Autor: Mieczysław
Gorzka
Tytuł: Ostatni
świt
Cykl: Wściekłe
psy, tom 3
Data premiery: 22.11.2023
Wydawnictwo: Bukowy Las
Liczba stron: 424
Gatunek: kryminał
Mieczysław Gorzka w przeciągu czterech lat na
rynku książki zyskał sobie spore grono fanów wśród czytelników powieści
kryminalnych. Debiutował latem 2019 roku książką “Martwy sad” (recenzja -klik!), pierwszym tomem trylogii Cienie przeszłości i pierwszym tytułem, w
którym pojawia się postać nadkomisarza Marcina Zakrzewskiego. Seria została
ukończona w roku 2020, jednak po rocznej przerwie nadkomisarz Zakrzewski
powrócił - w serii drugiej, trylogii Wściekłe psy. “Ostatni świt” to jej
zakończenie i przyznam, że choć da się czytać go oddzielnie (ja tak zrobiłam),
to jednak zdecydowanie łatwiej będzie czytelnikom połapać się w historii, jeśli
będą znać losy bohaterów z dwóch poprzednich tomów: “Polowanie na psy” i
“Dziewięć”. Wydawnictwo dodatkowo zachęca do tego poprzez ponowne wydanie ich w
dniu premiery „Ostatniego świtu” - w jednej szacie graficznej, ze
złoto-pomarańczowymi wstawkami, co bardzo ładnie prezentuje się na półce.
Poza tymi dwoma seriami, autor w międzyczasie
wydał jeszcze trzy osobne powieści (choć w “Liliach” - recenzja klik! -
Zakrzewski też się pojawia!) oraz pierwszy tom nowej serii zaczynającej się od
“Poszukiwacza Zwłok” (recenzja - klik!).
Historia “Ostatniego świtu” rozpoczyna się w
Bytowie, pewnym kaszubskim mieście, a dokładnie w lesie do niego przynależnym -
tam, na jednej z dróżek zostaje znaleziony zabity z broni mężczyzna. Na miejscu
zjawia się Adrian Szot, który na ten dzień planował odejście z posterunku policji
z tego względu, że miał poczucie, że nikt nie traktuje go tam poważnie. I oto w
dniu rezygnacji dostaje pierwsze poważne śledztwo. A przynajmniej przez chwilę
tak mu się wydaje, gdyż szybko okazuje się, że góra ma na nie swój własny
pomysł. Adrian jednak na własną rękę odkrywa, że może chodzić o naprawdę grubą
aferę kryminalną.
W tym samym momencie we Wrocławiu nadkomisarz
Marcin Zakrzewski dochodzi do siebie po ostatniej aferze w towarzystwie Renaty,
z którą zaczyna myśleć, że mógłby się związać na stałe. Plany prywatne jednak
zostają zakłócone przez prokuratora Falewicza, który obiecuje, że pociągnie za
sznurki, Zakrzewski zostanie przywrócony do służby po to, by pomóc mu w tajnym
dochodzeniu dotyczącym klubu szych, które łączy jedno - kaszubskie polowanie na
młode dziewczyny… Czy wspólnie uda im dotrzeć do ludzi, którzy organizują tak
bestialskie sporty? I kim są ci, którzy korzystają z tych atrakcji?
Książka rozpisana jest na początek, trzy
tytułowane części i koniec. Części składają się z numerowanych, w miarę
krótkich, ale ciągle jeszcze podzielonych na scenki rozdziałów, każda część
numerowana jest osobno. Część pierwsza tyczy się wydarzeń w Bytowie, druga
skupia na śledztwie, w które wikła się Zakrzewski, a w trzeciej wszystkie wątki
się łączą. Dodatkowo w części pierwszej historia toczy się naprzemiennie współcześnie
oraz w roku 1993. Narracja prowadzona jest trzeciej osobie czasu przeszłego
przez narratora wszechwiedzącego, który chętnie mówi też o odczuciach postaci
obserwowanych, z perspektywy których oddaje historię. Oczywiście skupia się na
Zakrzewskim, Szocie, ale nie tylko - są też fragmenty z perspektywy postaci
drugoplanowych, prokuratora czy innych śledczych zamieszanych w tę historię.
Styl powieści momentami wymaga od czytelnika większego skupienia - jest bardzo
dużo wątków, dużo opisywanych postaci i detali, a tym samym samych opisowych
części. Nie jest to minus historii, bo podobała mi się jej zawiłość, ale to coś,
co trzeba mieć na uwadze podczas siadania do lektury - dobrze czytać tę powieść
w warunkach ułatwiających skupienie. Język, jakim posługuje się autor, jest
prosty, gdzieś tam czasem pojawią się jakieś przekleństwa, ale mają one
uzasadnienie w sytuacji, w której padają, więc w oczy na pewno nie kłują.
Całość czyta się sprawnie.
Jaka osoba, która po “Ostatni świt” sięgnęła
bez znajomości tomów poprzednich, na pewno sporo straciłam na kreacji postaci
tej serii. Ten tom był mocno dynamiczny i dało się momentami odczuć, że
wskakiwałam w środek akcji, która gdzieś tam kiedyś wcześniej miała swój
początek. Z postaciami było podobnie, choć oczywiście te, które odgrywały tu
większą rolę i tak udało mi się całkiem nieźle poznać. Jest to oczywiście Zakrzewski,
który od początku podkreśla, że w końcu chciałby zacząć żyć inaczej, wydaje się
zmęczony pracą w policji, poświęcaniu jej całej swojej uwagi, teraz chciałby
zacząć budować swoje życie prywatne, opanować trochę emocje, które chyba w
przyszłość popychały go do mocno spontanicznych i skrajnych decyzji. Czy jednak
podjęte raz postanowienie przy boku nowej ukochanej nadal będzie miało siłę,
gdy ponownie zostanie wplątany w kryminalną aferę?
Na mnie mocno pozytywne wrażenie w pierwszej
części wywarł Adrian Szot, policjant z Bytowa, który zdaje się tam być jedynym praworządnym
człowiekiem na posterunku. Jest zdeterminowany i uparty, dosyć sprytny i dociekliwy,
ale i podchodzi do życia lekko ironicznie, przez co fragmenty, w których on się
pojawia, nabierają nieco humoru, lekkości dzięki uszczypliwym komentarzom,
które pojawiają się w jego mowie i myślach.
Naprzeciwko tym dwóm dociekającym sprawiedliwości
postaciom, stoi jednak cała zgraja psychopatów. Ludzi, którzy znajdują
przyjemność w krzywdzeniu innych, którzy zdają się czuć władcami marionetek. To
postacie trzymające się w cieniu, wysoko postawieni psychopaci, którzy przez
podsycanie u innych ognika zła, zyskują coraz więcej - władzę i wpływy. Im
głębiej wchodzimy w tę aferę, im lepiej poznajemy ich poczynania i siatkę
kontaktów, tym mocniej jesteśmy przerażeni - może dlatego, że po części
dostrzegamy punkty wspólne z życiem prawdziwym?
“Remigiusz zawsze myślał, że wojny wybuchają z przyczyn politycznych i dlatego, że ktoś chce na nich zarobić. Nigdy by mu nie przyszło do głowy, że wojna może wybuchnąć dlatego, że jakiegoś dyktatora, prezydenta czy wpływowego polityka po prostu podnieca zabijanie.”
Intryga kryminalna jest wielowątkowa, jak już
wspomniałam, w książce dużo się dzieje, pojawia się wiele nazwisk. Sama akcja
od części drugiej mocno przyspiesza i tempo rośnie do samego końca, kiedy to
nabiera już zabarwienia mocno sensacyjnego. Są strzelanki, pościgi i inne tego
typu sceny, które znamy z kina akcji - i z tego chyba autor trochę się
podśmiewa, nawet nieraz wspominając najpopularniejszych w tym gatunku aktorów.
Mimo ilości pozornie niezwiązanych ze sobą wątków, ostatecznie okazuje się, że
każdy jest puzzlem w jednej dużej, ogromnej układance. Każda nitka ostatecznie
zostaje połączona i zdaje się, że i wszystkie wątki serii zamknięte - zdaje
się, bo nie czytałam przecież poprzednich tomów, ale tu bieg fabuły dal mi
takie podskórne wrażenie. W części trzeciej dzieje się najwięcej,
najdynamiczniej, wychodzą te tytułowe Wściekłe psy - pozbawione kagańców i
smyczy, skupione tylko i wyłącznie na jednym celu.
Tym jednak, co podobało mi się w tej historii
najmocniej, to tematy jakie zdaje się poruszać. I niestety nie są to tematy
wesołe, a raczej krytycznym okiem spoglądające na to, jak wygląda polityka,
układy na najwyższych szczeblach władzy. Mimo że to fikcja literacka, to nie da
się nie odnieść tego do naszej rzeczywistości, przebijają się tu wątki, które tak
dobrze z mediów znamy. Jak więc liczyć na sprawiedliwość, na uczciwość, kiedy
na każdym kroku spotykamy się z działaniami na własną korzyść czy kumoterstwem,
wymuszonymi przysługami dla innych, dla nabicia własnych kieszeni? Pod koniec w
ogóle pojawia się krótka refleksja na temat funkcjonowania państwa - bo jak
państwo, czyli wspólnota kilkudziesięciu milionów ludzi ma działać poprawnie,
gdy większość obywateli nie myśli globalnie, a jednostkowo, skupiając się tylko
i wyłącznie na własnych korzyściach? Bardzo ciekawe tematy do rozważenia!
“Ile było już takich tragicznych zdarzeń z przeszłości, które na kilka dni spajały społeczeństwo w bólu, a kiedy przemijały, podziały stawały się jeszcze wyraźniejsze? Ból niczego ani nikogo trwale nie połączy. Na bólu niczego się nie zbuduje.”
Ogólnie muszę przyznać, że trochę szkoda mi,
że po “Ostatni świt” sięgnęłam jak po powieść osobną, gdyż wyłapałam w książce
wiele sygnałów, że wątki tu poruszane, to kontynuacje tego, co już się w poprzednich
dwóch tomach wydarzyło. A jednak nawet w tej sytuacji udało mi się z lektury
wyciągnąć dobrą rozrywkę i ciekawe tematy do przemyśleń. Szybka akcja,
stawianie postaci naprzeciw ciągłych dylematów, kiedy nie mają za wiele czasu
do zastanowienia i zagadka, która ma tyle odnóg, tyle nici, że samodzielnie
nijak nie da się ich połączyć w jedno, sprawiają, że książka od samego początku
wzbudza w czytelniku dużą ciekawość. To coś, co na pewno zadowoli fanów
wielowątkowych kryminałów pełnych akcji - czyli z jednej strony historii mocno
rozrywkowych, ale i niewykluczających myślenia - w końcu trzeba się tu nieco
skupić, by zrozumieć pełną intrygę, którą autor tak skrupulatnie odmalował. To
kryminał tematycznie nieco obciążający, bo wizja świata, jaką nam rysuje,
kolorowa nie jest, ale dzięki temu zdaje się przerażająco realna, przerażająco
bliska temu, co znamy z naszego życia prawdziwego. Może w tej bliskości do
realności tkwi jej sedno, to, co przyciąga i równocześnie przeraża najmocniej?
Moja ocena: 7,5/10
Recenzja powstała w ramach współpracy z
Wydawnictwem Bukowy Las.
Dostępna jest też w abonamencie
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz