Autor: Karin
Smirnoff
Tytuł: Krzyk
orła
Cykl: Millennium,
tom 7
Tłumaczenie: Inga Sawicka
Data premiery: 08.11.2023
Wydawnictwo: Czarna Owca
Liczba stron: 440
Gatunek: kryminał
Kilkanaście lat temu skandynawskie, a w
szczególności szwedzkie kryminały zyskały swoje miejsce na polskim rynku
książki. Ten okres zbiega się z publikacją pierwszych tomów serii Millennium,
więc chyba nie przesadzę mówiąc, że to właśnie ona była tym, co o tę
popularność przyniosła. Początkowo seria była trylogią napisaną przez Stiega
Larssona, wydaną pośmiertnie w latach 2005-2007 (u nas chwilę później
2008-2009). Okazało się jednak, że zrobiła ona taką furorę, że spadkobiercy
autora zgodzili się, by seria była kontynuowana - podjął się tego David
Lagercrantz, który w latach 2015-2019 napisał kolejne trzy tomy. W tym czasie
powstały również ekranizacje książki - szwedzka i amerykańska, ukazała się
również w formie komiksu, a nakład sprzedanych egzemplarzy przekroczył 100
milionów! Teraz kolejne trzy tomy mają ukazać się pod nazwiskiem Karin
Smirnoff, której pióro miałam już przyjemność poznać przy sadze rodziny Kippów
(“Pojechałam do brata na południe” – klik!, “Jedziemy z matką na północ” –klik!) i to właśnie ona skusiła mnie, by w końcu po ten cykl sięgnąć. Zatem “Krzyk
orła” jest moją pierwszą stycznością z Millennium (nie wliczając ekranizacji).
Historia toczy się w październiku i
listopadzie 2021 roku na północy Szwecji. Do niewielkiej gminy Gasskas
przyjeżdża Mikael, aktualnie bezrobotny, gdyż gazeta Millennium została
wstrzymana - teraz ukazuje się już tylko online i w formie podcastu, na co
Mikael nie chce przystać. Do Gasskas przyjeżdża na ślub swojej dorosłej córki,
z którą od jakiegoś czasu utrzymuje kontakt, ale tak naprawdę nigdy w jej życiu
specjalnie obecny nie był. Z dworca odbiera go przyszły zięć, burmistrz gminy
Henry Solo, który aktualnie mocno psychicznie jest obciążony przez projekt
budowy farmy wiatraków, największej na skalę światową. W tym samym czasie
opieka społeczna Gasskas kontaktuje się z Lisabeth z prośbą o przynajmniej
tymczasową opiekę nad jej bratanicą - Lisabeth nigdy tej 13letniej dziewczynki
nie spotkała, ale z jakiegoś nie do końca jasnego dla siebie powodu przyjeżdża
na miejsce, gdzie okazuje się, że matka dziewczynki zniknęła w podejrzanych
okolicznościach… Co wyniknie z tego, że Mikael i Lisabeth są w tym samym
miejscu, w tym samym czasie? Jak ich powody pobytu w tym miasteczku się łączą?
I co do tego mają orły?
“Wszyscy są tu, w tym samym miejscu. Nie w jakiejś dzielnicy Sztokholmu, co jeszcze dałoby się jakoś wytłumaczyć, ale w Gasskas. Pipidówie w Norrbotten, gdzie na jeden kilometr kwadratowy przypada 3,4 człowieka, a reszta to las.”
Książka składa się z 86 kilkustronicowych
rozdziałów pisanych w narracji trzecioosobowej czasu teraźniejszego. Narrator
naprzemiennie opisuje losy kilku postaci: 13letniej dziewczynki Svali, Lisabeth,
Mikaela, Henry'ego, jeżdżącego na wózku nieco podejrzanego biznesmena Marcusa i
tajemniczego sprzątacza. Styl powieści jest ciekawy, zdania w większości są
krótkie, czasem nawet urywane, a tekst normalny często przerywany przez
fragmenty wiadomości, smsy, artykuły prasowe, a także po prostu komentarze
postaci, które wypowiadają w swoich myślach. Styl więc daje wrażenie prostoty,
choć momentami jest też duże nagromadzenie tych wtrąceń, co może lekko z rytmu
wybijać. Mimo to całość czyta się sprawnie.
Jako że po ten tom sięgnęłam niezależnie od
serii, to dopiero teraz po raz pierwszy spotkałam się z kreacją dwójki głównych
postaci - Lisabeth Salander i Mikaela Blomkvista. Ona to hakerka komputerowa,
on dziennikarz śledczy, poznali się lata temu, gdy przyszło im wspólne pracować
nad sprawą zaginięcia. Teraz wygląda na to, że za wielkiego kontaktu z sobą nie
mają, choć też nie zerwali go całkowicie. U Mikaela nadeszły wielkie zmiany,
nie ma już Millennium jakie on zna, a zatem i jego ścieżka kariery się
posypała. Bohater stoi na rozdrożu, nie wie co robić dalej, bo przecież przez
całe swoje dorosłe życie był dziennikarzem śledczym, który w całości poświęcał
się swojej pracy, na czym cierpiała jego rodzina… Teraz nie ma pracy, relacji z
córką też praktycznie nie, choć wnuk Lukas jest jednym w rodzinie, który go
uwielbia. Mikael czuje się mocno sobą rozczarowany, zagubiony, choć ciągle na
tyle pyszny, że proponowana mu praca w lokalnej gazecie to dla niego za mało.
“Bez 'Millennium' jest nikim. Jest eksem, zagubionym i niezdolnym do działania, odmawiającym poruszania się w rytm współczesności.”
Lisabeth z kolei ma własną firmę, ogromne
zasoby finansowe i wsparcie techniczne. W tym tomie też jednak doznaje zmiany -
zawsze samotniczka, teraz ma wziąć pod swoją opiekę nastolatkę. Powiedzieć, że
jest temu mocno niechętna, to jak nic nie powiedzieć, a jednak jakiś przymus
wewnętrzny nie pozwala jej odwrócić się na pięcie i nie zadbać o dziewczynkę.
Bo ta jest naprawdę wyjątkowa - ponadprzeciętnie inteligentna, gdyby żyła w
innej rodzinie, w innym miasteczku, mogłaby zostać okrzyknięta geniuszem, tu
jednak większość uznaje są za dziwną i pyskatą… Kreacje postaci są więc
ciekawe, przemyślane i choć niespecjalnie zgłębiamy się w ich wnętrza, to
jednak ich emocje, odczucia i wątpliwości są dla nas w pełni zrozumiałe.
Oczywiście kryminał nie byłby kryminałem,
gdyby nie pojawiały się w nim typowo negatywne charaktery - są i ci zagubieni,
i ci typowo źli - każdy równie tajemniczy, budzący w czytelniku ciekawość.
“Tak jak gorączkowo stara się być możliwie najgorszy, tak mógłby być najlepszy. Człowiek zawsze może wybrać między różnymi wyjściami. Najłatwiej sięgnąć do tych destrukcyjnych, bo nie wymagają porozumienia. Wojownik albo myśliwy, który w nas tkwi, gdy obiektem jest zwierzę, to funkcja odziedziczona w genach, podczas gdy bezwarunkowa miłość, altruizm i ogólnie człowieczeństwo są nabyte, a zatem wymagają więcej wysiłku.”
Intryga kryminalna bardzo długo rozgrywa się
na dwóch płaszczyznach, mimo że przecież pod względem położenia wszystko ma
miejsce się w jednym miasteczku. Mamy problem gminy, jakim jest wspomniana
farma wiatraków i pobocznie nowej kopalni, w który uwikłany jest Henry, Mikael
i Marcus oraz problem zaginięcia matki Svali i dalszych losów dziewczynki.
Przyznam, że tak po ludzku mnie mocniej zaciekawiła to druga zagadka, bardzo
czekałam na rozdziały skupione na Lisabeth i Svali, a rozdziały dotyczące
polityczno-biznesowych rozgrywek gminy interesowały mnie nieco mniej, choć
przyniosły bardzo ważne dla współczesnego świata tematy. Akcja powieści toczy
się tempem umiarkowanym, może nawet spokojnym, dopiero pod koniec dzieje się
nieco więcej. Nie ukrywam jednak, że finalnie intryga okazała się solidnie
zbudowana, wszystko jest w niej dobrze przemyślane, wszystko ma swoje miejsce,
więc prócz tematyki (co jest kwestią gustu i zainteresowań) nie mam się do
czego w niej przyczepić.
A zatem o jakich tematach w książce mowa?
Najważniejsze to ekologia i zapotrzebowanie naszego współczesnego świata na
energię. Przy tej całej technologii i dużym zaludnieniu Ziemi energii
potrzebujemy ogromne ilości, a równocześnie nie możemy jej czerpać ze źródeł,
które Ziemię eksploatują. Skąd ją zatem brać? Są źródła odnawialne, tak zwane
zielone, jak energia czerpana z wody, słońca i wiatru. My w tej powieści
przyglądamy się co te rozwiązania ze sobą niosą, jak duży pieniądz idzie za
takimi inwestycjami i jak potencjalnie mogą cierpieć na tym zwyczajni ludzi.
Historia powieści doskonale osadzona jest w naszej współczesności, jest mowa o
serwerowni Facebooka, o bateriach samochodowych i innych tego typu
współczesnych wynalazkach, których źródła czerpane są właśnie w Szwecji. Jako
że sporo tu polityki - dużo papierków, uzgadniania, przetargów, wymuszeń i tym
podobnych - mnie momentami trochę ta historia nużyła, dopuszczam jednak do
siebie myśl, że szwedzki czytelnik może być nią bardziej zaciekawiony. Za to
wątek Svali, choć długo nie wiadomo gdzie on w ogóle zmierza, jakoś tak dziwnie
zaciekawił mnie od samego początku.
Myślę, że na koniec jeszcze raz muszę
podkreślić, że wcześniejszych tomów serii Millennium nie znam, zatem i nie wiem
jak zmieniły się postacie i czy te uwikłanie polityczne to cecha całej serii.
Przyznam jednak, że zimowy mroźny klimat, te dające się wyczuć szwedzkie
podejście do kryminału i niesamowicie ciekawa historia dziewczynki i Lisabeth
do mnie przemówiły, spodobały mi się na tyle, że prawdopodobnie sięgnę i po
kolejny tom napisany przez Karin Smirnoff. W końcu w tym zasugerowane jest, że
zaczęta w nim historia będzie miała swoją kontynuację… Jestem jej ciekawa! A
ten tom polecam nie tylko fanom serii, ale i tym co lubią niespieszne,
poruszające istotne dla współczesnego świata tematy kryminały.
Moja ocena: 7/10
Recenzja powstała w ramach współpracy z
Wydawnictwem Czarna Owca.
Dostępna jest też w abonamencie
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz