Autor: Juan
Gómez-Jurado
Tytuł: Blizna
Cykl: uniwersum
Reina Roja, tom 0,5
Tłumaczenie: Barbara Bardadyn
Data premiery: 15.02.2024
Wydawnictwo: SQN
Liczba stron: 480
Gatunek: thriller
/ kryminał / sensacja
Juan Gómez-Jurado to hiszpański dziennikarz i
autor powieści, których sprzedany nakład liczony jest już w milionach. Tłumaczony
na ponad 40 języków, u nas w Polsce pojawił się w 2006 roku – w przeciągu
dziesięciu lat pięć jego powieści wydane zostało pod skrzydłami wydawnictwa
Sonia Draga. Jednak ja na jego nazwisko uwagę zwróciłam dopiero w roku
poprzednim, w 2023, kiedy to Wydawnictwo SQN wzięło się za wydanie w przeciągu
zaledwie pół roku jego popularnej trylogii z Antonią Scott (recenzje - klik!).
Były to lektury zaskakujące, bardzo filmowe, z oryginalnym narratorem. Nie
tylko ja je doceniłam, seria szybko stała się u nas popularna, więc wydawnictwo
zdecydowało się wydawać dalej - rok 2024 rozpoczynamy prequelem serii pt.
“Blizna”. Na rynku hiszpańskim ukazał się w 2015, czyli faktycznie jeszcze
przed wydaniem trylogii. Z nią powiązany jest bardzo luźno, tak naprawdę łączy
go jedna postać pojawiająca się w tomie drugim “Loba Negra”. Zatem bez problemu
można go czytać bez znajomości trylogii, choć i ją gorąco polecam!
Historia “Blizny” skupia się na postaci
Simona, programisty, który od lat pracuje nad pewnym algorytmem, mających
szansę zmienić oblicze internetu. Niestety algorytm ciągle wymaga dopracowania,
a inwestorów brak, Simon ze swoim przyjacielem Tomem są już na skraju
bankructwa. Właśnie przed nimi ostatnia szansa, ostatnie ważne spotkanie z
inwestorem, który mógłby im zapewnić godne warunki do dalszego doskonalenia
programu. O dziwo, inwestor wyraża zainteresowanie, dostają zaliczkę, obietnicę
ogromnych pieniędzy, gdy tylko uda im się w przeciągu półrocza algorytm
dopracować. Jeśli nie, stracą wszystko. Jest to więc słodko-gorzkie
rozwiązanie, ale innego nie ma. W noc świętowania podpisania umowy Simon wracając
do pustego domu jednak czuje, że nadal mu czegoś brak. Czego? Miłości, rodziny.
A skoro świat komputerowy to jego świat, to pod wpływem impulsu wchodzi na
pewną stronę internetową, przez którą poznaje Irinę. Irinę, która sprawi, że w
końcu nie będzie sam, która wyciągnie z niego cechy, o których nie miał
pojęcia, ale i wystawi na próbę całe jego dotychczasowe życie. A kiedy dojdzie
do morderstwa, sytuacja zacznie wymykać się spod kontroli…
“(...) taki jest ciężar grzechów, których nie popełniliśmy, ale za które pokutujemy.”
Książka składa się z czegoś na kształt prologu
i dwóch części - wcześniej i teraz. One z kolei podzielone są na coś, co
narrator - Simon - określa jako swoje błędy: są cztery. Każdy „błąd” podzielony
jest na tytułowane rozdziały, większość z nich przedstawiona jest z perspektywy
Simona i dzieje się współcześnie, od czasu do czasu jednak pojawiają się
fragmenty z przeszłości, które przenoszą nas w czasie i opowiadają o historii
innych postaci. Długość rozdziałów jest bardzo różna, są takie co zawierają
dosłownie jedno zdanie, jak i takie kilku, a może i kilkunastostronicowe.
Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie czasu teraźniejszego przez Simona
oraz w trzeciej osobie czasu przeszłego, gdy sięgamy do czasów dawniejszych
oraz pod koniec, gdy historię obserwujemy oczami innego bohatera. Styl
powieści, podobnie jak w serii z Antonią Scott, jest lekko gawędziarski,
momentami lekko uszczypliwy, jednak nie jest aż tak nasycony ironicznym
humorem, jak było to w trylogii, zatem i różnice pomiędzy “Blizną” i trylogią
są widoczne i odczuwalne. Jako że sporą część historii widzimy oczami Simona,
to znajdzie się też tu miejsce na szybkie refleksje, które dobrze współgrają z
akcją - sprawiają, że historia jest pełniejsza, dobrze wyważona, nie chodzi w
niej tylko o dynamizm, choć i tego momentami nie brakuje. Całość czyta się płynnie
i lekko.
“Zastanawiam się, czy w tym bezsensownym wszechświecie jedyną normą jest to, że wszystko jest ze sobą połączone, czy miriady niewidzialnych nici splatają wszystko, co istnieje. Przez krótki moment za zasłoną dostrzegam mężczyznę, nie staruszka z niebios, lecz boga, który wykonuje mój zawód. Boga, który programuje paczki, tak jak robimy to my, projektanci oprogramowania, niezbędne tekstury graficzne, żeby oszukać wzrok i ukryć kod źródłowy. Gdyby Michał Anioł dziś namalował freski w kaplicy Sykstyńskiej, nie ukazałby go wyciągającego palec, by dać życie Adamowi, lecz siedzącego za klawiaturą.”
Budowa fabuły “Blizny” jest ciekawa - są w
niej wątki tradycyjne, uniwersalne, które dobrze z wszelkiego typu thrillerów i
kryminałów znamy - jest miłość, jest zemsta, jest ambicja, samotność i
oczywiście zbrodnia. Ale jest też coś, co sprawia, że opowieść jest bardzo
współczesna, jak i przyjemnie niebanalna - to właśnie ten wątek pracy nad
algorytmem, w ogóle tego, jakie życie prowadzi Simon i jak wygląda świat
widziany jego oczami. Trochę ten wątek nasuwał mi skojarzenia z serialem “Dolina
Krzemowa” - też jest start-up, też jest walka o przetrwanie firmy i ciągłe zmagania
z kodem. Przedstawione jest to tak, że historia czytelnika naprawdę wciąga,
kibicujemy Simonowi, który jest całkiem zwyczajnym chłopakiem, cichy,
nieśmiały, mocno introwertyczny. A może to dlatego, że to właśnie z jego
perspektywy poznajemy historię? Simon w życiu raczej miał zawsze pod górkę, nie
tylko ze względu swojego charakteru, ale i od zawsze miał problemy rodzinne.
Teraz, od dobrych kilku lat, wraz z bratem, który wymaga szczególnej opieki, są
sami, ich rodzice nie żyją, a finansowa odpowiedzialność spoczywa tylko na
Simonie. Nic dziwnego, że momentami czuje się prawdziwie samotny, nic dziwnego,
że zakochuje się w Irinie…
“To śmiech tych wszystkich, którzy patrzyli na mnie z góry, odkąd pamiętam. To ścieżka dźwiękowa, która rozbrzmiewała w sali gimnastycznej w moim liceum, pod trybuną boiska do baseballu czy podczas konkursu talentów. To nieustający, uwłaczający chór tych, którzy zdecydowali o tym, kim jestem, zanim dali mi szansę być kimś innym.”
Irina, rudowłosa Ukrainka, jest dosyć długo dla
nas zagadką. Dla Simona zresztą też, nie jest chętna do opowiadania o sobie.
Nie będę zatem jej szczegółowo opisywać, wspomnę tylko, że jest to kobieta
mocno samodzielna, która od dawna nauczona jest, by nie polegać na innych…
Wokół niej unosi się aura tajemnicy, autor długo trzyma nas w niepewności.
Jedno jest pewne - Irina to silna, pewna siebie bohaterka - wygląda na to, że
autor lubuje się właśnie w takim typie postaci kobiecych.
Intryga kryminalna swój początek ma spokojny -
autor daje nam czas, by poznać się z realiami życia Simona, choć już na wstępie
zaznacza nam, że historia będzie miała niespodziewany i dynamiczny koniec.
Jednak zanim to nastąpi, obserwujemy różne wątki, różne tropy, które zdają się
ze sobą kompletnie nie połączone. Ale skoro są w jednej książce, to chyba
możemy podejrzewać, że jednak łączą się w jedną całość? Im dalej w historię,
tym dzieje się więcej, a my stajemy się coraz bardziej podejrzliwi - o Irinę, o
te wspomniane już morderstwo… Przez ten spokojny początek dopiero teraz, pisząc
recenzję, dochodzę do wniosku, że ten finał jednak jest całkiem filmowy. To
solidna intryga, łącząca dużą ilość wątków, rozsypaną po krajach i różnym
czasie.
Nie wspominałam chyba jeszcze, że historia
“Blizny” toczy się w Stanach, w Chicago. Simon mieszka w niespecjalnie bogatej
dzielnicy, a my wraz z nim zgłębiamy się w różne rejony miasta. To ciekawa
odmiana po serii z Antonią, która przecież toczy się w Hiszpanii. Jednak i
Stany autor przedstawił naprawdę rewelacyjnie!
“Jest wiele rodzajów bólu. Ten wyrządziłeś sobie sam.”
Wspomniałam za to już o ciekawych tematach do
refleksji, jakie ta historia porusza - to one ładnie wygładzają całą powieść,
ładnie kontrastują z tą finalną dynamiką. Przede wszystkim: czy warto poświęcać
życie jednemu celowi? Kilkoro bohaterów tej powieści to osoby ambitne, które,
gdy postawią sobie cel, to nie spoczną, dopóki go nie zrealizują, kosztem…
dosłownie wszystkiego. Tak przecież ma nasz główny bohater Simon, który uparcie
kolejny rok dopracowuje algorytm… Sporo miejsca zajmuje tu też potrzeba
bliskości, posiadania obok siebie kogoś, kto wesprze, kto po prostu będzie.
Czasami ta potrzeba jest tak silna, że pozwala przełamać nieśmiałość. A może to
chwila słabości, która ostatecznie prowadzi w zgubne rejony? Tym, co w tej
historii też bardzo mi się podobało, to wyjście Simona ze strefy komfortu - on
oczywiście tutaj zostaje do tego dosyć drastycznie zmuszony, ale właśnie to
powoduje, że jako bohater dojrzewa, zmienia się. Czy i nie jest tak w życiu
prawdziwym - potrzebujemy nowych bodźców, zmiany, by móc pracować nad ulepszaniem
własnych charakterów. Oczywiście ciekawych zagadnień jest tu dużo więcej, ja
jednak zatrzymam się na tym, by pozwolić Wam większą część tej historii odkryć
samodzielnie.
“Kiedy przez tyle lat żyłeś w przeświadczeniu, że nigdy nikogo nie spotkasz, a okazuje się, że nagle ktoś się pojawia, to strach, że będziesz sam, staje się jeszcze większy. Dając drugiej osobie możliwość przywrócenia ci tej samotności, z którą żyłeś niczym ze znienawidzoną towarzyszką zabaw, przestajesz być panem swojego wygodnego smutku.”
“Blizna” to thriller nieoczywisty, łączący w
sobie wiele wątków, ale opowiadający w sposób niebanalny o emocjach, które sami
dobrze znamy. Ciekawe, nieco introwertyczne, ale na swój sposób odważne
postacie, które los łączy ze sobą, zapewniają nam nie tylko dobrą rozrywkę, ale
i motywację do ciekawych rozmyślań na tym, czego w życiu nam trzeba i ile
jesteśmy w stanie zrobić, by to osiągnąć. Osadzenie historii w środowisku
komputerowym, oparcie jej o motyw programistyczny w mojej ocenie jest
rewelacyjnym zabiegiem - choć mnie samej temat programowania jest daleki, to jednak
autor opisał go tak, że od samego początku historia mnie porwała i sprawiła, że
mocno Simonowi kibicowałam. Zachęcam do lektury - niech i Was porwie historia
Simona i Iriny!
Moja ocena: 7,5/10
Recenzja powstała w ramach współpracy
ambasadorskiej z Wydawnictwem SQN.
Dostępna jest też w abonamencie
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz