Autor: Wiktor Krajewski
Tytuł: Kalibabka.
Historia największego uwodziciela PRL
Data premiery: 22.03.2023
Wydawnictwo: Znak
literanova
Liczba stron: 336
Gatunek: reportaż
/ biografia / true crime
Wiktor Krajewski to polski dziennikarz, autor reportaży. Współpracuje
z takimi magazynami jak Viva! I Wprost.pl, pisze też książki non fiction – na swoim
koncie ma już osiem tytułów, z czego część skupia się na okresie II wojny światowej.
Ostatni rok poświęcił jednak innemu tematowi – Jerzemu Kalibabce,
uwodzicielowi, oszustowi i złodziejowi, którego z czasach PRL-u znała cała
Polska, gównie za sprawą serialu telewizyjnego powstałego właśnie na jego
postaci… Skąd ta dziwna fascynacja? Czy obraz, który za sprawą serialu mamy w
głowie, jest obrazem prawdziwym? Krajewski postanowił zmierzyć się z tym
tematem i odrzeć Kalibabkę z narosłego wokół niego fenomenu.
Jerzy Julian Kalibabka grasował w Polsce w latach 1977 –
1982. Jako młody chłopak, po śmierci swojego ojca, w poczuciu, że stworzony
jest do wyższych celów niż rybołówstwo, zatopił swój kuter, zostawił matkę i
siostrę i opuścił swoją rodzinną miejscowość Dziwnowo. W tym w czym stał,
ruszył do nadmorskich miejscowości, gdzie dopuścił się swoich pierwszych
oszustw i kradzieży. Wraz z biegiem lat jego działalność przestępcza nabierała
rozmachu, jego zbrodnie stawały się odważniejsze i brutalniejsze. Mówi się, że
uwiódł i oszukał ponad tysiąc kobiet do czasu, gdy w 1982 roku został załapany
i zamknięty w więzieniu, w którym spędził dziesięć lat. Chwilę po jego aresztowaniu
stał się obiektem zainteresowania prasy, wtedy po raz pierwszy usłyszała o nim
cała Polska. Po wyroku na postawie jego zbrodni powstał serial telewizyjny o
tytule „Tulipan”, który przyciągnął przed ekran telewizora kilkanaście milionów
widzów. Wtedy to rozpoczął się ten fenomen, oszust stał się bohaterem, którym fascynowały
się miliony…
„(…) publika spragniona jest romantycznego antybohatera, porywów namiętności o powiewu wielkiego świata. Wszystko to mógł jej zaoferować właśnie on: Jerzy Julian Kalibabka.”
Książka Krajewskiego rozpisana jest na wstęp, trzy części i
posłowie. Części wspólnie liczą 34 rozdziały różnej długości, każdy z nich jest
tytułowany. W tym momencie trzeba też wspomnieć o wydaniu – każdy rozdział rozdzielony
jest szarą kartką z grafiką tulipanów, od czasu do czasu pojawiają się też
ciemniejsze strony z wyróżnionym cytatem książki. Rozdziały są ładnie
zaznaczone, książka od względem wizualnym jest bardzo przejrzysta. Zdjęć jest
tu dosłownie kilka, w tym jedno czy dwa przedstawiają samego Kalibabkę, co jest
już pierwszą sugestią – to nie o urodzie Kalibabki będziemy mówić.
Autor swoją opowieść zaczyna od wizyty w rodzinnym Dziwnowie
Kalibabki, po czym historia toczy się już chronologicznie. Tekst poprzetykany
jest wypowiedziami ofiar Kalibabki, jego samego, dziennikarza Leszka
Konarskiego, który jako pierwszy o nim pisał, jak i dwóch ekspertów, psychologów
doktora Roberta Kowalczyka i Anny Mochnaczewskiej. Znajdziemy tu też fragmenty
artykułów, listów i wywiadów. Dzięki takiemu nagromadzeniu źródeł możemy
przyjrzeć się Kalibabce w sposób szeroki, przeanalizować jego zachowania, jak i
reakcje społeczności, zastanowić się jak to się stało, że przestępca zamiast
zostać potępiony, został obdarzony popularnością.
„Zaskoczyło mnie, że opinia publiczna wciąż jest niezwykle łaskawa dla takich postaci jak Kalibabka i Leviev. Gdy czyta się komentarze w sieci, można odnieść wrażenie, że to nie oszustowi z Tindera należy się potępienie, ale idiotkom, które nabrały się na to, że przystojny milioner szuka miłości online, i dawały się wykorzystać finansowo do momentu, aż były kompletnie spłukane. Podobnie usprawiedliwiano Kalibabkę wiele lat temu. I jak pokazała ponowna fascynacja Tulipanem, do dzisiaj pozostaje on jedynym współczesnym polskim archetypem podrywacza.”
Autor w sposób dosadny, ale i rzeczowy, obiektywny opisuje
jego przestępstwa – w pewnym momencie dostajemy np. spis miejscowości i rzeczy,
które w nich sobie przywłaszczył. Poprzez zeznania dziewczyn, które w pewnych
okresach mu towarzyszyły, dowiadujemy się jak je traktował, jak się do nich
odnosił. Już znaczący jest sam fakt, że jego ofiary, to były młodziutkie
dziewczyny, nastolatki, często, jeśli nie przeważnie nieletnie. Teraz jednoznacznie
zostałby okrzyknięty pedofilem i zwyrodnialcem, ale 40 lat temu jakoś jego
wyrachowanie umknęło społeczności…
„Pojawiły się także głosy zaniepokojonych rodziców, że popularność Kalibabki to wina niedostatecznej edukacji seksualnej młodzieży, i ogólne narzekania na zepsucie młodego pokolenia oraz łatwowierność dziewcząt, które same się proszą o podobne traktowanie.”
Jego aresztowanie wywołało ożywioną dyskusję w mediach,
czemu też autor bardzo dokładnie się przygląda, przytacza nam na przykład fragmenty
głośnej debaty, w której udział brała m.in. Michalina Wisłocka. Później przyglądamy
się w jaki sposób doszło do powstania serialu i jak wpłynął on na postrzeganie
Kalibabki przez niego samego. Na koniec autor krótko opisuje lata, które
Kalibabka spędził na wolności po odsiedzeniu wyroku. Zmarł w 2019.
„Każdy psychopata jest narcyzem. Narcyzm to tak zwany korzeń psychopatii.”
No to skąd ten fenomen? Kalibabka był człowiekiem bardzo charyzmatycznym,
pewnym siebie i choć dążył do bogactwa, to jakoś wcale specjalnie mocno się z
nim nie związywał, więc bardzo łatwo przychodziło mu porzucenie tego, co miał,
by uciec – w końcu ze swoimi umiejętnościami bardzo łatwo mógł zacząć w innym
miejscu od nowa. Miał tak zwane gadane, przez co szybko zyskiwał sympatię
otoczenia i zjednywał sobie ludzi. Na pewno był narcyzem, na pewno nosił cechy
psychopatyczne, które nasilały się wraz z kolejnymi latami jego przestępczych
działań – na końcu równocześnie miał trzy partnerki, nad którymi znęcał się
codziennie, a wraz z nimi krzywdził jeszcze kolejne dziewczyny dopuszczając się
gwałtów. Nie mam wątpliwości, że gdyby nie został złapany, w końcu posunąłby
się i dalej, może i do morderstwa? Rys psychologiczny samego Kalibabki został
tu oddany dobrze, jego ofiar i ich cech, przez które były mu bardzo podatne, poświęcono
miejsca nieco mniej, ale również na taką publikację wystarczająco.
„Komunikat, który taka osoba wysyła społeczeństwu, brzmi: ‘Biorę z życia to, na co mam ochotę’. To spotyka się z uznaniem i podziwem ze strony innych. Ludzie chcą choć trochę żyć właśnie takim życiem. Życiem jak z serialu, jak z filmu, jak z powieści.”
Ogólnie reportaż Krajowskiego, jak na swoją objętość, jest satysfakcjonujący,
autor spojrzał na przestępcę z najważniejszych stron: oddał chronologię
zdarzeń, rys psychologiczny Kalibabki i reakcję społeczeństwa na jego działalność
przestępczą oraz mit, który wokół niego powstał. Przyznam jednak, że jako fanka
psychologii czuję lekki niedosyt co do rysu Kalibabki i jego ofiar – chętnie na
ten temat poczytałabym więcej. Co nie znaczy, że to, co zostało przedstawione w
tej książce, jest niewystraczające – jak na wymogi objętość książki jest w sam
raz. „Kalibabka” to reportaż, który czyta się dobrze, lekko, wzbudza ciekawość
czytelnika i na pewno będzie dobrym punktem wyjścia, dla tych, którzy chcieliby
dowiedzieć się o Kalibabce i jego sposobach działania więcej. Ja na pewno będę
drążyć temat, zacznę od nadrobienia tego jakże popularnego serialu!
Moja ocena: 7/10
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Znak Literanova.
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz