Autor: Magda Stachula
Tytuł: Nieobliczalna
Data premiery: 12.10.2022
Wydawnictwo: Luna
Liczba stron: 360
Gatunek: thriller
psychologiczny
Magda Stachula na polskim rynku książki pojawiała się w 2016
roku, czyli stosunkowo niedawno, choć mnie wydaje się, że po jej twórczość
zaczęłam sięgać wiele, wiele lat temu 😊 Jest jedną z naszych polskich czołowych
autorek thrillerów psychologicznych w nurcie domestic noir, mówi się nawet, że
jako pierwsza wprowadziła go na rynek polski. Aktualnie autorka jest dosyć
aktywna, chętnie bierze udział w różnych ciekawych projektach, np. zimą 2022
roku ukazał się thriller, który napisała we współpracy z dwoma innymi autorkami
(„Estrogen” recenzja – klik!), w tym roku też razem z Nataszą Sochą wzięły się
za kryminały na jeden raz, które wydają w serii zwanej Grey Book – tych jeszcze
nie miałam przyjemności czytać, a już każda z pań na swoim koncie ma po 3 takie
tytuły! Często pisze też opowiadania do różnych polskich antologii, a także
rozpoczęła cykl książek dla dzieci. „Nieobliczalna” to jej drugi samodzielny
thriller w tym roku o normalnej objętości ponad 300 stron, czyli książka na
dwa-trzy wieczory. Lub jeden dzień, jak to było w moim przypadku 😉
Fabuła „Nieobliczalnej” rozpoczyna się mroźnym rankiem, gdy
pod blokiem znaleziono ciało kobiety, która ewidentnie wypadła z okna. Skoczyła
czy ktoś jej w tym pomógł? By odpowiedzieć na to pytanie, musimy się cofnąć o
jakieś pół roku. Wtedy to życie czwórki bohaterów mocno się skomplikowało.
Daniel, 22letni syn Alicji, właśnie oznajmił jej, że w październiku wyjeżdża na
Erasmusa do Florencji, z czym kobieta nie potrafi się pogodzić, choć z zewnątrz
wcale tego nie okazuje. To ona sama całe życie się nim opiekowała, jest dla
niej najbliższym i najważniejszym człowiekiem na Ziemi… Alicja żali się swojej
przyjaciółce, Martynie, która w duchu wyśmiewa się z jej błahych problemów, bo sama
ma o wiele poważniejsze – od czterech lat tkwi w przemocowym związku, jej mąż
kontroluje każdy krok. Martyna nie ma jak się z tego wyplątać, tym bardziej, że
razem wychowują 4letnią córeczkę, która kocha obydwoje swoich rodziców… W tym samym czasie Adelina, młoda barmanka,
która w tym roku zaczyna studia, czuje, że opieka nad matką pogrążoną w
depresji zaczyna ją przerastać. Kiedy w pubie poznaje Daniela widzi w nim dobry
materiał do zapomnienia… Jak ich historia odnosi się do ciała znalezionego pod
blokiem?
„Niby demokratyczny wolny kraj, a na każdym kroku uciemiężenie kobiet. Czy tylko ja to widzę?”
Książka składa się z prologu i dwóch części: lata i jesieni.
Każda część rozpisana jest na krótkie rozdziały przedstawione z perspektywy
czwórki bohaterów w narracji pierwszoosobowej czasu teraźniejszego, poza
prologiem, który napisany jest w narracji trzecioosobowej czasu przeszłego.
Styl powieści prosty, skupiony na postaciach i ich emocjach. Książkę czyta się
bardzo płynnie, fabuła wciąga.
Muszę przyznać, że Stachuli udało się wykreować bohaterów
tak, że żadnego z nich nie zdołałam polubić, a jednak z przyjemnością
zgłębiałam się w ich historię. Cała czwórka to osoby mocno w życiu pogubione, jedne
mocniej, drugie trochę mniej, ale każdy chce czegoś, czego mieć nie może, lub
trudno będzie mu to osiągnąć. Daniel wydaje się tu najnormalniejszy, choć od
początku wiemy, że z tym Erasmusem ma jakiś plan. Po co chce jechać do
Florencji jeśli nie dla nauki? To mężczyzna pewny siebie, który niczego sobie
nie odmawia – nawet kobiet, które powinny być poza jego zasięgiem…
Jego mama Alicja jest literacką dziennikarką, która swoje
życie zbudowała na kłamstwie. Od dwudziestu lat nie potrafi się pogodzić z tym,
jak potraktował ją ojciec Daniela, tyle że mężczyzna o ich dziecku nie wie…
Więc dlaczego to Alicja ma do niego pretensje? Dodatkowo jest mocno toksyczną
matką, zapatrzoną w swoje dziecko jak w obrazek….
Jej przyjaciółka Martyna wydaje się postacią mocno
tragiczną. Tkwi w związku, w którym to jej mąż, bogaty radny, ma całą władzę.
Znęca się nad nią psychicznie i fizycznie, śledzi przez aplikację w telefonie
każdy jej krok. Martyna jednak twierdzi, że sama to na siebie sprowadziła, a
także, że ma plan na przyszłość, jak uciec od męża. Czy ten plan jest choć
trochę realny? I co zrobiła takiego, by faktycznie zasłużyć na takie
traktowanie? Co gorsza, Martyna nie chce powiedzieć o tej sytuacji nawet
Alicji, boi się konsekwencji.
„(…) mój największy wróg wcale nie czai się gdzieś tam w mroku, tylko jest bliżej, znacznie bliżej. Dzielę z nim łóżko, własne ciało i mam z nim córkę.”
Na koniec mamy jeszcze Adelinę, która jest najmniej związana
z pozostałą trójką. Jednak jej życie wydaje się równie ciężkie jak Martyny –
Adelina na co dzień opiekuje się matką pogrążoną w głębokiej depresji i wygląda
na to, że ta sytuacja trwa już od lat. Dziewczyna nigdy nie czuła się przez
matkę kochana, ma poczucie, że jest bolesną pamiątką po związku, którego tamta
od 20 lat przeboleć nie potrafi… Są momenty, kiedy Adelina nawet boi się o
własne życie.
„Była żałosna w tej swojej dumie, którą ja postrzegałam jako totalną bezradność życiową.”
Jak widać, każda z postaci niesie dosyć trudny bagaż
doświadczeń. Jednak wszyscy wykreowani zostali dobrze i zrozumiale, dlatego
nawet, kiedy czytelnik nie zgadza się z ich wyborem, to rozumie ich motywacje i
decyzje, przez co jest w stanie zaakceptować ich poczynania i z fascynacją obserwować
jak dużą zgubę na siebie przyniosą…
Intryga kryminalna zbudowana jest sprawnie, zagadka, a nawet
kilka, cały czas wisi nad czytelnikiem, nieustannie delikatnie o sobie
przypominając, przez co napięcie jest dosyć odczuwalne. Dodatkowych emocji
dostarczają zwroty akcji, kilka z nich jest naprawdę zaskakujących, kilka udało
mi się domyśleć zawczasu. Dla mnie jedynym minusem fabularnym tej powieści była
ilość wątków romansowo-erotycznych, w pewnym momentach mocno dominująca nad
wszystkimi innymi tematami.
„Znalazłam się w pułapce własnych kłamstw, w labiryncie, z którego nie ma wyjścia.”
Ogólnie, „Nieobliczalna” jest
mocno rozrywkową pozycją, która zagwarantuje czytelnikowi kilka godzin
zajmującej lektury pozwalającej zapomnieć o rzeczywistym świecie. Trochę
żałuję, że nie polubiłam się z bohaterami i że ten wątek romansowy był tak mocno
podkreślany, jednak i tak bawiłam się przy książce dobrze. Szczerze przyznam,
że kilka godzin po skończeniu lektury, pomyślałam, że szkoda, że przeczytałam
ją tak szybko, to było takie trochę moje guilty pleasure 😉
Moja ocena: 7/10
Recenzja powstała we współpracy z
Wydawnictwem Luna.
Książka dostępna jest też w abonamencie
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz