stycznia 30, 2024

"Domek z kart" Katy Hays

Autor: Katy Hays
Tytuł: Domek z kart
Tłumaczenie: Danuta Fryzowska
Data premiery: 24.01.2024
Wydawnictwo: Luna
Liczba stron: 400
Gatunek: thriller psychologiczny
 
Katy Hays to amerykańska badaczka i wykładowczyni historii sztuki. Studia wyższe skończyła ze stopniem doktora, pracowała też jako kustoszka ważnych instytucji związanych ze sztuką jak np. San Francisco Museum of Modern Art czy The Clark Art Institute. Swoją wiedzę akademicką i historyczną skrzętnie wykorzystała w debiucie pisarskim - “Domku z kart”, który skategoryzowany został jako thriller dark academia i wprowadza czytelnika w świat sztuki Nowego Jorku oraz starodawny mistycyzm związany z umiejętnością przepowiadania przyszłości…
 
Historia “Domku z kart” rozgrywa się w czasie jednego upalnego lata w Nowym Jorku. Właśnie tam na letni staż w Metropolitan Museum of Art zwanym The Met przyjechała Ann Stilwell, młodziutka dziewczyna świeżo po studiach, która musiała się wyrwać ze swojego rodzinnego malutkiego miasteczka, by odgonić smutek po śmierci ojca. Na miejscu jednak okazuje się, że jej opiekun, pod przewodnictwem którego miała spędzić lato, musiał pilnie wyjechać za granicę, zatem usługi Ann już w The Met nie są potrzebne… Z opresji ratuje ją Patrick, około 50letni kustosz The Cloisters, kompleksu muzealnych klasztorów, które należą do The Met - pojawia się w kluczowym momencie i zgłasza zapotrzebowanie na letniego pracownika, który pomoże przygotować im się do zbliżającej się wystawy o XVwiecznych kartach przeprowadzających przyszłość. Ann szczęśliwa, że jednak ma pracę i to w tak kultowym miejscu, bez wahania na propozycje przystaje i bierze się do pracy - wraz z Rachel, dziedziczką fortuny i młodziutką badaczką biorą się za przekopywanie średniowiecznych dokumentów w poszukiwaniu wzmianek o kartach tarota… Im mocniej jednak Ann wchodzi w malutki świat zależności w The Cloisters, tym mocniej zaczyna wplątywać się w niebezpieczną grę, która - to pewne - skończy się czyjąś śmiercią.
 
Książka składa się z prologu i 29 rozdziałów, które dzielone są na kilka fragmentów, więc całość czyta się wygodnie. Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie czasu przeszłego przez Ann, a zatem czytelnik świat odbiera z jej perspektywy, już naznaczony jej emocjami i widzi tylko to, co bohaterka chce nam pokazać. Utrzymana jest w stylu spokojnej opowieści, zapisu tego, jak przebiegało te zmieniające bieg życia Ann lato. Ze względu na specyficzne środowisko od czasu do czasu pojawia się jakieś nieco bardziej specjalistyczne słownictwo, ale jeśli nie jest to wyjaśnione w tekście, to da się znaczenie odczytać z kontekstu. Całość utrzymana jest w nastrojowym klimacie, czyta się płynnie i przyjemnie.
“Wielu z nas chciało spędzić życie na studiowaniu czegoś. Siedzieć w bibliotekach i salach lekcyjnych, w archiwach i muzeach, wręcz czuć historię za pośrednictwem tych wszystkich rzeczy, które nam zostawiła. Tyle że to oznacza ciągłe przebywanie wśród martwych, Ann. Pamiętaj o tym. A nie każdy tak samo dobrze znosi całą tę śmierć.”
Tym, co czuć już od samego początku, jest klimat tej powieści. Bohaterka zabiera nas do Nowego Jorku, który jednak jej oczami wygląda całkiem inaczej niż mogłoby nam się wydawać. To świat pełen sztuki, starych klasztorów, opactw, otoczonych grubymi murami, które dają wytchnienie w upalne dni. To zapach starych książek w bibliotece, w której Ann pracuje i szuka wskazówek przydatnych do wystawy, to małe krużganki i wirydarze pełne pachnących roślin. To też pewna tajemnica, napięcie, które wywołują zachowania subtelnie odstające od normy - czytelnik z łatwością je wyłapuje, za to bohaterka, jako uczestniczka tej historii długo trwa w nieświadomości, zapatrzona w pracę i oczarowana miejscem, nie dostrzega niepokojących sygnałów, które powstają dookoła niej. Te odczucia są delikatne, nie budują napięcia tak, że aż zdenerwowanie podchodzi do gardła, ale dla mnie to na pewno nie jest minus tej powieści - dzięki temu jest tu miejsce na zawarcie wielu ciekawych elementów fabuły, a nie tylko i wyłącznie intrygi kryminalnej.
“Właśnie to podobało mi się najbardziej w pracy naukowej: możliwość spędzania czasu sam na sam z fascynującymi przedmiotami i starożytną historią.”
Jednak nie da się wykluczyć - intryga kryminalna jest obecna od początku do końca historii. Nie wiem czy któryś z czytelników domyśli się rozwiązania zagadki, ja na pewno na pełne złożenie tej historii nie wpadłam. Raz po raz autorka zostawi skrawki informacji, okruszki wręcz, które mogą naprowadzić na większy ślad, jednak są tak dobrze zamaskowane, że dopiero po odkryciu zagadki byłam w stanie je dostrzec. Intryga, jak na spokojny, lżejszy thriller, prowadzona jest dobrze, zagadka cały czas obecna jest w tle, nie da się o niej zapomnieć.
 
Książkę określiłam jako thriller psychologiczny nie tyle ze względu na styl narracji, ale i dlatego, że sama kreacja głównej bohaterki i to, jaką przemianę przechodzi, odgrywa w tej historii równie istotną rolę. Ann to młodziutka dziewczyna, która do tej pory mieszkała w małym miasteczku, gdzie wszyscy się znają. Cały czas mieszkała z rodzicami, na studiach siedziała w książkach, miała problemy z nawiązywaniem przyjaźni, a jednak okazała się na tyle odważna, by gonić za marzeniami i wyrwać się do dużego i chyba trochę przez to przerażającego Nowego Jorku. Ann jednak zdaje się nie zwracać na to uwagi, cieszy się, że wyrwała się z miejsca, które teraz tylko i wyłącznie przypominało jej o śmierci ojca. I tak młoda i niedoświadczona dziewczyna w ciągu jednego lata zmienia się całkowicie. Zmienia? A może po prostu zdarzenia wyciągają z niej to, co było w niej zawsze, tylko ukryte przez spokój i nudę małego miasteczka? Bardzo ciekawie obserwuje się jej przemianę, gdyż nie dotyczy ona tylko usamodzielnienia się, odkrywania tego, jak to jest żyć na własny rachunek, ale i zdaje się zmieniać jej postrzeganie świata - na starcie Ann zdradza Patrickowi, że nie wierzy w takie coś, jak przewidywanie przyszłości czy los od dawna nam zapisany… A jednak kiedy lato dobiegnie końca czytelnik dostrzeże to, jak dużo zmieniło się w jej spojrzeniu na życie w przeciągu dosłownie trzech miesięcy.
“Uczeni i mistycy od wieków głowili się nad możliwością przepowiadania przyszłości na podstawie obserwacji ruchu planet na nocnym niebie. Ale ja nie ufałam astrologii. Doświadczyłam z pierwszej ręki, jak bezlitosny i przypadkowy bywa los. Byłam pewna, że to coś, czego nigdy w pełni nie poznamy.”
Poza przemianą bohaterki ciekawie też obserwuje się to, jak nieświadoma wikła się w intrygę, w którą zdają się zaplątani Rachel, Patrick i ogrodnik Lucas. Potrzeba przynależności, radość z tego, że w końcu ma przy sobie ludzi, którzy nie boją się wyrażać siebie, a którzy dzielą jej pasje, przyćmiewa jej to, kim są naprawdę. Czytelnik od początku czuje, że coś w tych relacjach jest nie tak, Ann jednak tego nie zauważa. A może to ona jako narratorka nas zwodzi, sugeruje coś, czego tak naprawdę nie ma? W końcu wspomina nieraz o mieszaniu się prawdy z wymysłami wyobraźni… Przez tę niejasność, rozbieżność czytelnik wisi w niepewności, odczuwa delikatny niepokój, przez który cały czas podaje w wątpliwość to, co przekazuje nam Ann. Bardzo dobra kreacja postaci, bardzo dobrze zbudowany nastrój tajemniczości!
“Na to trzeba się po prostu otworzyć. Spróbować zrozumieć, dlaczego te praktyki były tak istotne. I być może nadal są. Mówimy tu o systemach wierzeń, które kształtują to, w jaki sposób rozmawiamy o losie, nawet dziś.”
Już na wstępie wspomniałam, że autorka sprytnie wykorzystała w powieści swoją wiedzę o historii sztuki. Ann to badaczka renesansu, The Cloisters to obiekt średniowieczny, a talia tarota, pierwsza w historii, której tak skrupulatnie Ann z Rachel poszukują, pochodzi z przełomu tych dwóch okresów. Cała historia przez samo miejsce akcji napakowana jest ciekawostkami o dziełach sztuki, o dawnych wierzeniach i … botanice, gdyż te niewielkie przyklasztorne ogrody pełne są roślin posiadających ciekawe właściwości, z których pewne grupy osób korzystają do czasów współczesnych. Cała ta wiedza, te wszystkie ciekawostki, ta cała budząca podziw sztuka sprytnie wpleciona jest w fabułę, tworząc z intrygą kryminalną jedną naprawdę spójną całość.
“(...) muszę przyznać, że nie byłam przygotowana na przytłaczający ogrom The Cloisters, na misterność wzorów, na to, ile par rzeźbionych i malowanych oczu będzie na mnie patrzeć, i na ten miły chłód kamiennych murów wypełniający ogród. Ten świat nigdy nie przestanie mnie zadziwiać bez względu na to, jak dobrze go poznam.”
W związku z tarotem i okultyzmem w renesansie, który budzi taką ciekawość w naszych badaczach, w historii nieraz poruszany jest wątek losu, tego czy jest nam z góry przesądzony, zapisany w tych przysłowiowych, ale i dosłownych gwiazdach. Czy człowiek ma wolną wolę? Czy ma wpływ na to, jak układa się jego życia? A może nie? Może idzie drogą, którą od momentu narodzin ma przez wyższą siłę wyznaczoną? Jak odczytać tę drogę? Czy lepiej ją znać, być jej świadomym, czy żyć w niepewności? W tej powieści spotykamy się z wieloma różnymi podejściami do tej kwestii, ciągle nierozwiązanej, ciągle posiadającej argumenty za i przeciw. To temat od zawsze, od starożytności zaprzątający ludzkość, co mocno ta historia nam uświadamia.
“Czy masz los został już gdzieś zapisany? Czy jest przesądzony? Czy jeszcze możemy zmienić jego bieg? (...) I czy mamy wolną wolę, aby to zrobić?”
Drugim istotnym tematem, jakie ta historia porusza, są więzi międzyludzkie i takie pojęcia jak rodzina i przyjaciele. Do którego momentu można mówić o zdrowym zainteresowaniu, a kiedy ingerencja w życie innych zaczyna się robić niebezpieczna? Jak blisko siebie może być i jak można tak naprawdę poznać drugiego człowieka? Albo siebie samego?
“To, co dla jednych może być kosztowne, dla innych takie nie jest.”
Podsumujmy więc. “Domek z kart” to lekki thriller przesycony duszną atmosferą zabytków i starych ksiąg, w którym fascynacja i pasja zaczynają przeradzać się w obsesję, która prowadzi do tragicznych w skutkach wydarzeń. Łączy w sobie rozważania nad kolejami życia człowieka, nad losem i tym, co z góry dla niego zaplanowane. To też historia pełna ciekawostek z dawnych okresów, pełna prawdziwych dzieł sztuki, które zapomniane leżą w jakichś muzealnych magazynach. No i przede wszystkim - to naznaczona klimatem dark academia historia młodej dziewczyny przyjeżdżającej do wielkiego miasta… Dla mnie to mocno klimatyczna lektura i naprawdę ciekawy debiut! Mam nadzieję, że autora nie da nam długo czekać na kolejną swoją powieść!
 
Moja ocena: 8/10
 

Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Luna.

Dostępna jest też w abonamencie 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz