Autor: Beata i Eugeniusz Dębscy
Tytuł: Siódmy koci
żywot
Data premiery: 26.04.2023
Wydawnictwo: Agora
Liczba stron: 336
Gatunek: komedia
kryminalna
Jednym z moich zeszłorocznych odkryć literackich był cykl
kryminalny małżeństwa Beaty i Eugeniusza Dębskich, którzy trzymając się ram
gatunkowych, a równocześnie bawiąc się podgatunkami i językiem opowiadają
czytelnikowi o kolejnych ciekawych śledztwach detektywa Tomasza Winklera mocno
wspomaganego przez swoją babcię Romę. Cykl, jak i styl literacki tego duetu
pokochałam całym serduchem (recenzje - klik!), więc bez wahania zdecydowałam się również na
lekturę historii osobnej, której fabuła toczy się w dzielonym z nim uniwersum.
Poza wspólną twórczością, Eugeniusz Dębski może pochwalić
się ponad dwudziestoma powieściami w gatunku fantastyki, Beata Dębska z kolei
na co dzień prowadzi biuro doradztwa podatkowego. Obydwoje kochają zwierzaki
(zarówno koty, jak i psy) i dzielą pasję do literatury.
Historia „Siódmego kociego żywota” kręci się wokół postaci
kotki Sheili i policjantki Magdy Borkońskiej. Sheila jest świadkiem morderstwa
swojego opiekuna Jovana, Serba, który od lat mieszkał w Polsce. Niestety nie
jest pewna kim był morderca, a nawet jeśli, to trudno byłoby to przekazać tym
nic nie rozumiejącym ludziom… A może Magda jest inna? Czy razem, Sheila i Magda
w jednej drużynie, nawet gdy nie mówią tym samym językiem, będą w stanie odkryć
tajemnicę morderstwa Jovana i wsadzić złoczyńcę za kratki?
Książka składa się z 31 rozdziałów prowadzonych w narracji
trzecioosobowej czasu przeszłego z perspektywy Magdy oraz narracji
pierwszoosobowej czasu przeszłego z perspektywy Sheili. Rozdziały pisane są
naprzemiennie, na kilka tych z perspektywy Magdy, przypada jeden z perspektywy
Sheili. Styl powieści jest lekki, pełen żartów i zabawy językiem, zmian
kolejności sylab w słowie czy zabawnych powiedzonek, jednak typowego humoru
jaki znamy z cyklu o Winklerze jest tu niewiele. Wydaje się, że punkt skupienia
jest przesunięty na gry słowne i przedstawienie świata z perspektywy kotki,
która podejście do życia ma lekko ironiczne. W tekście często też można spotkać
wtrącenia, myśli postaci, które zaznaczone są kursywą. Historia poprowadzona
jest lekko i niezobowiązująco.
„Mówią, że koty żyją na tyle długo, żeby się wpleść w ludzkie życie i wkraść w serce, i na tyle krótko, żeby je złamać swoim odejściem. Co za gatunek, ci ludzi. Żeby mieć tylko jedno życie? No, jak się ma jedno, to trzeba o nie dbać, a nie dać się zabić we własnym mieszkaniu. Teraz pustym, jak u Szymborskiej.”
Jak już wspomniałam, część fabuły przedstawiona jest przez
kocią bohaterkę. Sheila jest sprytna, inteligentna i ogarnięta żalem za utratą
swojego człowieka. Jednak nie pogrąża się w rozpaczy, a działa – bierze sprawy
w swoje łapki i prowadzi własne śledztwo angażując w nie okolicznych znajomych.
Jej wstawki są lekko humorystyczne, myślę, że dobrze oddają koci charakter,
choć tu raczej powinni wypowiedzieć się ci, którzy z kotami mają do czynienia
na co dzień.
Bohaterka ludzka z kolei trochę też kota przypomina. Magda
Borkowska to indywidualistka, która chodzi swoimi ścieżkami, myśli szybko, ale
i logicznie i nie pozwala sobie wchodzić na głowę. Czytelnik ma szansę poznać
ją dosyć dobrze, jej codzienność, zwyczaje, jak i podejście do śledztwa, gdyż
to właśnie na takich zwykłych, trochę obyczajowych wątkach skupia się fabuła.
Poza Magdą z ludzkich bohaterów fanów serii o Winklerze na
pewno ucieszy obecność policjanta Maćka Malickiego, z którym Winkler ściśle
współpracował w „Śmierci drugiej”, a który tutaj prowadzi razem z Magdą
śledztwo. W pewnym momencie pojawia się nawet babcia Roma – to dosłownie
jednominutowa rólka, ale fani z pewnością docenią tę wstawkę.
„Nie skumaliście wcześniej, że przestępcy zawsze są o krok czy kilka przed policjantami? Samo słowo ‘śledztwo’ - nie podsuwa wam myśli, że my śledzimy? Idziemy po śladach? Że słowo ‘dochodzenie’ tak samo sugeruje komuś, ale komuś kto myśli, że dochodzimy do nich, nie wyprzedzamy ich, tylko walimy za nimi.”
Intryga kryminalna powieści toczy się dosyć spokojnie, postacie
ludzkie przede wszystkim skupiają się na przeszukaniach i wypytywaniu otoczenia
zamordowanego. Dopiero koniec, niosący wyjaśnienie sprawy, nabiera tempa. Sama
zagadka zdaje się dosyć prosta, nie zajmuje dużo miejsca w porównaniu do zabaw
słownych i opisów codziennych czynności. Niemniej jednak niesie sobą całkiem
aktualne, ciekawe przesłanie.
Ogólnie „Siódmy koci żywot” to gratka równocześnie dla fanów
serii o Winklerze, jak i miłośników kotów. Nie jest to typowy kryminał, raczej
coś na kształt lekkiej, spokojnej komedii kryminalnej, w której łączą się wątki
kryminału, powieści obyczajowej i humoru wynikającego zarówno z kociego
spojrzenia na świat, jak i zabaw językiem. To dobra odskocznia od mrocznych
kryminałów, ciekawy przerywnik, który czyta się ekspresowo, a który z pewnością
zapewni dobre oderwanie od takich książek, po jakie sięgamy na co dzień.
Moja ocena: 7/10
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Agora.
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz