Autor: Szymon Opryszek
Tytuł: Woda. Historia pewnego porwania
Data premiery: 17.05.2023
Wydawnictwo: Poznańskie
Liczba stron: 336
Gatunek: reportaż
Szymon Opryszek jest niezależnym polskim reporterem, laureatem konkursu reporterskiego Wydawnictwa Poznańskiego oraz nagrody „Pióro Nadziei” Amnesty International, który od 2014 roku skupia się na obszarze Ameryce Łacińskiej. Pisze dla „Dużego Formatu”, „Tygodnika Powszechnego” i „Podróży”, a wraz z Marią Hawranek ma na koncie już dwie wspólne książki: z 2016 „Tańczymy już tylko w Zaduszki. Reportaże z Ameryki Łacińskiej” oraz z 2018 „Wyhoduj sobie wolność. Reportaże z Urugwaju” „Woda. Historia pewnego porwania” jest jego pierwszym solowym tytułem.
Historia „Wody” rozpoczyna się na początku roku 2020, na kilka dni po zaginięciu strażnika motyli monarchicznych w Świętym Lesie w sanktuarium El Rosario w Meksyku. Homero Gomez Gonzalez był 50letni aktywistą, działającym lokalnie na rzecz zachowania równowagi w przyrodzie. Walczył o dotacje i właściwe zagospodarowanie wody, sadził drzewa i dbał, by przemysł nie wyniszczył do cna miejsca, które był naturalnie piękne, czym mocno przyciągało turystów. Autor książki również udał się w to miejsce skuszony wędrówką motyli, które w Świętym Lesie co roku zimują. Jednak kiedy po przyjeździe okazało się, że Homero został porwany i mimo opłacenia okupu nie wrócił do rodziny, autor postanowił przyjrzeć się sprawie bliżej. Komu Homero tak mocno zaszkodził, że zdecydował się na tak radykalny trop? Ta sprawa prowadzi go w różne obszary biznesu, jednak wszystkie wiąże jedno – woda, a raczej jej coraz mocniej odczuwalny brak.
„- Im dłużej zajmuję się sprawą Homero, tym bardziej nie mogę pozbyć się wrażenia, że gdzie nie nadepnę, tam jest woda. – stwierdziłem po chwili. – Awokado potrzebuje milionów litrów, wycinka lasu wysusza glebę, a przecież woda jest też niezbędna do działania kopalni.- Woda albo polityka. A może to już to samo?”
Książka rozpisana jest na prolog, dwanaście tytułowanych części i epilog. Każda z części podzielona jest na kilka numerowanych rozdziałów, które z kolei dzielą się na różnej długości podrozdziały oddzielone gwiazdką. Autor książki opisuje zdarzenia z własnego punktu widzenia, często przytacza rozmowy z osobami, które spotkał na drodze swoich poszukiwań, przytacza ich wypowiedzi. Styl jest przede wszystkim nienacechowany emocjami prywatnymi, reporterski, choć zdarza się, że autor kusi się o lekką poetyckość tekstu – dosłownie kilka fragmentów. Poza tym stara się zachować bezstronność, przytacza statystyki dotyczące zużycia wody i cytuje osoby, które są uznane ze światowych ekspertów w dziedzinie ekologii. Książkę w większości czyta się swobodnie, choć nie da się ukryć, że jednak potrzeba do niej skupienia.
„Stolica Meksyku jest wiecznie spragniona, dławi się, puchnie i zużywa więcej wody każdego dnia już jakakolwiek inna aglomeracja na świecie.”
Autor w swojej książce opowiada o światowym kryzysie wodny, dlaczego więc w większości skupia się na Meksyku? Na tylko jednym kraju? Dlatego iż jest to kraj, w którym sprawy dbania o środowisko nie są uregulowane przez rząd, a popyt na produkowane u nich produkty jest ogromny na skalę światową. W Meksyku bezustannie wycinane są lasy, bo po pierwsze – to ze sprzedaży drewna najbiedniejsi są w stanie żyć (choć Homero był w stanie wytłumaczyć im, że nie jest to właściwy punt zaczepienia.), a po drugie przemysł ciągle potrzebuje nowych terenów, przede wszystkim pod produkcję awokado, owocu, którego wytworzenie zabiera ogromne ilości wody, z zasobów, które powinny być przeznaczone dla ludzi (potentatom tego wytłumaczyć się już nie dało... a może tak, tylko nic ich to nie obchodzi). Mamy więc potrzeby przemysłu, przede wszystkim spożywczego, który traktowany jest przez tamtejszych bogaczy priorytetowo. Z pewnością należy też wspomnieć, że jest to kraj, w którym korupcja i gangi mają się bardzo dobrze.
„Na początku myślałem, że do Świętego Lasu przywiodły mnie motyle. Dziś myślę, że przyciągnęła mnie tam siła metafory.”
Drugim ważnym tematem, jaki autor porusza, są kopalnie, wszelkiego typu, bo i węgla i surowców szlachetnych czy mineralnych, które również generują ogromne zapotrzebowanie na wodę - zarówno przy obróbce i czyszczeniu surowców, jak i przy wydobywaniu – kopalnie sięgają tak daleko, że wody gruntowe zostają osuszane. To problem nie tylko Meksyku, ale i większej liczby krajów – Polska również ma problemy z dopasowaniem się pod wymogi Unii Europejskiej dotyczącej kopalni węgla.
Kolejnym problemem jest zwyczajne marnowanie wody – zarówno w Meksyku, jak i np. w przytaczanym później Bliskim Wschodzie. Chodzi o przestarzałe systemy wodociągowe oraz brak umiejętności odzyskiwania wody, z tej już zużytej. Nie działają odpowiednio i odpowiednio dużo oczyszczalnie ścieków, a wody, które mogłyby być zdatne do picia, często są zanieczyszczane przez duży przemysł.
„A przecież kryzys wodny to nie tylko brak wody, ale też jej ciągle zatruwanie.”
Oczywiście są też problemy, które nie koncentrują się tylko i wyłącznie w Meksyku – autor m.in. wspomina również o funkcjonowaniu internetu, ogromnych parkach maszynowych, w których poziom energii, a i wody potrzebnej do chłodzenia maszyn, jest niewyobrażalnie wielki. Mowa jest też o zaporach tworzonych sztucznie przez człowieka, połowach ryb i emigracji.
„Musisz zrozumieć, że woda jest czynnikiem ekonomicznym. Bez wody mamy biedę, pustynie, brak bezpieczeństwa żywnościowego i wojny. Tam, gdzie woda jest niezawodna i bezpieczna, zawsze mamy postęp i stabilność.”
Problem coraz bardziej pogłębiającego się kryzysu wodnego autor książki porusza dosyć szeroko, omawia główne zagadnienia, punkty, które są odpowiedzialne za zużycie wody w ogromnych ilościach, które przecież można by spożytkować inaczej. Przecież są ludzie, szczególnie w biedniejszych krajach, którzy zwyczajnie nie mają dostępu do bezpiecznej jakości wody. To co trzeci człowiek żyjący na Ziemi! Autor często przytacza statystyki, i w rozsądnych ilościach stara się naświetlić każdy aspekt tego problemu.
Jednak skacząc tak po tematach, momentami robi się zamieszanie, ciężko odkryć po co autor przytacza historię wojen gangów czy polityków. Czasami, by dowiedzieć się co autor chce przekazać, musiałam przebrnąć przez kilka zdawałoby się niezwiązanych ze sprawą stron. Może próba jak najszerszego ujęcia tematu też dała poczucie, że w sumie żaden temat nie został zgłębiony specjalnie intensywnie, choć nie da się ukryć – wszystkie badania autora dają poczucie rzetelności.
Przyznam, ze trochę zabrakło mi tu również porad, co możemy zrobić, by kryzys spowolnić. Jasne, autor często podkreśla, że woda, jak i wszystkie zasoby Ziemi mamy traktować nie jako produkty wytworzone na nasz użytek, a jako równoprawnego członka, mieszkańca Ziemi – podchodzić do nich z szacunkiem i umiarem. To akurat jedno z najważniejszych przesłań tej książki.
„W języku moich przodków nie wstępuje pojęcie ‘dominacji’. Nie możemy panować nad Ziemią, bo jesteśmy w równorzędnej z nią relacji.”
A co ze strażnikiem motyli? Historia zostaje zamknięta tak w 2/3 książki, choć trudno mówić o tym, że zagadka została wyjaśniona. Motyle jednak nadal migrują do Meksyku, nadal zachwycają swoją siłą i pięknem i chyba warto zrobić wszystko, by takie jak ten ekosystemu utrzymać? To ludzie muszą zadbać o bardziej racjonalne zużycie wody, lepsze nią gospodarowanie, bo nie da się ukryć – to, co Ziemia nam dała to tyle, wody już nam nie przybędzie.
„Wierzę, że jesteśmy w stanie dokonać zmian, na początek tych małych. Świat nie rozwiąże globalnych kryzysów, jeśli nie zacznie się zmieniać na poziomie lokalnym.”
Lektura „Wody” daje poczucie, że autor przygotował się do tematu solidnie. Zagadka porwania Homero daje punkt wyjścia do rozważań, analizowania tematów powiązanych z kryzysem wodnym, pozwala przyjrzeć się, jaki aspekty kryzys ten najmocniej pogłębiają. Doceniam ilość pracy, jaką autor włożył w swój reportaż, myślę, że to dobry początek do zaznajamiania się z problemem wodnym, punkt z którego można zacząć szukać rozwiązań. I choć przez niewielkie zamieszanie tematyczne i brak głębszej analizy dotyczącej poszukiwania poradzenia sobie z tym problemem nie mogę uznać tego reportażu za idealny, to jednak z pewnością jest to lektura warta uwagi, unaoczniająca problem, jakim jest coraz powszechniejszy brak wody – a przecież woda to życie, to wszystko!
„Próbowałem coś zmienić, ale poruszałem się po omacku. Męczyły mnie pytania. Jak objąć umysłem liczne czynniki związane ze światem wody – od suszy, przez problemy z zarządzaniem wodą, po zanieczyszczenia rzek? Co powinniśmy zrobić, by uniknąć kolejnego Dnia Zero? Gdzie szukać rozwiązań? Czy ja też jestem odpowiedzialny za ten kryzys? Czy susza w Kapsztadzie może mieć realny wpływ na mieszkańca jakiejś małej miejscowości w Polsce?”
Na koniec muszę jeszcze wspomnieć o ekologach z Ameryki Południowej – ich zaginięcia, śmierci, to coś na porządku dziennym i jakoś nikt z tym ciągle nic nie robi. Przerażające.
Moja ocena: 7/10
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Poznańskim.
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz