Autor: Zdzisław A. Raczyński
Tytuł: Janczarzy
Kremla
Cykl: Poświęceni,
tom 1
Data premiery: 07.09.2022
Wydawnictwo: Czarna
Owca
Liczba stron: 688
Gatunek: powieść
szpiegowska / historyczna / sensacyjna
Zdzisław A. Raczyński pisaniem powieści zajął się stosunkowo
niedawno, bo w 2018 roku. Wraz z najnowszymi „Janczarami Kremla” na swoim
koncie aktualnie ma trzy tytuły, wszystkie utrzymane w konwencji powieści
sensacyjnej. Jednak to nie cały dorobek pisarski autora – przez lata pisał
publikacje na temat Europy Wschodniej, Rosji, Kaukazu, Azji Centralnej oraz
świata arabskiego, a także polityki międzynarodowej. Pracował w Rosji, Afryce,
Azji jako dyplomata i konsultant, był też doradcą szefa Biura Bezpieczeństwa
Narodowego. Teraz swoją wiedzę zdobytą wciągu wielu lat doświadczeń zawodowych,
postanowił wykorzystać w beletrystyce, która w jego wykonaniu nie jest po
prostu fikcją literacką – opiera się bowiem na tym, co działo się naprawdę, na
prawdziwych historiach i dokumentach. I tak jest w przypadku „Janczarów
Kremla”, pierwszego tomu serii Poświęceni. Tu zagadka kryminalna rozgrywa się
na tle wydarzeń prawdziwych, które oddane są z niesamowitą dokładnością. Czytając
tę historię czytelnik jest pełen podziwu do szerokiej wiedzy autora.
Czasy współczesne. Młody prokurator IPN-u Aleksander
Wojtowski otrzymuje nową sprawę do wyjaśnienia. W Rosji w 1981 pod kołami
pociągu zginął polski student. Jego brat do tej pory nie przyjął do wiadomości,
że był to nieszczęśliwy wypadek, jest pewien, że śmierć Tomka nie była
przypadkowa i żąda, by IPN przyjrzał się jej okolicznościom bliżej. Aleksander
z początku nie za bardzo wie, czego ma się złapać, dokumenty są napisane bardzo
oględnie. Po wielu dniach rozmów z osobami, które pamiętają tamte czasy wpada w
końcu na pewien ślad. Ślad, który przenosi czytelnika do Rosji w latach 70tych
i 80tych XX wieku, jak i na arenę międzynarodową ujawniając tajemnice, które od
lat były naprawdę pilnie strzeżone…
„(…) w naszej pracy rzeczywistość sprzed pół wieku nie tworzy zapisanych kart podręcznika historii, lecz pozostaje notesem z czystymi stronami, które należy dopiero zapełnić.”
Książka jest zbudowana na zasadzie szkatułkowej – dostajemy
tu powieść w powieści. Pierwsza historia, ta współczesna o śledztwie Aleksandra
Wojtowskiego składa się z 35 rozdziałów prowadzonych w narracji
pierwszoosobowej czasu teraźniejszego, narratorem jest Aleksander. Powieść,
która jest w niej zawarta, ta o czasach PRL-u składa się z dziewięciu części
podzielonych na numerowane rozdziały. Prowadzona jest w narracji
trzecioosobowej czasu przeszłego, narrator opisuje losy szerokiej grupy
bohaterów – są polscy studenci wysłani do Rosji, ich opiekun, politycy i
wojskowi. Styl obydwu powieści również różni się od siebie, co jest dosyć
oczywiste przy dwóch różnych narracjach – w końcu w jednej z nich świat
oglądamy oczami postaci, która ma bardzo mocne własne przekonania, którymi
nacechowuje swoją opowieść. Druga przedstawiona jest neutralnie. Obydwie są
bardzo szczegółowe, skupione na detalach, co czasem wzbudza podziw i ogromne
zainteresowanie, a czasem jednak trochę nudzi. Ale o tym za chwilę.
„Sugerowano mi, że powinien zająć się nią ktoś bardziej doświadczony. Ktoś, kto zna tamtą epokę z własnego doświadczenia. Właśnie tego chciałem uniknąć. Bo, widzi pan, niczego nie ujmując naszym starszym kolegom, oni wszyscy są skażeni komunizmem. I ci, którzy bronią PRL, i co, którzy z nią walczyli i walczą nadal, choć minęło prawie pół wieku…. nazywam ich wszystkich, bez wyjątku, postkomunistami. Gdyż w ich myśleniu punktem odniesienia jest komunizm, czyli przeszłość. Oni mentalnie pozostają w tamtej epoce. A dzisiaj mamy XXI wieku i zupełni inną rzeczywistość.”
Na początek pomówmy o historii osadzonej we współczesności,
a przede wszystkim o głównej postaci i zarazem narratorze, jaki jest Aleksander
Wojtowski. Bohater ten w czasie powieści przechodzi przemianę, jednak na razie
skupmy się na punkcie, w którym historia się zaczyna. Aleksander to młody,
zdolny prokurator, który jest mocno skupiony na swojej pracy – życia prywatnego
zdaje się w ogóle nie mieć. Niestety równocześnie jest bardzo zapatrzony w
siebie, mocno egoistyczny, przekonany o swojej wyższości nad innymi, o swojej
racji. To może wynikać z wieku – w końcu Aleksander pełen ambicji dopiero
zaczyna swoją drogą zawodową i może to jest jego płaszczykiem obronnym przed
ciężkimi tematami, jaki znajduje w swojej pracy. Jednak to mocno utrudniło mi
polubienie bohatera, a że jest on narratorem, który przedstawia czytelnikowi
historię, to wpłynęło to równocześnie na mój odbiór powieści – w końcu wszystko
co opisywał podszyte było tym jego ślepym przekonaniem o własnej mądrości. To
zmienia się pod koniec lektury, kiedy fabuła zbliża się ku końcowi, wątki
zostają rozwiązane, bohater zdaje się już troszkę dojrzalszy, mniej pyszny, co
dobrze wróży na dalsze tomy cyklu.
„(…) pracuje pan w tej śmiesznej instytucji, która chce być jednocześnie inkwizycją i kongregacją wiary.”
Przy postaciach warto też wspomnieć o stażystce Dorocie Moskowicz,
która wspiera Aleksandra w jego śledztwie, która daje mu szersze spojrzenie –
patrzy na świat dużo bardziej empatycznie niż Aleksander, na co nieraz zwraca
mu uwagę. Dorota wprowadza też niewielki i nieprzytłaczający wątek romansowy.
„Nie umiesz wyjść ze swojego czasu i z zamkniętego kręgu swoich przekonań. Jakby cały świat, zasady nim rządzące, powstały dopiero za twojego życia.”
Intryga wpisana we współczesną historię opiera się na
badaniu sprawy z przeszłości, której konsekwencje były tak duże, że mogą mieć
nawet wpływ na czasy współczesne. Poprowadzona jest ciekawie, mamy tu przede
wszystkim szukanie i przepytywanie świadków, grzebanie w dokumentach i
dedukcję, czyli wszystko to, co lubię. Znajdzie się też coś dla fanów teorii
spiskowych 😊
„Jeszcze tydzień temu uznałbym potwierdzenie obecności sowieckiego ambasadora za twardy dowód, że szkolenie studentów przebiegało pod bezpośrednim nadzorem Rosjan. Dzisiaj widzę to inaczej. Fakt postrzegany w oderwaniu od kontekstu nie znaczy nic, niekiedy służy przysłonięciu prawdziwego obrazu.”
Teraz pomówmy pokrótce o drugiej powieści, tej o czasach
dawniejszych, opowiadającą historię 70tych i początku 80tych lat XX wieku. Tu
mamy do czynienia faktycznie z powieścią szpiegowską z mocnym wątkiem
politycznym. Mnie do gustu najmocniej przypadły fragmenty opowiadające historię
studentów, którzy dostają możliwość uczenia się zagranicą – za granicą
wschodnią, zachodnia to przecież państwa, które są obrzydliwie kapitalistyczne…
Takich studentów było naprawdę sporo, w książce zostały wspomniane bodajże dwa
tysiące. Czytelnik jednak przygląda się grupce kilku postaci, które poza nauką
w Rosji, miały też inne, dużo ważniejsze zadanie… Ta historia opisana jest
świetnie, przedstawione jest szerokie tło społeczne, a więc dowiadujemy się o
tym, że wyglądało w tamtych czasach życie młodzieży, która chciała coś w życiu
osiągnąć, co nie było łatwe w kraju, w którym wszystko jest wspólne, a
jednostka liczy się tylko w perspektywie ogółu.
„Żyjemy w schizofrenii i tak wychowujemy nasze dzieci. W szkole im mówią: Lenin, socjalizm. A potem całą rodziną idą do kościoła. W szkole nauczyciel opuszcza oczy i mówi, że Katyń to Niemcy, ale całym sobą dajce znać: nie wierzcie.”
Opisy są żywe, ciekawe, a historia studentów niesamowicie
zajmująca – te fragmenty to naprawdę rewelacyjna powieść szpiegowska.
„(…) starajcie się zawszeć jak najwięcej znajomości. To zawsze się przydaje. Zapamiętajcie, każda napotkana osoba wie coś, czego wy nie wiecie.”
Mój entuzjazm jednak studziły fragmenty polityczne, a tych
też było sporo. Przedstawione z równie dużą dokładnością, obrazowały posunięcia
władzy, wszystkich tych, których ruchy miały znaczenie państwowe. I nie tylko,
były też fragmenty skupiające się na państwach zachodnich i USA, więc
spojrzenie na scenę polityczną Polski końcówki lat 70tych jest tu naprawdę
szerokie.
„Doszedłem do wniosku, że są narody bohaterskie i są narody po prostu rozsądne. Chciałbym, abyśmy kiedyś stali się chociaż trochę mniej bohaterscy, a bardziej przebiegli.”
Fani wojskowości też znajdują tu coś dla siebie – w kilku
miejscach pojawiają się wojskowi, w końcu Polska stoi w przede dniu
wprowadzenia stanu wojennego. Jest też niesamowicie dokładny, ciągnący się
przez dobrych kilka stron opis manewrów wojskowych, które dokonywane były
podczas ćwiczeń. Dla mnie ten opis to jednak było za wiele, przyznam się, że
pominęłam jego sporą część, bo już na jego początku zaczęłam się w nim gubić.
„My co? Z całym światem mamy zamiar wojować? Oczywiście, nie ma sprawy. Jak trzeba, możemy zawojować cały świat. Tylko po chuj nam to?”
Na początku wspominałam, że aktor swoją opowieść zbudował na
prawdzie historycznej. Sam we wstępie uprzedza, że książka jest fikcją
literacką, ale opartą na prawdziwych dokumentach, nawet kopie kilku z nich
możemy zobaczyć na ostatniej stronie powieści. Dokumenty są bazą historii, na
nich autor utkał całą swoją misterną rozłożoną na wiele lat intrygę.
„Ludzie przez życie obrastają setkami rzeczy i drobiazgów, potrzebnych i niepotrzebnych, które niczym dekoracje na scenie tworzą scenografię ich życia i ilustrację ich biografii.”
Biorąc to wszystko pod uwagę, nie dziwne jest, że sama mam
problem z oceną książki. Pod względem szczegółów, faktów historycznych jest
niesamowicie dopracowana, co wzbudza mój ogromny podziw do autora. Historia
studentów jest porywająca, o ich losach czytałam z wypiekami na twarzy, jednak
były też fragmenty, które wzbudziły we mnie lekką irytację – przede wszystkim
denerwował mnie zapatrzony w siebie Aleksander, który narzucał czytelnikowi
swoją wizję świata – taki urok narracji pierwszoosobowej. Ale, jak już
wspomniałam, bohater przeszedł przemianę, więc liczę, że w kolejnych tomach
będzie znośniejszy 😊 Wątki polityczno-wojskowe w mojej ocenie
były przedstawione trochę za szczegółowo, trochę za sucho, przez co przy tych
fragmentach się po prostu nudziłam. Myślę jednak, że ci czytelnicy, którzy
zafascynowani są polityką PRL-u, wojskowością i międzynarodową zależnością w tamtych
czasach będą lekturą mocno usatysfakcjonowani. Sama jeszcze nie zdecydowałam
czy po tom drugi sięgnę, poczekam na jego pierwszą zapowiedź.
„Zapewne, jak większość ludzi, patrzysz na powieści detektywistyczne przez pryzmat tempa akcji, postępów w śledztwie, zgadywania, kto jest mordercą. Spójrz na tę literaturę inaczej. Powieści kryminalne niczym nie różnią się od tak zwanej literatury wysokiej. Są albo dobre, albo złe. Tak samo odzwierciedlają przemyślenia i wrażliwość autorów, niekiedy bardzo niebanalne. Tyle tylko, że adresuje się je do masowego czytelnika. Muszą więc mieć lżejszą formę, bardziej potoczny język.”
Moja ocena: 6,5/10
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Czarna Owca.
Książka dostępna jest też w abonamencie
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz