Autor: Przemysław Kowalewski
Tytuł: Szóstka
Cykl: kapitan Ugne Galant, tom 2
Data premiery: 20.09.2023
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 408
Gatunek: kryminał / kryminał retro
Przemysław Kowalewski na polskim rynku książki to ciągle
nowość – debiutował niecałe cztery miesiące temu „Kozłem” (recenzja – klik),
który szybko podbił serca czytelników literatury kryminalnej. Już teraz
dostaliśmy tom drugi, a jednak historię osobną powiązaną główną postacią - milicjantem
i śledczym Ugne Galantem. Autor na co dzień zajmuje się dziennikarstwem, pisze
do „Monitora Szczecińskiego”, jest także wielkim pasjonatem historii swojego
miasta – czemu daje wyraz w swoich powieściach przeplatając w nich fikcję z
historią prawdziwą.
Historia toczy się kilka lat po fabule „Kozła”. Ugne Galant
nie przebolał straty przyjaciół, którzy ponieśli śmierć w czasie dawnej sprawy,
pije i utrzymuje się przy życiu tylko dzięki kolejnym angażującym,
zaprzątającym mu głowę śledztwom. W styczniu 1968 roku zaczepia go Joanna
Krauze, oficerka Służb Bezpieczeństwa, którą on kiedyś poznał pod przykrywką.
Teraz zaprasza go do wspólnego śledztwa, w którym udział ma wziąć jego stary
zespół – Basia i Kazik zwany lwowiakiem. To tajna grupa utworzona na życzenie
samego ministra, o której ma nie wiedzieć nikt. Badać mają katastrofę
tramwajową, która wydarzyła się w Szczecinie na początku grudnia, a która
wywołała szok i niewyobrażalną liczbę ofiar. Początkowo mówiono, że był to wypadek,
teraz jednak coraz częściej pojawiają się głosy o działaniach zamierzonych –
czy to partia? A może Żydzi? Ugne wraz z ekipą zaczynają skrupulatnie
przyglądać się sprawie, ktoś jednak jest krok przed nimi – zaczynają znikać
świadkowie zdarzenia... Ewidentnie zatem było to celowe działanie, jednak kto
za nim stoi? Czy uda im się i tym razem dość do sedna sprawy? A może ważniejsze
będzie pytanie – jakim kosztem?
Książka rozpisana jest na prolog, 35 tytułowanych rozdziałów
i epilog, a zamyka ją kilka słów od autora, który tłumaczy co w historii było
prawdą historyczną, a co fikcją. Każdy rozdział otwiera określenie z miejscem i
datą zdarzeń. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego,
przede wszystkim skupia się na śledczych i głównie na tym, co z zewnątrz, o
emocjach postaci mówi niewiele. Okazyjnie pojawiają się też fragmenty opisujące
poczynania innych osób wplątanych w tę zbrodnię, a całość w ogóle otwiera się
szczegółowym opisem katastrofy tramwajowej. Styl powieści jest hm... dokładny,
to będzie chyba najlepsze określenie. Zarówno pod względem opisowym czy postaci,
czy miejsc i zachowań, jak i pod względem językowym – widać, że autor bardzo
dobrze zna dawne realia, pojawiają się często jakieś wtrącenia w obcym języku,
nawiązania do zdarzeń prawdziwych – do wszystkiego są przypisy, więc czytelnik
nie ma najmniejszego problemu, by zrozumieć o czym mowa. Widać, że sposób w
jaki autor pisze, nie jest mu obojętny, przykłada już do tej strony
technicznej, językowej sporo uwagi, dzięki czemu i całą powieść czyta się
bardzo sprawnie, płynnie, z przyjemnością.
„Szóstka” to powieść kryminalna z mocnym akcentem
sensacyjnym, ja jednak najpierw chciałam zwrócić uwagę na tło historyczne, na którym
została oparta, bo jego dokładność (tak, znowu dokładność!) spodobała mi się
najmocniej. W książce pojawiają się aspekty polityczne, uwikłanie ministerstwa,
partii i założeń komunistycznych jednak konieczne jest do solidnego przedstawienia
problemu, jaki jest w niej zobrazowany. A chodzi o coś, nad czym w sumie się
wcześniej specjalnie nie zastanawiałam – o losy Żydów w powojennej Polsce. A te
były zaskakująco tragiczne, po Holokauście wcale nastawienie do nich się
zmieniło – w latach 60tych, w których toczy się akcja, byli gnębieni,
wykluczani ze społeczności, wyganiani z kraju, obwiniani za wszystko, co złe. I
tu autor daje tego doskonale obraz. Ponadto oczywiście dokładnie oddaje realia
życia ogólnie, czy to chodzi o muzykę, rozrywkę czy ubiór – widać tu ogromną
wiedzę i zainteresowanie autora.
Przejdźmy jednak do samego kryminału. Intryga rozkręca się
spokojnie, od rozmowy ze świadkami, ale szybko nabiera tempa, dużo w niej
wątków sensacyjnych, pościgów, bijatyk i innych dynamicznych rozwiązań. To
oczywiście mocno historię ożywia, fani książek, w których dużo się dzieje,
spiski i tajne akcje są na porządku dziennym, będzie mocno usatysfakcjonowani. Intryga
zbudowana jest na podobnej zasadzie, co tom pierwszy – to ładnie zgrywa się w
formie serii, choć może nie do końca zaskakuje. Rozpatrując jednak książkę jako
powieść rozrywkową nie za bardzo jest się do czego przyczepić.
No i na koniec postacie. Autor bardzo dużą uwagę przywiązuje
do ich powłoki zewnętrznej – tego jak wyglądają, w co się ubierają. Charakterologicznie
są może trochę mniej dopracowane, ale na pasującym do całości poziomie – wiemy
co nieco o ich przeszłości, o rysach, które sprawiły, że teraz zachowują się
tak, a nie inaczej. Nie pamiętam już specjalnie Basi z „Kozła”, tu jej postać mi
się całkiem spodobała, to młoda kobieta, która nie daje sobą pomiatać. A jednak
trochę te postaci wpisują się w schemat kryminału, są tam gdzieś małe wątki
romansowe, miłosne, dosyć szablonowe – albo to po prostu ja ostatnio mam dosyć
tego, że przy postaciach kobiecych zawsze muszą pojawiać się takie wstawki...
Bezsprzecznie za to polubiłam Kazika, który żyje sobie szczęśliwie z żoną,
obydwoje lubią jeść i angażują się w swoje pasje. Myślę więc, że ten banał,
schemat, jest po prostu następstwem tego, że autor chciał, by książka miała
wszystkie cechy tego rasowego, kryminału sprzed kilku-kilkunastu lat.
Podsumowując, „Szóstka” to udane połączenie powieści
rozrywkowo-sensacyjnej z tłem historycznym Szczecina i powojennej Polski. Mnie
najbardziej przypadło do gustu właśnie te tło, to, jak sprawnie autor w całą fabułę
fikcyjną wplótł realia PRL-u, życia, rozrywek i stylu tamtych czasów. Oczywiście
i intrydze kryminalnej nie mam nic do zarzucenia – dobrze wpisuje się w ramy
gatunkowe, jest dynamiczna, zajmująca i dla fanów sensacji na pewno mocno
zaskakująca. Autor stara się przedstawiać całą fabułę bardzo realistycznie
równocześnie bawiąc się tymi znanymi z rasowych kryminałów wątkami i rozwiązaniami.
Dla poszukiwaczy mocnych, dynamicznych historii i równocześnie zabiegów już
dobrze znajomych, i będzie to lektura idealna. Ja wolałabym jednak próbę
wyjścia z ram, ale szanuję autora za skrupulatność i trzymanie się obranego
celu. Finalnie uważam, że jest to kryminał wart uwagi, choćby we względu na
świetnie przedstawiony problem żydowski w powojennej Polsce.
Moja ocena: 7,5/10
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Filia
Mroczna Strona.
Dostępna jest też w abonamencie
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz