Autor: Piotr Kościelny
Tytuł: Szymek
Data premiery: 11.10.2023
Wydawnictwo: Czarna Owca
Liczba stron: 416
Gatunek: kryminał
„Szymek” to piętnasta książka Piotra Kościelnego wydana w
przeciągu sześciu lat. Autor debiutował w 2017 roku, jednak dopiero przy
drugiej książce, dwa lata później, fani powieści kryminalnej o nim usłyszeli – wtedy
mówiono, że jego książki są mocne, krwawe i dosadne. Ja tych pierwszych nie
czytałam, sięgnęłam po jego powieści dopiero w poprzednim roku przy „Decyzji”
(recenzja – klik!) i „Układzie” (recenzja – klik!) i o nich mogę powiedzieć, że
choć były mocne pod względem tematów trudnych jakie poruszały, to nie były
przesadnie krwawe – tego w książkach nie lubię, na to od razu zwracam uwagę. „Szymek”
też się w tę kategorię wpisuje.
Luty 1994 rok, Wrocław. W walentynkową noc Szymon Dąbrowski
popełnia samobójstwo – staje na torach naprzeciw pędzącego pociągu. Sprawa dla
policji jest jasna, to samobójstwo, choć ze względów proceduralnych sekcję
zwłok trzeba zrobić. Dla rodziny nastolatka sprawa wygląda całkiem odwrotnie –
rodzice nie mają pojęcia dlaczego ich syn to zrobił, a jego straszy brat czuje
się winny. To on nie zareagował poprzedniej nocy na krzywdę brata, którą
wyrządzili mu jego koledzy... Czy to te wydarzenia doprowadziły go do śmierci?
A może chodziło o te siniaki i podbite oczy, które ostatnio często zauważali u
niego rodzice? Na razie jednak nie to zaprząta policję – oni zajmują się kolejnymi
morderstwami, a i przeżywają swoje własne tragedie.
Książka rozpisana jest na 12 rozdziałów, które są 12 dniami
śledztwa. Każdy rozdział podzielony jest na krótkie podrozdziały przedstawione
z kilku perspektyw: w lutym 1994 z perspektywy rodziców i brata samobójcy, oraz
dwójki policjantów, którzy się tą sprawą zajmują. Jest też perspektywa piąta,
samego Szymka, z tym że jego fragmenty osadzone są wcześniej – zaczynają się we
wrześniu 1993 i toczą się aż do tej tragicznej walentynkowej nocy... Narracja
prowadzona jest w pierwszej osobie czasu przeszłego przez Szymka oraz w
trzeciej osobie czasu przeszłego z pespektywy pozostałych bohaterów. Styl
powieści jest charakterystyczny dla tego autora – prosty, dosadny, narrator nie
przebiera w słowach, nie ubarwia, nie osądza, mówi po prostu jak jest. Język
jest dostosowany do środowiska, policjanci mają własne określenia, własne
sformułowania, jednak są one na tyle oczywiste, że czytelnik nie potrzebuje
tłumaczenia. Nie brak tu też przekleństw, ale w tym wypadku akurat to nie przeszkadza
– po prostu wpisuje się w styl rozmów policjantów. Całość czyta się szybko, rytmicznie.
„- Mamy tu klasyczne połączenie prostytucji z muzyką.- To znaczy?- Coś tu, kurwa, nie gra.”
Przyznam, że książka porusza taki ogrom problemów, że ciężko
wybrać od którego zacząć. Zatem zacznijmy od tytułowego, od Szymka. To
nastolatek, który właśnie idzie do nowej szkoły, do technikum mechanicznego.
Jego rodzina nie jest bogata, nie przelewa im się, liczą się z każdym groszem,
ale na pewno nie jest to patologia – rodzice dbają o synów, zapewniają im byt i
starają się dać im żyć ich własnym życiem. Starszy brat Szymka raczej nie jest
z nim specjalnie blisko, on ma swoją popkulturę skinów, prowadzi dużo bardziej zbuntowane
życie. Szymek za to trochę się obija o towarzystwo, niby ma kolegów, ale chyba
nikogo bliskiego. I tak, na jednej z imprez dochodzi do sytuacji, która
sprawia, że Szymek zaczyna być przez kolegów gnębiony, wyśmiewany, poniżany,
bity. Nikt nie staje w jego obronie, on sam też się nie broni – bo co by dało
stawianie się? W końcu im przejdzie. Ale czy na pewno? Przyznam, że chcę myśleć,
że teraz, trzydzieści lat później, nasze społeczeństwo jest bardziej wrażliwe
na krzywdę innych, na bullying i że w tych aktualnych czasach nie ma już
miejsca na takie sytuacje. Ale czy na pewno? Autor bardzo realnie przedstawia podejście
samego Szymka, który wcale nie szuka pomocy. Nie wie gdzie? Wstydzi się? Nauczyciele
nie reagują, rodzice nie ingerują, brat też problem lekceważy. Dopiero po fakcie
przychodzi refleksja – dlaczego się im nie postawiłem? Dlaczego go nie
broniłem? To bardzo realny obraz znęcania się nad innymi, bullyingu, który może
teraz w czasach internetu może przybierać inne formy, ale nadal jest. Nadal
dzieci, nastolatkowie popełniają samobójstwa, bo czują, że nie mają skąd otrzymać
pomocy, są sami, wykluczeni z własnego środowiska. To obraz przerażający i
przez to tak uczulający – lepiej zareagować nawet i przesadnie, nic nie
zareagować wcale. Tyle że w okresie nastoletnim jest to bardzo trudne, prawda?
Kiedy hormony szaleją, nastolatkowie sami nie rozumieją co się z nimi dzieje,
rodzice też nie do końcu potrafią się z nimi dogadać. Jak takim sytuacjom
zapobiegać?
Z postacią Szymka, jego śmiercią, wiążą się od razu takie
tematy jak żałoba i poczucie winy. Reakcja rodziców, ich cierpienie, ich nierozumienie,
ich złamane serce. Ale przecież mają jeszcze drugiego syna, więc nie wolno im
się załamywać, prawda? Przedstawione w krótkich dosadnych słowach ich przeżycie
są również bardzo wstrząsające.
Jak wspomniałam, tematów jest sporo, więc by ta recenzja nie
ciągnęła się przez pięć stron, skupię się jeszcze tylko na jednym – na
policjancie, komisarzu, który teraz jest alkoholikiem, nie powstrzymuje się
przed piciem nawet w pracy. Teraz dostaje nowego partnera, dzięki któremu i czytelnik
może poznać jego historię – tego jak zmieniło się podejście do pracy w policji
po zmienia systemu i tego, jak duża odpowiedzialność ciąży na policjantach.
Żmigrodzki kiedyś zrobił coś złego, coś, czym złamał prawo, a przez to niewinny
człowiek stracił życie. Zatem komisarz pije, by nie myśleć, by się nie zadręczać,
ale czy to w czymś pomoże? Obraz alkoholizmu, tego jak trudno z tej choroby
wyjść, jak trudno przestać obciążać własne sumienie, oddany jest tu dokładnie,
wiarygodnie.
„Dawno nie był tak blisko kobiety. Nie liczył oczywiście zwłok płci żeńskiej, którymi zawodowo się zajmował.”
Ciężko więc przy tak rozbudowanej tematycznie książce mówić
o jednej intrydze kryminalnej, bo tu wątki mocno się ze sobą mieszają. To nadaje
historii realizmu, w końcu policjanci raczej nie zajmują się tylko jedną
sprawą, a prowadzą ich wiele. A my przez to coraz mocniej zagłębiamy się w to
środowisko pełne mroku, brudu, patologii i śmierci. Historia toczy się
umiarkowanym tempem, dynamizm nadawany jest jej raczej przez krótkie rozdziały
i częste zmiany perspektyw niż przez same natężenie wydarzeń. Ale to dobrze, bo chodzi o to, by skupić się
na przedstawianych problemach.
Muszę jeszcze wspomnieć o tym, jak oddane są w książce lata
90te. Początek roku 1994 to dosłownie chwilę po upadku PRL-u, który ciągle tak
żywy jest w pamięci bohaterów. To czas podziałów – większość postaci historii dopada
ekonomiczny kryzys, ceny rosną, szykują się zwolnienia w pracy, w fabrykach. Są
jednak i ci z rodziną za granicą, w Niemczach, których stać, którzy nie muszą liczyć
każdy grosz. Są też ci, którzy w poszukiwaniu pracy muszą zmieniać miejsca
zamieszkania. Lata 90te to też okres jeszcze sprzed internetu i telefonów
komórkowych. To trochę powrót do realiów dzieciństwa, kiedy ludzie, dzieci na podwórku
były sobie bliższe, żyło się po prostu inaczej. Dobrze to jest w książce
oddane, bardzo bliskie naszych własnych wspomnień, realności tamtych czasów. W
dodatku historia toczy się podczas mroźnej zimy, ten śnieg, zimno są obecne, a
to tylko podbija ten depresyjny, przejmujący nastrój.
„Uważam, że każdy ma prawo żyć tak, jak mu się podoba. To, że nie jestem pedałem, nie oznacza, że mam ich tępić. Niech sobie żyją w spokoju.”
Przyznam, że „Szymek” momentami budził we mnie mieszane
odczucia – nie wiem czy trzeba było aż tyle mroku, aż tyle śmierci, by dobrze problemy
nietolerancji przedstawić, sama momentami zamiast wstrząsu czułam lekki
przesyt. Ale nie ulega wątpliwości, że jest to historia tematycznie ważna –
może lata się zmieniły, może nastolatkowie żyją teraz inaczej, może
społeczeństwo mamy bardziej tolerancyjne, ale jednak ciągle niewystarczająco.
Problemy nietolerancji, samobójstw wśród młodzieży, wykluczenia, niezrozumienia
i alkoholizmu ciągle istnieją, ciągle prowadzą do ludzkich nieodwracalnych
tragedii. Może „Szymek” da komuś do myślenia, może sprawi, że kolejnym razem
nie przymkniemy obojętnie oka. To książka mocna, smutna, wstrząsająca, może
momentami ciut za mocna, ale i tak ciągle ważna tematycznie i bardzo realna w
oddaniu czasów lat 90tych.
Moja ocena: 7,5/10
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Czarna Owca.
Dostępna jest też w abonamencie
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz