Autor: J.D.
Robb
Tytuł: Zapomniane
na śmierć
Seria: Oblicza
śmierci, tom 53
Tłumaczenie: Bogumiła Nawrot
Data premiery: 14.02.2024
Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 512
Gatunek: powieść
kryminalna
J.D. Robb to kryminalny pseudonim Nory
Roberts, autorki powieści obyczajowych i romansowych, która publikuje już od
prawie połowy wieku! Swoją karierę pisarską rozpoczęła w latach 80tych, w 1995
roku pojawiła się po raz pierwszy z serią futurystycznych powieści kryminalnych
Oblicza śmierci, która wtedy miała być zaledwie trylogią. Teraz, trzydzieści
lat później, seria zbliża się już do liczby sześćdziesięciu tomów! Aktualnie
autorka wydaje dwa tytuły tej serii na rok, na polskim rynku jesteśmy pięć tomów
do tyłu, u nas swoją premierę miał właśnie tom pięćdziesiąty trzeci pt.
“Zapomniane na śmierć”. Oczywiście ze względu na ogromną liczbę tomów, każdy z
nich da się czytać oddzielnie, sama z serią jestem dopiero od tomu
pięćdziesiątego (recenzja - klik!). Jest to seria lekka, rozrywkowa, raczej
pozbawiona fragmentów makabrycznych, zagadki kryminalne opierają się głównie na
dobrej dedukcji i pracy śledczych. Jak na Norę Roberts przystało, oczywiście
pojawia się w każdym tomie niewielki wątek miłosny, jednak biorąc pod uwagę kto
stoi za tymi powieściami, nie ma nic dziwnego w tym, że nawet w kryminale u
Roberts musi pojawić się i taki wątek. Na szczęście w większości przypadków
bywa raczej marginalny.
Historia “Zapomnianych na śmierć” toczy się w
przeciągu kilku dni w maju 2061 roku na terenie Nowego Jorku. Z samego rana
wybierając się do pracy Eve zostaje wezwana na miejsce zbrodni - na jednym z
placów budowy w Hudson Yards w kontenerze na śmieci zostały znalezione zwłoki
około pięćdziesięcioletniej kobiety. Wygląda na to, że została uderzona w
głowę, jej ciało zapakowano w folię i wrzucono do kontenera. Miejscowi
policjanci szybko rozpoznają w niej pewną bezdomną, która kręciła się w tej
okolicy, kobietę, która rozdawała wszystkim origami i zajmowała się notowaniem nawet
najmniejszych wykroczeń jakich była świadkiem, często później przekazywała je
policji. Zatem czy tej nocy na placu budowy widziała i zapisała coś, za przez
co zginęła? Eve jeszcze nie zdążyła dokładnie zobaczyć miejsca zbrodni, kiedy dostaje
kolejne wezwanie - zaledwie kilka przecznic dalej, w starym, rozbieranym teraz
budynku znalezione zostały kości kobiety z niemowlęciem. Wygląda na to, że była
w tym budynku zamurowana… Teraz jest to teren męża Eve, Roarke'a, ale zaledwie
od niedawna, wykupił go od firmy Singer Family Developers, która tak się
składa, że jest również właścicielem placu budowy, na którym znaleziono zwłoki
bezdomnej… Czy to możliwe, by tego samego dnia odkryto dwie zbrodnie ze sobą
powiązane, mimo że dzieli jest prawie czterdzieści lat?
Książka składa się z 23 rozdziałów i epilogu.
Rozdziały są dosyć długie, ale podzielone są na scenki liczące po kilka stron,
zatem ich lektura nie jest kłopotliwa. Narracja prowadzona jest w trzeciej
osobie czasu przeszłego przez narratora podążającego za Eve, który chętnie
przedstawia czytelnikowi nie tylko zdarzenia, ale i emocje, myśli bohaterki.
Książka pisana jest językiem codziennym, przede wszystkim oddającym powagę
zbrodni, jednak w dialogach widać czasem rozładowujące napięcie nutki humoru.
Czasami gdzieś tam w trakcie lektury trafiłam na nieco dziwne sformułowania, trochę też denerwowała mnie niekonsekwencja w stosowaniu feminatywów, ale jako że traktuję książkę czysto rozrywkowo, to nie zamierzam się specjalnie
stylistyki czepiać. Ogólnie książkę czyta się lekko i bezproblemowo, tak jak
powinno się czytać tego typu powieści.
“- Sądzicie, że to było zabójstwo! (...)- Właśnie tym się zajmujecie. Zabójstwami.- Ona nie zabija ludzi. Jest policjantką!”
Pewnie w każdej recenzji tej serii piszę, że
postacie, jakie w niej dostajemy, są niezwykle kolorowe. Ale tak po prostu jest
- każdy z ekipy śledczych ma coś, co go wyróżnia - a to kolorowe włosy, a to
kolorowe krawaty, szpilki czy spodnie. To charakterna i wesoła ekipa, całkiem
dobrze się ze sobą dogadująca. Jednak w tym towarzystwie oczywiście
najważniejsza jest Eve, szefowa tego zespołu. Eve to solidna śledcza, która
mocno zabiega o sprawiedliwość. Ale, choć znam ją od czterech tomów, dopiero w
tym wzbudziła we mnie większe uczucie - w pewnym momencie naprawdę byłam dumna
z jej podejścia do sprawy. Nic dziwnego, tym razem śledztwo prowadzi w dosyć
smutne, pełne domowej przemocy rejony… Sama Eve kiedyś czegoś takiego
doświadczyła, więc może dlatego te sceny były tak poruszające?
Eve, jako śledcza, jest skrupulatna i uważna,
poświęca się śledztwu w pełni, jednak tym, co ważne w jej życiu, a co w każdym
tomie też odgrywa swoją rolę, jest to, że zawsze wieczorem ma do kogo wracać.
Jej związek z Roarke'em jest ważnym ogniwem tej serii, jej mocą, która sprawia,
że nie traci woli walki za tych, którzy o siebie zazwalczyć już nie mogą.
“W moim słowniku nie ma miejsca na ‘jeśli nie’. Występuję w imieniu Alvy i wywalczę dla niej sprawiedliwość.”
W tym tomie zgłębiamy się w świat firm
budowlanych i jak już wspomniałam, domowej przemocy. Akcja raczej specjalnie
dynamicznie się nie toczy, śledztwo oparte jest głównie na szukaniu dowodów i
przepytywaniu świadków, czyli klasycznych założeniach gatunku. I to jest fajne,
to ciekawi i zajmuje - z przyjemnością śledziłam ścieżki myśli głównej
bohaterki, która poprzez skrupulatne działania niestrudzenie parła do
rozwiązania zagadki śmierci dwóch kobiet. Tu siła jest w dedukcji i sprytnym
przepytywaniu świadków, nie makabrze. Intryga jest dobrze zbudowana, raczej nie
jest mocno skomplikowana, ale i tak dałam się w pewnych momentach zaskoczyć.
“(...) śmierć jest zbyt łatwym rozwiązaniem. Kończy wszystko.”
Jak już wspomniałam na wstępie, cechą
charakterystyczną serii (jeśli mogę wysuwać takie stwierdzenia po zapoznaniu
się z czterema jej tomami) jest to, że pojawiają się niewielkie wątki erotyczne
oraz fakt, że historia toczy się w niedalekiej przyszłości. I tak jak to
pierwsze zawsze budzi we mnie lekkie zażenowanie, tak drugie za każdym razem
okazuje się naprawdę fajnym smaczkiem. W tym tomie obydwie kwestie pozytywnie
mnie zaskoczyły - ze scen romansowych była tak naprawdę tylko jedna,
niespecjalnie długa, a jeśli chodzi o czas akcji, to muszę przyznać, że dobrze
trafiło te polskie wydanie, gdyż bardzo szybko śledczy dochodzą, że kobieta,
której kości znaleziono, prawdopodobnie została zabita w roku 2024, przez co
możemy się przyjrzeć jak nasz czas aktualny został oddany z perspektywy akcji
toczącej się prawie czterdzieści lat do przodu.
“Blizny i strupy po rozwianych marzeniach.”
Na koniec warte wspomnienia są też tematy,
jakie przy okazji tych śledztw są poruszane. Oczywiście nie mogę omówić ich
szczegółowo, by nie zepsuć Wam frajdy z lektury, więc mocno ogólnie -
przyglądamy się tu różnym obliczom rodziny, tym, jak wyglądają one z zewnątrz i
od środka, wszystkim tym pokręconym zależnością pomiędzy pozornie bardzo
bliskimi sobie ludźmi.
“Nie był człowiekiem porywczym. Ani podłym. Miał tylko tę okropną słabość, która niszczyła w nim wszystko to, co dobre.”
Muszę przyznać, że “Zapomniane na śmierć” w
mojej ocenie są naprawdę udanym tomem serii Oblicza śmierci. Wszystkie
elementy, za które polubiłam tą serię przy pierwszej styczności, są w tym tomie
wyeksponowane - ciekawe kreacje postaci, zagadka mocno osadzona na klasycznych
założeniach gatunku, smaczki związane z czasem akcji i lekkość pióra. Do tego
dochodzą jeszcze ciekawe tematy, momentami opisywane tak, że wzruszenie
ściskało mnie za gardło. Dobry tom, miło spędziłam z nim czas!
Moja ocena: 7/10
Recenzja powstała w ramach współpracy z
Wydawnictwem Świat Książki.
Dostępna jest też w abonamencie
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz