Autor:
Stacey Halls
Tytuł:
Pani England
Tłumaczenie: Anna Żukowska-Maziarska
Data premiery: 26.06.2023
Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 368
Gatunek: powieść historyczna
Stacey Halls to brytyjska autorka, która na co dzień
związana jest z czasopismami takimi jak „Stylist”, „Psychologies”, „Fabulous”.
Literacko na rynku książki debiutowała w 2019 roku powieścią „Czarownica ze
wzgórza”, która powstała zainspirowana jej fascynacją historią czarownic ze
wzgórza Pendle, niedaleko miejsca, w którym się wychowywała. Na rynku
angielskim zaledwie rok później ukazała się jej druga powieść pt. „Podrzutek”,
u nas musieliśmy na nią czekać do 2021. Tak samo było z jej trzecią powieścią –
„Pani England” w oryginale premierę miała w 2021, do nas trafiła dopiero latem
2023 roku. My więc nie odczuliśmy różnicy, ale angielski czytelnik na pewno –
autorka zamilkła na ponad 2 lata, dopiero na luty 2024 zapowiedziała swoją
czwartą powieść. Każda z trzech wydanych cieszyła się dużą popularnością i
zyskała status bestsellera. W Polsce autorka chyba nie jest aż tak znana, ale z
pewnością jej proza jest warta uwagi!
„Pani England” toczy się w Anglii w 1904 roku. Młoda niania
Ruby May właśnie musiała zrezygnować ze swojej pierwszej posady – rodzina, u
której pracowała, postanowiła przeprowadzić się do Ameryki, Ruby uznała jednak,
że ona z nimi jechać nie może – ma rodzinę, którą musi się opiekować, do której
musi mieć zawsze blisko. Jej przełożona z Instytutu Norland, w którym Ruby
pobierała nauki przygotowujące ją do zawodu, nie jest z jej decyzji zadowolona.
Przypomina, że nianie muszą trzymać się przydzielonych rodzin, po trzech
rezygnacjach są wykreślane z listy niań Instytutu. Ruby rozumie, obiecuje, że
sytuacja była nadzwyczajna, ale bardzo pilnie potrzebuje nowego przydziału.
Przełożona się waha, w końcu wspomina o dosyć enigmatycznym zleceniu – państwo
England poszukują niańki do czwórki swoich dzieci, jednak mieszkają w sporym
oddaleniu od Londynu – w hrabstwie West Yorkshire. Ruby to nie przeszkadza,
liczy się dla niej, by miała ciągłość wypłat, bo przecież sporą ich częścią
wspiera rodzinę. Kiedy jednak zjawia się na miejscu, zaczyna się zastanawiać
czy wybór nie był pochopny – na dworcu zjawił się po nią sam pan England, bez
służby, w domu to on wszystkim dowodzi, a pani England jakby w ogóle nie
wiedziała, że Ruby do nich przejeżdża, wydaje się dziwnie oderwana od
rzeczywistości. Jakie tajemnice kryje ta rodzina? Czy Ruby zaryzykuje i
spróbuje się do niej dostosować? A może nie powinna się narażać i od razu
zrezygnować?
Książka składa się z prologu i 25 rozdziałów, które
podzielone są na krótsze scenki oddzielone gwiazdką, więc lektura jest wygodna.
Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie w czasie przeszłym przez Ruby,
zatem czytelnik odbiera świat jej oczami, w sposób mocno subiektywny. Styl, w
jakim powieść jest pisana, jest niesamowicie uroczy, dobrze naśladujący język jakim
te ponad sto lat temu posługiwały się różne warstwy społeczne – służba, osoby
średnio zamożne i te faktycznie zamożne. Mimo że Ruby pozornie dzieli się z
czytelnikiem tym co myśli, to też od początku czuć jej, a zatem i tej całej
historii powściągliwość – czy i ona ma jakieś sekrety?
Fabuła prowadzona jest spokojnym rytmem, skupionym na
przedstawieniu tamtejszej codzienności, jednak od początku da się wyczuć tę
delikatną nutkę niepokoju – wiemy, że coś w rodzinie England jest nie tak,
tylko co? Zresztą Ruby też nie zdradza nam wszystkiego, ewidentnie w jej
rodzinie jest coś, o czym kobieta nie chce opowiadać. Ta nutka niepewności, jakiejś
zagadki, rodzi w czytelniku ciekawość, co sprawia, że lektura wzbudza
zainteresowanie, a czytelnik z zaangażowaniem przewraca kolejne strony. Ruby
mieszkając z państwa England często jest świadkiem ich dziwnych zachowań, a
każde jedno podbija zaciekawienie czytelnika. Nie jest to oczywiście powieść
kryminalna, ale nutka tajemnicy, zagadki dobrze jej robi.
Książka to nie powieść kryminalna, a historyczna, bo obraz,
jaki w niej jest przedstawiony, w bardzo obszerny sposób opisuje życie kilku
warstw społecznych tamtych czasów. Przyglądamy się życiu służby, mieszkańcom
okolicznego miasteczka, pracownikom fabryki bawełny należącej do Englandów,
oczywiście i samej rodzinie, dzięki której obserwujemy jaki był wtedy klasyczny
podział obowiązków w zamożnym małżeństwie, na przykładzie tego, jak u Englandów
działa to inaczej. Opisy pracy niani są szczegółowe, a dzięki temu pochylamy
się nad zagadnieniem wychowania, zarówno pod względem ogólnym, jak i tym z
tamtych czasów, które dzieliło chłopców na wykształconych i dziewczynki ledwo
co przyuczane do roli żon i mam.
„Bo nie chcę. I jest to wystarczający powód, żeby czegoś nie robić. Czasem dziesięć razy trudniej jest powiedzieć nie niż tak, ale czujesz się po tym sto razy lepiej.”
Ruby jednak, jak na tamte czasy, jest osobą postępową,
samodzielnie dba o wykształcenie dziewczynek, uważając, że mają do tego takie
same prawo, jak chłopcy. W książce ogólnie jest kilka takich wątków lekko
feministycznych, zauważalnych przede wszystkim w postaci głównej bohaterki. Bo
jest nią Ruby, która jest nieśmiałą, skrytą osobą, niepewną tego, jak ma
zachowywać się wśród dorosłych. Jej onieśmielenie musi z czegoś wynikać,
bohaterka jednak nie chce nam zdradzić z czegoś. I tak ślizgamy się po łebkach
jej relacji zawodowych, rodzinnych, miłosnych, czekając aż ujawni nam coś
więcej...
Postać pani England też jest równie tajemnicza. Czytelnik na
pewno będzie zdziwiony, gdy obserwuje jak wygląda jej dzień – kobieta do swoich
dzieci prawie się nie zbliża, głównie przesiaduje w swojej sypialni. Dlaczego?
Co z nią jest nie tak?
Warto też wspomnieć o tym, że książka zmusza do refleksji.
Przede wszystkim nad rolą i postrzeganiem kobiet, które jeszcze te sto lat temu
nie miały za wielu praw, nawet tych do własnych dzieci! We współczesnym
czytelniku budzi to zdziwienie i sprzeciw, ale i zmusza do chwili zadumy nad
równością praw i dyskryminacją mniejszości.
Podsumowując, „Pani England” to przyjemna powieść
historyczna mocno skupiona na przedstawieniu sposobów życia na początku XX
wieku różnych warstw społecznych. Klimatem przypomina trochę serial „Pozłacany
wiek”, jednak i miejsce i historia są całkowicie inne. Poczucie niejasności,
jakiejś tajemnicy powoduje, że czytelnik z uwagą śledzi dalsze losy Ruby – czy
odkryje przed nami swoje tajemnice? I tajemnice rodziny England? Dobrze
spędziłam z tą powieścią czas, miło było się na chwilę oderwać od pełnych
napięcia, kryminalnych historii. Myślę, że w przyszłości chętnie skuszę się na
jeszcze jakąś powieść Stacey Halls.
Moja ocena: 7/10
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Świat
Książki.
Dostępna jest też w abonamencie
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz