września 27, 2023

"Czarny poniedziałek" Agnieszka Graca

Autor: Agnieszka Graca
Tytuł: Czarny poniedziałek
Data premiery: 27.09.2023
Wydawnictwo: Agora
Liczba stron: 384
Gatunek: kryminał
 
„Czarny poniedziałek” to powieściowy debiut Agnieszki Gracy, w którym czuć, że autorka jest do niego doskonale przygotowana. W czasie, gdy przez lata pracowała jako nauczycielka języka francuskiego i angielskiego, a także polskiego dla obcokrajowców brała udział w wielu warsztatach i kursach pisarskich u naszych najpopularniejszych autorów takich jak Wojciech Chmielarz, Robert Małecki, Jakub Żulczyk, Marta Guzowska. Jest autorką kryminalnych opowiadań, który przyniosły jej zwycięstwo w konkursach organizowanych w czasie wielu imprez literackich jak np. Międzynarodowy Festiwal Kryminału czy Afera Kryminalna. Aktualnie mieszka w Krakowie i sama zaczytuje się w kryminałach, a te dwie miłości zdecydowanie widać w jej debiucie.
 
W nocy z 3 na 4 października 2016 roku Ewa Zielińska zmarła w wyniku upadku z własnego balkonu. Około godziny czwartej rano znalazła ją sąsiadka, która wyszła przed blok z psem. Policja szybko przeprowadziła śledztwo, prokurator tempem ekspresowym zdecydował, że było to samobójstwo, spraw czeka na umorzenie. Siostra Ewy jednak jest przekonana, że policja się myli, Ewa nie mogła się zabić. Zleca więc zbadanie sprawy krakowskiej agencji detektywistycznej – Idze Bagińskiej i Igorowi Szotowi. Do nich sprawa trafia około miesiąc po zdarzeniu, Iga od razu jest przekonana, że muszą ją przyjąć. Zatem trzeba zgłębić się w życie Ewy, spokojnej, zamkniętej w sobie tłumaczki, która nie miała ani powodów do samobójstwa, ani żadnych wrogów... Jednak już po samym przeglądzie jej mieszkania, Iga stwierdza, że kobieta skrywała się za niejedną maską. Co zatem znajdą - sprawcę czy powód samobójstwa?
 
Książka składa się z 24 rozdziałów opatrzonych datą i dniem tygodnia – każdy rozdział to kolejny dzień śledztwa. Rozdziały podzielone są na numerowane podrozdziały, najczęściej jest ich kilka, od 2 do 5 czy 6. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego przez narratora wszechwiedzącego, który opisuje wydarzenia i emocje, myśli postaci. Najczęściej opisuje historię z perspektywy Igi, choć zdarzają się od tego odstępstwa. Styl powieści jest doskonale wyważony, bardzo spokojny, płynny, język surowy, szanujący zasady gramatyki (konsekwentnie pojawiają się feminatywy), a także elokwentny – autorka nie musi uciekać się do wulgaryzmów czy szokujących opisów, by przyciągnąć uwagę czytelnika.
 
Na wstępie muszę znaczyć, że jestem zachwycona tym, jak autorka genialnie wplotła Kraków w historię zdarzeń. Miasto jest tu równoważne z postaciami powieści, spacery, a raczej przemieszczanie się po Krakowie jest opisane bardzo szczegółowo, a jednak to nie nudzi, a buduje świetny klimat. Jest listopad, miasto topi się w smogu, ciągle pada, a wszystko to jest tak sugestywnie opisane, że aż czujemy tę wilgoć i chłód. Dla mnie, jako osoby, która kiedyś mieszkała w Krakowie, wszystkie miejsca, które bohaterowie mijają, podróżowanie tramwajami, przystanki, korki, odwiedzane knajpki - to wszystko jest doskonale znane i budzi swego rodzaju melancholię.
 
Intryga kryminalna toczy się tempem bardzo spokojnym, skupiona jest na klasycznym przepytywaniu świadków, dedukcji, sprycie śledczych i tajemnicach, jakie skrywają zarówno denatka, jak i wszyscy z jej otoczenia. Bo czy jest na świcie człowiek, który nie ma własnych tajemnic? Tyle że tym razem jedna z nich doprowadziła do czyjej śmierci... Mimo tego spokoju i skupiania na postaciach, a nie dynamicznej akcji, historia wciąga od samego początku, trudno jest się od niej oderwać, tajemnica i kreacje postaci fascynują. W jakiś sposób (niedopowiedzeniami? oszczędnym zachowaniem postaci? symbolami?) autorka buduje klimat niepokoju, niepewności i podejrzliwości, przez co z uwagą śledzimy kolejne odkrycia Igi. Historia toczy się linearnie, jest też kilka twistów fabularnych, tropów, które mają za zadanie nas zmylić. I kiedy już myślałam, że wiem, że wszystko już jasne, po raz kolejny wszystko wywróciło się do góry nogami. Rewelacyjnie usnuta intryga!
„Iga po raz nie wiadomo który pomyślała o tym, jak nagle i bez uprzedzenia to wszystko może się skończyć. Czyjś dzień, plany. Życie. Załatwiasz sobie, żeby wcześniej wyjść z pracy, bo zależy ci na tym, żeby pójść na protest, jesteś umówiona, że idziesz tam z przyjaciółką, potem wstępujecie jeszcze do knajpy, w końcu żegnasz się pośpiesznie, bo chcesz już wracać do domu – wieczorem masz się jeszcze z kimś spotkać. A potem okazuje się, że to było ostatnie spotkanie w twoim życiu, bo z jakiegoś powodu twój gość postanawia wypchnąć cię z balkonu.”
Pora przyjrzeć się postaciom. Mamy dwójkę śledczych, ale to Igę poznajemy bardzo dokładnie, Igor zostaje w cieniu. Mamy osoby zamieszane w sprawę, kilkoro mężczyzn, kilka kobiet, jednak nie mogę się pozbyć wrażenia, że przede wszystkim jest to historia o kobietach. A każda z nich kryje się za jakąś maską, każda z jakiegoś powodu (wymogów społeczeństwa?) coś udaje przed innymi, lub przed samą sobą – jest Iga, która woli przemilczeć niż wyjaśnić nieporozumienia z mężem, jest siostra zmarłej, która wmawia sobie, że jeśli zaciągnie dzieci do kościoła, to one będą wierzyć. A co skrywała Ewa? Każda z tych postaci oddana jest tak, że czujemy, że coś się za nimi skrywa, są pełne niedopowiedzeń – ale czy nie jest tak i w życiu prawdziwym?
Myślę, że autorka dosyć jasno pod koniec zasugerowała, że będzie to początek serii, i dobrze – Iga to świetna kreacja, która zasługuje na więcej niż jedną książkę. To kobieta, która chwilę temu odeszła z policji ze względów światopoglądowych, cicha, nieco introwertyczna, ale bardzo sprytna, uważna. Poznajemy ją jako detektywkę i jako żonę i matkę, i tak jak w pracy zdaje się spełniać, tak w relacji z mężem ciągle idzie na kompromisy, a przed nami odkrywa się powoli. To też przede wszystkim po prostu kobieta – czasem zmęczona życiem, pełna frustracji, czasem wkurzona przez hormony i bóle miesiączkowe. Autorka nic przed nami nie ukrywa, Iga to postać żywa, bardzo realna i wielowymiarowa.
„Czasami czuła się tak, jakby ktoś otoczył ją przeźroczystą powłoką. Widziała, co się dzieje na zewnątrz, ona sama też była widziana. Ale nikt nie słyszał jej głosu. Mogłaby krzyczeć i krzyczeć, a i tak pozostawała sama z tym swoim krzykiem.”
Wspomniałam już, że Iga odeszła z policji z przyczyn światopoglądowych. Wymaga to rozwinięcia – chodzi o to, jak sytuacja policji zmieniła się pod rządami partii PiS. I tak, tło polityczne jest tu wyraźne, choć przecież nie jest to kryminał polityczny. Chodzi o rewelacyjnie oddane realia, które sprawiają, że historia mocno osadzona jest w naszej polskiej teraźniejszości. Cała ta opowieść rozpoczyna się od wspomnienia Czarnego Protestu z 3 października – była na nim Ewa, i była na nim Iga, później nieraz przez historię, opisy przeplatają się takie tematy jak naciski rządu na policję, obsadzanie stołków prokuratorskich tymi, którymi partii wygodnie, tym, którzy popierają ich poglądy. Sama Ewa miała mocne przekonania, akurat w kwestii prawa nie odpuszczała... I mimo że nie lubię wplatania wątków politycznych w kryminał, to tu jestem poruszona tym, ja doskonale autorka oddała nasze realia życia w tym kraju, tego jak władza wpływa na to, jak żyją zwyczajni ludzie. Druga sprawa mocno z tym związana to Kościół i wiara, ale ta mocno zaślepiona, ta pełna hipokryzji. Książka ogólnie pełna jest mocnych pod względem symbolizmu scen, ale jedna z nich wyjątkowo zapadła mi w pamięć – kiedy Iga rozwścieczona zaściankowością innych wybucha i wygrania totalny brak logiki jednej z mocno marginalnych postaci.
„Iga, która nigdy nie odczuwała potrzeby przynależności, tym razem poczuła niespodziewanie coś w rodzaju dumy z tego, że znalazła się wśród tych protestujących kobiet.”
Są nasze polskie realia, ale są też tematy bardzo ogólne, uniwersalnie ludzkie. Głównie chodzi o relacje małżeńskie, partnerskie, rodzicielskie. Mowa tu o związkach z długim stażem, w których nieraz to przyzwyczajenie trzyma ze sobą. Mowa o uległości, kompromisach, przemilczenia. O tym, że często to te pozory wygrywają, lepiej zachować twarz, niż zgłębić źródło problemu. Przez historię przewija się kilka par, każda reprezentuje coś innego, ale w każdej znajdziemy to, co sami z życia dobrze znamy.
 
„Czarny poniedziałek” to debiut bardzo dojrzały, przemyślany, który niesie sobą wiele tematów zmuszających czytelnika do refleksji. Oczywiście to ciągle bardzo dobry kryminał, z tych spokojniejszych, klimatycznych, w których liczą się ludzie i powolne dochodzenie do źródła ich tajemnic. No i jest jeszcze tło – realia życia w kraju, którym funkcjonujemy i ten rewelacyjnie przedstawiony jesienny Kraków, który aż sprawia, że chce się książkę określić jako kryminał miejski. Jestem pod wrażeniem, życzyłabym sobie, że każdy autor debiutujący był tak solidnie przygotowany do startu literackiego jak Agnieszka Graca.
 
Moja ocena: 8/10
 
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Agora.



Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz