Autor: Rebecca Makkai
Tytuł: Mam do pana kilka pytań
Tłumaczenie: Rafał Lisowski
Data premiery: 06.09.2023
Wydawnictwo: Poznańskie
Liczba stron: 552
Gatunek: literatura piękna / powieść kryminalna
Rebecca Makkai to amerykańska pisarka, która na swoim koncie
na ten moment ma cztery powieści. Debiutowała w 2011 roku książką „The Borrower”,
która ciągle jeszcze na polski nie została przetłumaczona. Podobnie jak kolejna
„The Hundred-Year House” i zbiór opowiadań „Music for Wartime”. Dopiero w 2020
roku polski czytelnik mógł zakosztować jej prozy – doczekaliśmy się wydania
„Wierzyliśmy jak nikt” (recenzja – klik!), która była tą, co przyniosła autorce
światowy rozgłos: znalazła się na liście finalistów do Nagrody Pulitzera i
National Book Award, otrzymała też szereg innych nagród. Jej najnowsza powieść
„Mam do pana kilka pytań” w dużej mierze powstawała w czasie covidowego
lockdownu, więc i ta rzeczywistość przewija się przez historię – ten wątek
jednak pozostaje mocno w tle, niewiele znaczy dla zdarzeń fabularnych.
Autorka na co dzień pracuje na wydziale sztuk pięknych w
Sierra Nevada College, jest również dyrektorką artystyczną fundacji StoryStudio
w Chicago.
Historia „Mam do pana kilka pytań” swój początek ma w roku
1995. Wtedy wiosną w szkole z internatem Granby w Nowej Anglii doszło do
zabójstwa – zginęła uczennica ostatniej klasy, Thalia Keith, ktoś ją ogłuszył i
utopił w basenie. Po tygodniu od sprawy doszło do aresztowania, dwa lata
później Omar, czarnoskóry fizjoterapeuta szkoły, został skazany. Uczniowie,
nauczyciele szkoły nie podważali wyroku – w końcu były ślady DNA, więc
mężczyzna musi być winny. Oczywiście o takich sprawach się nie zapomina, cały
czas zostawała w tle pamięci społeczności. Minęły jednak lata. W 2018 roku do
szkoły przyjechała na międzysemestralne wykłady była uczennica, chwilowa
współlokatorka Thalii – Bodie Kane. W szkole trzymała się na uboczu, nosiła
ciemne ubrania i mocny makijaż, izolowała się od świata, by ten jej nie
skrzywdził. Teraz wraca w innej odsłonie – jako znana podcasterka i matka
dwójki dzieci, żona malarza. Ma prowadzić zajęcia z filmoznawstwa i podcastu i
na tym drugim sprawa Thalii wraca. Jedna z uczennic chce zbadać ją ponownie z
hipotezą, że Omar został niesłusznie skazany... Czy dziewczyna ma rację? Bodie
od dawna chodziło to po głowie, dowody były słabe, a śledztwo przeprowadzono
szybko i po łebkach. Ta sytuacja powoduje, że kobieta na nowo zaczyna
analizować to, co zostało w jej pamięci i niezbicie wychodzi jej, że sprawa nie
jest tak oczywista. Czy zatem trzeba szukać innego winnego? Jak po dwudziestu
trzech latach dojść do prawdy, gdy nieodkryte dowody dawno uległy zatarciu, a
pamięć ludzka po takim czasie musi przecież być zawodna?
„Niepokoją mnie najczęstsze tropy true crime i to, że zaczął służyć rozrywce.”
Książka rozpisana jest na nienazwany prolog i dwie części –
pierwsza toczy się w 2018 roku i liczy 60 rozdziałów, druga w 2022 roku i liczy
41 rozdziałów. Narracja prowadzona jest przez Bodie w pierwszej osobie czasu
przeszłego, bohaterka zwraca się bezpośrednio do jednego z nauczycieli szkoły.
Dlaczego właśnie do niego, dlaczego to do niego kieruje swoją historię i te
kilka tytułowych pytań? Styl powieści jest trudny do opisania, przynajmniej dla
mnie. Pozornie zwyczajny, przyjemnie codzienny, ładnie wyważony i dobrany, tak
że zdania pasują do siebie i przyjemnie, rytmicznie przez lekturę się płynie. A
jednak jest w nim coś niezwykłego, w sumie właśnie za to podziwiam kilku innych
pisarzy literatury pięknej – jak w prostych zdaniach potrafią zawrzeć esencję
tego, co ważne. Tu jest dokładnie tak samo. Poprzez narrację pierwszoosobową
dostajemy świat naładowany emocjami bohaterki, ale równocześnie możemy
dokładnie śledzić jakie procesy myślowe zachodzą w jej głowie. A jako że jest
to bohaterka nawykła do szukania prawdy w historycznych zakłamaniach, to możemy
się spodziewać dociekliwości w analizie dawnych zdarzeń.
„Historia, którą znałam, bardzo przypominała te, które badaliśmy z Lance’em w podcaście, powtarzane przez dziesięciolecia, pełne dezinformacji i uprzedzeń. Prawda gdzieś tam była, ale trzeba by się do niej dokopać.”
Od razu zaznaczę – „Mam do pana kilka pytań” to książka tak
pełna, tak wielotematyczna, tak doskonała, że po prostu nie jestem w stanie
oddać wszystkiego tego, co ze sobą niesie. Cokolwiek tu napiszę, to będzie
tylko malutką cząstką tego, co faktycznie czytelnik może w książce znaleźć.
Postaram się jednak zwrócić uwagę przynajmniej na kilka istotnych zagadnień.
„Research zawsze przynosił mi spokój. Być może ma to związek z niegdysiejszym gromadzeniem faktów o rówieśnikach, z tym, że czułam się bezpieczniejsza, kiedy mogłam sporządzić mapę otaczającego mnie świata. Jeśli potrafię rozrysować wszystko, co wokół mnie, jak okiem sięgnąć, to znaczy, że sama znajduję się pośrodku, prawdziwa i w jednym kawałku. ‘Jesteś tutaj’.”
Zacznijmy więc od gatunku. Teoretycznie dostajemy tu miks
powieści kryminalnej, thrillera i literatury pięknej. Dla mnie ta trzecia
wygrywa, dla mnie jest to literatura piękna osadzona na wątkach kryminalnych
oraz tych zaczerpniętych z thrillera prawniczego. Dlaczego tak uważam? Bo pod
pretekstem analizy zbrodni z przeszłości, dostajemy dużo więcej – analizę tego
jak przeszłość ma się do teraźniejszości, funkcji pamięci, tego, jak wydarzenia
z czasów nastoletnich nas kształtują jako dorosłych, tego jak żyć w czasach
aktualnych i jak zmieniło się postrzeganie społeczne w ostatnim pokoleniu. Co
to znaczy sprawiedliwość i zadośćuczynienie, jak szybko człowiek osądza innych,
jak mocno jest stronniczy, ale jak bardzo może też być ślepy. Tematem
przewodnim, albo może tym jednym z ważniejszych, jest krzywda, o jakiej się nie
mówi (a może nie mówiło – czas przeszły?), do czasu aż jest już na reakcję za
późno. Przez tekst ciągle przewijają się sprawy kobiet zamordowanych przez ich
mężów, kochanków. Skrzywdzonych, zgwałconych, naruszonych fizycznie, psychicznie.
Równocześnie jednak pojawia się pytanie co to jest krzywda i w którym momencie
to, co jest naszym przeoczeniem, naszą własną winą, zaczynamy niesłusznie
przenosić na innych.
Autorka w bardzo szeroki sposób przedstawia aktualne czasy,
czasy, w których każdy ma cały świat na wyciągnięcie ręki, wystarczy włączyć
telefon. Z jednej strony dzięki temu łatwiej jest szukać prawdy, nagłośnić
palące problemy i uwrażliwić na nie społeczeństwo. I to widać, uczniowie Bodie
są dużo bardziej tolerancyjni, wolni, otwarci do wyrażania siebie, niż ci z pokolenia
wcześniej. Z drugiej jednak można też wywoływać afery bez powodu – każdy może
powiedzieć wszystko i znajdą się ludzie, którzy uwierzą. Zatem jak w czasach
współczesnych odróżnić prawdę od zakłamania? Komu wierzyć? Autorka podsunęła
bardzo ciekawy przykład do analizy związany z ruchem #metoo i „cancelowaniem”
(wymazywaniem z pamięci społeczności, ignorowanie wszystkich dokonań i istnienia
w ogóle) ludzi.
„Moim zdaniem to się zrobiło strasznie modne, nie sądzicie? Oskarżanie ludzi o różne rzeczy.”
Ważnym wątkiem jest też ta różnica pokoleń – rzeczywistość
Bodie-nastolatki w latach 90tych wyglądała całkiem inaczej niż nastolatków
aktualnych. Co ciekawe, na to, co działo się wtedy, automatycznie, we własnej
wyobraźni patrzymy przecież przez pryzmat tamtych czasów i wspomnień, zatem
dopiero teraz, gdy Bodie zaczyna sobie przypominać tamte doświadczenia, teraz,
jako kobieta 40letnia, może spojrzeć na nie inaczej – widzi jak wiele było tam
nadużyć, o których się nie mówiło, których ofiary się wstydziły, bo gdyby
powiedziały głośno, to zostałyby wyśmiane. A przecież to traumy, nawet jeśli niesprecyzowane,
to wpłynęły podświadomie na dalsze życie. Życie 30 lat temu, a życie teraz
różni się ogromnie, świadomość społeczna jest całkowicie inna. Czy więc
zbrodnia sprzed lat powinna zostać zanalizowana ponownie? A to, co wtedy było
nieważne, teraz może zmienić bieg historii wielu ludzi?
„No i, jakby, jako osoba biała, gdybym chciała opowiedzieć o zabójstwie kogoś białego, lekceważyłabym przemoc wobec czarnych i brązowych ciał – powiedziała Britt. – A nie mogę opowiadać o przemocy wobec osób kolorowych, bo jestem biała, więc to byłoby z mojej strony przywłaszczenie.”
Również pod samym kątem kryminalnym to niezwykle ciekawa
historia. Prowadzona w tempie umiarkowanie spokojnym, ze skupieniem na historii
i głównej bohaterce. Lubię, gdy śledztwo prowadzone jest przez zwyczajnego
człowieka, a tworzenie podcastu jest tego doskonałą współczesną wersją.
Prywatne, cywilne śledztwo posuwające się do przodu dzięki pamięci innych, innemu
spojrzeniu na dowody, których kiedyś przez słabszy rozwój technologiczny aż tak
dobrze jak teraz nie rozumiano. Intryga zbudowana jest solidnie, trzyma w
napięciu, zaskakuje, ale przede wszystkim zmusza do samodzielnego myślenia,
samodzielnej analizy.
„Muszę jednak przyznać, że sama podobnie przejmuję się osobami, których nigdy nie poznałam. Przejmuję się Judy Garland, Natalie Wood i Czarną Dalią. (...) Mam na temat ich śmierci opinie, do których nie jestem uprawniona. Zarazem jednak nieswojo mi z myślą, że te kobiety stały się własnością publiczną, elementami zbiorowej wyobraźni."
Emocje, jakie towarzyszą tej lekturze to nie tylko ciekawość
i napięcie. Są wielowymiarowe, dogłębne. U mnie przeważał smutek, a po
zakończeniu lektury czułam się całkowicie otępiała, ciężko wytłumaczyć dlaczego.
Czy dlatego, że to powieść o krzywdach tak prawdziwych, ujętych tak dokładnie w
punkt? O życiu w czasach współczesnych pokolenia, który urodziło się jeszcze w
poprzednim wieku, a teraz wychowuje własne dzieci? Przede wszystkim o
kobietach, bo to ich sytuacja zmieniła się diametralnie? O tym, i wielu innych.
To powieść dosadna, głęboka, pełna, doskonała. Prawdziwa, mimo że to ciągle
fikcja literacka. Mnie brak słów, po lekturze na długo zaniemówiłam, teraz też
nie potrafię opowiedzieć o książce tak szeroko i dosadnie, jak ta powieść na to
zasługuje. Zatem nich ocena mówi sama za siebie.
Moja ocena: 10/10
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Poznańskim.
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz