Autor: Małgorzata
Starosta
Tytuł: Wigilijna
zagadka
Data premiery: 29.11.2023
Wydawnictwo: EmpikGo
Liczba stron: 216
Gatunek: powieść
kryminalna
Małgorzata Starosta to jedna z tych autorek,
od których bije ciepło - da się je wyczuć w każdej jej powieści, jak i na
każdym spotkaniu autorskim. To prawdziwy żywioł energii, nieustannie działa,
aktualnie mocno związana jest z branżą literacką - jak nie pisze swoich
książek, to redaguje inne. Na swoim koncie ma już szesnaście wydanych powieści,
mimo że na rynku pojawiła się po raz pierwszy w 2020 roku. Większość z nich
zaliczana jest do gatunku komedii kryminalnej, ale autorka lubi też sięgać po nowe
- wydała powieść obyczajową, książkę dla młodszego czytelnika, a teraz także
pokusiła się o powieść kryminalną w nurcie klasycznym, która równocześnie jest
powieścią świąteczną.
Historia “Wigilijnej zagadki” rozpoczyna się
22 grudnia w czasach nam współczesnych, choć czas wydarzeń tak naprawdę jest tu
mocno uniwersalny - ta historia mogłaby się wydarzyć kiedykolwiek. Do Szkocji,
a dokładniej na Szetlandy przyjeżdża szóstka obcych dla siebie nawzajem postaci
- tu mają swoje rodziny, z którymi zamierzają spędzić święta Bożego Narodzenia.
Jednak przyświeca im również inny cel podróży - każdy z nich dostał pisemne
zaproszenie od nowego właściciela wyspy Vaila, miliardera, o którym nikt nic
nie wie, poza tym, że nazywa się Herbert Anderton. Zaproszenie, na którym
zaznaczone zostało, że ich obecność jest obowiązkowa… Wiedzą, że celem ich
spotkania jest rozwiązanie jakiejś zagadki, ale o co tak naprawdę w tym chodzi?
Wszyscy jednak 24 grudnia zjawiają się w wyznaczonym miejscu i czekają na prom
mający zabrać ich na wysepkę. Co czeka ich tego wieczoru? Czy to ktoś z nich
padnie ofiarą morderstwa? Bo że do takowego dojdzie wiadome jest od samego
początku…
Historia rozpisana jest na prolog, 27
rozdziałów i epilog. Rozdziały opatrzone są miejscem akcji, gdy takowe ulega
zmianie, i ewentualnie bohaterem, który jest w nim opisywany. Rozdziały nie są
długie, jednak dodatkowo podzielone są również na scenki, przez co książkę
czyta się bardzo komfortowo. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu
przeszłego przez narratora wszechwiedzącego, który chętnie opowiada
czytelnikowi o myślach i emocjach postaci. Styl utrzymany jest w bardzo
klasycznym tonie, jest dużo dialogów pomiędzy bohaterami, w czasie których
analizują zagadkę kryminalną, to głównie same postacie poprzez dialog tłumaczą
nam swój tok rozumowania. Sporo tu gry słownej, przepychanek językowych, które
nadają lekturze tego odpowiedniego, nawiązującego do klasyki charakteru. Jest
też i mały wątek humorystyczny w postaci jednego z bohaterów cierpiącego na
parafazję (zaburzenie polegające na myleniu podobnie brzmiących słów). Język
ładny, używany elokwentnie, czuć w nim miłość do słowa pisanego. Całość czyta
się doskonale, jak prawdziwy, mistrzowski kryminał z dawnych lat.
“Mimo wieczorowych strojów wymuszonych przez gospodarza, miny i postawy zebranych przywodziły na myśl raczej bohaterów 'Olivera Twista' aniżeli 'Wielkiego Gatsby'ego'. Jednym słowem: nędza.”
Oprócz ładnego języka plusem powieści są
również jej bohaterowie. Problem w tym, że nie mogę o nich napisać za wiele, bo
już samo ich odkrywanie jest prawdziwą przyjemnością w czasie lektury. W
skrócie zatem: mamy tajemniczego miliardera z mrukliwym majordomusem, jest
policjantka, Włoch, podejrzanie cichy mężczyzna, aktorka oraz nieco starszy
pan, który wżenił się w arystokratyczną, bogatą szkocką rodzinę, a w zamku
pojawił się wraz z zaproszoną teściową. Każda z tych kreacji jest niesamowita,
każda w dialogach przejawia własny oryginalny charakter, a równocześnie
zachowuje się mocno tajemniczo, poza dialogami za wiele się o nich nie
dowiadujemy, przez co już sami bohaterowie wzbudzają w czytelniku ogromne
zaciekawienie.
Chyba nie zgrzeszę, gdy wspomnę tylko, że tym,
kto cierpi na parafazję jest Włoch - nie tylko myli słowa, ale jeszcze dodaje
wtręty włoskie, więc jego wywody, wypowiedzi nadają lekturze takiego
zabarwienia, że przyznam, że kilka razy zdarzyło mi się parsknąć śmiechem na
głos. Rewelacyjne powiedzonka, autorka w sposób mistrzowski dokonuje zamiany
słówek w jego wypowiedziach, tak że naprawdę nie da się przy tym nie śmiać.
Ale
mimo tej dawki humoru, książka cały czas pozostaje klasyczną powieścią kryminalną!
“W tej chwili nie możemy powędrować policji w Lerwick, ale na szczęście, zrzędzeniem losu, przedstawiciel rozmiaru sprawiedliwości jest w miejscu.”
Zatem pomówmy o intrydze! Oparta na
klasycznych zasadach gatunku - zamknięte grono podejrzanych, zamknięte miejsce
zdarzeń. Wśród nich morderca oraz detektyw, pozostali to widownia, która jednak
skrywa własne sekrety, więc trudno wywnioskować, kto nie mówi prawdy przez
zbrodnię, a kto ma na sumieniu coś innego. Intryga więc oparta jest na
dedukcji, akcja skupia się na przepytywaniu świadków, rozmowach pomiędzy
bohaterami, głównie tych, którzy zdecydowali się wziąć za rozwiązanie zagadki.
To trzon powieści, ale już wcześniej postacie prowadzą z sobą i z nami pewną
dziwną grę… Od początku historia mocno ciekawi, mocno intryguje - nie wiemy o
co w niej chodzi, chęć odkrycia tego sprawia, że nie da się od lektury oderwać.
Akcja, mimo że dosyć statyczna, mocno czytelnika angażuje, raz po raz
zaskakuje. Po poznaniu zakończenia tej historii muszę przyznać, że jest ona
niesamowicie dobrze przemyślana i rozpisana w sposób mistrzowski - fani
dedukcji będą mocno usatysfakcjonowani!
“(...) dotąd każdy z was kłamał.”
Fanów klasyki kryminalnej też czekają tu
niespodzianki - autorka skrzętnie poukrywała w swojej powieści nawiązania do
postaci i fabuły innych, dobrze znanych nam klasycznych tytułów. Sama wyłapałam
wiele, ale wiem, że to nie wszystko!
“- Ta cała sytuacja jest niedorzeczna, jakby ktoś nas umieścił w jakiejś cholernej powieści!- Albo na planie filmowym (...).”
Mamy język, postacie i intrygę, pozostało więc
pomówić o miejscu akcji. A te jest niesamowicie oryginalne jak na polską
autorkę. Szkocja, Szetlandy, wyspa Vaila. Po pierwsze, przez samo to miejsce w
książkę wprowadzony zostaje ten angielski klimat - te nazwiska, sposób
wysławiania się postaci mocno do niego nawiązują. Miejsce akcji jest niesamowicie
klimatyczne, stary zamek, w którym bohaterowie czują się, jakby przenieśli się
w czasie. Za oknem śnieg, wichura, sztorm, w środku ciepło, kominek, sherry…
Brzmi sielsko! Oczywiście poza trupem, ale jako że historia nie skupia się na
brutalności, a solidnej zagadce, to nawet on nie jest w stanie popsuć tej
niesamowitej atmosfery. Mnie przez całą historię ciekawiło dlaczego autorka
zdecydowała się na takie miejsce akcji - sama tego nie zdradzę, ale mogę
powiedzieć, że dowiecie się tego w posłowiu książki.
Podsumowując, “Wigilijna zagadka” to najlepszy
wybór lektury świątecznej dla wszystkich fanów klasycznej powieści kryminalnej
i filmów typu „Na noże”. Historia oparta jest na znanych motywach, ale robi to
w sposób tak dobry, tak satysfakcjonujący, że odkrywanie kolejnych nawiązań
jest prawdziwą przyjemnością. Mistrzowskie dialogi, świetne kreacje postaci i
och, tak dobrze dopracowana intryga kryminalna robią na czytelniku niesamowite
wrażenie, sprawiają, że im dalej w lekturę, tym mamy w głowie większy mętlik, a
i czujemy coraz większe zaciekawienie. Historia zaskakuje, wciąga, ale i
wprowadza w zimowo-świąteczny klimat - w końcu jest Wigilia Bożego Narodzenia,
śnieg za oknem, a organizator tego spotkania przygotował dla gości klasyczny
świąteczny angielski poczęstunek… Dla tych, którzy lubią powieści spokojne, w
których główny nacisk położony jest na dobrą, sprawiającą logiczne wyzwanie
zagadkę oraz świetne kreacji postaci jest to lektura obowiązkowa! Jestem pewna,
że będzie się przy niej bawić równie znakomicie co ja!
Moja ocena: 8/10
Recenzja powstała we współpracy z Małgorzatą
Starostą.
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz