Autor: Marta Matyszczak
Tytuł: Cieszyn prowadzi
śledztwo
Cykl: Kryminał pod
psem, tom 11
Data premiery: 12.04.2023
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Liczba stron: 304
Gatunek: komedia
kryminalna
Książki Marty Matyszczak są w moim literackim życiu obecne
dłużej niż ten blog – czytam je od roku 2017, od debiutu autorki pt. „Tajemnicza
śmierć Marianny Biel”, który był równocześnie pierwszym tomem serii Kryminałów
pod psem. Każdy kolejny jej tom starałam się zawsze czytać na bieżąco, dlatego
też recenzji pierwszych czterech tu nie znajdziecie – Kryminał na talerzu wtedy
jeszcze po prostu nie istniał! Za to od „Morderstwa w hotelu Kattowitz” recenzje
systematycznie się tu ukazywały, a co więcej, od tomu ósmego pt. „Las i
ciemność” na okładce każdej kolejnej znajdziecie logo Kryminału na talerzu! I
tak też jest z najnowszym tomem, jedenastym noszącym tytuł „Cieszyn prowadzi
śledztwo”.
Autorka poza Kryminałami pod psem od 2021 publikuje drugą
serię kryminalną: Kryminały z pazurem. Do tej pory ukazały się jej dwa tomy. Co
ciekawe, zwierzaki, które dostają głos w jej powieściach, istniały bądź istnieją
naprawdę – to jej własne zwierzęta domowe, którymi na co dzień się opiekuje.
Wydarzenia tomu jedenastego pt. „Cieszyn prowadzi śledztwo”
toczą się w Cieszynie wiosną, dokładnie w kwietniu. Jest to miasto niezwykłe,
gdyż rozdzielone na dwa kraje – Polskę i Czechy. Dziennikarka Róża Kwiatkowska
(tfu, Solańska!) mieszka po czeskiej stronie od kilku miesięcy – została zatrudniona
jako redaktorka lokalnej gazety, a jej celem jest poprawa statystyk sprzedaży.
O dziwo, Róża sprawuje się na tym stanowisku naprawdę dobrze, choć jej
współpracownicy nie pałają do niej sympatią. W końcu jej mąż Szymon i kundelek
Gucio przyjeżdżają na kilka dni w odwiedziny, jednak ledwo co zdążyli się
rozpakować, a już dostają nowe zlecenie detektywistyczne – dwie Grażyny,
burmistrzynie strony polskiej i czeskiej zatrudniają Szymona do odnalezienia
zabójcy Gustawa von Habsburga, którego ciało ktoś porzucił w sobotnią noc na
moście, przez który przebiega granica pomiędzy państwami. Jakby tego było mało,
ciało zostało porzucone DOKŁADNIE na granicy, w równych proporcjach, dlatego
też przy sprawie musi współpracować polska i czeska policja w osobach Liduški
Žrankovej
i Lucjana Kordela, których łączy dosyć skomplikowana przeszłość, a więc i śledztwo
do łatwych należeć nie będzie… Czy mimo to razem z Szymonem, Różą i Guciem uda
im się odkryć, kto stoi za tym morderstwem?
„Przecież chodzi nam o to samo – o złapanie tego zwyrodnialca, który zepsuł nam szyki marketingowe! (…) Znaczy, który zabił tego nieszczęsnego Habsburga.”
Książka składa się z prologu, 10 rozdziałów i epilogu. Każdy
rozdział rozpoczyna się cytatem powiązanym z Czechami i jest podzielony na
kilka części, które opowiadają o wydarzeniach z perspektywy Róży, Szymona,
Gucia, Liduški,
Lucjana i miasta Cieszyna. Tak, bo w tym tomie i samo miasto dostaje głos.
Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie czasu przeszłego przez Gucia,
pozostałe fragmenty pisane są w narracji trzecioosobowej. Oczywiście nie da się
też nie wspomnieć o wydaniu książki, które jest bardzo staranne – każdy fragment
rozdzielony jest grafiką kostki dla psa, historię otwiera urocza mapka Cieszyna,
a za piękny okładkowy rysunek odpowiada Ilona Gostyńska-Rymkiewicz. Książka ma
więc godną oprawę, wizualnie jest równie dobrze dopracowana, co stylistycznie.
Bo i styl jest wart uwagi –wyważony, lekki, z delikatnie uszczypliwym poczuciem
humoru, zwraca uwagę zarówno na poczynania, jak i myśli postaci. A te nieraz
lekko odbiegają od zdarzeń, przede wszystkim we fragmentach z Guciem – to dobry
obserwator, więc nie szczędzi też uwag ogólnych, dotyczących Polski i świata w
ogóle.
„A pamiętam, gdy jeszcze kiedyś mieliśmy cztery pory roku i w kwietniu to była prawdziwa wiosna, ciepło, motylki i tarzanie się w świeżej gnojóweczce. Teraz w Polsce można było liczyć na tropikalne lato przez dwa miesiące i zimę przez pozostałe dziesięć. Naprawdę muszę na poważnie porozmawiać z moimi człowiekami o pomyśle emigracji w jakieś bardziej ogarnięte pogodowo miejsce na świecie.”
W tym tomie pełno jest też zabaw z językiem czeskim oraz
nawiązań popkulturowych – w oczy rzuciły mi się częste nawiązania do utworów
zespołu HEY. Książka, jak na komedię kryminalną przystało, jest bogata w humor,
który zawarty jest wszędzie – w postaciach, wydarzeniach i dialogach, jednak
nie jest on dominujący. Po prostu daje poczucie lekkości i przynosi uśmiech na
twarz, wprawia czytelnika w dobry nastrój.
A jednak nie da się ukryć, że książka to przede wszystkim
kryminał. Intryga tym razem osadzona jest całkowicie we współczesności, bez
retrospekcji i zbudowana jest na zasadzie klasycznej – tu liczy się przede
wszystkim dedukcja, a fabuła toczy się przyjemnym rytmem z uwagą skupioną
przede wszystkim na ludziach. Poza stałymi postaciami cyklu (Róża, Szymon i
Gucio), dostajemy tu plejadę bohaterów związanych z Cieszynem – wspomniane już
panie burmistrz, właścicielkę fabryki cukierków, aktorkę, właściciela drukarni,
właściciela gospody, jak i obydwu śledczych. I każda z tych postaci coś
ciekawego sobą reprezentuje! Mnie do gustu mocno przypadła postać Liduški,
która nie boi się żyć tak, jak chce. Akceptuje siebie taką, jaka jest oraz to,
że innym może się to nie podobać. To postać silna, z dużym bagażem emocjonalnym,
z którym jednak dobrze daje sobie radę, a nachodzące śledztwo tylko ją w tym
utwierdzi. Narrator nieraz podkreśla, że Liduška jest żeńskim odpowiednikiem
Szymona, przede wszystkim z wyglądu, ale i przez oddanie swojej pracy.
„Nie była zdziwiona zachowaniem najbliższych. Im wszystkim nigdy nie wystarczała taka, jaka była w rzeczywistości. Już dawno przestała się jakoś specjalnie tym przejmować. A przynajmniej próbowała zachować zimną krew. I rogatą duszę.”
Z kolei polski policjant Lucjan dostał fajną scenę, w której
wydaje się być męskim odpowiednikiem Róży, choć tu różnice są większe. Lucjan
nie jest tak odważny i zdeterminowany, daje się prowadzić przez wymogi z góry
na niego narzucane.
„(…) to, jak potoczyło się jego życie, nie było wynikiem jego prawdziwych oczekiwań. Tylko tych, które przenieśli na niego rodzice. I społeczeństwo w ogóle. A on się poddał kieratowi, bo przecież każdy tak robił.”
Oczywiście nie mogę nie wspomnieć Cieszyna jako postaci, w
końcu nieczęsto zdarza się, by miasto dostawało głos. Cieszyn obserwuje swoich
mieszkańców, ale i okazuje emocje poprzez zjawiska pogodowe. Pełni tu niejako
rolę boga, czuwającego nad losem ludzi mu podległymi.
A skoro już jesteśmy przy Cieszynie, to od razu podkreślę,
jak świetnie i dokładnie autorka oddała to miejsce. Choć sama nie pamiętam
kiedy byłam w tym mieście, to dzięki tej książce znalazłam się tam ponownie i
wszystkie ulice, kawiarnie i zamek widziałam dokładnie oczyma wyobraźni.
Cieszyn to miasto podzielone, ale bogate w historię, w kulturę. Autorka
wszystko to przemyca do swojej powieści, którą prawdopodobnie można potraktować
jako przewodnik kulturalno-kulinarny po Cieszynie.
Bo tak, kulinaria w końcu odgrywają dużą rolę! Bohaterowie
ciągle coś jedzą, piją, siadają w restauracjach. Oczywiście główne danie to
smażony ser i frytki popijane piwem, co z każdym kolejnym pojawieniem się
dodaje charakteru humorystycznego, to jednak czuje się, że jedzenie w tym
miejscu odgrywa ważną rolę. Dla mnie to duży plus powieści!
Mamy Cieszyn, ciekawe postacie tego tomu, jedzenie i intrygę
kryminalną. A co u Róży, Szymona i
Gucia? Wygląda na to, że dobrze, w końcu ich życie toczy się w miarę stabilnie.
Róża, choć ciągle jest tym jednym z głównych ośrodków komediowych, to wydaje
się teraz całkiem spełniona. Gucio to świetny, szczery i zabawny obserwator (i doskonały
detektyw!), a Szymon to nadal indywidualista chodzący własnymi drogami. Co
ciekawe, a co ostatnio w tej serii zdarzało się rzadko, poza tą trójką, inne
postacie znane z cyklu są tu tylko wspomniane, więc jest to dobry tom dla tych,
którzy całego cyklu nie znają – spokojnie można go czytać bez znajomości
poprzednich bez obaw, że pogubi się w relacjach pomiędzy postaciami.
„W nosie miałem tych wszystkich naparzańców, którzy przez wieki się okładali, żeby rządzić tym kawałkiem ziemi. Ludzie to naprawdę stwarzają sobie problemy, których nie ma. Nie lepiej zjeść kiełbasę śląską, przytulić się do swojego człowieka, zdrzemnąć, a potem pójść na spacerek? No czy nie lepiej? Sami przyznajcie.”
Na koniec jeszcze krótko o tematach, które wydają się
niesamowicie aktualne. Przede wszystkim chodzi o te sztuczne podziały, o walki
o terytorium – tu jedni bohaterowie chcą Cieszyna całego czeskiego, jedni
całego polskiego, co wzbudza częste awantury. Jak Gucio słusznie zauważa,
całkowicie niepotrzebne, bo dlaczego jedno miejsce ma być przypisane do
jednych, a nie do drugich? Jakie to ma znaczenie? Dlaczego ludzie muszę tworzyć
sztuczne podziały, a potem się o nie bić, zamiast żyć spokojnie i korzystać z
tego, co przynosi nam świat, życie, inni ludzie? Mimo że tutaj podział miasta
na dwie narodowości jest punktem wyjścia do wielu zabawnych sytuacji, to jednak
cały czas unosi się nam nami pytanie: po co w ogóle ten podział?
„Co za różnica, do jakiego narodu należy spłachetek ziemi? I kto na nim mieszka? Nie mogliby wszyscy na całej Ziemi po prostu żyć i pozwolić żyć innym? Bez względu na pochodzenie?”
Podsumowując, „Cieszyn prowadzi śledztwo” to kolejny udany
tom serii Kryminałów pod psem. Kolejny, w którym autorka połączyła to, za co
kochamy jej książki od dawna (humor, lekko ironiczne uwagi, dobry kryminał skupiony
na ludziach i ich emocjach) z elementem nowym (miasto jako postać). Poza dobrą
rozrywką dostajemy tu tematy do zastanowienia, trochę momentów do pośmiania
się, jak i urok miasta Cieszyn. To przyjemna, lekka książka do przeczytania w
jeden – dwa wieczory.
Moja ocena: 7,5/10
Recenzja powstała we współpracy patronackiej z Wydawnictwem Dolnośląskim.
Dostępna jest też w abonamencie
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz