listopada 10, 2022

"Dobra rodzina" Katarzyna Troszczyńska - recenzja patronacka

Autor: Katarzyna Troszczyńska
Tytuł: Dobra rodzina
Data premiery: 09.11.2022
Wydawnictwo: Mięta
Liczba stron: 336
Gatunek: thriller / true crime
 
Katarzyna Troszczyńska od lat pracuje jako dziennikarka, jej teksty można było znaleźć przede wszystkim w magazynach kierowanych do kobiet: Twój styl, Elle, Pani, Zwierciadło, jak i na portalach Na Temat i Wirtualna Polska. Od zawsze skupiała się na psychologicznych zagadnieniach, a jednostka rodziny jest dla niej tą, która fascynuje najmocniej. Sama przyznaje, że uwielbiam książki Liane Moriarty i tak jak ona w rodzinnych relacjach szuka zagadek, zawiłości, o których warto pisać.
Na rynku książki Troszczyńska pojawiała się cztery lata temu, w 2018, kiedy to debiutowała powieścią „Dwanaście życzeń” napisaną wraz z Karoliną Głogowską. W duecie autorki wydały jeszcze dwa inne tytuły, wszystkie trzy zaliczane są do literatury obyczajowej. W tym roku na rynku ukazała się książka „Kobiety, które starają się za bardzo”, która jest dużym zbiorem wywiadów z psycholożką Sylwią Sitkowską. „Dobra rodzina” to pierwsza solowa książka Katarzyny Troszczyńskiej, jest to zbeletryzowane true crime, w którym nazwiska i niektóre fakty zostały zmienione na prośbę osoby związanej ze sprawą.
 
Historia zaczyna się w ostatnich dniach maja 2006 roku w małej polskiej miejscowości. Betlejowie to zwyczajna, polska średnio zamożna rodzina. Matka pracuje w szpitalu, ojciec w Niemczech, więc praktycznie nie ma go w domu. Najstarszy syn niedawno założył własną rodzinę, więc w domu rodzinnym pozostały dwie jego siostry: Ola, dwudziestokilkuletnia studentka i Berenika, 17letnia uczennica liceum. 30 maja, gdy matka wraca do domu z pracy nie zastaje w nim Oli, co trochę ją dziwi – dziewczyna już powinna wrócić z pracy. Kiedy mijają godziny, zaczyna się coraz mocniej niepokoić, dzwoni po znajomych Oli, po rodzinie – nikt nie wie, gdzie Ola się podziała. Kolejnego dnia zgłasza zaginięcie na policji. Szybko okazuje się, że życie Oli nie było tak sielskie, jak myślała jej matka – dziewczyna miała natarczywego kolegę, który podobno jej groził. Dzień później w pobliskim lasku znaleziona zostaje jej torebka. Co to znaczy? Została porwana? Czy w ogóle jeszcze żyje? Sąsiadki snują już swoje czarne scenariusze… A kiedy policja dostaje anonimowy telefon ze wskazaniem miejsca ukrycia ciała dziewczyny, a także zapewnieniem, że za zbrodnię odpowiada jej młodsza siostra i jej chłopak, sprawą zaczynają interesować się media. Czy naprawdę Berenika mogła zabić swoją własną siostrę? Rodzinie wydaje się to niepojęte, siostry były przecież nierozłączne…
„Każda dobra pamięć jest wybiórcza. Celem każdej pamięci jest jednak uratowanie człowieka. Ochronienie go. Właściwe są tylko te wspomnienia, które nam nie zagrażają. Wyparcie jest darem. To, że coś pamiętasz, wcale nie znaczy, że to się zdarzyło.”
Książka rozpisana jest na dwie części: przed i po znalezieniu ciała. Składa się z krótkich rozdziałów przedstawionych z perspektywy sporej liczby osób zamieszanych w sprawę: matki, Bereniki, brata Piotra i jego żony dziennikarki Zuli, policji, prawniczki, przyjaciół Oli itp. Pomiędzy nimi zamieszczone są fragmenty z akt śledztwa, przede wszystkich zapis przesłuchań. Wydarzenia aktualnie poprzetykane są też retrospekcjami zaczynającymi się na pół roku przed zdarzeniem. Mimo takiej ilości postaci i różnych czasów, historia jest spójna i w pełni zrozumiała, nic się nie miesza, co zdecydowanie zasługuje na uznanie. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego naprzemiennie z perspektyw wymienionych bohaterów. Styl powieści jest prosty, zdania w większości krótkie, a jednak książka ma w sobie coś takiego (poczucie, że to prawdziwa historia?), że mimo to wbija się mocno w warstwę emocjonalną czytelnika. Na samym końcu zamieszczona jest krótka notka od autorki zatytułowana ‘fakty’, w których pisze o sprawie z perspektywy roku 2022.
 
Historia, którą na warsztat wzięła Katarzyna Troszczyńska, jest trudna, skomplikowana i w sumie do teraz nie całkiem jasna. Betlejowie byli przecież normalną rodziną. Rodzice byli przekonani, że mają pod dachem dwie kochające się, dobre, choć różniące się charakterem córki.  Ola była obowiązkowa, odpowiedzialna, studiowała i pracowała, była pilną uczennicą, chciała od życia wiele. Berenika była tą bardziej narwaną, nie za bardzo chciało się jej uczyć, ale to chyba normalny przejaw buntu u nastolatki. Siostry jednak były sobie bardzo bliskie, zawsze się sobie zwierzały, nic przed sobą nie urywały… Ale czy na pewno? Im dalej zgłębiamy się w historię, tym więcej sekretów i przemilczeń wychodzi na światło dzienne. Bo czy naprawdę możemy poznać tak od podszewki człowieka, z którym dzielimy codzienność? „Dobra rodzina” to kolejna książka udawadniająca jak wiele tajemnic człowiek jest w stanie ukryć nawet przed najbliższymi…
 
Razem z narratorem przyglądamy się więc powoli każdemu bohaterowi zamieszanego w sprawę. Tu każdy mówi coś innego, tropów nagle pojawia się bez liku, jednak większość jest zgodna – Berenika nigdy nie wyglądała na osobę, która mogłaby się przyczynić do śmierci siostry. Czy dziewczyna zmyliła tyle osób, czy jednak założenia policji nie są właściwe? Czy to zimna psychopatka, która postanowiła przetestować granice czy niewinna ofiara pomówień? Te pytania to jedne z wielu, jakie pojawiają się w głowie czytelnika…
 
Wydarzenia te miały miejsce w małej miejscowości, więc czytelnik może się przyjrzeć reakcji sąsiadów, działaniom organów ścigania, a nawet podejścia księży służących w miejscowym kościele. Najciekawsze jednak jest spojrzenie na rolę mediów w tej historii, do której wgląd mamy przede wszystkim przez postać Zuli – żony brata dziewczyn. Prócz Bereniki, to właśnie Zula wydaje mi się tu najbardziej skomplikowaną i tragiczną postacią – kobieta została postawiona pomiędzy młotem a kowadłem. Pomiędzy rodziną męża, która tak naprawdę dała jej prawdziwy kochający dom, a pracą, która jest dla niej spełnieniem marzeń, o której zawsze marzyła. Tego jednak nie dostrzega jej pracodawca, dla którego liczy się sensacja. Przekonuje Zulę, że jako dziennikarka jest w stanie pomóc rodzinie. Ale czy media faktycznie mogą pomóc? Czy raczej odwrotnie, bardziej brużdżą w sprawie? Warto zwrócić uwagę na ten wątek w książce.
 
Taką książkę jak „Dobra rodzina” naprawdę trudno ocenić. To tragiczna, wstrząsająca historia, która po raz kolejny uświadamia, jak niewiele wiemy o tych, z którymi żyjemy na co dzień – rodzinie, dzieciach, rodzicach, rodzeństwie, przyjaciołach… Bo czy można człowieka poznać tak do głębi, tak naprawdę? Gdyby była to fikcja literacka, to na pewno łatwiej byłoby o niej mówić, łatwiej ocenić, jednak wiedząc, że to, co opisuje, wydarzyło się naprawdę, to po prostu odejmuje mi słowa. Trzeba jednak przyznać, że Katarzyna Troszczyńska wykonała tu kawał dobrej roboty, historię przedstawiła naprawdę szeroko z dziennikarską, wręcz reporterską precyzją. A jednak jest tu głębia, coś, co mocno porusza. I daje mocno do myślenia. To debiut wart przeczytania. Ja z pewnością będę czekam na kolejną powieść autorki.
 
Moja ocena: 8/10
 
Recenzja powstała w ramach współpracy patronackiej z Wydawnictwem Mięta.

Książka dostępna jest też w abonamencie 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz