Tytuł: Sieroty
Data premiery: 26.10.2022
Wydawnictwo: W.A.B.
Liczba stron: 400
Gatunek: kryminał
/ thriller
„Sieroty” to szósta powieść Igora Brejdyganta, jednak
wygląda na to, że pierwsza, o której mogę Wam opowiedzieć na tym blogu. Autora
odkryłam dosyć dawno, ponad cztery lata temu i właśnie wtedy przeczytałam
wszystkie trzy jego książki, jakie były wtedy dostępne: „Szadź”, „Paradoks” i
„Rysa”, jednak komentarze do nich ukazały się tylko w wersji krótkiej na
lubimyczytac.pl – wtedy mój blog jeszcze nie istniał. Dwie kolejne „Układ” i
„Wiatr” przegapiłam i dopiero teraz zetknęłam się z nim ponownie przy
najnowszych „Sierotach”. Z wcześniejszych książek pamiętam ciekawą warstwę
kryminalną, ale przede wszystkim zapadła mi w pamięć forma, w jakie napisana
była „Rysa” – mocno oryginalna, świetnie oddająca stan psychiczny bohaterki,
ale dla czytelnika wymagająca koncentracji. I podobny zabieg widzę w
„Sierotach” – tu znowu styl mocno dopasowany jest do tego, co przeżywają
bohaterowie…
Igor Brejdygant na co dzień związany jest z kinem i
telewizją – jest scenarzystą między innymi filmu „Prosta historia o morderstwie”
czy seriali „Paradoks”, „Ultraviolet”, „Erynie”. Również swoje trzy książki
(„Szadź”, „Rysa” i „Układ”) zaadaptował na seriale telewizyjne, które cieszyły
się sporą popularnością.
Historia „Sierot” skupia się na Ani i Marcinie, rodzeństwie,
które jedenaście lat temu straciło rodziców i trafiło do sierocińca. Niestety
śmierć ich rodziców była wynikiem brutalnego morderstwa, a dzieci tymi, którzy
ciała znaleźli… Sprawcy za to nigdy nie odnaleziono. Kiedy Marcin zaczyna
naużywać narkotyków, Ania wyciąga go z sierocińca i razem postanawiają, że nie
spoczną, póki nie rozwiążą sprawy morderstwa rodziców. W tym może im pomóc
policjant i gangster, których Ania zna przez zawód ekskluzywnej prostytutki,
którym się para, od kiedy wyszła z sierocińca. Czy uda im się odkryć to, co
lata temu dla policji okazało się za trudne? Czy wystarczy znaleźć winnych, by
pogodzić się z brutalną przeszłością, traumą, która wpisała się w ich
charaktery?
„(…) ani głowa, ani logika dorosłości nie są w stanie zapanować nad emocjami, które niesie pamięć dzieciństwa.”
Książka składa się z
króciutkiego nietytułowanego prologu i 64 rozdziałów podzielonych na krótkie
scenki, podrozdziały oddzielone od siebie gwiazdkami. Narracja prowadzona jest
w trzeciej osobie czasu przeszłego, podąża za dwójką rodzeństwa przedstawiając
zarówno ich poczynania, jak i tok myślenia. Styl powieści, jak już wspomniałam
na wstępie, jest mocno oryginalny, acz trudny do opisania. Jest dosyć suchy w
opisywaniu wydarzeń i motywacji, ale głęboki, gdy chodzi o przyjrzenie się
emocjom i mimice, odczuciom bohaterów. Momentami da się też odczuć, że jest
stylizowany na język, jakim posługują się młodzi – nic dziwnego, bohaterowie
ledwo wkroczyli w dorosłość w pojęciu prawnym. Z pewnością lektura wymaga
koncentracji i pewnego osłuchania się, przyzwyczajenia się do rytmu powieści,
ale myślę, że warto się trochę wysilić, bo dostać coś tak innego od tego, co
mamy na naszym rynku książki.
„Trochę to kłopotliwe, gdy człowiek za mocno coś sobie wyobrazi i potem spada na ziemię z wysokości skonsumowanej już radości. Ogólnie na tym chyba polegała różnica pomiędzy pesymistami a optymistami, że ci drudzy byli odważniejsi w programowaniu sobie świetlistych zakończeń, co niestety niekiedy sprowadzało się do tak zwanych zawiedzionych oczekiwań.”
Książka oryginalna jest nie tylko ze względu na styl, w
jakim została napisana. Warci wyróżnienia są również głowni bohaterowie, którzy,
mimo iż prowadzą śledztwo kryminalne, to jednak nie są tymi, którzy parają się
tą pracą na co dzień. Wręcz przeciwnie, to ofiary, które do tej pory nie są w
stanie zamknąć tego tragicznego rozdziału w swoim życiu, dla nich te śledztwo
to ostatnia deska ratunku, by wyjść na prostą, by w końcu móc zacząć normalnie
żyć. I choć takie założenie wydaje się naiwne, to hej!, jak najbardziej mają do
niego prawo, jeśli jest to tym, co daje im nadzieję na poprawę swojego stanu,
nadzieję na przyszłość. Są to postacie skomplikowane, mocno poturbowane przez
życiowe doświadczenia mimo młodego wieku, ale również uparte i konsekwentne –
obydwoje oddają się śledztwu w stu procentach, zrobią wszystko, skorzystają z
każdej pomocy, by dojść do sedna sprawy. Świetnie, nieszablonowe, bardzo
ludzkie postacie!
„Najbardziej przerażało go w tej chwili to, że zupełnie nie wiedział, o co w tym wszystkim chodzi. Kiedy wiesz, jakie są motywy, jakie powody, wtedy możesz zacząć coś przewidywać. A może czasem lepiej nie przewidywać, nie myśleć i tylko po prostu iść do przodu?”
Intryga kryminalna, choć wydaje się, że sunie dosyć powoli,
jest również mocno zajmująca. Już samo morderstwo rodziców Ani i Marcina jest
bardzo skomplikowane i ciężko w nim dostrzec ten prawdziwy motyw, a szybko
okazuje się, że może być powiązane z innym, do którego doszło w podobnym
czasie, w położonym niewiele dalej miasteczku. Im dalej w lekturę, tym więcej
tropów się pojawia, tym więcej trudnych tematów wychodzi na wierzch, tym więcej
ludzi, którzy zostali skrzywdzeni przez czyny innych.
„Nie ma czegoś takiego jak zło, zawsze musi być człowiek, ktoś kto zdecyduje się, że będzie czynił zło.”
Bo pojęcie zła jest tu ważnym tematem. Dlaczego ludzie
wybierają, by właśnie zło czynić? Co ich do tego popycha? I jak trudno czasem
odróżnić co jest dobre, a co złe, jak powinno się postąpić. Przede wszystkim
jednak jest to historia o traumie i sprawiedliwości, która ma przynieść tak
pożądaną ulgę. Historia pełna jest krzywd dzieci, do których dochodzi w
sierocińcach, mimo że przecież powinny być tam chronione. Ale są też jasne
punkty tej historii, uczucia czyste i bezinteresowne, które przywracają wiarę w
człowieka. Czy jednak te kilka gestów wystarczy, by pokonać tych, kierujących
się złymi pobudkami?
„(…) w miarę jak zagłębiali się w to wszystko, powoli traciła osobistą perspektywę. Zaczynała tę sprawę traktować jak łamigłówkę, którą trzeba było rozwiązać, a nie jak wydarzenie, które złamało jej i Marcinowi życie. Może zresztą tak było lepiej. Czy nie temu, żeby się właśnie z tego wyzwolić, służyło to wszystko?”
Nie da się ukryć, „Sieroty” to nie jest książka nastawiona
tylko na rozrywkę. Oczywiście, ma ją czytelnikowi dostarczyć poprzez wzbudzenie
zaintrygowania, napięcia skupiającego się na zagadce kryminalnej, ciekawości co
do jej finału,rozwiązania, ale przede wszystkich ma zwrócić uwagę na tematy w
niej poruszane, zmusić do zastanowienia nad motywacjami, jakie kierują ludzkim
życiem. Historia niebanalnie, napisana w równie niebanalnym stylu. Brejdygant
po raz kolejny mnie zaskoczył!
Moja ocena: 8/10
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem W.A.B.
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz