Autor: Loreth Anne White
Tytuł: Sekret pacjentki
Tłumaczenie: Ewa Ratajczyk
Data premiery: 27.09.2023
Wydawnictwo: Mando
Liczba stron: 416
Gatunek: thriller psychologiczny
Loreth Anne White to kanadyjska nagradzana autorka, która na
nasz rynek zawitała w 2021 roku, kilka lat po swoim debiucie z thrillerem
„Nasze idealne małżeństwo”. Wtedy na swoim koncie miała już całkiem solidną
liczbę tytułów powieści kryminalnych, a wcześniej jeszcze, przed roku 2015,
pisała romanse, od których zaczęła przygodę z literaturą. Teraz, ponad dziesięć
lat od debiutu, na swoim koncie ma kilka poważnych nagród literackich i ponad 3
miliony sprzedanych egzemplarzy. Polski czytelnik, mimo że ma zaledwie trzy
tytuły (i to dopiero od kilku dni!) do wyboru, też bardzo sobie jej prozę
szanuje. Ja spotkałam się z nią po raz pierwszy niecały rok temu, przy drugiej
polskiej premierze pt. „Miasteczko Twin Falls” (recenzja – klik!). I „Sekret
pacjentki” ma kilka wspólnych z nią punktów – jak choćby fakt, że fikcja
literacka podparta została historią prawdziwą...
Fabuła „Sekretu pacjentki” toczy się w małej kanadyjskiej
miejscowości położonej tuż przy klifie, tuż przy morzu i zaczyna w dniu, w
którym życie mieszkańców zmieniło się na zawsze. Psychoterapeutka Lily od
momentu pobudki jest bardzo niespokojna, a jednak przyjmuje normalnie
pacjentów... To znaczy stara się, ale nie może się skupić, jej dotychczasowe
życie legło w gruzach. Po jednej sesji decyduje, że musi odwołać spotkania,
wtem zauważa męża, który wraca z przebieżki – zachowuje się dziwnie, nie ma na
sobie kurtki, choć poranek mroźny, biegnie do szopy, za chwilę do domu. Zaraz
też słychać sygnał policji – to pod ich dom podjeżdżają radiowozy. Jej mąż Tom
twierdzi, że znalazł na plaży ciało kobiety, nieżywej, prawdopodobnie spadła z
klifu. Sprawą zajmuje się detektywka, która od pewnego czasu prowadzi śledztwo
w sprawie zabójcy biegaczek – dlaczego ona, czy te sprawy mogą się ze sobą
łączyć? Kim jest martwa kobieta i czy ktoś stoi za jej śmiercią? I dlaczego Tom
zachowuje się tak dziwnie?
„Każdy człowiek jest zdolny do najbardziej ohydnych rzeczy, jeśli zaistnieją odpowiednie okoliczności, jeśli towarzyszy mu odpowiednia narracja.”
Budowa książki jest dosyć skomplikowana do opisania, jednak
podczas lektury nie powoduje to zamieszania, czytelnik bez problemu odnajduje
się w treści. Po pierwsze: akcja podzielona jest na „wtedy” i „teraz”.
Rozdziały „wtedy” mają określenia czasowe oraz odliczają dni do śmierci kobiety
z plaży. Rozdziały „teraz” dzieją się już po znalezieniu ciała. Jest więc
podział na czas. Jest też podział na postacie – przede wszystkim historię
poznajemy z perspektywy Lily i śledczej Rue, jednak nie tylko – pojawiają się
też rozdziały z perspektywy męża Lily, ich sąsiadki, ich córki, jak i syna
ofiary. Pomiędzy tym rozdziałami są jeszcze są jeszcze „kręgi na wodzie”, które
toczą się teraz i w jednym rozdziale ukazują losy kilku postaci oraz są jeszcze
rozdziały „porwanie. Historia kryminalna” opisujące zbrodnię sprzed lat – to ta
oparta jest na historii prawdziwej. Wszystko to pojawia się naprzemiennie,
dzięki czemu powoli, ale skutecznie budujemy pełen obraz zdarzeń – i tych,
które podprowadziły do nocy, podczas której zginęła kobieta, i tych
opowiadających o skutkach jej śmierci. Narracja prowadzona jest trzeciej osobie
czasu teraźniejszego z perspektywy opisywanej postaci, chyba że chodzi o
rozdziały zatytułowane „porwanie” – te pisane są na kształt artykułu do gazety,
w narracji trzecioosobowej czasu przeszłego. Język powieści jest bardzo
przystępny, narrator skupia się na oddaniu emocji postaci, zatem często
przedstawia ich gesty i myśli, których nie wypowiadają na głos. Dialogi
rozpisane są sprawnie, całość czyta się lekko, bez problemów, płynnie, a czas
teraźniejszy podbudowuje uczucie niepokoju i dynamiki – czytelnik ma wrażenie,
że już zaraz coś się stanie.
„Praca terapeutki przypomina detektywistyczne poszukiwanie wskazówek do rozwiązania zagadki, przyczyn „problemu”, jakim w tym wypadku jest sklepowa kradzież. To problem skłania człowieka do podjęcia terapii, gdy już dłużej nie może dać sobie z nim rady. Problem jest na ogół oczywisty, lecz jego powody bywają tajemnicą nawet dla samego pacjenta, skrywają się głęboko w podświadomości.”
Historia zaczyna się dosyć kameralnie, spokojnie i przez
połowę powieści właśnie w taki sposób się toczy – poznajemy się z postaciami, z
ich emocjami i tajemnicami, o których powoli zaczynają nam opowiadać. Jednak im
lepiej je poznajemy, tym sytuacja się zagęszcza, nagle, z jednego podejrzanego,
robi się ich co najmniej kilku. Zatem kto tak naprawdę miał motyw? Kto był
zdolny do zbrodni? W imię czego? I kto teraz na ten temat kłamie? Wydaje się,
że kłamią wszyscy, więc w jaki sposób odkryć, kto kłamie akurat na samego aktu
zabójstwa? Autorka bardzo sprytnie buduje napięcie – gdzieś w połowie powieści
okazuje się, że nagle nie możemy się doczekać, kiedy wszystkie karty zostaną
odsłonięte. Jest kilka solidnych twistów, dobrze umotywowanych psychologicznie,
przez to na mnie zrobiły naprawdę duże wrażenie.
„Zanim pojawiła się Arwen, było tu spokojnie. Wszyscy skutecznie ukrywali swoje mroczne rodzinne sekrety za sztucznymi uśmiechami. Arwen wstrząsnęła ich klatką. Szczury zaczęły biegać i atakować się nawzajem.”
Poprzez rozbudowane kreacje postaci, autorka porusza sporo
ciekawych do rozważeń problemów. Mamy matkę, która za wszelką cenę chroni swoje
dzieci – jak daleko rodzic jest się w stanie posunąć, by zapewnić im spokojne
dzieciństwo? Mamy zbuntowaną nastolatkę, która im mocniej rodzice naciskają,
tym mocniej im się przeciwstawia – gdzie jest granica? Czy to nienawiść
prawdziwa czy jednak zwyczajny bunt nastoletni? Jest też chłopak, który na nowo
musi się odnaleźć w miasteczku pełnym obcych – czy nie powinien mieć normalnego,
beztroskiego dzieciństwa? Są też pacjenci psychoterapeutki, którzy sporo mówią
o winie i karze, o utajonej zbrodni i próbie odkupienia za grzechy przeszłości.
Tylko czy naprawdę wszystko da się odkupić? Czy wszystkiego, co złe, faktycznie
się żałuje? Czy każdy człowiek jest się w stanie zmienić? Na pewno jeśli chce,
jest na to większe prawdopodobieństwo, ale co z tymi, co cały czas udają?
„Jej życiowym celem jest pomaganie innym w radzeniu sobie z psychicznymi przeciwnościami, pokazywanie, że potworne doświadczenia z przeszłości nie muszą oznaczać nieodwracalnego zniszczenia. Jej celem, w każdej godzinie każdego dnia, miesiąca, roku, jest nieustanne udowadnianie, że można świadomie zmieniać swoją narrację, zastępować dawne schematy. Że człowieka nie musi definiować przeszłość. Ani genetyka. Że ludzie mogą się zmienić.”
Mam wrażenie, że postacie są tylko nośnikiem ważnych do
analizy tematów, choć ich kreacje oczywiście są dokładne i rozbudowane. Nie
będę jednak ich w tej recenzji analizować, powiem tylko, że historia w sumie
skupia się na czterech zamieszanych w sprawę rodzinach, a my poznajemy ich
zarówno ich oczami, jak i oczami osób trzecich.
„Ludzie są istotami strasznie złożonymi. Czasami nie ma prostych, podręcznikowych odpowiedzi. Czasami ludzie tak na siebie wpływają, że wspólnie doprowadzają do katastrofy.”
Na początku recenzji wspominałam o podobieństwach do
„Miasteczka Twin Falls”. Jest ich więcej niż tylko oparcie historii o zbrodnię
prawdziwą – jest małe miasteczko, zamknięta, pełna tajemnic społeczność, sposób
rozpisania i narracja również są do siebie zbliżone. A jednak „Sekret
pacjentki” dotyka innych tematów, które oddane są pod względem psychologicznym
dokładnie, ale i oryginalnie, zaskakująco, przez co pojawiają się te wspomniane
twisty fabularne. Książka na pewno spodoba się tym, który lubią małe
społeczności pełne tajemnic, akcję spokojną, skupioną na psychologicznych
kreacjach postaci. Dla mnie finał był mocny, wstrząsający i wywołał u mnie
sporo refleksji. Lubię takie książki!
Moja ocena: 8/10
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Mando.
Dostępna jest też w abonamencie
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz