stycznia 24, 2024

"Karnawał" Alicja Sinicka - recenzja premierowa

Autor: Alicja Sinicka
Tytuł: Karnawał
Data premiery: 24.01.2024
Wydawnictwo: W.A.B.
Liczba stron: 384
Gatunek: thriller psychologiczny
 
Alicja Sinicka to autorka lubiana przez spore grono czytelniczek, przez niektórych nazywana nawet królową polskiego domestic noir. Debiutowała w 2017 roku książką “Oczy wilka”, która miała w sobie nutkę tajemnicy i sporo romansu. Od roku 2020 z powodzeniem łączy wątki charakterystyczne dla thrillera psychologicznego domestic noir oraz romansu. Mnie osobiście zawsze ta domieszka romansowa w jej twórczości przeszkadzała, więc z przyjemnością mogę oznajmić, że jej czternasta książka skierowana do dorosłego czytelnika pt. “Karnawał” jest jej prawie pozbawiona - jest minimalny tego typu wątek. ale przede wszystkim jest to po prostu dobrze zbudowany thriller psychologiczny, w pewnej formie faktycznie również należący do nurtu domestic noir.
Poza wspomnianymi czternastoma książkami, Alicja Sinicka od niedawna jest też autorką trzech książek dla dzieci, jak i sporej liczby opowiadań, które ukazały się w polskich antologiach.
 
Historia “Karnawału” ma swój początek w roku 2002. Wtedy to, w styczniu, kilkoro studentów i studentek zostało zaproszonych przez Kaję i Roberta do domku letniskowego rodziców dziewczyny położonym na wysepce Czarci Ostrów na Śniardwach. Mieli tam spędzić noc na przebieranej zabawie karnawałowej. Niestety, nim nastał ranek część z nich była martwa. Sprawy nigdy nie wyjaśniono, media okrzyknęły ją tragedią na wyspie Czarci Ostrów, a ci, co przetrwali, zostali naznaczeni traumą na całe życie. Wśród ocalałych jest Amelia, która teraz, w 2022 roku pozornie radzi sobie całkiem nieźle - prowadzi własną firmę z biżuterią, wychowuje 5-letnią córkę - jednak psychicznie nadal nie doszła do siebie, nadal żyje czujna, w strachu, że morderca sprzed 20 lat powróci. I może właśnie to się teraz dzieje? Dociera do niej, że inny ocalały odebrał sobie życie, choć była to śmierć nieco podejrzana… A to dopiero początek dziwnych zdarzeń, które mogą oznaczać, że historia rozpoczęta w 2002 roku teraz zyska swój prawdziwy koniec.
“Ty się tak umiesz bać, że człowiek chce patrzeć i patrzeć bez końca.”
Książka rozpisana jest na krótkie rozdziały przedstawione z perspektywy Amelii i Roberta - ona skupia się na opisie wydarzeń współczesnych z 2022 roku i robi to w narracji pierwszoosobowej czasu teraźniejszego, on na tragicznej nocy 2002 roku w narracji trzecioosobowej czasu przeszłego. Zarówno Amelia, jak i Robert skupieni są na swoim wnętrzu, ich relacja z wydarzeń jest więc od razu opatrzona ich własnymi emocjami, choć oczywiście w narracji pierwszoosobowej jest to zaznaczone dużo mocniej. Styl powieści jest prosty, poprawny stylistycznie, od czasu do czasu autorka kusi się o jakieś porównanie nieco bardziej literackie. Książkę czyta się szybko i w miarę płynnie. Zbudowana jest typowo dla thrillera - większość rozdziałów kończy się tak zwanym cliffhangerem, czyli jakąś zaskakującą informacją, niewyjaśnioną od razu, dlatego też czytelnik musi czytać dalej, by dowiedzieć się co właśnie się wydarzyło. To dobry, skuteczny zabieg, dobrze przykuwa uwagę czytelnika do lektury, nie pozwala się oderwać.
 
Do samej budowy intrygi i całej fabuły nie sposób się przyczepić, znajduje się w niej to, co thriller psychologiczny zawierać powinien. Jest dużo emocji, które postacie nam przekazują, i są to uczucia mocno niepokojące - strach, niepewność, ciągła obawa, ciągłe przeczuwanie, wypatrywanie zagrożenia. Przyznam jednak, że choć rozumiałam emocje postaci, to jakoś sama ich nie odczuwałam i nie wiem co było tego powodem. Nie mogę jednak zaprzeczyć, że thriller zbudowany jest solidnie i zawiera wszystkie najważniejsze elementy tego gatunku zarówno w narracji współczesnej, jak i tej z 2002 roku.
“Ludzie wolą myśleć negatywnie, zamartwiać się bez końca, poddawać się lękowi. Ciągnie nas do niego jak do kuszącego zapachu; im bliżej podejdziemy, tym więcej go będzie wokół nas. W pewnym momencie jednak orientujemy się, że to zgubne.”
Historia z 2002 roku jest tym bardziej klimatyczna, gdyż toczy się w czasie jednej nocy, w której grupka młodych ludzi zostaje odcięta od reszty świata. Narasta panika, poczucie zagrożenia i bezradności, bo ktoś na nich poluje, a oni nie mają pojęcia kto. Ktoś obcy? A może ktoś z nich? Albo to wszystko to po prostu przypadki, zbiegi okoliczności? Budowa tego fragmenty historii ładnie nawiązuje do klasyki powieści kryminalnej, co jest kolejnym jej wyraźnym plusem.
A wspomniana niepewność utrzymuje się też w czasach współczesnych, gdyż Amelia przedstawia nam historię ze swojego punktu widzenia, a kto wie, czy ona po swojej traumie jest wiarygodnym narratorem? Może widzi coś, czego naprawdę nie ma? To jeden z najciekawszych elementów tej powieści, ta niewiadoma, czy naprawdę możemy wierzyć w to, co wydaje się bohaterom i co oni nawet relacjonują.
“Robert znowu ujrzał wszystkich obecnych w domu znajomych. Wydawali się teraz inni, bardziej obcy. Zmienił ich strach. Na każdej twarzy widać było jakieś jego oblicze.”
Muszę też przyznać, że kreacje postaci są solidne – często u tej autorki postacie kobiece zdają mi się nieco naiwne, tu nie miałam w ogóle takiego wrażenia. Ze względu na to, że Amelia opowiada historię w pierwszej osobie, wydaje się, że to ona odsłania się przed nami bardziej, ale jej postać jest bardzo spójna i zgodna psychologicznie, a obraz wystraszonej, żyjącej w stałym lęku kobiety, jest wiarygodny.
“Czasem wyobrażam sobie, że mój lęk jest ogromnym dołem w ziemi. Ma dość łagodny spad i łatwo się do niego schodzi, swobodna wędrówka krok po kroku. Budzę się w nim, najczęściej w nocy, zlana potem, odrywam głowę od poduszki i patrzę na wielkie wzniesienie, po którym muszę się teraz wspiąć, żeby powrócić do stanu względnej normalności. I Tak bez końca od dwudziestu lat.”
Mimo że sięgając po książki tej autorki wiem, że najważniejsza jest w nich po prostu rozrywka, dobrze trzymanie napięcia i ciekawa zagadka, to tym razem wypatrzyłam w niej też ciekawy temat do rozważań - chodzi o te życie w strachu, życie z niewiadomą, Amelia nie wie, kto stoi za zbrodnią sprzed 20 lat i tyle czasu spędziła się nad tym zastanawiając. Co jest więc gorsze? Niewiedza czy najgorsza prawda? I co, kiedy po tak długim czasie oczekiwania zagadka w końcu zostanie rozwiązana? Czy lepiej, by wydarzyło się najgorsze, ale niewiedza w końcu odeszła w zapomnienie? Czy z takim piętnem, jakie w książce reprezentuje Amelia, da się żyć? To ciekawe zagadnienia zmuszające do zastanowienia się jak wygląda życie ocalałych, tych, co byli o krok od śmierci i tych, którzy cały czas z jakiego powodu muszą żyć w zawieszeniu.
 
“Karnawał” to naprawdę dobrze zbudowany thriller psychologiczny, który cały czas trzyma czytelnika w ciekawości przez niewielkie sztuczki fabularne autorki, ale nie da się zaprzeczyć - to się sprawdza, przyznam, że łatwiej jest odłożyć na chwilę książkę w środku rozdziału niż próbować odłożyć pomiędzy rozdziałami. Pomysł na miejsce, na całą intrygę też jest naprawdę dobry, klimatyczny, nawiązujący do klasyki kryminału, a fabuła prowadzona jest sprawnie i z rozmysłem. Myślę, że tym, co powoduje, że jakoś nie potrafię zatracić się w lekturze książek Sinickiej, jest jej styl, dosyć prosty i momentami ze specyficznym słownictwem, który również jest poprawny, po prostu chyba nie trafia w moje wyczucie rytmu - innego powodu tu naprawdę nie widzę, bo nie mam “Karnawałowi” naprawdę czego zarzucić. Uważam, że spośród czterech książki autorki jakie czytałam, właśnie ta wypada najlepiej, więc jeśli nie wiecie od której książki zacząć przygodę z jej piórem, to polecam właśnie od tej.
 
Moja ocena: 7/10
 
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem W.A.B. 



Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz