Autor: Ben Creed
Tytuł: Serce zdrajcy
Cykl: Rewol Rossel, tom 2
Tłumaczenie: Magdalena Hermanowska
Data premiery: 16.05.2023
Wydawnictwo: Rebis
Liczba stron: 400
Gatunek: kryminał / kryminał retro
„Serce zdrajcy” to druga powieść kryminalna Bena Creeda, pod pseudonimem którego
kryje się dwójka angielskich autorów – Chris Rickaby i Barney Thompson. Ten pierwszy aktualnie prowadzi własną agencję
reklamową, drugi ma klasyczne wykształcenie muzyczne i biegle posługuje się
językiem rosyjskim, a umiejętności te chętnie przekazuje bohaterom ich
wspólnych powieści. Panowie razem tworzą cykl powieści kryminalnych, których
fabuła toczy się w czasach na chwilę po II wojnie światowej, na terenach ZSRR.
Pierwszy tom pt. „Miasto duchów” na naszym rynku ukazał się w maju 2021, drugi
tom „Serce zdrajcy” dwa lata później. Książki da się czytać oddzielnie, jako
osobne powieści.
Fabuła „Serca zdrajcy” rozpoczyna się w Leningradzie, od
wizyty na miejscu zbrodni. Poza milicją, sprawie przygląda się major Nikitin,
działający na zlecenie ministerstwa. Zamordowany został mężczyzna, były
wojskowy – ktoś strzelił mu w głowę dwa razy, wcześniej go torturując. W jego
ustach sprawca zostawił liścik, kilka słów po włosku... Do podobnej zbrodni
doszło już wcześniej, kilka dni temu, a punktem wspólnym ofiar wydaje się
wspólna dywizja, w której walczyli w czasie II wojny światowej i wraz z którą
dotarli aż do samego Berlina... Morderca wydaje się nieuchwytny, szybko przez
społeczność zostaje nazwany imieniem znanym z legend – Kościejem
Nieśmiertelnym. Nikitin naciskany z góry, bojący się o bezpieczeństwo własnej
rodziny, przylatuje do obozu pracy Igarka, w którym karę odbywa jego dawny
towarzysz – Rewol Rossel. Nikitin prosi go o pomoc w śledztwie w zamian za zwolnienie
z kary. Rewol jednak ma wątpliwości czy na taki układ przystać – w końcu to
Nikitin był tym, który go do tego obozu wsadził...
„Ryzyko zawodowe w przypadku takich facetów jak my, którzy spędzają zbyt dużo czasu w mroku.”
Budowa książki przypomina części składowe opery – zamiast
prologu mamy przeludium, podział na cztery tytułowane akty i kończącą spektakl
kodę zamiast epilogu. Oczywiście wszystko to podzielone jest na rozdziały, w
sumie jest ich 61. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego przez
narratora, który skupia się zdecydowanie mocniej na oddaniu wszystkich wydarzeń,
relacji i zawiłości polityczno-historycznych niż na emocjach postaci. Podąża głównie
za Rewolem. Styl powieści jest surowy, naszpikowany informacjami, przez co
książka wymaga od czytelnika sporego skupienia. W wypowiedziach postaci często
pojawiają się wtrącenia rosyjskie i niemieckie, większość jest od razu
tłumaczona. Dialogi prowadzone są sprawnie, stylizowane na język, którym powojennych
czasach w Rosji się posługiwano – są towarzysze, etos pracy i tym podobne
niuanse, które swobodnie, jakby w tle, pojawiają się w wypowiedziach postaci.
Zacznijmy klasycznie – od postaci. Rewol jest bardzo intrygującym
bohaterem, przyznam, ze czytając tę
powieść momentami żałowałam, że nie znam „Miasta duchów” właśnie dla pełnego
poznania tej postaci. Prze wybuchem wojny uczył się w Konserwatorium Muzycznym,
jego pasją była gra na skrzypcach i podobno miał warunki, by zostać muzykiem
niezwykłym. Przyszła jednak wojna, w której Rewol brał aktywny udział w obronie
swojego ukochanego miasta – Leningradu. Po wojnie wstąpił do milicji, co jednak
szybko okazało się dla niego pechową decyzją – po wykryciu nadużyć jego
zwierzchnika, sam trafił do łagru. Gdzieś po drodze stracił palce w jednej
ręce, przez co jego marzenie o grze na skrzypcach zostało na zawsze pogrzebane.
To człowiek inteligentny, z zasadami i własnym honorem.
„Gdyby uciekł sprzeniewierzyłby się własnemu krajowi. Był leningradczykiem, jego walka o ocalenie miasta stałaby się bezsensowna, gdyby więcej go nie zobaczył.”
Nikitin, który (prawdopodobnie w „Mieście duchów”) zdradził
Rewola, jest nam trochę mniej znany. Wiemy,
ze ma rodzinę, o którą teraz nieustannie się boi – jego błąd czy
niepowodzenie mogą być powodem, dla którego jego cała rodzina trafi do łagru. I
właśnie tak, na przykładzie przypadkowych postaci, które gdzieś tam swobodnie w
rozmowach przejawiają strach przed popełnieniem czynów, które nie spodobają się
komuś na górze, zaznaczony zostaje totalitaryzm Rosji, terror systemu, w którym
każdy może zostać skazana na powolną, bolesną śmierć w obozie tylko dlatego, że
powiedział coś, zrobił coś nieodpowiedniego. Strach ten został w książce bardzo
dobrze, bardzo naturalnie oddany.
Mówiąc o postaciach trzeba też wspomnieć o postaci mordercy.
Nazwany zostaje Kościejem Nieśmiertelnym, który jest postacią z rosyjskich
legend. To stwór tajemniczy, nieuchwytny, który zabija dla przyjemności, a
którego nie da się zabić – rozszczepia swoją duszę i skrywa w przedmiotach. Z
mordercą z powieści na pewno łączy go nieuchwytność, umiejętność rozpływania
się w powietrzu… To z pewnością ktoś inteligentny, z dobrze przemyślanym
planem. Czy Rewol i Nikitin będą w stanie go przechytrzyć?
Wcześniej wspominałam o strachu przed zesłaniem do łagrów
muszę zaznaczyć, że i codzienność życia w takim miejscu jest tu oddana bardzo
dokładnie – wykończająca, nadludzka praca, brak jedzenia, choroby, zmęczenie i
konflikty pośród osadzonych to coś, z czym w rzeczywistości łagrowej przychodziło
się osadzonym mierzyć dzień w dzień. Każdego dnia nikt z nich nie miał pewności
czy przez kaprys strażników nie umrze, choć kto wie – może taka śmierć byłaby
ocaleniem? W powieści jest też kilka fragmentów opisujących jak wyglądały próby
ucieczki z takich miejsc.
„Na dalekiej Północy, za kołem podbiegunowym, istniało wiele sposobów na złamanie ducha człowieka. Jednym z nich był pierwszy moment prawdziwego chłodu.”
Skupmy się jednak teraz na intrydze kryminalnej. Ta zbudowana
jest na kilka ciekawych wątkach. Po pierwsze – wątek historyczny, czasy II
wojny światowej, który zainicjowany jest wspólnymi przeżyciami wojskowymi ofiar
Kościeja. Możemy w nim poczytać o obronie Leningradu, podboju Berlina,
szabrowaniu, wywożeniu łupów wojennych. No właśnie, jest tu nawet wątek
zrabowanych przez Niemców rzeczy wartościowych, złota, kosztowności. W pewnym
momencie historia przenosi się na moment do Berlina, przez co czytelnik może się
przyjrzeć również tego, jak miasto wyglądało na kilka lat po wojnie.
„Chociaż nie miałem z nimi wiele wspólnego, krew przelana na wojnie zbudowała więź, której nie umiałem zerwać.”
Po drugie – wątek muzyczny. W intrygę wpleciona jest przede
wszystkim muzyka klasyczna, opera i Wagner, którzy byli przez Niemców tak
uwielbiani. Pojawia się również w samej pasji Rewola, za którą tak tęskni, jak
i we wspomnieniu współwięźnia z obozu.
Po trzecie – wątek literatury. W fabule mocno przewija się
książka „Księcia” Machiavellego, choć nie tylko – pojawiają się też oczywiście
dzieła Marksa, jednak to ta pierwsza ma znaczenie dla samej intrygi
kryminalnej. Jestem pełna podziwu jak autorzy sprawnie połączyli te trzy wątki
w jedną, spójną całość. Ach, zapomniałabym! Sporo w książce jest też o szyfrach,
z jakich korzystali i Niemcy i Rosjanie w czasie II wojny światowej. Są też
wątki dotyczące produkcji filmowych w czasach ZSRR.
Muszę przyznać, że „Serce zdrajcy” na dosyć smutny wydźwięk –
ukazuje okropieństwa wojny i systemu totalitarnego, w którym żaden jego
obywatel nie może czuć się swobodnie, bezpiecznie. W książce świetnie oddane
jest tło historyczne, a zagadka kryminalna, która jest przecież tym, co spina
wszystko w całość, jest zagmatwana i pełna odniesień do historii – budzi we
mnie podziw dla autorów. „Serce zdrajcy” to kryminał surowy, ostry, tak jak
klimat totalitarnej Rosji, coś dla fanów intryg szpiegowskich i historii.
Moja ocena: 7/10
Recenzja powstała we współpracy z Domem Wydawniczym Rebis.
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz