Autor: Jeffrey Archer
Tytuł: Nic bez ryzyka
Cykl: detektyw William Warwick, tom 1
Tłumaczenie: Danuta Sękalska
Data premiery: 13.10.2020
Wydawnictwo: Rebis
Liczba stron: 336
Gatunek: powieść detektywistyczna / kryminalna
Jeffrey Archer to brytyjski autor powieści kryminalnych
powoli zbliżający się do pięćdziesięciolecia istnienia na rynku książki.
Wcześniej biegał w maratonach, był politykiem, w końcu został pisarzem – w 1979
roku debiutował powieścią „Kane i Abel”. I od tego czasu publikuje
systematycznie. Na swoim koncie na cztery cykle, wiele osobnych powieści i
sporo opowiadań, a cykl o funkcjonariuszu Scotland Yardu jest jego najnowszym.
U nas tom pierwszy ukazał się w 2020 roku, w mojej własnej biblioteczce długo
czekał na lekturę – dopiero przy okazji premiery tomu czwartego wzięłam się za
cały cykl. To moja pierwsza styczność z autorem, ale już teraz mogę przyznać,
że jego styl zdecydowanie wpasuje się w mój gust czytelniczy!
Historia „Nic bez ryzyka” ma swój początek w 1979 roku,
kiedy to młody William Warwick oznajmia rodzicom, że swoją przyszłość wiąże z
pracą w policji, a nie, jak chciał jego ojciec, z pracą w jego kancelarii prawnej.
Jego ojciec to lord, znany prawnik, który skutecznie broni przestępców. William
nigdy nie chciał iść w jego ślady, tym bardziej, że prawniczką została również
jego starsza siostra – ona jednak broni tych, których obronić trudno, klientów
straconych, choć w większości niewinnych. William przystaje na kompromis matki,
obiecuje, że pójdzie jeszcze na studia, da sobie te trzy lata na ewentualną
zmianę decyzji. Studia podejmuje na wydziale sztuk pięknych, ale po jej
zakończeniu zgłasza się do policji. By stać się detektywem, trafić do Scotland
Yardu najpierw musi przejść drogę zwyczajnego funkcjonariusza policji. W końcu
po kolejnych dwóch latach zostaje konstablem i trochę przypadkiem trafia do
wydziału fałszerstw i innych zbrodni przeciwko sztuce. Aktualnie największą
zagwozdką tego niewielkiego wydziału jest znalezienie płótna Rembrandta „Syndycy
cechu sukienników”, skradzionego siedem lat temu z muzeum. Z muzeum, w którym
akurat pracuje młoda Beth, która szybko skrada serce Williamowi... Oczywiście
nie jest to jedyna sprawa, która trafia na biurka bohatera, ale z pewnością ta,
która motywuje najbardziej. Czy po jego dołączeniu do zespołu śledczych
Rembrandt w końcu wróci na swoje miejsce?
Książka składa się z 34 w miarę krótkich rozdziałów. Historię
otwiera zdanie „To nie jest powieść detektywistyczna, to jest opowieść o
detektywie”. Jej narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego,
narrator jest wszechwiedzący i oczywiście podąża za tym, kto jest gwiazdą serii
– za Williamem Warwickiem. Styl powieści jest bardzo przyjemny, spokojny,
często nawiązujący czasów, w których toczy się historia – najczęściej poprzez
wspomnienie kina czy innych tematów związanych z kulturą. Język jest wyważony,
stylizowany na dawną, klasyczną powieść angielską. Do tego w dialogach często
pojawia się ten delikatnie zgryźliwy, brytyjski humor, dzięki czemu książkę
czyta się naprawdę lekko.
Ogólnie cała powieść mocno osadzona jest na stylu, klimacie,
jaki znamy ze starych brytyjskich powieści kryminalnych i wydać to nie tylko w
warstwie słownej, ale i kreacji losów postaci. Oczywiście tym najważniejszym
jest William, który ewidentnie nie chce korzystać z pozycji swojego ojca – chce
sam wypracować swoje miejsce w zawodzie. To człowiek bystry, elokwentny, chcący
normalnego życia, choć z początku romantycznie mu się nie układa. Fajne jest
to, że czytelnik już od samego początku dokładnie obserwuje jego losy jako
człowieka dorosłego, pierwsze decyzje, pierwsze zawodowe doświadczenia – nieraz
są to zabawne wpadki, choć inteligencji mu przecież nie brakuje. A jednak i jego
wiek nie jest bez znaczenia, czuć, że jest to bohater młody, który jeszcze ma
sporo do nauczenia. I to jest fajne, bo czytelnik może mu w tej drodze
towarzyszyć.
Na swojej drodze bohater spotyka sporo ciekawych postaci –
jedną z tych ważniejszych jest dosyć konserwatywny ojciec i siostra, która ciągle
ukrywa przez rodzicami swoją orientację seksualną. Jest pierwszy jego policyjny
partner, który skutecznie wpoił mu swoje zasady i zasady życia na ulicy, i
późniejszy zespół do spraw przestępstw związanych ze sztuką. No i jest Beth,
która z pewnością okaże się jedną z postaci serii. Każda z nich, mimo że jest
postacią drugoplanową, a i sam autor nie skupia się mocno na psychologii
postaci, jest przyjemnie brytyjska, na swój sposób czarująca, mocno filmowa. To
dobre kreacje, dobrze pasujące do tego typu powieści.
A jako, że jest to powieść o detektywie, nie typowa powieść detektywistyczna,
to w tym tomie nie obserwujemy tylko jednej sprawy – po pierwsze towarzyszymy
Williamowi 24h na dobę, po drugie obserwujemy wszystkie sprawy nad jakimi pracuje
– a tych jest przecież więcej, bo policja nie zajmuje się tylko jedną sprawą na
raz. Intryga zbudowana jest na zasadzie miksu podgatunków kryminalnych –
zaczynamy mocną klasyką, przechodzimy przez powieść sensacyjno-przygodową, aż
do finału jakim jest thriller prawniczy rozgrywający się na sali sądowej. Dla
mnie jest to połączenie genialne, a do tego dochodzi jeszcze mój ulubiony wątek
sztuki i związanych z nią przekrętów. Ta sprawa również opiera się o założenia klasyczne,
jest solidna zagadka, nie ma rozlewu krwi, jest za to dedukcja. Historia z
jakiego powodu – czy to przez postać? czy ten angielski klimat? – wciąga
dokładnie od samego początku, ja większą jej część przeczytałam/przesłuchałam
na jeden raz.
Motyw sztuki i przekrętów z nią związanych jest jednym z
tych najbardziej fascynujących czy to w literaturze czy w kinie. I ta historia pasuje
do obydwu – powstała z tego świetna książka, ale równocześnie o zabarwieniu
mocno filmowym – czytając oczami wyobraźni widziałam ją na ekranie. Obserwujmy
jak bohater szuka dowodów, jak korzysta z własnej wiedzy, jak konsultuje się z
mądrzejszymi od niego. Pojawiają się tu tak ważne nazwiska jak wspomniany Rembrandt,
Caravaggio czy Rubens. Oczywiście wszystko opisane jest tak, by każdy laik zrozumiał,
a nawet więcej – mocno się sam w poszukiwania zaangażował!
No i na koniec jeszcze miejsce – Wielka Brytania i ten
sławny Scotland Yard. Monarchia i angielski podział władzy cały czas w tle jest
obecny, ta samo warunki np. transportu w latach 80tych, klimat londyńskich
galerii, ciemnych uliczek i sali sądowej.
Podsumowując, pierwszy tom serii o Williamie Warwicku
przerósł moje oczekiwania – to powieść lekka i zabawna, ale od samego początku
mocno angażująca, ciekawiąca losami głównego bohatera. Oparta na tym, co dobrze
znane, świetnie wprowadza angielski klimat i kilka zagadek kryminalnych, które
kończą się na sali sądowej. Ja bawiłam się przy tej lekturze doskonale, już
teraz czuję się mocno związana z postaciami i nie mogę się doczekać lektury
tomu drugiego!
Moja ocena: 8/10
Recenzja powstała we współpracy z Domem Wydawniczym Rebis.
Dostępna jest też w abonamencie
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz