Autor: Alicja Sinicka
Tytuł: Florystki
Data premiery: 08.03.2023
Wydawnictwo: W.A.B.
Liczba stron: 352
Gatunek: thriller
psychologiczny
Alicja Sinicka to polska autorka, która na rynku książki po
raz pierwszy pojawiła się w 2015 roku z romansem „Oczy wilka”. Był to pierwszy
tom trylogii, po której autorka rozpoczęła przygodę z thrillerem
psychologicznym z nurtu domestic noir, jednak w jej wykonaniu i ten gatunek nie
jest wolny od wątków romansowych. Sama z jej książkami spotkałam się wcześniej
dwa razy, jednak nadmiar tych wątków sprawił, że nie mogłam się do nich
przekonać. Na szczęście „Florystki” okazały się inne, wątek ten jest na dalszym
planie, a sama też sięgałam już po książkę ze świadomością, że będzie to
lektura lekka i niezobowiązująca, dobra na szybki relaks. Czy było to słuszne
założenie?
Historia „Florystek” rozpoczyna się pewnego poniedziałku,
gdy około trzydziestoletnia Sonia przychodzi do pracy w oławskiej kwiaciarni
Chloris. Już po otwarciu drzwi zdaje sobie sprawę, że coś jest nie tak – nie ma
świeżych kwiatów, które właścicielka Helena miała sprowadzić w ten weekend, a
na podłodze leżą nożyce do kwiatów poplamione jakimś ciemnoczerwonym płynem…
czy to krew? Sonia dzwoni do Doriana, męża Heleny i współwłaściciela kwiaciarni,
ten jednak spędzał weekend z przyjaciółmi w górach, bez Heleny. Gdy zjawia się
na miejscu, razem zawiadamiają policję.
Kilka godzin później dowiadują się, że Helena była w sobotę
w Zakopanem, w górach. Wynajęła pokój w schronisku, ruszyła na Orlą Perć i już na
nocleg nie wróciła… Czy coś jej się stało podczas wędrówki? Policja od razu
wzywa TOPR do pomocy, Dorian z Sonią jadą na miejsce. Po drodze ze sobą
rozmawiają, Sonia nie jest pewna, czy Dorian mówi jej prawdę, czy na pewno może
mu ufać… W końcu w ich małżeństwie nie układało się dobrze. Co tak naprawdę
stało się z Heleną? Skoro zaginęła w górach to skąd ta krew w kwiaciarni? Sonia
jest zdeterminowana, by się tego dowiedzieć. Ale czy na pewno by to zrobiła,
gdyby wiedziała jak mroczne tajemnice przyjaciółki przyjdzie jej odkryć?
„Ludzie są jak góry lodowe wystające z połaci oceanicznych wód. To, czego w nich nie widzimy, jest najbardziej niebezpieczne.”
Książka składa się z prologu, 31 rozdziałów i epilogu.
Rozdziały są bardzo różnej długości, przedstawione przede wszystkim przez
Sonię, ale również i Doriana, a także część zawiera fragmenty z pamiętnika
zaginionej. Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie czasu teraźniejszego
zarówno przez Sonię, jak i Doriana. Styl powieści jest prosty, zdania krótkie, przez
co przy lekturze nie trzeba się wysilać. Narracja skupia się przede wszystkim na
oddaniu stanów emocjonalnych bohaterów, ich toku myślenia i wątpliwości.
Zaginiona Helena to postać, która z początku wydała mi się
bliska – kobieta, która dba o to, by wszystko dookoła niej było poukładane,
dbająca o dobre kontakty z klientami, jak i własną prezencję. U niej mniej
znaczy więcej, jest skromnie elegancka i skupiona na swojej pracy. Wiedzie
całkiem komfortowe życie, choć na namiar prywatnych znajomości narzekać nie
może. Jednak szybko okazuje się, że to tylko fasada, twarz, którą Helena
pokazywała społeczeństwu… Co kryje się pod spodem?
„Piękno nie lubi nadmiaru (…). Wyłania się z harmonii, a nie z efektownych dodatków. One z reguły szpecą.”
Sonia to postać mocno się od Heleny różniąca, a jednak nie
przeszkodziło to, by wytworzyła się między nimi więź. A przynajmniej tak o tym
Sonia do tej pory myślała, teraz, kiedy tajemnice wychodzą na wierzch, okazuje
się, że chyba była to przyjaźń jednostronna – Helena wiedziała o niej wszystko,
Sonia o Helenie nic. To Helena dała Sonii kilkanaście lat temu natchnienie, by
zająć się florystyką, zatrudniła ją u siebie i wysyłała na różne potrzebne
szkolenia. To była dla Soni szansa, której sama mogła sobie nigdy nie stworzyć…
Jej matka to alkoholiczka, ojciec zostawił je lata temu i zniknął. Wtedy
obowiązek opieki nie tylko nad matką, ale i młodszą siostrą z zespołem Downa
spadł właśnie na nastoletnią Sonię. Niedługo później w ich życiu pojawił się
również nowy partner matki, który jednak tylko bardziej sprawdzał ją na złą
drogę. To Helena pokazała Sonii, że można żyć inaczej, dała szansę i nadzieję na
normalne życie. Teraz jednak Sonia zaczyna się zastanawiać czy ta dobroć była
bezwarunkowa?
Mimo tego, że Dorian jest drugim narratorem tej historii, to
jest on postacią drugoplanową, tak samo jak pozostali mężczyźni przewijający
się przez powieść. Mają oni wpływ na postacie kobiece, to za ich sprawą są,
jakie są, jednak nie na nich skupiamy uwagę. Dorian to dosyć tajemnicza, może i
podejrzana postać – tak naprawdę nie wydaje się szaleć z niepokoju o losy żony,
jest dziwnie jak na okoliczności spokojny. Dlaczego? Zawodowo to nauczyciel
wychowania fizycznego w liceum, z Heleną związany od czasów młodości. Czy
naprawdę nie wie, gdzie jest jego żona? A może jednak coś ukrywa?
„Nie da się zbudować szczęścia na mrocznych sekretach.”
Każdy z pojawiających się tu bohaterów, poza Sonią, wydaje
się podejrzany, co na pewno trzeba zaliczyć na plus – autorka dobrze ich
wykreowała, przedstawiając ich czytelnikowi jako całkiem zwyczajnych, zajętych
sobą ludzi, ale równocześnie dała znać, że każdy z nich może skrywać w swojej
przeszłości coś, co mogło mieć ze sprawą związek. Emocje postaci jak na lekki,
niezobowiązujący thrillerek, oddane są dobrze, czytelnik rozumie targający
bohaterką niepokój i jej podejrzliwość.
Akcja powieści toczy się przyjemnym rytmem, rozdziały często
kończą się cliffhangerami, przez co zaciekawienie czytelnika cały czas
utrzymuje się na stałym poziomie. Fabuła bogata jest w zaskoczenia, każdy
kolejny trop, który Sonia odkrywa, wprowadza w historię nie lada zamieszanie.
Oczywiście jest tu też wspomniany wątek romansowy powiązany z tym, co thrillery
domestic noir lubią najbardziej – z obsesją i uzależnieniem – jednak jak
wspomniałam, nie jest to temat pierwszoplanowy. Tę rolę gra przyjaźń Heleny i
Sonii i pragnienie tej drugiej, by odkryć kto stoi za zniknięciem jej
przyjaciółki.
„Można zdawać sobie sprawę, że źle się robi, a jednak robić to dalej. Ludzie potrafią ciągnąć tak całe życie. To nic innego jak nałóg, który wyniszcza.”
Historia toczy się w dwóch miejscach – w Oławie, gdzie żyją
obydwie bohaterki, jak i chwilowo w górach, gdzie prawdopodobnie doszło do
zaginięcia Heleny. Miejsca nie odgrywają w fabule znaczącej roli, są raczej
miłym tłem do historii.
A jak z tematami? Poza tymi, które są najczęściej spotykane
w thrillerach – jak dobrze znasz swoich bliskich? – tak naprawdę zdradzić reszty
nie mogę. Ściśle wiążą się z tajemnicami, które wraz z biegiem lektury
przyjdzie Soni odkrywać…
Podsumowując, „Florystki” to lekki thriller psychologiczny z
gatunku domestic noir, w którym fabuła skupia się na odkrywaniu tajemnic z
przeszłości. Cieszę się, że tym razem Sinicka w głównych rolach obsadziła dwie
kobiety, przez co można powiedzieć, że jest to opowieść przede wszystkim o
przyjaźni i przywiązaniu. Mężczyźni i wątek romansowo-obsesyjny znajdują się na
drugim planie, dzięki czemu mimo iż są obecni, to jednak fabuła nie kręci się
cały czas wokół nich, co dla mnie na pewno jest plusem tej historii. Tło w
postaci kwiaciarni i artystycznymi umiejętnościami obydwu bohaterek jest miłym
dodatkiem. Ogólnie książka, jak na historię mającą na celu dostarczenie
czytelnikowi czystej rozrywki i zajęcia myśli, sprawdza się całkiem dobrze.
Polecam jako lekki, niezobowiązujący przerywnik pomiędzy cięższymi lekturami.
Moja ocena: 7/10
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem W.A.B.
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz