Autor: Éric-Emmanuel Schmitt
Tytuł: Brama
do nieba
Cykl: Podróż
przez czas, tom 2
Tłumaczenie: Łukasz Müller
Data premiery: 11.10.2023
Wydawnictwo: Znak literanova
Liczba stron: 496
Gatunek: literatura
piękna
Éric-Emmanuel Schmitt to francuski dramaturg i
prozaik. Od lat 90tych XX wieku nieustannie tworzy, zaskakując nas głębią
swoich historii. Choć tak naprawdę to nic dziwnego, z zawodu Schmitt jest
filozofem, więc to normalne, że zastanawia go cel istnienia, wszystko co się z
nim wiąże, cały świat dookoła. Jego dzieła tłumaczone są na ponad 30 języków,
ukazują się na całym świecie. Sama jego pióro pokochałam kilkanaście lat temu,
jeszcze jako nastolatka. To “Oskar i pani Róża” była moją pierwszą lekturą, ona
zaczęła moją miłość do prozy autora, choć to nie ona zalicza się do moich najmocniej
cenionych tytułów. Autor ma nam tyle ważnej prozy do zaoferowania! A teraz w
końcu wziął się za realizację projektu, o którym marzył od lat - pisze cykl,
sagę, który przeprowadzi nas przez wszystkie epoki opisując je w sposób łączący
historię z religią, a nośnikiem jej jest jeden główny bohater i związana z nim
historia miłosna… Dwa pierwsze tomy: “Raje utracone” i “Brama do nieba” opisują
dzieje z czasów prehistorii, tom pierwszy to czasy, gdy ludzie żyli w małych
skupiskach, małych wioskach głównie z tego co dała im ziemię (recenzja -klik!), tom drugi to pierwsze miasta i pierwsze pismo. Cykl ma liczyć dobrych
kilka tomów, dotarłam do dwóch różnych informacji - część mówi o ośmiu
planowanych tomach, część o dziesięciu.
Historia “Bramy do nieba” toczy na w 4w.p.n.e.
w okolicy Mezopotamii. Noam pielęgnowany przez jego ukochaną Nurę po raz
pierwszy się odradza. Po przebudzeniu nadrabiają z Nurą stracony czas, jednak
nic nie trwa wiecznie, Nura ma obowiązki, prowadzi gospodę. Umawiają się na
dzień kolejny, by Noam do niej przyszedł. Niestety bohater nie dociera na czas,
Nura została porwana. Pracownica gospody wraz z córką nie wiedzą za dużo, mówią
o żołnierzach, którzy spakowali rzeczy Nury i gdzieś ją wywieźli. Noam rusza
więc w podróż - musi znaleźć Nurę, przemierzyć świat. Bo przecież świat nie
może być bardzo duży? Po wielu latach wędrówki jego stopy kierują się do miasta
Babel - doszły go słuchy, że jego władcę Nimrod szuka po całym kraju
najpiękniejszych kobiet i każe je do siebie sprawdzać. Zatem tam musi być Nura.
Książka tym razem zbudowana jest nieco inaczej
niż część pierwsza. Jest prolog, cztery części i epilog. Prolog, epilog i
kończący rozdział każdej części zwany “Intermezzo” (przerywnik) toczą się w
czasach współczesnych, rozdziały numerowane każdej części to czasy Babelu.
Każda część jest tytułowana, rozdziały w niej zawarte są długie, jest ich
kilka, ale oddzielone są na krótsze fragmenty, zatem lektura nie nastręcza
trudności. Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie czasu przeszłego przez
Noama w czasach prehistorycznych oraz w trzeciej osobie czasu teraźniejszego
przez narratora wszechwiedzącego obserwującego skrupulatnie poczynania tegoż
bohatera. Styl powieści jest prosty, przyjemny, płynny, nieco liryczny, czuć tu
wagę słowa, miłość do niego. Rozdziały z przeszłości często opatrzone są
przypisami, które tworzy sam Noam (te zabieg jest zbieżny z tomem pierwszym), w
którym najczęściej podaje wiedzą lub historyjki z czasów tych, które dopiero
mają nadejść. Często dzięki tym przepisom historia nabiera wielowymiarowości.
“To, że jedno życie jest warte, tylko, co inne, nie oznacza, że jeden człowiek jest wart tyle samo, co drugi.”
Muszę przyznać, że podoba mi się to, co autor
zrobił z bohaterami, by czytelnik miał przewodników po całej tej serii. Jest
kilka postaci, którym dał nieśmiertelność, one na nowo się odradzają i wcielają
w role, które znamy z historii czy religii, ewentualnie po prostu przy nich na
jakiś czas się pojawiają. Zatem, kiedy jeden z nich znika, można się
spodziewać, że niedługo pojawi się jako osoba znacząca - choć sama to wiem, za
każdym razem autor mnie zaskakuje. “Brama do nieba” opiera się na historii
wieży Babel, przynosi opowieść o wielkim mieście rządzonym przez tyrana Nimroda
owładniętego pragnieniem, by sięgnąć bogów. Niedaleko położone jest inne miasto
rządzone przez królową Ku-Babę, której postać uwieczniona jest bardzo oględnie
w historii, a autor stwarza tu postać niesamowitą - to ona jest tu postacią
najzabawniejszą, najbardziej sympatyczną.
“Jako ofiara jestem urażona. Kiedy chce się zamordować królową, trzeba w to zainwestować: środku, nieco wiedzy, nieco sztuki, szczyptę wyrafinowania… Zasługuję na to, prawda? Źle znoszę, gdy myli się mnie z myszą.”
Bo właśnie, nadal po dwóch tomach nie jestem
pewna czy lubię samego Noama i Nurę - to jednak też ma dobre wytłumaczenie, bo
autor przedstawia ich jako postacie pełne, z cechami pozytywnymi, ale i
negatywnymi, zatem ich postępowanie nie zawsze nam się podoba, popełniają
błędy, ciągle się uczą, co faktycznie widać porównując ich zachowanie z tomu
pierwszego do drugiego - obydwoje zdają się mniej emocjonalnie, bardziej rozważnie
i spokojnie podejmują decyzje, choć ciągle prowadząc pomiędzy sobą miłosną grę.
“Pomyśl logicznie, Noamie! Człowiek umiera, bo żyje. Ty i ja nie umrzemy. Pytam cię więc: czy my żyjemy? Czy my naprawdę żyjemy?”
Babel jest w tej historii, w tej serii
pierwszą datą graniczną - to pierwsze wielkie miasto, które zmieniło styl i cel
życia ludzi. Już nie żyją w bliskości i zgodzie z naturą, teraz natura
pozostaje za murami, a obok tylko kamień i inni ludzie. Bohater przedstawia to
jako negatywny rozwój człowieka, siedlisko zła i degrengolady. Choć może niskie
pobudki i negatywne emocje mieszkańców miasta to efekt tego, kto stoi na jego
czele - Nimrod to postać jednoznacznie negatywna, tyran, egoista, który czuły
jest tylko na własne zachcianki. Drugi tom i drugi tyran, który dla zachowania
władzy zrobi dosłownie wszystko.
Ale jest też nieco mniejsze miasto Kisz,
którym rządzi wspomniana królowa. To miasteczko jest dużo przyjemniejsze, może
nie tak nowoczesne, ale pełne kolorów i kwiatów, a mieszkańcy zdają się być
szczęśliwi. Wygląda więc, że los poddanych jest ściśle związany z tym, kto stoi
u steru.
“Tak funkcjonuje lud: na jego jedność składają się wymuszone zgody, nieświadome wyrzeczenia, nieprzemyślane ustępstwa, a wszystko to jest powodowane przez jakiś niezrozumiały impuls, urok wspólnego życia zmieszany z lękiem przed samotnością.”
Drugim punktem granicznym jest pojawienie się
pisma - na razie innego niż znamy, bo trójwymiarowego na glinianych
tabliczkach, ale sposób nie jest tak ważny, jak to, co to oznacza. Od teraz
słowo nie jest ulotne, może zostać zapisane, a zatem trwać na wieki. I tak
powstają nie tylko zapiski dotyczące życia codziennego, pierwsze przekazywane
listy, ale tak zaczyna tworzyć się literatura - jesteśmy świadkami powstania eposu
o Gilgameszu, a sam Noam też pochyla się nad tym, co dla niego znaczy słowo
pisane.
“Istnieją dwa rodzaje ludzi: drzewa i kamienie. Drzewa istnieją dzięki korzeniom, kamienie toczą się samoistnie. Drzewo rośnie w lesie, otoczone innymi, i usycha, gdy tylko opuści swoją ziemię. Kamień toczy się po ścieżkach zgodnie z własną dynamiką. Jeśli zatrzyma go jakaś przeszkoda, rusza ponownie i nieruchomieje dopiero w najniższym punkcie.”
Jest tu więc Gilgamesz, Nimrod, jest także
Abraham, którego znamy z Biblii. On wraz ze swoją żoną Sarą odgrywa również
sporą rolę, staje się przyjacielem dla Noama, który swego czasu mocno mu
pomaga, a czytelnik znowu poznaje historię kontrastową - z miasta przenosimy
się do małej wioski, takiej jak dawniej, utrzymującej się z pasterstwa, na
której czele stoi mądry i spokojny Abraham. Jednak tu, w przeciwieństwie do
Biblii, jego zachowanie jest bardziej ludzkie, a przypowieści z Biblii są
przełożone na historie, które faktycznie mogły mieć kiedyś miejsce… Oczywiście
skoro jest Abraham, to po raz pierwszy pojawia się też Bóg, choć ciągle nie w
takiej formie, w jakiej znany jest w chrześcijaństwie.
“Tysiąc szczegółów przenosiło mnie w przeszłość, podczas gdy natura żyła tylko teraźniejszością.”
Éric-Emmanuel Schmitt w swojej powieści
balansuje na granicy tego, co mogło się wydarzyć - większość zdarzeń
przedstawiona jest tak, że trochę przypomina baśń, a jednak trzyma się zdarzeń prawdopodobnych.
Oczywiście pomijając nieśmiertelność 😊 W tym tomie również były jeszcze chyba z dwie takie sytuacje, kiedy
raczej to, co realne, mieszało się z tym, co magiczne. Poza tylko fragmentami
jednak, mimo że powieść czyta się jak najlepszą baśń, wszystko pozostaje
przyjemnie realne.
“Autorzy biblijni opowiadali pewną historię, gardząc jej historycznym charakterem. Tak jak istnieją zniekształcone odczytania, tak istnieją zniekształcone pisma.”
Historia “Bramy do nieba” rozkręca się powoli,
jednak warto chwilę poczekać, gdyż w momencie, gdy bohater już zbliża się do
Babelu, powieść staje się konkretniejsza, bardziej charakterna, coraz mocniej
wciąga. Podobało mi się to granie pomiędzy tym, co w Biblii, a tym co
historyczne, podobały mi się barwne kreacje władców - tyrana i tego jak żyje
się pod takimi rządami i władczyni dbającej o swój lud. Dużo tu zmian w
porównaniu do tomu pierwszego - pierwsze duże miasto, pierwsze pismo, pierwsze zmiany
w kondycji życia człowieka, ale pozostaje też to, co cały czas aktualne -
zmiany klimatyczne i aktywiści działający na rzecz ich spowolnienia. Fragmenty
poświęcone współczesności, to coś co będzie łączyć każdy tom serii, to finał,
exodus, który może być końcem świata jaki znamy… Autor nie boi się porównań,
nie boi się podsumowań tego, jak zmienia ludzi życie w miastach, jak zmieniło
się teraz nasze podejście, a wieża Babel cały czas i nieustannie jest budowana
- ludzie chcą coraz więcej i więcej... Ja też chcę więcej - chcę tom trzeci 😉
Moja ocena: 8/10
Recenzja powstała w ramach współpracy z
Wydawnictwem Znak Literanova.
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz