Autor: Juliusz Machulski
Tytuł: Wisząca małpa
Data premiery: 17.05.2023
Wydawnictwo: Sonia Draga
Liczba stron: 480
Gatunek: kryminał retro / komedia kryminalna
Chyba nie przesadzę, gdy napiszę, że Juliusz Machulski to
człowiek, który stworzył arcydzieła kina polskiego czasów PRL-u i tych chwilę po
zmianie ustroju. To on stoi za sukcesem Seksmisji, Kingsajz, Kilera i Vinci,
filmów, o których słyszał każdy Polak. Oczywiście za te dokonania zebrał
pokaźną liczbę nagród filmowych, a jego nazwisko weszło do kanonu dzieł
filmowych. Teraz zdawałoby się, że w końcu przed nim zasłużona emeryturę, a
jednak nie! Machulski postanowił napisać książkę! Jego dzieło powieściowe nosi
tytuł „Wisząca małpa” i zawiera to, za co kochamy jego twórczość – ciekawy
pomysł, świetne kreacji postaci, dobre tło wydarzeń, które równocześnie dobrze
oddaje realia epoki, jak i ukazuje je w lekko krzywym zwierciadle. I oczywiście
sarkastyczny humor!
Historia „Wiszącej małpy” toczy się w sierpniu 1961 roku.
Młody pracownik II Departamentu MSW Jeremi Feliński w niedzielę o poranku
dostaje wezwanie – ma zastąpić swojego zwierzchnika i jako kierowca i
ochroniarz pojechać wraz z pułkownikiem Henke i majorem Poletyło na Kaszuby, do
siedliska Gadastruga, gdzie rezyduje kolejna ważna osobistość – towarzysz
Podkalicki. Szybko okazuje się, że celem ich wizyty jest uświetnienie 50tych
urodzin obywatela i wręczenie ma orderu zasług. Na miejscu jednak ukazuje się,
że orderu nie ma komu wręczyć – Podkalicki został zastrzelony, jego ciało
porzucono w schronie, a nad nim zawisła równie martwa małpa... Zatem trójka
przybyszy, z polecania z góry, szybko zmienia cel wizyty – teraz muszą odkryć,
kto za zbrodnią stoi. By to zrobić muszą przesłuchać gości urodzinowych Podkalickiego,
którzy od wczoraj świętowali oraz przesłuchać taśmy z podsłuchu, które ktoś w
tym czasie potajemnie nagrał...
„- Wie pan, co to jest upside-down year? (...)- Tak, wiem – westchnął. – To rok, który tak samo wygląda czytany do góry nogami jak normalnie.- (...) to są lata, w których dzieją się rzeczy nieprzewidywalne...”
Książka składa się z 57 różnej długości rozdziałów, epilogu
toczącego się dwadzieścia lat później oraz appendixu z dwoma oficjalnymi raportami.
Narracja prowadzona jest przez Jeremiego w pierwszej osobie czasu przeszłego,
narrator stara się rzetelnie oddać przebieg wydarzeń okraszając go delikatnie
swoimi odczuciami (raczej na zasadzie wtrąceń, nie jest to przecież thriller psychologiczny).
Styl powieści budzi podziw, widać, że to książka napisana przez elokwentnego
człowieka – język jest dostosowany do bohaterów, bardzo żwawy, pozornie
potoczny, a jednak czuć, że autor posługuje się nim z poszanowaniem reguł gramatycznych
i miłością do jego brzmienia. Całość czyta się wyśmienicie, bardzo płynnie i
łatwo.
„- To wy, towarzyszu, który wiecie wszystko, tego nie wiecie?- Już nie przesadzajmy, że wszystko. Wszystko to dość pojemy zbiór. Czasem coś może mi umknąć.”
Skoro jesteśmy przy formalnych stronach książki, to pozwolę
sobie wtrącić zachwyt nad wydaniem – twarda oprawa z materiałowym grzbietem, świetna tonacja
kolorystyczna, wklejki okładkowe z polecajkami gwiazd kina i kremowy papier –
to wszystko sprawia, że wizualnie książka jest ozdobą biblioteczki.
Ale wróćmy do tego, co w środku. Mam wrażenie, że autor bawi
się tu wieloma nawiązaniami do czasów dawno minionych, ja pewnie wyłapałam tylko
te filmowe. Nie da się jednak ukryć, że fabuła toczy się na prawdziwym tle
historycznym, głębokie czasy PRL-u, przede wszystkim podejście służb do
ludności cywilnej są tu mocno oznaczone. W końcu trójka śledczych to pracownicy
kontrwywiadu, który działa w ramach wydziału Służby Bezpieczeństwa.
- (...) Służba Bezpieczeństwa daje poczucie bezpieczeństwa.- Zwłaszcza temu, kto w niej służy...”
Co prawda, szybko okazuje się, że, mimo iż postacie są mocno
z systemem związane, to jednak prywatnie nie traktują go tak serio, jak robią oficjalne.
Nagle okazuje się, że większość towarzyszy jest wierząca, jak i że wcale nie
uważają Rosji i komunizmu za coś jedynego, prawego, a wręcz przeciwnie –
naśmiewają się z przywiązania do krajów komunistycznych, Wszystko to ubrane
jest w barwne, komediowe dialogi.
Zatem mamy tło historyczne oddane z uwagą, ale i poczuciem
humoru. Co jeszcze? Na pewno świetną intrygę kryminalną, która przeplata w
sobie kilka podgatunków – od nawiązań do klasyki kryminału, bo typowe powieści
sensacyjne z wątkami szpiegowskimi. Z klasyki na pewno warto zaznaczyć, że intryga
oparta jest na zamkniętym gronie podejrzanych, a fabuła powieści, to głównie
wymiany zdań pomiędzy bohaterami. Liczy się tu dedukcja śledczych i dobry zmysł
obserwacji. Obydwoma dysponuje pułkownik Hanke, który dla Jeremiego jest
prawdziwym wzorem opanowania i powagi. Intryga może nie toczy się bardzo
szybko, ale odpowiednio, by dobrze czytelnika przyciągnąć, a kolejne zwroty akcji
zapewniają dobrą, ciągłą rozrywkę – czytelnik na pewno nie będzie się nudził.
„Rzeczywiście historia świata jest w rękach kilkunastu, no może kilkuset świrów i gry ich ego, namiętności, chciwości, a najczęściej głupoty. Bo rządzić światem chcą przede wszystkim świry. A my, szare, niemające kompletnie żadnego znaczenia ludziki, bierzemy potem za tych świrów w dupę.”
Pomiędzy nawiązaniami a wpisaniem się w ramy powieści kryminalnej
są jeszcze postacie. Te to prawdziwy majstersztyk. Pułkownik Hanke jako ten
małomówny, cichy, spostrzegawczy i nad wyraz inteligentny, który ma zaufanie
władzy, a i doświadczenie, by radzić sobie w tego typu sytuacjach. Major
Poletyło jest trochę bardziej narwany, trochę mniej wysublimowany, a i bardziej
otwarty na pogawędki o niczym. Jeremi z kolei to bohater, którego nie sposób
nie polubić – podchodzi do życia z pogodą ducha, choć przecież specjalnie łatwego
go nie miał – jego rodzice zginęli, wychowuje go babcia. Którą, swoją drogą,
bardzo mocno kocha, która bardzo się o niego troszczy. To dosyć rozczulająca
relacja.
„Byłem dumny z naszego gatunku po prostu. Gdyby ode mnie zależała ewolucja homo sapiens, ludzkość nie wyszłaby jeszcze z etapu zbieractwa. Na etap myślistwa raczej zabrakłoby mi odwagi.”
Jeremi to fan kina,
który, jak sam twierdzi, w spotykanych ludziach doszukuje się podobieństwa z aktorami
filmowymi – łatwiej mu wtedy zapamiętać. Dzięki temu i nawiązania do ówczesnych
filmów są w powieści cały czas obecne, co jest miłym ukłonem w stronę kina. Jeremi
to młody chłopak i tak się składa, że czytelnik może go obserwować podczas
pierwszego tak poważnego zlecenia, jak i w czasie pierwszego prawdziwego zauroczenia,
którego doświadcza tam na miejscu. Tak, jest tam piękna Sara, która na co dzień
mieszka w Izraelu i czyta amerykańską literaturę. To córka z pierwszego małżeństwa
ofiary, która przyleciała specjalnie na urodziny ojca.
„Pokolenie naszych ojców miało ogromne problemy z nowoczesną techniką. Jakby z góry byli na nią obrażeni za to, że jest i że jest nowoczesna.”
Poza tym towarzystwo, które znajduje się na miejscu, jest
bardzo różnorodne. Jest piękna żona Podkalickiego z inteligentną córeczką, fanką
szachów, są przyjaciele – kapitan podróżujący po świecie, polityk, który ożenił
się z Rosjanką, która nieustannie mówi po rosyjsku, co niestety nie jest
tłumaczone (mała niedogodność dla tych czytelników, który tego języka nie
znają), drugie małżeństwo oraz służba – gospodarz, kucharka i młodziutka
służąca. Każda z tych postaci ma inny charakter, delikatnie wyśmiewa inny typ człowieka
czasów PRL-u.
„Niektórzy ludzie nie mają wrogów, za to mają wielu przyjaciół, którzy ich bardzo nie lubią.”
A co z tą tytułową małpą? Myślę, że tytuł można odczytać
dwuznacznie – dosłownie, w końcu nad zwłokami wisi małpa (powieszona na kablu
od lampy, a więc i „wisząca” również ma tu podwójne znaczenie) oraz metaforyczne,
dotyczące się do podejścia władzy w czasach PRL-u do zwykłych ludzi, tej różnicy,
jak ci związany politycznie są traktowani, a jak zwyczajny obywatele. A nawet i
ci powązani z władzą i tak każdy ma skakać tak, jak zażyczy sobie góra... Po
więcej refleksji zapraszam do książki! Odnajdziecie je pomiędzy wersami 😉
Podsumowując, „Wisząca małpa” to ciekawe doświadczanie
literackie. Autor niesamowicie dokładnie oddał czasy PRL-u, lata 60te,
wszystkie te zawiłości pomiędzy władzą a obywatelem, której absurdalność wtedy
była zwykłą codziennością, z którą ludzie musieli sobie radzić, teraz, dla nas,
jest źródłem komizmu. Bo kto jak nie Machulski potrafi skutecznie wyśmiać absurdy
PRL-u? Podobały mi się nawiązania do klasyki kryminału, trochę przeszkadzał
brak tłumaczenia rosyjskiego, a humor, które jest tu może nie dominujący, ale
jest dobrym tłem, wprowadza w fajny, lekko ironiczny nastrój. Myślę, że starsi
czytelnicy będą zaśmiewać się z realiów czasów, które sami pamiętają, a młodsi potraktują
to jak dobrą wycieczkę wstecz. To na pewno lektura wyróżniająca się na tle innych,
coś oryginalnego i świeżego, mimo że przecież osadzone w czasach dawno
minionych. A może nie do końca?
„(...) nie wyobrażam sobie nie brać udziału w wyborach w kraju, w którym żyję. To jedyny moment, kiedy mogę pokazać, że coś ode mnie zależy.”
Moja ocena: 8/10
Recenzja powstała we współpracy patronackiej z Wydawnictwem
Sonia Draga.
Dostępna jest też w abonamencie
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz