Autor: Amy McCulloch
Tytuł: Bez tchu
Tłumaczenie: Danuta
Fryzowska
Data premiery: 25.01.2023
Wydawnictwo: Luna
Liczba stron: 416
Gatunek: thriller
Amy McCulloch swoją karierę związaną z branżą literacką
zaczynała od stanowiska redaktorki prowadzącej w znanym, dużym wydawnictwie
Pinguin Radom House w dziale książek dziecięcych. W końca sama wzięła się za
pisanie – najpierw były to książki dla młodszego czytelnika, teraz w końcu
autorka pokusiła się o coś dla dorosłych. Książka powstała zainspirowana jej
własną wyprawą na górę Manaslu w Nepalu, ósmą pod względem wielkości gór
świata. Wybrała się tam w 2019 roku i została najmłodszą Kanadyjką, która się
na nią wspięła. Swoje doświadczenie świetnie przemyciła do „Bez tchu” –
czytając tę lekturę ma się wrażenie, że jest to dokładny zapis jej wyprawy. No,
pomijając potencjalnie krążącego tam mordercę… 😉
„Bez tchu” to historia angielskiej dziennikarki Cecily Wong
zaproszonej do zespołu Charlesa McVeigha, z którym ten ma zdobyć szczyt Manaslu.
Ta góra to dla niego ostatni ośmiotysięcznik do zdobycia w wyzwaniu „Czternaście
na lekko” – czternaście ośmiotysięczników w jeden rok w stylu alpejskim, czyli bez
wsparcia Szerpów (przewodników/tragarzy wysokogórskich) i bez używania
rozmieszczonych na trasie przez nich pomocy takich jak drabinki czy liny. Dla
Cecily to wielka szansa – po osiągnięciu szczytu Charles obiecał jej wywiad na
wyłączność, dzięki któremu dziennikarka zdobyłaby wysoką pozycję w swoim
zawodzie. Jednak Cecily nie dosyć, że wspinaczkę trenuje dopiero od roku, to
jeszcze słynie z tego, że nigdy nie zdobywa szczytów. Czy z Manaslu przy
wsparciu Charlesa będzie inaczej? W bazie wyjściowej Cecily rozmawia z pewnym
górskim przewodnikiem, który nie należy do ich zespołu. On opowiada jej o swoim
przyjacielu, który w niewyjaśnionych okolicznościach zginął podczas jednej z
poprzednich wypraw Charlesa. Dodatkowo na miejscu zjawia się też Ben – również
dziennikarz, przyjaciel byłego chłopaka Cecily, z którym zerwała, gdy nie mógł
się pogodzić z jej propozycją intratnego wywiadu z Charlesem. Co to wszystko
znaczy? Co robi tam Ben? Kiedy okazuje się, że i teraz zginął człowiek, Cecily
ma wątpliwości czy w ogóle powinni wchodzić na tę górę. Zespół jednak nie chce
tego słuchać, wszyscy uważają, że w tych śmierciach nie ma nic podejrzanego, to
po prostu ryzyko wspinaczki wysokogórskiej. Ale czy na pewno?
„(…) góry to dzika strefa, które nikt nie monitoruje. Czy to może być także idealne miejsce zbrodni?”
Książka składa się z prologu i 57 rozdziałów przeplatanych
artykułami Cecily. Narracja prowadzona jest z perspektywy bohaterki w trzeciej
osobie czasu przeszłego. Styl powieści jest przyjemny, płynny, jest sporo
dobrze poprowadzonych dialogów, a narracja skupia się zarówno na opisie
wspinaczki i zdarzeń, jak i emocjach Cecily. Książkę czyta się szybko i
sprawnie.
Już na wstępie wspomniałam o tym, że książka jest bogata w
opisy wspinaczki na górę Manaslu, które z pewnością autorka zaczerpnęła z własnych
doświadczeń. Opisy są szczegółowe, dokładne i pod względem technicznym wspinaczki,
jak i tego co dookoła – czytelnik może poczytać o tym, jak wyglądają obozy w
górach, jak również zobaczyć oczyma wyobraźni niesamowite widoki, które są jednym
z tych powodów, które pchają alpinistów do powrotów w tak niebezpieczne rejony
świata.
„Wkrótce też dowiesz się tego, co my wiemy już od dawna: że oprócz zagrożeń znajdziesz tu również niewyobrażalne piękno. Szukałem go także w innych miejscach na Ziemi, ale nic z tego. To wszystko naprawdę jest tego warte.”
Autorka z dokładnością opisuje każdy etap wędrówki, dzięki
czemu możemy poczytać o przeszkodach, jakie można spotkać na drodze na szczyt
Manaslu i jak sobie z nimi poradzić. Wszystko to jest bardzo obrazowe i bardzo
żywe, więc dla każdego czytelnika, który jest choć trochę ciekawy wypraw
górskich, będzie to nie lada gratka. I właśnie to jest tym, co książkę wyróżnia
na tle innych – nie wiem czy ktoś pokusił się już o osadzenie akcji powieści
kryminalnej w tak wysokich górach, ale nawet jeśli to jest to bardzo oryginalne
miejsce akcji dla tego gatunku.
„Obawy związane ze zwykłymi, można by rzecz naturalnymi czynnościami, takimi jak spanie, jedzenie czy oddychanie, całkowicie zdominowały jej myśli. Nie martwiła się już o tajemniczego gwizdacza ani o to, że na górze mógł się czaić ktoś groźny. Nie martwiła się o swoją karierę ani o masę długów do spłacenia, ani o to, że nie ma już domu, do którego mogłaby wrócić. To wszystko zostały wyparte przez pragnienie przeżycia.”
Jako thriller książka sprawdza się przede wszystkim w
drugiej połowie powieści. Pierwsza to opisy przygotowań i spokojnie, dosyć
powolne budowanie napięcia. Później, gdy bohaterowie wspinają się coraz wyżej,
to i dziać zaczyna się coraz więcej. Intryga zbudowana jest klasycznie, niespecjalnie
brutalnie, co sama zaliczam na plus. Dodatkowym plusem przy tym miejscu
powieści jest to, że im wyżej w górę, tym mocniej mąci się w głowach bohaterów
(z powodu coraz mniejszej ilości tlenu) przez co ciężko rozróżnić to, co dzieje
się naprawdę, do tego, co powstaje tylko w umyśle postaci. Nie jest to zabieg
nachalny, ale wystarczający, by wzbudzić dodatkowe wątpliwości.
Z pewnością recenzja nie byłaby pełna, gdybym nie wspomniała
o postaciach. Mamy tu ładne i różnorodne zbiorowisko – jest wspomniany Charles,
który wydaje się nadczłowiekiem, sama jego obecność podnosi uczestników wyprawy
na duchu. Czy to kreacja mediów, które go wyidealizowały czy faktycznie to tak
charyzmatyczny, pewny siebie i pozytywny człowiek?
„(…) Charles przypominał istną bestię. Z każdym krokiem ziemia zdawała się drżeć pod jego stopami, zupełnie jakby góra się go bała. Był ulepiony z tej samej gliny, co pierwsi odkrywcy, którzy zapuszczali się w najzimniejsze i najmniej przyjazne zakątki Ziemi opatuleni jedynie kilkoma warstwami futra, mając na nogach skórzane buty wypchane słomą. Zupełnie jakby przeniósł się z innego epoki.”
Do udziału w tej wyprawie zaprosił cztery osoby: młodą
alpinistkę influencerkę, właściciela firmy ze sprzętem łącznościowym, filmowca
i Cecily. Towarzyszy im również Doug, który jest głównym przewodnikiem oraz
tym, kto pomaga Charlesowi planować wszystkie akcje. Jest oczywiście też
obsługa bazy oraz każdy z gości Charlesa ma przydzielonego Szerpę, których też
krótko poznajemy. Każdy z uczestników wyprawy ma w niej jakiś cel. Jaki? Wiemy,
że Cecily chce napisać ekskluzywny artykuł, a reszta?
„(…) pobyt tutaj odmienia człowieka. Każda chwila spędzona na górze, każdy kolejny krok, który na nie stawiam, sprawia, że czuję się jak zwyciężczyni. Jak wielka zwyciężczyni. Codziennie przesuwam granice swoich możliwości – fizycznych, mentalnych i emocjonalnych. I nie zamierzam się poddać.”
Przyjrzyjmy się jednak bliżej naszej głównej bohaterce.
Cecily to osoba, która jakoś nigdy nie mogła znaleźć sobie miejsca. Nie
wiedziała jakie studia wybrać, jakiej pracy się podjąć. W końcu zaczęła pisać,
a dzięki jej teraz już byłemu chłopakowi podjęła się wspinaczek i zaczęła pisać
dla magazynów o turystyce górskiej. Dla niej ta wyprawa to być albo nie być –
jej wydawczyni nie wypłaciła jej wynagrodzenia z góry, zatem by udać się na tę
wyprawę Cecily sprzedała tak naprawdę wszystko. Tą wspinaczką chce udowodnić
samej sobie, że jest coś warta, że coś potrafi, że może pokonać własny lęk i
faktycznie w czymś być dobra. Jednak czy potrzeba wybicia się w swojej branży
jest właściwym powodem, by porywać się na zdobycie jednej z najwyższych gór
świata?
„Od teraz każdy krok, który postawi, zrobi tylko dla siebie. Żeby udowodnić sobie, że nie jest nieudacznicą. Że wszystko, co przeszła, miało doprowadzić ją do momentu, kiedy wreszcie stanie na szczycie i o własnych siłach wygrzebie się z głębokiego dołu zwątpienia, w którym tkwiła.”
W książce bardzo podobało mi się to, jak zmienia się
postrzeganie życia postaci im wyżej się przemieszczają. Jak góra, jak
wspinaczka ich zmienia, jak zmienia perspektywę i priorytety. To tam faktycznie
okazuje się, co jest naprawdę ważne. Po raz kolejny to dzięki naturze człowiek
poznaje swoje właściwe miejsce w świecie. Takie powieści zawsze robią na mnie
wrażenie (poczytajcie o „Dzikiej drodze” – klik!), z tą było dokładnie tak
samo.
„Aby odnieść sukces na dużych wysokościach, potrzeb nieprzeciętnego nastawienia. Całkowitego skupienia. Musisz być w stanie zapomnieć o drobnych codziennych zmartwieniach, bo te dotyczące góry zawsze będą większe. Bliższe. Tam, w górze, chodzi o życie lub śmierć. Czy może być coś ważniejszego?”
Podsumowując, „Bez tchu” to bardzo oryginalny debiut w sferze
powieści dla dorosłych. To sprawne połączenie opisu wspinaczki wysokogórskiej zarówno
pod względem technicznym (wypowiadam się jako totalny laik), jak i emocjonalnym
z klasycznym thrillerem. Sprawnie zbudowane napięcie, ciekawe, przechodzące wewnętrzną
przemianę postacie oraz barwnie i mocno obrazowo opisane miejsce akcji to coś,
co zdecydowanie przyciąga uwagę. Mnie w szczególności zachwyciły opisy
poświęcone samej wspinaczce – to jak zmienia się myślenie człowieka i jak coraz
większa wysokość wpływa na zdolności do funkcjonowania pod każdym względem.
Jestem przeciekawa co autorka zaprezentuje nam w swojej drugiej powieści! Ta na
rynku rodzinnym autorki możliwe, że pojawi się już w tym roku. Oby i na polskie
półki trafiła równie szybko!
Moja ocena: 8/10
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Luna.
Książka dostępna jest też w abonamencie
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!