Autor: Marta Malinowska
Tytuł: Kroki na strychu
Data premiery: 24.05.2023
Wydawnictwo: Mando
Liczba stron: 320
Gatunek: powieść obyczajowa
Są takie książki, przy których wystarczy tylko szybki rzut
oka, by zdecydować się na ich lekturę. Tak miałam właśnie z „Krokami na
strychu”, które mają coś przyciągającego w swojej okładce, coś, przez co
wiedziałam, że muszę po nią sięgnąć. Opis sugeruje coś pomiędzy powieścią
obyczajową a thrillerem - po lekturze stwierdzam, że szala przechyla się na to
pierwsze, jednak to zagadka kryminalna spaja historię w całość.
Autorka książki Marta Malinowska to wrocławianka, na co
dzień pedagożka. Na swoim koncie, prócz „Kroków na strychu”, ma jeszcze jedną
powieść, debiut pt. „Odnaleźć siebie” z lutego 2022 roku. „Kroki na strychu” to
jej pierwsza powieść pod szyldem Wydawnictwa Mando.
Wrocław 2021 roku. Około trzydziestoletnia Patrycja przyjeżdża
z Gdańska do swojego nowego domu we Wrocławiu, który został właśnie
wyremontowany i oddany do użytku. Motywacją do przeprowadzki była jej praca:
została kierowniczką filii banku, który dobrze prosperuje nad morzem. Kobieta
jest z ze zmiany miejsca bardzo zadowolona, nie cierpi morza, turystów, a nawet
swojej rodziny. Zresztą dla niej liczy się tylko praca, sama jest bardzo
wyniosła, więc i jej nowi podwładni raczej nie będą mieli z nią łatwo. Patrycja
szybko dowiaduje się wprowadza się do domu z historią – sprzedała jej go
Agnieszka, dziewczyna zaraz po studiach, która właśnie została sierotą – jej
rodzice zmarli w wypadku samochodowym, w tym samym dniu jej babcia
przedawkowała leki nasenne... Wszystko wokół mówią, że to fatum, przestrzegają
Patrycję przed tym domem. Kobieta w końcu odkryje, że losy obydwu kobiet
zamieszkujących ten dom były dużo tragiczniejsze niż tylko ich nagły koniec, a
i w jakiś dziwny sposób wiążą się ze sprawą zaginięcia sprzed lat... Czy to
czas, by losy bohaterek zostały ujawnione? Jak poznanie ich historii wpłynie na
Patrycję? I co skrywa sama Patrycja, że tak niespokojnie ogląda się przez
ramię?
Książka składa się z prologu, 30 krótkich rozdziałów i
epilogu. Prolog i epilog tworzą klamrę, przedstawiają wydarzenia z roku 1978,
rozdziały toczą się naprzemiennie w trzech planach czasowych: współcześnie w
2021 z perspektywy Patrycji, w latach 60-90tych z pespektywy Marii i 2018-2021
z pespektywy Bogusi. Narracja każdej z nich prowadzona jest w pierwszej osobie
czasu teraźniejszego, z tym że fragmenty przedstawione przez Bogusię, to
spisany pamiętnik, pozostałe dwie bohaterki po prostu opowiadają swoją
historię. Styl powieści jest spokojny, niewymuszony, czuć, że każda z bohaterek
po prostu opisuje swoje życie – pogodzona z losem, to, o czym opowiada, jest dla
niej zwyczajną codziennością. Język zatem jest również codziennego użytku, stylistycznie
raczej narracje się nie różnią, oczywiście prócz tego, że Bogusia spisuje
dziennik, a zatem nie ma w nim dialogów. Każda perspektywa przynosi
równocześnie emocje narratorek, w końcu przedstawiają historie z własnej,
subiektywnej strony.
Losy wszystkich trzech bohaterek łączy coś więcej niż tylko
jeden dom. Każda w swoim życiu doświadczyła przemocy, każda wiedziała, że to
jest złe, jednak żadna z nich nie umiała sobie z tym poradzić, zatem wszystkie
trzy były swego czasu ofiarami. Charakter Patrycji z początku z pewnością
czytelnikowi nie przypadnie do gustu – jest pracoholiczką, egoistką, uważa, że
każdy kto żyje inaczej niż ona, żyje źle. Ale przecież z czegoś to nastawienie
wynika, prawda? Musimy dowiedzieć się, co ją spotkało, że tak czarno-biało
postrzega życie. Jest to też postać najbardziej dynamiczna, to ona ulega w
czasie powieści dużej przemianie.
Pozostałe dwie bohaterki opowiadają dosyć podobne historie –
obydwie były ofiarami przemocy domowej i obydwie utrzymywały to przed światem w
tajemnicy, czuły, że są całkiem same ze swoim problemem i muszą sobie z nim
radzić. Marię krzywda spotkała 50 lat temu, zatem w czasach, kiedy raczej o
takich problemach w średniozamożnych domach faktycznie nie mówiło się otwarcie.
Maria zaciska zęby i jakoś sobie radzi. Bogusia z kolei ma trochę inną
historią, gdyż jej mąż to człowiek u władzy, bardzo zamożny, i właśnie przez to
nie widzi od niego drogi ucieczki. Jednak jej historia przypada już na lata
późniejsze, więc ja jednak zadawałam sobie pytanie – dlaczego bohaterka nie
szukała ratunku? Autorka dobrze poradziła sobie z portretem psychologicznym
ofiar przemocy, ich poczuciem osamotnienia, niezrozumienia i wykluczenia,
poczucia beznadziei.
Poza przemocą w stosunku do kobiet, historia porusza również
temat przemocy nad dziećmi. Poznajemy tu dwie perspektywy – dziecka, które za
wszelką cenę chronione jest przez matkę, by żadnej przemocy nie tylko nie
doświadczyło, ale i nie widziało, oraz dziecka, którego matka jest tak
obojętna, że nawet to, co dzieje się z jej córką, nie jest w stanie jej ruszyć.
A może po prostu jest aż tak zastraszona? Przyglądamy się zatem jak przemoc
wpływa na kolejne pokolenia, przemoc i ta widoczna, i ta, którą czuje się tylko
podskórnie.
A skąd zatem odniesienie do thrillera? Jest kilka wątków
budzących to znane z tego gatunku napięcie, jednak nie są specjalnie mocno
podkreślane, więc to po prostu zagadka, nutka tajemnicy. Tyczy się ona
zaginięcia sprzed lat, a i są pewne
niewyjaśnione sytuacje, które spotykają Patrycję – klimatyzacja sama zmienia
temperaturę, dostaje pocztą dziwne pogróżki, które bierze do siebie (a zatem i
ona ukrywa jakąś kryminalną przeszłość), są w końcu i te tytułowe kroki na
strychu. To delikatny dodatek, nutka dreszczyku, bo mimo że te tematy są klamrą
powieści, to jednak psychologia postaci, ich tragiczne historie grają tu
pierwsze skrzypce.
Rzadko się zdarza, żebym w powieściach obyczajowych nie
dopatrzyła się czegoś, czego mogę się przyczepić. Tu kilka razy wyłapałam
zbędne powtórzenia stwierdzeń, które pojawiły się kilka-kilkanaście kartek
wcześniej, jak i odwrotną sytuację – dwa razy miałam wrażenie, jakby jakaś
scena mnie ominęła. Ponadto czasami zachowanie postaci było delikatnie
przesadzone, przez co robiło się ciut karykaturalnie. To jednak malutkie
potknięcia, do wybaczenia biorąc pod uwagę ogólny wydźwięk powieści.
„Kroki na strychu” to historia słodko-gorzka. O szukaniu
siebie, próbie radzenia sobie z traumą, reagowaniem na trudne przeżycia i życia
mimo to. Jest krótka historia o miłości, jest cel życia, dla którego warto
znosić poniżanie i kolejne ciosy. Ale jest też okropna przemoc i nieczułość
otoczenia na to, co dzieje się w zaciszu domowym. Jest poczucie osamotnienia,
wyobcowania, niezrozumienia i wszechogarniającego strachu. Kreacje postaci
oddane są dobrze pod względem psychologicznym, historia wciąga, a równocześnie
przez spokojny styl przynosi uczucie wyciszenia i spokoju, pogodzenia się z
tym, co jest. Dobrze spędziłam z nią czas!
Moja ocena: 7/10
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Mando.
Dostępna jest też w abonamencie
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz