Autor: W.&W.
Gregory
Tytuł: Uznanie
Data premiery: 16.08.2023
Wydawnictwo: Opener
Liczba stron: 240
Gatunek: literatura
obyczajowo-psychologiczna / literatura piękna
Pod pseudonimem W.&W. Gregory kryje się
polski autor, który nie daje się skategoryzować, podpiąć do jednego gatunku
literackiego. Ja po raz pierwszy spotkałam się z jego piórem miesiąc temu przy
książce, która zawierała w sobie elementy thrillera pt. “Pętla” (recenzja -klik!). Ten tytuł zrobił na mnie tak ogromne wrażenie, że zadeklarowałam, że
zamierzam nadrobić pozostałe tytuły autora. I zaczęłam to robić od jednej
książki wstecz, od “Uznania”, pierwszej powieści, która wyszła z ram gatunku
fantastyki… Wcześniej, w latach 2020-2023 autor wydał trzy tomy cyklu
fantastycznego Dwuświat, o którym sam mówi, że jest to raczej baśń dla
dorosłych. Czy za fantastykę się wezmę, jeszcze sama nie wiem, ale te dwie
książki autora, które teraz czytałam przekonały mnie, że to nazwisko warte
uwagi!
Historia “Uznania” toczy się współcześnie,
wiosną. Jan i Michał Sikora, choć mieszkają pod jednym dachem, to raczej żyją
obok siebie, nie wspólnie. Jan to ojciec, instruktor judo, kiedyś sam z szansą
na karierę, teraz czerpiący satysfakcję z nauczania tej sztuki walki nastolatków,
którzy go lubią i szanują. Niestety Jan nie może tak powiedzieć o swoim synu,
Michale, który kompletnie go ignoruje, nie słucha poleceń i nieustannie robi mu
na złość. Michał ma 16 lat, objada się mocno śmieciowym jedzeniem i jest po
prostu gruby. Nie reaguje na próby ojca, który przecież chce tylko mu pomóc
zmienić swoje życie na lepsze. Ale czy na pewno tak jest? Im dalej zagłębiamy
się w tę opowieść, tym szerszy obraz nam się pojawia, który uświadamia, że to,
co zobaczyliśmy na początku niekoniecznie jest tym, co dzieje się naprawdę… Czy
Jan i Michał mają jeszcze szansę nawiązać ze sobą przyjazną, szczerą, rodzinną
relację?
Książka złożona jest z nienumerowanych
rozdziałów składających się na kilka, kilkanaście fragmentów - rozdziały zawsze
zaczynają się od nowej strony i oznaczone są trzema trójkątami, fragmenty
oddzielone są jednym. Narracja powieści prowadzona jest w pierwszej osobie
czasu teraźniejszego przez dwóch narratorów - Jana i Michała, którzy zwracają
się do siebie bezpośrednio w formie monologu - coś na kształt jakby w swoich
głowach pisali do siebie nawzajem pamiętnik. To bardzo ciekawy zabieg, dzięki
któremu czytelnik może wejść do głów bohaterów całkowicie, poznać dokładnie ich
myśli, emocje, przemyślenia, jakie się z poszczególnymi wydarzeniami wierzą, a
tym samym może zrozumieć ich postępowanie. Dialogów jest niewiele, dominuje
monolog, ale prowadzony jest w bardzo zajmującym, angażującym stylu, tak że
czytelnik się nie nudzi, a z uwagą śledzi niuanse, które pozwolą mu zrozumieć,
dostrzec źródło problemu.
Pierwszy rzut oka na okładkę, tak jak na
nazwisko na książce, może mylić. Przywodzi na myśl fantastykę, może Gwiezdne
Wojny? Skojarzenie jest tylko częściowo właściwe - książka nie jest fantastyką,
ale już Gwiezdne Wojny mają gdzieś tam swoje miejsce w fabule, odnoszą się do
postaci Michała. Tym, co faktycznie jest na okładce, to strój, a raczej hełm
samuraja, który nierozerwalnie wiąże się z tym, co ważne dla Jana - dla jego
zawodu, jego pasji - judo. Ten sport, a może raczej sposób życia zajmują w
historii wiele miejsca, gdyż bohater nie tylko uczy nastolatków chwytów, tego
jak walczyć na macie z przeciwnikiem, ale i całej filozofii tego sportu, która
przekłada się na filozofię życia. Według której on żyje, do której od dawna się
stosuje. Jego życie jest ułożone, pedantyczne, nie rozproszone przez używki czy
inne ogłupiające rozrywki. Ważny jest spokój, pokojowe nastawienie i stoickie
podejście. I właśnie tym kieruje się Jan, to uchroniło go w dzieciństwie,
pozwoliło mu przetrwać, teraz po stracie żony ratuje go znowu. Chyba, bo akurat
jego syn zachowanie opanowania mu utrudnia, ciągle robiąc mu na złość - a tu
przestawiając kwiatki, a to bałaganiąc, a to puszczając głośno muzykę. Największą
bolączką Jana jest właśnie niemożność dogadania się z własnym synem, którego
kompletnie nie rozumie, który przejawia całkiem inne podejście do życia niż on
i nie chce nic w tym temacie zmienić. W jego oczach, jego narracji, Michała
widzimy jako lenia i złośliwca, ale czy tak jest naprawdę?
Większa część tej historii skupia się właśnie
na relacji ojciec-syn, na tym, jak obydwoje się w niej czują. Im dalej w
lekturę, tym mocniej rozumiemy obydwa stanowiska, a może nawet zaczynamy
bardziej rozumieć Michała, a coraz mocniej dostrzegać błędy Jana, który długo
nie zdaje sobie z nich sprawy. Co zawiniło, co spowodowało taką sytuację
kompletnego niezrozumienia? Na pewno brak rozmowy, brak bliskości, która
budowana jest właśnie dzięki szczerej rozmowie, poczuciu, że jedna strona może
wesprzeć się na drugiej w chwili, gdy tego potrzebuje. W tej relacji nigdy nie
było bliskości psychicznej i fizycznej, nigdy żaden z nich o nią nie zadbał -
to nie było widoczne dopóki w ich relacji pojawiała się ona - matka i żona - a
której teraz, dwa lata temu zabrakło… Nie ma bufora, nie ma taśmy, która
sklejała ich w jedno, zatem ich pozorna relacja bez zaangażowania żadnego z
nich ulega coraz mocniejszemu rozluźnieniu, rozkładowi… Czy nie wystarczyłoby
po prostu siąść i ze sobą szczerze porozmawiać? Tak by obydwie strony
zrozumiały, co robią nie tak? A może to po prostu taka cecha okresu
nastoletniego, który teraz przechodzi Michał, jak i żałoby, którą obydwoje
przechodzą na swój własny sposób?
W zwierzeniach Jana ciągle też pojawiają się
jego wspomnienia z dzieciństwa, czasów nastoletnich. Jan wychował się w
podkrakowskiej wsi, jego życie kręciło się wokół gospodarstwa, było pełne
ciężkiej pracy i trudnej relacji z ojcem, który był w sumie tylko od
strofowania i bicia. Jan nieustannie wraca do tych wspomnień, ciągle porównując
różnice pomiędzy swoim dzieciństwem, a dzieciństwem syna, który przecież żyje
nieskrępowany w mieście, nie ma w sumie żadnych obowiązków, może robić co chce.
Czy zatem Michał nie ma się sto razy lepiej niż on? To kolejny aspekt, który
psuje ich relacje, Jan nie potrafi odpuścić, nie potrafi zapomnieć krzywd z
przeszłości, jest pełen żalu, a judo i żona wydają się po prostu jego ucieczką.
A gdzie w tym wszystkim syn, który nie ma
relacji z ojcem, a któremu zmarła osoba, z którą dogadywał się doskonale, która
go rozumiała i chroniła? Opiekowała się nim, troszczyła? Czy ten jego bunt to
po prostu żałoba, tęsknota za matką?
Ważnym punktem tej historii jest różnica
pokoleń, tego, że jeszcze są pokolenia w kwiecie wieku, które czasy nastoletnie
spędziły poza mediami społecznościowymi, poza internetem. Teraz życie
nastolatków wygląda inaczej, liczy się co innego, a podział życia na te w realu
i te w sieci jest koniecznością - w końcu każdy dzieciak ma dostęp do
internetu, każdy tworzy tam siebie na nowo. Ci, którzy nie gonią za nowinkami
technicznymi, którzy wychowywali się te 40 lat wstecz, nie do końca rozumieją
to, co teraz się dzieje, jak wygląda życie ich dzieci. Zatem nie tylko różnica
w wychowaniu, ale i w kondycji życia jest tu kolejnym aspektem, który dzieli
obydwu bohaterów.
Historia powieści toczy się w otoczeniu
wspomnień i emocji, zatem sama akcja toczy się raczej niespiesznie, jest
nielinearna. A jednak ta relacja nas ciekawi, czytelnik nieustannie ma zajętą
głowę, nieustannie kotłują mu się pytania o prawdę, o obiektywne spojrzenie i o
to, jak ta historia może się skończyć. Czy nastąpi całkowity rozpad tej
relacji? Co się z obydwoma bohaterami stanie w takiej sytuacji? A może jednak
jest jeszcze szansa, by tę relację naprawić, coś zmienić? Czy do satysfakcji z
lektury wystarczy nam po prostu zrozumienie obydwu postaci, ich punktów
widzenia, czy potrzebujemy czegoś więcej, jakiegoś zamknięcia, przesłania?
Jako że “Uznanie” to historia, która toczy się
w głowie bohaterów, to najważniejszy jest tu aspekt psychologiczny, wejrzenie w
podejście obydwu postaci, tak by zrozumieć ich postępowanie. I autor robi to
znakomicie - nie tylko solidnie, z dużym zrozumieniem dla obydwu, ale w taki
sposób, że nieraz zwodzi nas w pole - wydaje nam się, że już, już wiemy gdzie
tkwi problem, by nagle dostrzec drugą stronę i jednak zmienić zdanie. To dobra
książka o trudnych tematach, relacjach rodzicielskich, relacjach
międzypokoleniowych, które, by móc faktycznie zaistnieć potrzeba chęci i
otwartości. To książka, która pozwala zrozumieć, że nie zawsze to, co sami
uważamy, o czym jesteśmy przekonani, że jest dobre i prawe, faktycznie takie
jest. I choć nadal sama nie wiem do jakiego gatunku tę powieść przypisać, to
jedno jest pewne - zrobiła na mnie wrażenie, zmusiła mnie do własnych
refleksji. I to sobie w niej mocno cenię.
Moja ocena: 8/10
Recenzja powstała w ramach współpracy z
Wydawnictwem Opener.
Dostępna jest też w abonamencie
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz