Autor: Mieczysław Gorzka
Tytuł: Lilie
Data premiery: 26.10.2022
Wydawnictwo: Skarpa
Warszawska
Liczba stron: 480
Gatunek: kryminał
Mieczysław Gorzka na rynku kryminalnym książki pojawił się
zaledwie trzy lata temu, w czerwcu 2019 roku ze swoją debiutancką powieścią „Martwy
sad” (recenzja – klik!), otwierającą cykl Cienie Przeszłości. Sama zapoznałam
się z nią jeszcze przed jej oficjalną premierą i choć uznałam ją za obiecujący
debiut, to później już zabrakło mi czasu, by sięgnąć po kolejne powieści autora.
A te były naprawdę ochoczo przez czytelników chwalone! Autor ma szerokie grono
fanów, aktualnie na rynku mamy już siedem jego książek, w tym dwa cykle o
nadkomisarzu Zakrzewskim i jedną powieść z nim niezwiązaną. „Lilie” to tytuł
najnowszy i choć i tu pojawia się nadkomisarz Zakrzewski, to historia nie została
przypisana do żadnego z tych dwóch cykli, więc spokojnie mogłam po nią sięgnąć
bez konieczności nadrabiania moich sporych zaległości w jego twórczości.
Fabuła „Lilii” rozpoczyna się, gdy w małej wiosce pod
Wrocławiem o nazwie Kamienna dochodzi do zaginięcia – mieszkający na obrzeżach lasu
doktor Bernatowicz podobno w jakimś dziwnym szale po kłótni z żoną pobiegł na
okoliczne bagna. Mieszkańcy wioski powiadomieni o tym przez Izabelę, żonę
Bernatowicza, zebrali się, by razem przeszukać ten bagnisty teren, poinformowany
został też ich dzielnicowy, komisarz Wiktorowski. Niestety na bagnach nic nie znajdują…
Kilka miesięcy później nadkomisarz Zakrzewski ze swoją
zawodową partnerką Kariną Buczko urządzają obławę na byłego wojskowego, który
podejrzewany jest o uprowadzenie własnej narzeczonej. Obława nie idzie dobrze, policjanci
zostają narażeni na ostrzał, a sam podejrzany po szybkim i niespodziewanym
napadzie na Karinę, popełnia samobójstwo. W domku w środku lasu, w którym się
ukrywał, policjanci odnajdują trzy rozkładające się ciała młodych kobiet, wśród
nich jednak nie ma tej poszukiwanej…
O co w tym wszystkim chodzi? Czy i jeśli tak, to jak te dwie
sprawy się łączą?
„Ludzie stworzyli dobry świat, chcą szczęścia, pokoju, miłości i dobra. Tylko czasem zdarzają się zakłócenia. To tak, jakby w taflę wody spokojnego jeziora ktoś wrzucił kamień. Jest plus, a potem we wszystkie strony rozchodzą się fale. Ale one po pewnym czasie znikają. Tak właśnie wygląda zło w naszym życiu. Każde nieszczęście wywołuje takie fale na naszym życiu. Najpierw nam się wydaje, że nie wytrzymamy tego bujania, ono nigdy nie zniknie, zostanie z nami na zawsze, lecz w miarę upływu czasu fale ustają, zapominamy i żyjemy jak dawniej.”
Książka rozpisana jest na trzy części: Zabójstwo, Ofiary i
Zabójca. Składa się z 38 rozdziałów, a każdy z nich podzielony jest na kilka
nienumerowanych podrozdziałów. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu
przeszłego z perspektywy kilku osób: Izabeli, Zakrzewskiego, Buczko i
Wiktorowskiego. Fabuła toczy się linearnie, choć w pierwszej części znajdzie
się też kilka retrospekcji, a i wszystkie wydarzenia nie są przedstawione na
bieżąco – o niektórych czytelnik dowiaduje się po fakcie, z rozmów czy
wspomnień bohaterów. Styl jest prosty, surowy, bez specjalnych ozdobników czy
dygresji. Momentami zdawał mi się też nie całkiem płynny, kilka zdań
stylistycznie ułożyłabym inaczej, a i rozdziały, jak na moje potrzeby, były
trochę za długie. Jednak ogólnie wrażenia z lektury pod względem językowym mam całkiem
pozytywne.
Książkę otwiera cytat z ballady Mickiewicza pt. „Lilie”,
który z początku zdaje się spoilerować finał historii. Nic bardziej mylnego, to,
co możemy z niego wywnioskować, to tak naprawdę dopiero początek… Podoba mi się
to nawiązanie do naszego wieszcza, przeniesienie jego pomysłu do współczesności
i wplecenie go w rozbudowaną historię kryminalną.
Bo tak, intryga w tej powieści jest naprawdę zagmatwana.
Mamy jedną, dwie, a nawet trzy zagadki, które zdają się w ogóle ze sobą nie
łączyć. Ale przecież jednak muszą, prawda? Takie są założenia kryminału. Tylko
jak? Autor trzyma nas do końca w niepewności i muszę przyznać, że zdołał mnie
zaskoczyć tym, jak szczegółowo i dokładnie przemyślał tę intrygę – tu każdy
detal ma swoje znaczenie.
„Na co dzień żyjemy w iluzji, którą sami sobie tworzymy, żeby przykryć prawdę. Udajemy szczęśliwych, kiedy coś nas boli, uśmiechamy się, kiedy kłamiemy, snujemy plany na przyszłość, gdy dopada nas śmiertelna choroba. Taka jest prawda o świecie.”
Muszę przyznać, że z trzech zagadek kryminalnych, do gustu
przypadły mi dwie. Zagadka otwierająca, ta związana z zaginięciem lekarza i nie
całkiem jasną rolą jego żony jest naprawdę klimatyczna. Mamy tu małą wioskę
położoną na skraju lasu, mroczne, duszne bagna zaraz obok i zaledwie kilkoro
mieszkańców, którzy skrywają swoje tajemnice i waśnie. W lekkim oddaleniu od
pozostałych, w ładnym dużym domu mieszkali sobie Bernatowiczowie – on ginekolog
ze własną praktyką we Wrocławiu, ona pani domu, była architektka. Im dłużej
przyglądamy się zachowaniu Izabeli, tym ta postać wydaje się coraz bardziej
niejednostronna, ciężko ocenić czy to, co nam przedstawia, to faktycznie
prawda, bo jej każde kolejne zachowanie wydaje się coraz dziwniejsze… Co z nią
jest nie tak, jak skończy się jej historia?
„Skąd, do cholery, u ludzi bierze się taka ślepota, że nie potrafią dostrzec wokoło siebie zła i ludzkiego cierpienia? Pewnie robią to dla własnej wygody.”
Druga zagadka lekko powiązana jest z pierwszą – chodzi o
ojca chrzestnego Izabeli, który lata temu odsiedział w więzieniu wyrok za gwałt
i zabicie swojej narzeczonej. Teraz komisarz Wiktorowski zaczyna badać tę
sprawę na własną rękę i dochodzi do mocno niepokojących wniosków… Mężczyzna najprawdopodobniej
był niewinny, więc dlaczego cała wioska sprzysięgła się przeciwko niemu?
„(…) jak tu nie pić na tym popierdolonym świecie, gdzie nic nie jest takim, jakie się wydaje, gdzie nic nie jest takie, jakie być powinno. Gdzie wygrywa kłamstwo, rządzi podłość, gdzie sprawiedliwość nie ma szans w starciu z układami i manipulacją, gdzie wszyscy są ofiarami.”
Trzecia zagadka tyczy się mordercy kobiet i ta nosi w sobie
znamiona lekkiej sensacji, która zbudowana jest dobrze i logicznie, jednak z
jakiegoś niejasnego dla mnie powodu nie wzbudziła większych emocji. Może po
prostu jestem już lekko zmęczona postaciami psychopatycznych, zabijających z
jakichś urojonych powodów morderców. Nie mogę jednak i tym fragmentom odmówić skrupulatnej,
dobrze przemyślanej budowy.
„(…) wyszkoliłem go na bestię. Bardzo niebezpieczną bestię. Potrafi wtopić się w tłum, działać z zaskoczenia, robić dywersje, a do tego jest twardy, doskonale wyszkolony i nie zawaha się zabić.”
Kreacji postaci mamy w książce sporo i z różnych środowisk –
są policjanci, mieszkańcy Kamiennej, współpracownicy doktora, wojskowi. Każde
te grono oddane jest z dużą dokładnością, co nadaje lekturze realności. To samo
tyczy się miejsc – jest Środa Śląska, Wrocław i wszystkie małe okoliczne,
klimatyczne wioski. Każde miejsce jest inne, jednak oddane z uwagą, a w
szczególności, kiedy fabuła przenosi się do wspomnianej już Kamiennej. To
bardzo klimatyczne miejsce.
„Lilie” to przede wszystkim i po prostu kryminał. Nie ma tu
miejsca na górnolotne hasła, nie ma czasu na dłuższe rozważania, choć kilka
ciekawych spostrzeżeń na temat zagadnień zła zdołało się tu przewinąć. Ogólnie
historia poprowadzona jest sprawnie, jest dobrze przemyślana i momentami budząca
nawet skojarzenia z powieścią grozy, ja jednak nie umiałam tak całkiem w pełni
zaangażować się w lekturę i nie całkiem potrafię uzasadnić dlaczego. Za dużo
szczegółów, za mało psychologii? Delikatne potknięcia w płynności lektury? Za
długie rozdziały? Może kumulacja wszystkich tych malutkich, nieznacznych niuansów?
Niemniej jednak uważam, że jest to dobry, solidnie zbudowany kryminał i ci, których
interesuje wątek tropienia inteligentnego, brutalnego mordercy z pewnością będą bardzo usatysfakcjonowani.
„Jeśli zło zostaje zapomniane, szansa na to, że kiedyś wróci, jest bardzo duża. Dlatego trzeba pamiętać.”
Moja ocena: 7/10
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Skarpa
Warszawska.
Książka dostępna jest też w abonamencie
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz