Autor: Jakub Bączykowski
Tytuł: Stanie się
coś złego
Data premiery: 22.03.2023
Wydawnictwo: Mięta
Liczba stron: 402
Gatunek: thriller
psychologiczny
Jeszcze do niedawna po wpisaniu w wyszukiwarkę internetową
hasła „Jakub Bączykowski” wyskakiwały same artykuły związane z branżą turystyczną
i portalami turystycznymi do rezerwacji wypoczynku online – autor związany był
z takimi dużymi portalami jak booking.com, Groupon, Travelist czy nocowanie.pl.
No właśnie, piszę ‘autor’, bo od początku roku 2023 wyniki wyszukiwania uległy
zmianie – teraz wśród nich przewija się książka o tytule „Stanie się coś złego”,
która jest debiutem literackim Jakuba Bączykowskiego. Debiutem, który zasługuje
na uwagę, mocno wyróżniającym się od tego, co do tej pory można było znaleźć na
polskim rynku książki – dlaczego? O tym za moment.
Historia „Stanie się coś złego” kręci się wokół postaci
Pawła, który wraz ze swoim partnerem Sebastianem wiedzie dosyć spokojne życie w
podwarszawskim Konstancinie. Paweł jakiś czas temu podjął decyzję o porzuceniu
pracy, teraz pracuje nad przewodnikiem po Stanach Zjednoczonych, który pisze
dla znajomego wydawnictwa. Terminy gonią, praca idzie średnio, więc Paweł
umawia się na rozmowę z sąsiadem, który dobrze zna opisywany przez niego rejon,
a to ma pomóc mu przysiąść sprawniej do pisania. Jednak kiedy Paweł dzwoni do
furtki, sąsiad nie otwiera, choć w jego gabinecie pali się światło… Paweł
trochę węszy wokół domu, jednak jedyny efekt, który osiąga, to przestraszenie
się pojawieniem kota. Wraca zły do domu, na drugi dzień jedzie uzupełnić wiedzę
w bibliotece. I właśnie tam dowiaduje się o śmierci sąsiada. Paweł był ostatnim,
który kręcił się wokół jego domu, może nawet w chwili, gdy mężczyzna umierał…
Czy ktoś przyczynił się do tej śmierci? Paweł, człowiek mocno przesądny i nauczony,
by spodziewać się złego, zaczyna wokół siebie dostrzegać dziwne znaki, które
nasuwają mu na myśl, że może morderca sąsiada go widział? Lęki zalewa
alkoholem, co nie podoba się jego partnerowi, więc postanawiają wyjechać do ich
domku na Podlasie, by trochę sobie do tego wszystkiego odpocząć… Jednak i ten wyjazd
nie idzie po ich myśli. Czy Paweł faktycznie jest przez kogoś obserwowany? A
może to tylko skutek jego wybujałej wyobraźni, porywczego charakteru i nadużywania
alkoholu?
Książka składa się z prologu i 27 rozdziałów, których
większość toczy się aktualnie w porządku chronologicznym, jednak od czasu do
czasu przerywane są fragmentami z przeszłości, z czasów wycieczki Pawła i
Sebastiana po Ameryce. Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie czasu przeszłego
przez Pawła, czytelnik zatem spogląda na wydarzenia jego mocno subiektywnym
okiem mając od razu wgląd w jego myśli i emocje, którymi dzieli się z nami
bardzo chętnie. Autor bardzo dobrze wpisał się w tę narrację, często miałam
wrażenie, że siedzę w głowie bohatera i doświadczam wszystkich tych natłoków
niechcianych myśli i emocji co on. Styl powieści jest nowoczesny, język
ubarwiony jest często sformułowaniami potocznymi, pojawiają się przekleństwa
czy wtręty po angielsku, jednak wszystko to jest bardzo swobodne, dobrze do
siebie pasuje. I znowu daje to wrażenie naturalności, tak jakbyśmy słuchali gadatliwego
kolesia około 40stki, który chce opowiedzieć nam swoją historię. Bardzo lekki,
bardzo naturalny, momentami zabawny styl, dzięki czemu książkę czyta się łatwo,
płynnie i rytmicznie.
Myślę, że warto od razu zaznaczyć, że Paweł to postać, która
w czasie całej lektury wzbudza w czytelniku bardzo różne emocje, co musi być
zabiegiem zaplanowanym i dobrze przemyślanym. Na początku poznajemy go jako
całkiem zabawnego, spostrzegawczego mężczyznę, który ma skłonności do okazywania
zazdrości i swobodnego, nieskrępowanego wypowiadania swoich myśli. Chwilę
później, pod wpływem wydarzeń, przechodzi przemianę – nadużywa alkoholu, staje
się okropnym paranoikiem i zazdrośnikiem, przez co zaczyna odsuwać od siebie
ludzi. Dlaczego to robi? Dlaczego działa tak autodestrukcyjnie? Czy robi to, bo
faktycznie taki jest, tylko wcześniej pod nami to ukrywał? Czy może coraz
mocniej zatraca się w swojej fiksacji? W tym czasie poznajemy go też lepiej
przez retrospekcje z jego podróży po Stanach, które również dają nam coraz wyraźniejsze
sygnały, że z Pawłem może być coś nie tak… Ale czy na pewno? W końcu od lat
tworzą z Sebastianem udany, szczęśliwy i wydawałoby się normalny związek,
chcieli razem zakładać rodzinę, wychowywać dziecko… O co więc w tym wszystkim
chodzi? Kim tak naprawdę jest Paweł, czy możemy mu ufać?
„Jeśli tylko coś będzie w stanie zagrozić naszej miłości, to będziemy to my sami. Z całą resztą damy sobie radę.”
No właśnie, intryga opiera się przede wszystkim na lękach i
skołowaniu Pawła, który po śmierci sąsiada małe, w sumie nieznaczące nic rzeczy
odbiera jako kolejne oznaki, świadczące o obecności osób trzecich. Dzięki temu
czytelnik trwa w niepewności, czy są to wyobrażenia Pawła, czy faktycznie dzieje
się wokół niego coś złego… Nie zmienia to jednak faktu, że klimat, jaki
zbudowany jest w tej powieści wraz z biegiem lektury zaczyna się robić ciężki i
gęsty, jak dobre czerwone wino, które z taką lubością popija Paweł… Każde
kolejne niespodziewane zdarzenie powoduje wysyp nowych hipotez w głowie
czytelnika, cały czas nieustannie zastanawiamy się nad rozwiązaniem tej
zagadki. Przyznam, że mocno się w to zaangażowałam, może dlatego, że postać
Pawła wzbudziła we mnie tyle mieszanych emocji?
W opisie wspomniałam, że spora część fabuły toczy się na podlaskiej
wsi, gdzie Sebastian i Paweł mają domek. Domek stający w głębokim lesie, na
skraju wsi, położony z dala od pozostałych mieszkańców. Każdy wieczór, każda
noc wywołuje tu dreszczyk emocji, a biorąco pod uwagę, iż fabuła toczy się w
grudniu, to emocji tu z pewnością nie brakuje. Przecież w końcu, jeśli ma stać
się coś złego, to prawdopodobnie stanie się to po zapadnięciu zmroku, prawda? A
w grudniu ten nadchodzi bardzo szybko…
Wspominając o wsi trzeba również podkreślić fajny obraz,
jaki jaki udało się odtworzyć autorowi. Z początku oczami Pawła patrzymy na
mieszkańców wsi nieco stereotypowo, by już za chwilę przekonać się, że takie
ocenianie jest krzywdzące. Bardzo lubię fragmenty, w którym Paweł spotykał się
ze właścicielką okolicznego sklepiku, która jest postacią co prawda
drugoplanową, ale uroczą i barwną. Ogólnie mamy tu przegląd wielu różnych
charakterów – od złego biznesmena wykupującego ziemię, przez średnio
ogarniętego burmistrza, po kółko gospodyń wiejskich i lokalną wariatkę, z którą
sceny nadają lekturze trochę humoru.
No właśnie, mała wioska z częścią mieszkańców o dosyć
konserwatywnych poglądach, a tu obok w domu mieszka para homoseksualna, a w
dodatku jeszcze marzy o wychowywaniu dziecka! A tak na poważnie, to temat
związku homoseksualnego został tu ujęty bardzo zgrabnie – gdzieś tam przez
tekst przewijają się tematy, które dla tej społeczności są krzywdzące i
bolesne, jak np. wspomniana niemożność wychowywania dzieci przez takie pary w
Polsce czy brak możliwości wzięcia normalnego ślubu, jednak nie jest to coś, co
dominuje tę historię. Podoba mi się to, że autor nie stawia się tu w roli
orędownika osób LGBT, ale i nie ucieka od tego tematu.
Na koniec myślę, że warto wspomnieć również o tytule
książki. Jak pewnie zauważyliście, w tej recenzji trochę nadużywałam
stwierdzenia ‘stanie się coś złego’. No cóż, takie postrzeganie narzuca nam sam
Paweł, który wychowany został przez bardzo przesądną matkę dopatrującą się w
każdym przypadkowym zdarzeniu zwiastuna katastrofy. I Paweł, chcąc nie chcąc,
takie spojrzenie na świat odziedziczył, przez co on sam ciągle naużywa tego
stwierdzenia. Szczególnie mocno widać to w chwilach, gdy bohater jest smutny
czy zdenerwowany – wtedy pesymistyczne spojrzenie na świat się nasila. Dla mnie,
jako osoby niewierzącej w przesądy, momentami było to nawet zabawne, jakby wyśmiane,
może o to chodziło? By wyśmiać te negatywne podejście? W końcu, jeśli zakłada
się i w kółko myśli o tym, że stanie się coś złego, to chyba w końcu musi się
stać, prawda? Dobry pomysł na dziwną, charakterystyczną cechę bohatera, która
przewija się przez całą fabułę i niejako jest motywem przewodnim powieści.
Podsumowując, historia przedstawiona w „Stanie się coś złego”
wzbudza w czytelniku wiele różnych emocji – od rozbawiania po napięcie, pomiędzy
chwilami wręcz irytację głównym bohaterem i podejrzliwość co do poprawności
jego spojrzenia na zdarzenia, a zatem i przedstawionej narracji. Autor korzysta
ze znanych motywów z gatunku thrillera i kryminału, jak i stereotypów, którymi
przesiąknięta jest polska mentalność, ale ubiera to w bardzo nowoczesną i oryginalną
powieść. Przyznam, że choć podczas lektury, przez ten natłok różnych odczuć miałam
momentami wątpliwości, co do oceny książki, to finalnie dochodzę do wniosku, że
jest to naprawdę zaskakujący i przyjemny debiut! Z pewnością będę uważnie
śledzić dalszą drogę pisarską tego autora!
Moja ocena: 7,5/10
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Mięta.
Dostępna jest też w abonamencie
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz