprzed lat.
Szukając informacji o autorach, wpadłam na
stwierdzenie, że ich proza jest zaangażowana społecznie. I faktycznie tak jest.
Poza dobrze i szeroko opisanymi emocjami, jakie pandemia budziła w
społeczeństwie, skupiamy się też na wszystkich dziwnych aferach jakie
wywoływała - teorie spiskowe, podział społeczeństwa na tych chętnych
szczepieniom i tych nie - dobrze to wszystko pamiętamy, i tu przytoczone jest
równie bogato. Oczywiście w książce pojawia się też nieco innych wątków,
tematów jak np. życie z chorobą psychiczną, ale jednak to te tematy skupione wokół
pandemii są najmocniej odczuwalne.
“Człowiek jego pokroju, który w żadnej sytuacji nie pozwala sobie choćby na cień słabości i nigdy się nad sobą nie użala, ma naturalną potrzebę, by dać upust własnemu napięciu i lękowi, kiedy niebezpieczeństwo już minie.”
Podsumowując, “Dobry samarytanin” to spokojny,
skandynawski kryminał skupiony równie mocno na zaskakującej zagadce kryminalnej,
co na postaciach i rzeczywistości w jakiej żyją. Emocje, jakie przeżywają tu
postacie, są oddane naprawdę dobrze, czujemy ich lęk, strach o losy
najbliższych, niepokój o tych, których życie jest zagrożone i ogólnie o to, jak
wyglądać będzie przyszłość. Na tym mocno rysującym się tle rozgrywa się zagadka
kryminalna, która prowadzona jest dosyć filmowo, widzę w niej kilka naprawdę
dobrych kadrów. Jest spójna, logicznie złożona, choć ze względu na swoją
tematykę nie porwała mnie tak, bym nie mogła się od niej oderwać. Jednak same
postacie wzbudziły we mnie sympatię i ciekawość swoich losów, więc z pewnością
będę się starać, by te pierwsze spotkanie z nimi, nie było ostatnim.
Moja ocena: 7/10
Recenzja powstała w ramach współpracy z
Wydawnictwem Sonia Draga.
Dostępna jest też w abonamencie
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz