Autor: Richard Osman
Tytuł: Czwartkowy Klub Zbrodni
Cykl: Czwartkowy Klub Zbrodni, tom 1
Tłumaczenie: Anna Rajca-Salata
Data premiery: 23.08.2023
Wydawnictwo: Agora
Liczba stron: 440
Gatunek: kryminał cozy crime
Richard Osman na polskim rynku raczej nie był osobą
rozpoznawalną, całkiem inaczej rzecz się miała w Wielkiej Brytanii. To gwiazda
telewizji, komik, który przez lata prowadził program rozrywkowy, teleturniej
Pointless na BBC One – to coś jak Familiada, tylko trochę na odwrót, bo wygrywa
ten, kto zdobędzie najmniejszą liczbę punktów. Oczywiście poza tym programem
Osman angażował się również w inne produkcje, jednak dopiero po przekroczeniu
50tki zdecydował się zadebiutować na rynku książki. I zrobił to równie
spektakularnie! W 2020 roku ukazał się jego debiut, pierwszy tom serii
kryminałów cozy crime pt. „Czwartkowy Klub Zbrodni”. Szybko zdobył listy
bestsellerów, sprzedał się w ponad 4,5 milionowym nakładzie. U nas, na polskim
rynku książka pojawiła się po raz pierwszy chwilę później, pod koniec roku 2020
pod skrzydłami Wydawnictwa Muza i tytułem „Morderców tropimy w czwartki”
(recenzja – klik!). Osman po debiutancki sukcesie co roku wydawał kolejny tom,
jednak nam przyszło poczekać dłużej – dopiero trzy lata później, kiedy stery
przejęło Wydawnictwo Agora, ma ukazać się u nas cała seria. I to w tempie
ekspresowym, bo już we wrześniu premierę będzie miał tom drugi pt. „Człowiek,
który umarł dwa razy”, a pod koniec października ma ukazać się tom trzeci pt.
„Kula, która chybiła”. Na rynku angielskim w tym czasie wydany ma zostać tom
czwarty, więc kto wie, może i tego tłumaczenia się wkrótce doczekamy. Ja z
pewnością z przyjemnością sięgnę po każde z nich!
Historia „Czwartkowego Klubu Zbrodni” toczy się w Coopers
Chase, luksusowym osiedlu dla seniorów, które położone jest w miejscu bardzo
urokliwym – na wzgórzu, w okolicy starego klasztoru, w otoczeniu drzew i
stawów. Tam mieszka czwórka głównych bohaterów: Joyce, Elizabeth, Ibrahim i
Ron. To członkowie Czwartkowego Klubu Zbrodni, który zapoczątkowała Elizabeth
wraz ze swoją przyjaciółką Penny, byłą policjantką, z którą w imię dobrej
zabawy i poczucia sprawiedliwości co czwartek przyglądały się starym sprawom
kryminalnym, które nigdy nie zostały rozwiązane. Teraz jednak, kiedy ktoś
morduje jednego z udziałowców osiedla, mężczyznę-budowlańca, którego chwilę
przed śmiercią emeryci widzieli kłócącego się z właścicielem, postanawiają, że pomogą
policji i przyjrzą się sprawie. Tym bardziej, że szybko okazuje się, że syn
jednego z nich może być w te śledztwo wplątany... Czy faktycznie Czwartkowy
Klub Zbrodni rozwiąże zagadkę śmierci szybciej niż policja? Ze znajomościami
Elizabeth, wiedzą Ibrahima, bystrością Rona i umiejętnością łagodzenia
konfliktów Joyce wcale nie jest to wykluczone...
„Kilka kieliszków wina i zagadka. Spotkanie towarzyskie i drastyczne szczegóły. Trudno o lepszą rozrywkę.”
Historia rozpisana jest na dwie tytułowane części składające
się w sumie na 115 króciutkich rozdziałów. Narracja prowadzona jest w trzeciej
osobie czasu teraźniejszego przez narratora wszechwiedzącego, który
naprzemiennie obserwuje seniorów, policję, właściciela ośrodka i księdza oraz
przez Joyce w narracji pierwszoosobowej, która swoje wrażenia postanowiła
spisywać w formie pamiętnika. Styl powieści jest prosty i lekki, delikatnie
zabawny, utrzymany w ciepłym, przyjemnym tonie. Językowo książka jest dobrze
wyważona, tak że swoim klimatem nasuwa na myśl stare powieści detektywistyczne.
Bo tutaj, jak na współczesne cozy crime przystało, zbrodnia
nie jest krwawa i najczęściej dokonuje się poza sceną. Historia oparta jest na
sprycie i dedukcji głównych bohaterów, którzy nieraz pakują się w trakcie
śledztwa w dziwnie zabawne sytuacje. Tutaj, w roli głównych postaci, Osman
osadził emerytów i był to prawdziwy strzał w dziesiątkę – z jednej strony
lekceważeni przez resztę społeczeństwa, z drogiej pełni doświadczeń i szanujący
każdy kolejny dzień, mogą niezauważeni tropić ślady, które inni przeoczyli. Kreacje
tych postaci są na wysokim poziomie – każdy z nich ma swój wkład w historię,
razem faktycznie są w stanie skutecznie działać. Joyce to była pielęgniarka,
Ron działacz związkowy, Ibrahim psychiatra, a Elizabeth... działała w zawodzie,
który objęty jest ścisłą tajemnicą, jednak jej ogromne znajomości i ilość
krajów Europy i nie tylko jakie odwiedziła w czasie swoich tajnych misji, mówią
same za siebie. Każdy z nich narysowany jest lekką kreską, w sposób delikatnie
komediowy, jednak pod tym kryją się ciekawe spostrzeżenia dotyczące natury
przemijania.
I właśnie ta możliwość spojrzenia na życie z innej
perspektywy, jest w powieści bardzo cenna. Patrzymy na świat oczami postaci, które
teraz już nic nie muszą, które mogą spędzać dni tak jak chcą, jednak cały czas
ze świadomością, że zostało im na to niewiele czasu, bo kto wie kiedy dopadnie
ich śmierć czy niepełnosprawność – szczególnie ta umysłowa, zarówno Elizabeth
jak i Ibrahim są przerażeni, że ich sprawność intelektualna drastycznie spaść.
I tak zderzamy się z ich obawami, które są charakterystyczne dla tego wieku,
ale i z innym podejściem do życia – dla nich przecież każdy dzień jest cenny. Chcą
tę resztkę czasu spędzić wykorzystując go w pełni, a równocześnie dbając, by
tego czasu nadal jeszcze trochę mieć. W skrócie propagują podejście do życia,
którego i my powinniśmy się uczyć – by nie marnować czasu, żyć tu i teraz, w
poszanowaniu dla innych i samych siebie. To cenna lekcja.
„Przed laty wstawali wcześnie, bo czekało ich dużo pracy,
a dzień miał tak mało godzin. Teraz zrywają się o świcie, bo tyle jest do
zrobienia, a tak niewiele dni im zostało.”
Poza seniorami przyjemnymi postaciami są też policjanci – Donna
i Chris, którzy często rozmyślają nad tym czy są sami czy samotni. Donna to
młoda czarnoskóra kobieta, która przeniosła się na ten mały posterunek z
Londynu, by uciec przede dawną miłością, teraz, wykonując nudne obowiązki,
trochę tego żałuje. Chris to pokolenie środkowe, mężczyzna około 50letni, który
dbanie o siebie przekłada zawsze na kolejny dzień... Obydwoje sprytni, jednak
czy tak sprytni jak nasi staruszkowie? 😉
Takim trochę czarnym charakterem jest właściciel osiedla –
planuje rozbudowę, ale kompletnie nie dbając o komfort staruszków, a jedynie
chcący wzbogacić się jak najwięcej. Dla niego nic nie jest święte (no, może
prócz niego samego...), liczy się tylko pieniądz. I z tego powodu też pokłócił
się z zamordowanym, wydaje się również, że kto jak kto, ale to właśnie on mógłby
być skłonny w imię własnego interesu zabić. Z nim powiązana jest też postać
innego budowlańca, złotej rączki Bogdana, który w historię wprowadza polski
akcent.
Intryga kryminalna zbudowana jest skrupulatnie i
nieszablonowo, w taki sposób, który rzadko w kryminałach spotykamy. Prowadzona
jest sprawnie, ze skupieniem na detale, informacje, które zdobywają seniorzy,
które nieraz zaskakują. Jednak to finał przynosi największe zdziwienie, jest
słodko-gorzki, a mimo komediowego wydźwięku książki, również lekko smutny. Nieoczywisty,
to chyba najlepsze określenie.
„Ludzie, bez względu na to, co mówią głośno, uwielbiają czytać o morderstwach (...).”
Na koniec jeszcze trochę o miejscu – Coopers Chase przedstawione
jest sielsko, uroczo. To chyba nic dziwnego, skoro jest to osiedle luksusowe,
dla seniorów, których stać na ładne mieszkania i nieodmawianie sobie
przyjemności. Tam czas płynie inaczej – ludzie są sobie chyba bliżsi niż
gdziekolwiek indziej, bo mają dla siebie czas. Wspierają swoje zainteresowania,
często spotykają się na partyjkę szachów czy posiadówkę przy dobrym winie. Nikt
tam się nie spieszy, każdy zdaje się skupiać na tym, by czuć się dobrze, dbać o
siebie i korzystać z towarzystwa ludzi w podobnym wieku, z którymi doskonale
się dogaduje. Czy to utopia? Po części pewnie tak, ale cozy crime pozwala na
stworzenie takiego uroczego i bezpiecznego miejsca.
Podsumowując, nie dziwię się popularności tego tytułu na
rynku angielskim i myślę, że i u nas ma szansę dobrze się zadomowić.
"Czwartkowy Klub Zbrodni” to kryminał z jednej strony zabawny i ciepły, z
drugiej mówiący o tematach, o których pamiętać powinien każdy z nas. Przyjemne
kreacje postaci, różne, a jednak malowane dosyć komediową kreską, subtelny
humor i intryga kryminalna poprowadzona w sposób nieoczywisty sprawiają, że
ciężko się od lektury oderwać. Spędziłam z tym tytułem naprawdę przyjemne kilka
godzin i już nie mogę doczekać się premiery tomu drugiego! Seniorzy z Coopers
Chase skradli moje serce 😉
Moja ocena: 8/10
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Agora.
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz