Autor: Paul M. Sutter
Tytuł: Jak nie zginąć w kosmosie. Przegląd groźnych
zjawisk astrofizycznych
Seria: Zrozum
Tłumaczenie: Dariusz Rossowski
Data wydania: 12.04.2023
Wydawnictwo: Poznańskie
Liczba stron: 360
Gatunek: literatura popularno-naukowa
Seria książek popularno-naukowych Zrozum ukazuje się u nas
już od trzech lat, a ja fascynuję się nią od początku. W tym czasie wydanych
zostało dokładnie dwadzieścia tytułów, ja co prawda jeszcze wszystkich
przeczytać nie zdążyłam, ale sporo recenzji z serii znajdziecie na tym blogu.
Dzisiaj mam przyjemność opowiedzieć Wam o tej, która w mojej ocenie jest
najlepsza, z wszystkich jakie czytałam. Dlaczego? O tym za chwilę!
„Jak nie zginąć w kosmosie” to książka napisana przez Paula
M. Suttera, w oryginale ukazała się w roku 2020. Jej autor jest kosmologiem i
nagradzanym popularyzatorem nauki, ma doktora z fizyki, pracował w wielu
ciekawych miejscach jak np. Instytut astrofizyki w Paryżu czy obserwatorium w
Trieście. Teraz wykłada na amerykańskiej uczelni Stony Brook University. Poza
tym pisze artykuły do znanych czasopism, prowadzi kilka programów naukowych,
jak „How the Universe Works” czy „Space Out” oraz podkast „Ask a Spaceman”. Poza
tym tytułem wydał jeszcze jedną książkę, która jak na razie na język polski nie
została przetłumaczona.
„(...) nie ma różnicy między odczuwaniem przez ciebie siły pchania w przyspieszającej rakiecie a odczuwaniem grawitacyjnego przyciągania Ziemi.Wiem, wiem. Usiądź spokojnie, pooddychaj, weź łyk wody. Przebrniemy przez to razem, bo to ważne. Bob zaraz wyda ostatnie tchnienie i chcemy zrozumieć jego końcowe chwili. Nie rób tego dla mnie, zrób to dla niego.”
Jak sama nazwa tej książki wskazuje, opowiada o tym, co w
kosmosie niebezpieczne. Czyli w sumie o wszystkim. Składa się z czterech
części, przedmowy i zakończenia. Każda część liczy cztery rozdziały, każdy
rozdział (jak i część) są tytułowane i otwierają się cytatem z fikcyjnej
ballady romantycznej „Rymy o starym astronomie”. Każdy rozdział liczy po 20-30
stron, ale nie jest to tekst pisany jednym ciągiem – są oddzielane kropkami
podrozdziały. Książka ułożona jest tak, że tematycznie zaczynamy od tego, co
nam najbliższe, czyli Ziemi i naszego Układu Słonecznego wraz z przerażająco
niebezpiecznym Słońcem, wokół którego wszystko się kręci.
„Słońce jednorodnie emituje światło z widzialnej części widma, z równo reprezentowanymi wszystkimi kolorami tęczy. Traktujemy jednak białe Słońce jako żółte, bo od wieków patrzymy na nie przez filtr niebieskiej atmosfery, a biały minus niebieski równa się żółty. Kiedy jednak wydostaniesz się ponad atmosferę, ujrzysz Słońce w jego pełnej krasie: płonącą ognistą kulę rozpalonej do białości furii.”
Później przechodzimy dalej – przez Drogę Mleczną i gwiazdy,
galaktyki w czarnymi dziurami w środku aż po tematy, które mogą zainteresować
fanów fantasy tj. kosmici czy podróże w czasie. Zatem zaczynamy od tego co nam
najbliższe i kierujemy się coraz szerzej, coraz dalej, głębiej w kosmos.
„Od przestrzeni kosmicznej wcale nie dzielą nas kosmiczne odległości. Gdybyś mógł jechać samochodem pionowo w górę, bez ślimaczenia się, ale ekonomicznie, powiedzmy z prędkością sto kilometrów na godzinę, dotarłbyś do twardej próżni w niecałe cztery kwadranse.”
Wiem, że to na razie brzmi trudno i skomplikowanie. Ale Paul
M. Sutter udowadnia, że wcale takie nie jest! I tu na osobny akapit zasługuje
styl, w jakim książka jest napisana. Autor po pierwsze, cały czas zwraca się
bezpośrednio do czytelnika jako do potencjalnego podróżnika po kosmosie –
zakładamy przecież, że chcemy wybrać się na taką wycieczkę, a autor ma nas
przestrzec przed tym, czego musimy unikać, by nie zginąć marnie.
„Proces ten jest znany w kręgach lekarskich pod nazwą ‘zgon’ i zaleca się go unikać.”
Sama przyznam, że do tej pory uważałam tematy kosmiczne za
bardzo skomplikowane i trudne do zrozumienia. Autor jednak tłumaczy wszystko
tak, że nagle okazuje się, że to wcale nie jest takie trudne! Często ucieka się
do porównań nam bliskich – sama wychwyciłam bardzo dużo porównań kulinarnych!
„Galaktyki są jak fasola, a gaz jak bulion w tej gigantycznej zupie. I tak jak zupa wszystko to powoli stygnie, a zarazem kondensuje się i skupia przy centralnym jądrze. Tak zaś czeka centralna galaktyka wraz z potężną czarną dziurą, gotową przełknąć więcej strawy.”
Najlepsze jest jednak to, że wszystko to autor robi z
niebywałym humorem! Jego komentarze, wtrącenia są tak zabawne, że nie da się
przy tej książce nie prychać śmiechem. Dzięki temu temat staje się bliższy,
dużo bardziej przyjemny i łatwiejszy do zrozumienia. Niebywały dar! Po raz
pierwszy wszystkie zawiłości fizyczne Wszechświata okazały się dla mnie
zrozumiałe, a co więcej, naprawdę świetnie się podczas lektury bawiłam.
Oczywiście nie będę oszukiwać, jest to książka, która wymaga jako takiego
skupienia, jednak wystarczy po prostu spokój domowego zacisza, by lektura była
w pełni zrozumiała i do tego przyjemna!
„Grawitację w ujęciu ogólnej teorii względności łatwo streścić. W praktyce mamy tam mnóstwo zaawansowanej matematyki, ale opis słowny jest raczej strawny. Zgodnie z ogólną teorią względności (OTW) wszystko we Wszechświecie dzieli się na dwie kategorie: tancerzy i parkiet. Tancerzami są wszystkie rzeczy: planety, ludzie, cząstki, wszystko co tylko ma masę, pęd lub energię. Parkietem jest czasoprzestrzeń.”
Dla tej książki podeszłam jako całkowity laik w tematach
kosmicznych z prostego powodu – zawsze te tematy były dla mnie za trudne.
Dlatego też nie powiem, czy książka wyczerpuje temat całkowicie, jednak wydaje
mi się, że autor opisał w niej wszystko, co w kosmosie najważniejsze. Jak
wspomniałam, zaczynamy od naszych bliskich rejonów, poznajemy sąsiadujące do
Ziemi planety, potem przechodzimy do gwiazd – najpierw tej naszej, poznajemy
dokładnie jej sposób działania, jej moc i potęgę, by przejść do innych rodzajów
gwiazd, od karłów po wielkie supernowe. I autor wszystkie te rodzaje dokładnie
opisuje, wyjaśnia czym się różnią – wygląda na to, że to po prostu różne cykle
życia gwiazd w zależności od ich wielkości.
„Znowu chodzi o kwestie agonalne. Gwiazdy wręcz upierają się przy tym, aby odchodzić w widowiskowy sposób. Popisówka. Czy nic we Wszechświecie nie może zamierać bez robienia scen?”
Oczywiście po drodze są opowieści o dużo mniejszych
elementach Wszechświata, tych podstawowych, dzięki którym to wszystkie działa,
jest więc tu wytłumaczona i grawitacja, i teoria względności i tego typu teorie
i zjawiska. Po gwiazdach wszelkiego rodzaju możemy poczytać o galaktykach i czarnych
dziurach – też różnych rozmiarów. Na koniec autor przedstawia tematy, które
brzmią dosyć fantastycznie, jak ciemna materia czy tunele czasoprzestrzenne,
które teoretycznie mogą posłużyć do przenoszenia się w czasie. Jest tu też oczywiście
o życiu we Wszechświecie, o tym czy na pewno jesteśmy w nim sami. Każdy temat
poruszany jest w sposób, jak na potrzeby laika, całkowicie kompletny, jest tu i
o tym, co wiemy teraz, i o tym, co było kiedyś, o odkryciach astronomów i zmianach
w sposobie patrzenia na kosmos. Po tym opisie już rozumiecie, czemu uważam, że
autor temat kosmosu wyczerpał całkowicie?
„Fizyka to opowieść snuta przez matematykę (...).”
Nie będę tutaj sama tłumaczyć jak te wszystkie kosmiczne
elementy działają, bo nigdy nie zrobię tego tak dobrze, jak sam autor – od tego
jest książka. Mogę tylko przyznać, że jest to coś, co zmienia całkowicie
perspektywę, uświadamia, jak jesteśmy mali, w stosunku do tego, co dzieje się
poza Ziemią, jakie moce, jakie energie się tam znajdują i wciąż kotłują.... Z
drugiej strony jednak daje to poczucie, że to jest jeden wielki świat, do
którego należymy, którego jesteśmy częścią. W końcu wszystko co we
Wszechświecie, było jednością przed Wielkim Wybuchem... Wszystko co mamy na
Ziemi, czym sami jesteśmy, pochodzi z kosmosu.
„Wszechświat stoi przed tobą otworem. Nie możesz jednak uniknąć upływu czasu – nie możesz uniknąć nastania swojej przyszłości. Niezależnie od tego, co robisz w przestrzeni, musisz się ciągle posuwać do przodu w czasie.”
„Jak nie zginąć w kosmosie” jest lekturą niesamowitą. Niesie
tak wielką, tak skomplikowaną wiedzę przedstawioną w sposób tak banalnie
prosty, zabawny, taki codzienny, zwyczajny. Jestem pod jej ogromnym wrażeniem, czuję
wielki podziw dla umiejętności autora, że w sposób tak prosty i fajny był w
stanie nam to wszystko wyjaśnić. To książka, dzięki której Wszechświat w końcu
naprawdę jest na wyciągnięcie ręki, zrozumiały i dostępny dla wszystkich.
Powinna to być lektura obowiązkowa dla wszystkich dzieciaków na fizyce – jestem
pewna, że zmieniłaby postrzeganie tego przedmiotu na prosty, logiczny i
przyjemny. Ja jestem nią zachwycona i na pewno będę chciała jeszcze kiedyś ją w
całości ponownie przeczytać!
„Generalnie jednak Wszechświat się powiększa. To zaś oznacza, że w przeszłości był mniejszy. Trochę logiki i wszystko jasne. Kto powiedział, że fizyka jest trudna?”
Moja ocena: 9/10
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Poznańskim.
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz