Autor: Mieczysław Gorzka
Tytuł: Burza
Data premiery: 26.04.2023
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Liczba stron: 384
Gatunek: sci-fi / thriller
Mieczysław Gorzka to kolejny autor, który na debiut
literacki zdecydował się w już dojrzałym wieku. Jego debiutancki „Martwy sad”
(recenzja - klik!), pierwszy tom serii Cienie przeszłości ukazał się w
tym roku, w którym powstał ten blog – w 2019, choć jak sam Gorzka przyznaje,
próby pisarskie podejmował od dawna, rozpoczynając zmagania od gatunku
fantastyki. Jego debiut to jednak kryminał i do tej pory autor starał się
trzymać właśnie tych ram gatunkowych – na swoim koncie ma już osiem książek, z
czego część to serie kryminalne. Zmianę w wyborze gatunku przyniosła „Burza”, w
której wątek kryminalny oczywiście jest, jednak przede wszystkim książkę należy
zaliczyć do gatunku powieści sci-fi.
Historia zaczyna się, gdy do drzwi mieszkania Justyny
Lewickiej puka Karol, prywatnie jej były mąż, zawodowo pracownik ABW. Justyna
od miesięcy jest w kiepskiej formie, od dnia, kiedy na służbie straciła swojego
partnera – od tego czasu głównie pije i imprezuje. Karol przychodzi do niej z
propozycją: chce, by wróciła do pracy jako szefowa specjalnego oddziału do
sprawy śmierci małego chłopca. Sprawa jest dziwna, bo w środku lata ciało
chłopca było ubrane w zimową kurtkę... Karol nie zdradza nic więcej, póki
Justyna nie zjawia się na komendzie, by przyjąć oferowaną posadę. Okazuje się,
że ciało jest nie jedno, a dwanaście. Dokładnie takich samych, w takich samych
ubraniach, z takim samym kodem genetycznym...
W tym samym czasie Oskar Zamecki wybiera się do
supermarketu. Już w czasie drogi czuje się niespokojny, słyszy jakieś wołanie,
jednak dopiero w sklepie dzieje się coś naprawdę niepokojącego. Pomiędzy alejkami
objawia mu się wizja chłopca wydającego te znajome wołanie, brzmiące teraz jak
krzyk przerażenia... Oskar ucieka ze sklepu, a gdy słyszy zbliżającą się burzę
– panikuje. Jest pewien, że zaraz napadną go Oni. Szybko dociera do własnego
domu, obwarowanego jak najpilniej strzeżona twierdza, gdzie i tam objawia mu
się chłopiec proszący go o pomoc, o ratunek. Chłopiec nie jako jedna osoba, a
wiele dokładnie tych samych...
Książka składa się z krótkich nienumerowanych tytułowanych
rozdziałów, pierwszy stanowi coś jak prolog, ostatni epilog. Narracja
prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego naprzemiennie podążając za
Justyną i Oskarem. Styl powieści jest dynamiczny, dialogi żwawe, a język
potoczny, zdaje się, że odpowiedni dla kreacji postaci – twarda policjantka i doświadczony
przez życie, ukrywający się mężczyzna nie boją się dosadnych słów i
wykrzyknień. W związku z tym, że książka zawiera w sobie kilka teorii znanych z
gatunku sci-fi, to i musi być trochę miejsca na ich tłumaczenie – szczególnie
pod koniec, jednak wszystko odbywa się w dialogach, więc prawdopodobnie w
najbardziej przystępnej dla czytelnika formie. Całość czyta się dobrze, prosto
i dynamicznie.
Zacznijmy od klimatu, jaki autor zbudował w powieści, bo
myślę, że to jest jeden z jej największych atutów. Przez większą część fabuły
czytelnik czuje, że pozostaje w niewiedzy, ciężko mu samodzielnie złożyć
puzzle, których dostarcza narrator. Atmosfera jest gęsta, niepewna i
niepokojąca – chłopczyk objawiający się całkiem fizycznie w wielu ciałach naraz?
Ciało zamordowanego znalezione aż dwanaście razy? Od samego początku miałam
mocno skojarzenia z dwoma serialami – Stranger Things i Dark, to dokładnie ten
sam rodzaj niepokoju fabularnego.
Szkieletem powieści jest coś, co można nazwać intrygą
kryminalną – w końcu jest morderstwo i śledztwo w tej sprawie. Co z tego, że z
wieloma wątkami fantastycznymi? Intryga zbudowana jest solidnie, na kilku
dobrze znanych już nam fizycznych teoriach, nad którymi głowią się naukowcy, a
które od dawna pojawiają się w literaturze i filmie z gatunku sci-fi. I autor
się tego nie wstydzi, nawet w pewnym momencie same postacie zauważają, że to
już przecież było....
„- To już było w filmach. – Pokręciła głową z powątpiewaniem.- To nie znaczy, że nie może być naprawdę.”
Jednak mimo znanych motywów, to właśnie zaskoczenia
fabularne są drugim dużym plusem tej historii. Intryga jest zagmatwana, ale
ostatecznie okazuje się w pełni logiczna, choć z ingerencją motywów fantastycznych.
Z kolei jeśli chodzi o postacie, to akurat te są dosyć
szablonowe, co oczywiście nie szkodzi temu rodzajowi literatury – wiemy czego
możemy się po postaciach spodziewać, a i tak zapewniają nam dobrą rozrywkę.
Justyna to babka, która po stracie partnera pogrąża się w poczuciu winy i
rozpaczy, to dosyć typowy gatunek śledczego – smutki zapija alkoholem,
odseparowuje się od ludzi, choć tak naprawdę w głębi duszy chce poczuć jakieś
cieplejsze emocje do drugiego człowieka. Z kolei Oskar to facet, który w
pojedynkę sam dobrze sobie daje radę, wypracował metodę zachowań i się jej
trzyma. Oczywiście wydarzenia, których doświadcza w powieści tę jego stałą
metodę zaburzają, przez co musi się dostosować. I robi to na tyle dobrze, ile
potrafi. Typowość postaci objawia się również rolą, jaką będą pełnić względem
siebie – Oskar wchodzi w rolę obrońcy i przewodnika, Justyna jest zapleczem, wsparciem
i boją ratunkową w kryzysowych sytuacjach.
Czy książka jednak niesie sobą tylko i wyłącznie czystą
rozrywkę? Nie całkiem, bo skłania również do kilku ciekawych refleksji na temat
ścieżek życia jakie obieramy, naszych wyborów i lęku co do zmiany, wyjścia ze strefy
komfortu i spojrzenia szerzej. Sporo można też pozastanawiać się nad istotną
lęku, poczuciem zagrożenia – skąd się bierze? Czy na pewno nie mamy nad nim
kontroli?
„Zapamiętaj jedno: w każdej chwili życie można zacząć od początku. Zawsze jest czas na dobro, które zastąpi zło i naprawi krzywdy.”
Myślę, że na koniec istotne jest, by jeszcze raz podkreślić,
że „Burza” trafi w gusta czytelników, którzy nie mają obiekcji, by sięgać po
powieści fantastyczne, w końcu to ten gatunek jest tutaj tym całkowicie
bazowym. Historia zapewnia dobrą, zajmującą rozrywkę, a mroczny klimat
niewiadomej mocno przyciąga i przywodzi na myśl skojarzenia z naprawdę dobrymi
filmowymi produkcjami. Bawiłam się przy niej dobrze, choć sama nie nastawiałam
się na aż tak dużą dawkę sci-fi, stąd też wiele razy podkreśliłam to w jej
recenzji – wiedząc jakich proporcji gatunkowych można się spodziewać, myślę, że
lektura może okazać się jeszcze bardziej satysfakcjonująca.
Moja ocena: 7/10
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Skarpa
Warszawska.
Dostępna jest też w abonamencie
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz