maja 09, 2023

"Seks, książki i pieniążki" Iwona Banach

Autor: Iwona Banach
Tytuł: Seks, książki i pieniążki
Data premiery: 22.03.2023
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Liczba stron: 320
Gatunek: komedia kryminalna
 
Iwona Banach to polska autorka znana przede wszystkim z szalonych komedii kryminalnych. Na naszym rynku pojawiała się dobrych kilkanaście lat temu, jednak dopiero w 2019 jej książki zaczęły być wydawane we w miarę krótkich odcinkach czasu, po kilka na rok. Ja z jej twórczością zapoznałam się rok później przy okazji pierwszego tomu tak zwanej serii z trupkiem, czyli komedii kryminalnych o prepperce Emilii Gałązce. Aktualnie autorka na swoim koncie ma kilka serii, jak i pojedyncze powieści, a także kilka skierowanych do młodszego czytelnika. Poza pisaniem, zajmuje się też tłumaczeniami, jak i nauczaniem. Prowadzi też swój blog, gdzie pisze o książkach i nie tylko.
 
 Historia książki o jakże intrygującym tytule „Seks, książki i pieniążki” zaczyna się od przygotowań do spotkania literackiego w bibliotece w Zastroniu. Podczas tego zdarzenia zamierzają się ujawnić trzy autorki jednej powieści erotycznej, którą napisały wspólnymi siłami, a która zyskała na rynku sporą popularność. Teraz chcą pisać na własny rachunek, jednak wszystkie chcą, by nie były brane za debiutantki. Zatem trzeba wyjawić swoją tożsamość, a gdzie zrobić to lepiej, jak nie w mieście rodzinnym? Dlatego też ukrywają się za parawanami, a ich ujawnienie ma być wielkim zaskoczeniem dla widowni. Jednak coś idzie nie tak, bo gdy w końcu nadchodzi moment ujawnienia, okazuje się, że jedna z pisarek została zamordowana! I to ta, która siedziała pośrodku, więc jak to możliwe, że pozostałe dwie nie widziały mordercy? Jak to się stało, że morderca nie dosyć, że wiedział, gdzie znajduje się dana autorka, to jeszcze pozostał niezauważony w bibliotece pełnej ludzi?! W śledztwo angażuje się policjantka Luśka, była nauczycielka Eleonora, która jest jej ciotką, jak i jej sąsiad i pozostałe autorki. Bo kto wie czy i na nie nie przyjdzie kolej?
„O ile bowiem pieniądze podzielić się da, to sławy niestety nie można. A każda z nich sławy chciała. Zresztą, kto by nie chciał?!”
Książka składa się z nienumerowanych krótkich scenek, które naprzemiennie przedstawiają losy kilkorga postaci. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego przez narratora wszechwiedzącego, który równie chętnie opisuje wydarzenia, co same myśli postaci. Styl powieści, jak na komedię przystało, jest naładowany humorystycznie i to w opisie osób, ich zachowań, jak i spostrzeżeń natury ogólnej. Język jest codzienny, niepozbawiony wulgaryzmów, które jednak użyte są dla podkreślenia emocji postaci, przede wszystkim w dialogach bądź cytowanych fragmentach książek, co ma swoje wytłumaczenie. Spostrzeżenia, które przekazuje nam narrator są napakowane dosyć kąśliwym, ironicznym humorem. Całość czyta się lekko, dobrze.
 
Iwona Banach kreując swoje postacie występujące w komediach zawsze sięga po grube kreski, które mocno przerysowują znane nam z codziennego życia cechy charakterów, osiągając efekt parodii, ale takie, w której czuć sens, gdzie dostrzega się dokładnie to, co ma zostać wyśmiewane. Więc na przykład – ta, która nienawidzi erotyków, wyraża swoją niechęć przez niszczenie książek z biblioteki w sposób spektakularny. Dziewczyny piszące erotyki nie grzeszą inteligencją, a starsza pani Eleonora skłonna jest do oceniania innych już po pierwszym wejrzeniu i uprzykrzaniu sąsiadom życia. Jednak są postacie również niosące dobre wartości, jak na przykład sąsiad Eleonory, który, mimo że wygląda jak tępy osiłek, to okazuje się inteligentnym facetem, który do tego lubi czytać. Jest i policjantka Luśka, która zachwyca swoją niezależnością i walką o samą siebie, nawet w sytuacjach, gdy inni jej nie akceptują. Przykłady można mnożyć, a postacie z biegiem lektury przekonują czytelnika, że wcale nie są tak jednostronne jak z początku może się wydawać. To solidne kreacje komediowe, ale i zaskakująco życiowe!
„Luśka rodziców kochała, ale siebie też uważała za osobę wartościową. I lubiła siebie samą, nie uważała, że powinna się umartwiać albo rezygnować z własnego życia dla spokoju innych. Wielu nazwałoby ją samolubną, ale ona uważała, że jest po prostu asertywna.”
Intryga kryminalna, jak to u Banach bywa, jest ekstremalnie zakręcona. W książce bardzo dużo się dzieje, napakowana jest wręcz gagami, które przede wszystkim mają odsłaniać ludzkie słabości i wady, a równocześnie wprowadzać mocny wątek komediowy. I to się sprawdza, przyznam, że kilka razy śmiałam się w czasie lektury w głos. Co do zagadki, to przez pierwszą połowę, a może i nawet więcej, bardzo mnie ciekawiła, śledztwo Luśki i Eleonory wpadało na ciekawe tropy, które jakby wydawały się osobnymi historiami, więc dochodziła zagadka jak to wszystko złożyć w całość. Pod koniec trochę już tych różności wydało mi się za wiele, jednak i tak doceniam skrupulatność i złożoność intrygi, której siłą na pewno jest dużo mnogość pozornie niezwiązanych ze sobą tropów, a która powoduje, że w sumie wszyscy zdają się podejrzani.
 
Historia toczy się w małym miasteczku, które odsłania wady i zalety takiego miejsca zamieszkania. No cóż, jako że tu wyśmiewamy się z ludzkich przywar, to przede wszystkim wady, jak wścibstwo i szybkość roznoszenia się plotek. Ale są i dobre strony, np. sporo rąk do pomocy.
 
Dla mnie jednym z największym plusów tej historii był fakt, że toczy się ona wokół książek. Przede wszystkim mamy mocno wyśmiany gatunek erotyków – w książce padają fragmenty książki, którą wspólnymi siłami napisały wspominane na wstępie trzy dziewczyny, i są to fragmenty, z których nie śmiać się nie da. No, przynajmniej gdy podchodzi się do tego z dystansem, nie jestem pewna, jak na tego typu podkoloryzowanie zareagują fani takiego gatunku 😉 Poza wyśmiewaniem się z erotyków, książki i tak są tu cały czas obecne – Eleonora to była nauczycielka, a Makary to fan literatury. Jest też Marianna, która niszczy książki, no i biblioteka, która jest centrum zdarzeń, a która budzi w różnych postaciach różne emocje. Często padają też uwagi co do rynku wydawniczego, co jest uzasadnione ambicjami trzech autorek. Wszystkie spostrzeżenia zawierają w sobie przynajmniej ziarenko prawdy, ale pisane są tak, że przede wszystkim wzbudzają głośne wybuchy śmiechu.
„- (…) O… Książki masz? (…) I jeszcze mi powiesz, że umiesz czytać?!
- Nie, no co pani! Na kilogramy kupowałem – odburknął wściekły. – Panią to ktoś powinien przetrącić – dodał z krzywą miną – ale przykro mi bardzo, umiem czytać. Jakoś tak się złożyło, że umiem i nawet lubię.”
Przyznam, że sięgając po książki tej autorki nigdy nie wiem czego się spodziewać, gdyż nie zawsze pasuje mi to, co akurat chce w nich wyśmiać. Ta jednak wpasowała się w mój gust naprawdę dobrze – książki są mi bliskie, lubię kiedy historie toczą się w małych miejscowościach, a i gatunek erotyków raczej mnie nie bawi, więc podkoloryzowanie i wyśmiewanie się z tego, co cechuje te książki, zgodziło się z moimi własnymi preferencjami czytelniczymi. Nie ukrywam też, że polubiłam się z Luśką i Eleonorą, które mimo iż różne wiekiem i zawodem, to jednak są kobietami, które walczą o swoje. Dobry humor, może ciut za bardzo pokręcona intryga, ale nic to – w końcu u Banach zawsze jest nutka szaleństwa, w pozytywnym sensie oczywiście! 😊
 
Moja ocena: 7,5/10 

Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Skarpa Warszawska.

Dostępna jest też w abonamencie 



Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz