Autor: Adam Dzierżek
Tytuł: Padlina
Data premiery: 17.02.2023
Wydawnictwo: Initium
Liczba stron: 400
Gatunek: thriller
/ kryminał
Adam Dzierżek to kolejny młody autor na polskim rynku literatury
kryminalnej. Debiutował zaledwie rok temu powieścią „Nieco bliżej piekła”,
która zdobyła całkiem przyjemne oceny czytelników, choć nie było o niej specjalnie
głośno. Za to jego druga książka „Padlina” już w okolicach premiery zagościła
na wielu półkach czytelniczych, jest również mocno chwalona, więc ma szansę
dotrzeć do szerszego grona odbiorców. I prawidłowo, bo jest to kawał solidnej
literatury kryminalnej czerpiącej z zagadnień i nurtów klasycznych kryminału
typu noir.
Historia „Padliny” zaczyna się w momencie, gdy Marek Taran przedwcześnie
wychodzi z więzienia. Wszyscy wiedzą, że wyrok skrócony został za współpracę z
policją, z którą rozmawiał o bossach narkotykowych, u których zatrudniony był
jako egzekutor długów. Przed samym otwarciem bramy Taran poprzez jednego ze
strażników dostaje wiadomość od byłych pracodawców – sęp już nad nim krąży… Na
Marka pada blady strach, choć szybko się z tego otrząsa i rusza w drogę. Pierwszego
schronienia udziela ma brat, choć jego żona nie jest do tego pozytywnie
nastawiona – martwi się o swojego 7letniego syna Maćka, nie chce, by mały miał
złe wzorce, bo jest pewna, że Marek szybko wróci na złą drogę. I raczej się nie
myli – już tego samego dnia Marek spotyka dawnego znajomego pod sklepem, który
zleca mi przypomnienie jednemu nastolatkowi o jego długach… Kiedy Marek realizuje
zlecenie, jego brat i żona zostają zamordowani. Brutalnie, w stylu
kolumbijskich karteli narkotykowych. Maciek na szczęście się schował, chyba nic
nie widział, więc Marek przeprowadza go przez mieszkanie i razem z nim ucieka.
Czy to ten zapowiedziany sęp nad nimi krąży? Co to w ogóle znaczy? I gdzie były
skazaniec zamierza uciec z 7letnim dzieckiem?!
Książka składa się z 37 w miarę krótkich rozdziałów, które
dodatkowo podzielone są scenki oddzielone gwiazdką. Narracja prowadzona jest w
trzeciej osobie czasu przeszłego, podąża naprzemiennie za Markiem i komisarzem
Wagnerem. Styl jest prosty, dosyć surowy, zdania krótkie, dialogów jest dużo. Język
nie jest pozbawiony wulgaryzmów, jednak nie pojawiają się one nadmiernie często,
są dobrze wyważone jak na charakter postaci i środowisko, jakie w książce się
pojawia. Całość czyta się sprawnie i bezproblemowo.
„Świat nie dzieli się tylko na dobrych ludzi i zwykłych skur… i na tych złych. (…) Wiesz, czasem dobrzy ludzie robią coś złego, ale to nie wrzuca ich do worka z tymi złymi. I na odwrót. Chyba nikt nie jest dobry albo zły, wszyscy jesteśmy gdzieś pośrodku.”
Książka opiera się na założeniu, że podział na prawdziwie
dobrych i prawdziwie złych nie istnieje – są raczej różne odcienie szarości.
Dobrym zdarzają się złe uczynki, a złym dobre, nikt nie jest czarno-biały. I
takie są też dwie główne postacie. Marek Taran mimo swojej gangsterskiej
profesji wydaje się całkiem sympatycznym facetem – uciekając z Maćkiem działa w
dobrej wierze, chce chronić małego przed losem, jaki spotkał jego rodziców, a
dobrze wie, że policja jest równie skorumpowana jak sami gangsterzy. I ma
rację, bo Wagner też nie jest krystalicznie czysty… To detektyw ze
skomplikowanym życiem prywatnym, który od problemów ucieka w pracę, przez co
rodzina raczej nie może liczyć, że ten poświęci jej czas. To prowadzi do
kolejnych problemów, które w pewien sposób łączą go z losami Tarana. W sposób,
o którym żaden z nich nie zdaje sobie sprawy, bo to, że Wagner bada śmierć
brata Marka jest wiedzą ogólnie dostępną, podawaną w mediach. Wagner wydaje się
postacią dosyć zagubioną, którą okoliczności zmusiły do podjęcia niekoniecznie
dobrych decyzji.
W książce przeważają postacie męskie, poczynając od najbardziej
niewinnego 7letniego Maćka, kończąc na bossie narkotykowym, ale okazyjnie
pojawiają się i postacie kobiece, szczególnie jedna z nich odgrywa w fabule
ważną rolę, na chwilę staje się towarzyszką niedoli obydwu Taranów. I ta postać
też nie jest czarno-biała, jej życie jest chyba jeszcze bardziej skomplikowane
od Wagnera i Tarana razem wziętych, a decyzje jakie zostają przez nią podjęte
są spowodowane rozpaczą i poczuciem niemożności ucieczki…
„O co więc chodziło w całym tym teatrzyku, w całej tej zabawie w dobrych i złych, w policjantów i złodziei, osadzonych i strażników? Otóż o to, by pozbawić skazanych godności – tego elementarnego poczucia, które sprawia, że czujemy się ludźmi. Należy pokazać krnąbrnym jednostkom, że niczym nie różnią się od zwierząt, które zamykamy w klatkach. Że są całkowicie zależni od społeczeństwa, a społeczeństwo może zrobić z nimi, co tylko chce, jeśli się nie podporządkują.”
Akcja powieści toczy się szybko, całość skupia się na
motywie ucieczki i pogoni, więc postacie cały czas są w ruchu, cały czas coś
się dzieje. Nie brakuje tu brutalnych momentów, morderstw, pobić czy nawet
tortur, jednak o książce na pewno nie można powiedzieć, że jest płaska – wraz z
szybką, brutalną akcją idzie przesłanie, tematy do refleksji, nad którymi autor
każe nam się zastanowić. Tu opisane sceny mają znaczenie, we wszystkim można znaleźć
coś, nad czym warto się zatrzymać. Nawet ciężko jednym zdaniem określić
tematykę tej historii, bo to nie tylko opowieść o dobru i złu i tym co
pomiędzy, ale i trochę ucieczka od przeznaczenia, a i refleksja nad zbrodnią, karą
i wpasowaniem się w społeczeństwo. Jest też trochę o tym, co może nas czekać po
śmierci, a może po prostu o strach przed śmiercią, a także o konsekwencjach
podejmowanych wyborów i tym, że czasami te wybory nie tylko uderzają w tych,
którzy je dokonali, ale i często przypadkowo w osoby postronne. Świat przedstawiony
w „Padlinie” jest mroczny i brutalny, ale jednak niepozbawiony uczuć wyższych –
w końcu każdy z występujących tam bohaterów (przynajmniej tych, w których jest
trochę dobra) troszczy się o swoich bliskich. Jak wiele będą w stanie zrobić,
by ich ochronić? I co zrobić, gdy na ochronę jest już za późno?
Intryga, wokół której kręci się historia, jest mocno
sensacyjna, tak naprawdę skupia się na zagadce czy ucieknie, czy go złapią.
Jednak nie można odmówić książce dużej dawki emocji, jaką dostarcza
czytelnikowi – od pierwszego morderstwa z uwagą i ciekawością śledzimy dalsze poczynania
postaci niecierpliwi, by poznać koniec historii. Fabuła zawiera kilka solidnych
twistów i zaskoczeń, czytelnik utrzymany zostaje w ciągłym napięciu, takim jak
na naprawdę dobrym filmie sensacyjnym. I skojarzenia faktycznie jest trafne, bo
książka zdaje się dobrym materiałem na film w stylu dawnego kina gangsterskiego.
„Wydaje mi się, że… Że to w karze jest właśnie odkupienie. Bez kary wszystko złe, co zrobiliśmy, będzie już w nas zawsze. Sumienie nie oczyści się bez pokuty.”
Podsumowując, „Padlina” to mocna i dynamiczna powieść
kryminalna, która nie zwalnia tempa akcji ani na moment, a jednak gdzieś tam
pomiędzy udaje jej się zmusić czytelnika do rozważań na temat zagadnień
moralnych. Postacie są niejednoznaczne i solidnie nakreślone, a miejsca, które
z nimi odwiedzamy, prezentują pełen wachlarz możliwości – od najgorszych melin,
po chaty bogaczy. Jest to na pewno powieść dla tych, którzy nie boją się
tematów gangów i szemranych interesów, gdzie pieniądz znaczy władza. Jednak brutalność,
która zostaje w niej opisana, ma coś na celu, niesie ze sobą jakiś przekaz, nad
którym czytelnik powinien się zastanowić. W tej historii czuć motywy zaczerpnięte
z klasycznych książek i filmów o tematyce gangsterskiej, co dodaje jej klimatu
i głębi. Podobało mi się!
Moja ocena: 7,5/10
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Initium.
Książka dostępna jest też w abonamencie
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz