Autor: Piotr Kościelny
Tytuł: Decyzja
Data premiery: 28.09.2022
Wydawnictwo: Czarna
Owca
Liczba stron: 344
Gatunek: thriller
/ kryminał
O Piotrze Kościelnym usłyszałam już w 2019, kiedy to na
rynku pojawiała się jego druga książka, a pierwsza wydana przez Wydawnictwo
Initium pt. „Zwierz”. Autor debiutował w 2017, ale dopiero dwa lata później
zrobiło się o nim dosyć głośno w gronie czytelników powieści kryminalnej. Ja
jednak bałam się po nią i po kolejne jego tytuły sięgnąć przekonana, że będą to
mocno brutalne powieści – te teraz mocno popularne z makabrycznymi opisami
zbrodni, znęcania się tylko po to, by było mrocznie i brutalnie, bez dobrego
uzasadnienia takich opisów w treści i przesłaniu powieści. I choć trzy inne
tytuły tego autora faktycznie mam fizycznie na półce, to po raz pierwszy z jego
piórem spotkałam się dopiero teraz, przy jego najnowszej książce pt. „Decyzja”.
Nie będę Was trzymać w niepewności – to zdecydowanie coś innego niż myślałam,
dużo mądrzejsza i po prostu istotna dla świadomości polskiego społeczeństwa
książka.
Piotr Kościelny na co dzień jest prywatnym detektywem
pracującym we Wrocławiu i okolicach. Książki pisze kiedy i takie, jak chce, to
jego druga, ale jakże przyjemna i satysfakcjonująca praca.
Fabuła „Decyzji” toczy się w lipcu 2018 roku. Mężczyzna
wygrzebujący puszki ze śmietnika natyka się przypadkiem na zwłoki noworodka. Na
miejscu zjawia się policja z komisarzem Wojciechem Kosowskim na czele, który
dla tych, co znęcają się nad dziećmi i zwierzętami, ma całkiem osobną
kategorię… Szybko okazuje się, że niemowlę zostało uduszone zaledwie chwilę po
urodzeniu, całkowicie bez żadnego fizycznego powodu – było wcześniakiem, ale
całkiem zdrowym, nie miałoby problemu by przeżyć. Kto dopuścił się takiego
okrucieństwa? Czym kierował się przy podejmowaniu tak przerażającej decyzji?
Książka składa się z 15 rozdziałów podzielonych na krótkie,
naprzemienne w narracji podrozdziały oznaczone miejscem i czasem przedstawianych
wydarzeń. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego kiedy
opisuje historię aktualną, toczącą się w lipcu 2018. Obserwuje przede wszystkim
komisarza, dwóch czy trzech innych policjantów oraz Justynę i jej męża. Z kolei
wydarzenia z przeszłości, poczynając od początku roku 2017, przedstawione są w
narracji pierwszoosobowej czasu przeszłego przez Justynę. Wszystkie te
fragmenty, podrozdziały rozpisane są naprzemiennie, przez co czytelnik ma
wrażenie dynamizmu, a i odczuwa większą ciekawość dotyczącą dalszych losów przedstawianych
bohaterów. Styl powieści jest posty, konkretny, nie ma tu miejsca na dłuższe
dywagacje. Może nawet można powiedzieć, że jest pisany na styl reporterski?
Język jest bardzo realistyczny dla każdej grupy przedstawianych postaci,
zarówno dla policjantów, patologii, jak i byłych skazańców. Słowa, których
czytelnik może nie znać, są wytłumaczone na końcu książki w słowniczku. Dla
mnie to był mały minus – wolałabym, gdyby te słowa były tłumaczone bezpośrednio
w formie przypisów, byłoby to po prostu wygodniejsze. Nie jest to jednak coś,
co mogłoby wpłynąć na ogólny odbiór powieści.
Historia „Decyzji” skupia się przede wszystkim na
przedstawieniu problemu przemocy domowej, jednak nie można zapomnieć o tym, że
jest to fikcja literacka, kryminał, beletrystyka, a zatem i trzeba przyjrzeć się
jej pod kątem postaci, sposobu budowania wątków i prowadzenia intrygi
kryminalnej. Po pierwsze: bohaterowie. Podoba mi się sposób przedstawienia
postaci, przede wszystkim komisarza Kosowskiego, którego, mimo skupienia na
jego zajęciach zawodowych, całkiem dobrze możemy też poznać prywatnie. To
mężczyzna po 40stce, w stałym związku, z nastoletnim synem z pierwszego
małżeństwa. Policjant, który trzyma się swojego kodeksu moralnego, traktuje
swoje życie zawodowe i prywatnie serio, a w komisariacie ma już dobrze
ugruntowaną pozycję i przychylność przełożonego, który ufa mu w pełni i pozwala
na działania, które dla innych byłyby nieosiągalne. Kosowski podchodzi do życia
racjonalnie, ale i sprawiedliwie, co niekoniecznie jest zawsze równoznaczne z
działaniem z literą prawa.
„Krzywda zwierząt i dzieci zawsze działała na niego jak płachta na byka. Mógł znieść, że jeden zbir leje lub zabija drugiego. Mógł nawet zrozumieć zwyrodnialca znęcającego się nad żoną lub rodzicami. Nie potrafił jednak pojąć, co kieruje psycholami katującymi bezbronne dzieci i torturującymi zwierzęta.”
Drugą świetnie wykreowaną postacią, z którą już ściśle wiąże
się główna problematyka powieści, jest Justyna. To jej dziecko zostało
znalezione na śmietniku. Justyna to młoda kobieta, od czterech lat mężatka,
która niewiele później stała się ofiarą przemocy domowej. Dzięki fragmentom z
retrospekcjami czytelnik ma szansę dokładnie przyjrzeć się jak przemoc względem
ofiary się nasilała, jak kobieta przegapiła pierwsze sygnały, że coś jest nie
tak, do czasu, gdy było już na reakcję za późno. A może nie za późno, tylko
Justyna była za mocno emocjonalnie uzależniona od swego oprawcy, by móc
odpowiednio zareagować do czasu, gdy znalazła się w sytuacji, która
doprowadziła do śmierci jej dziecka. Co podobało mi się w tej kreacji, to, że
autor przedstawił jej sytuację, jej rozwój i strach kobiety, a jednak zrobił to
w sposób oszczędny unikając pułapki portretu emocjonalnego postaci, który
mógłby się okazać nie całkiem realny. Dzięki temu mamy przedstawione wydarzenia
z niewielkim komentarzem dotyczącym odczuć postaci, ale tak naprawdę dopiero na
końcu znajdziemy nieco dłuższą wypowiedź tłumaczącą jej brak reakcji, w czasie,
gdy mogła jeszcze w miarę szybko i bezproblemowo z tego toksycznego małżeństwa
uciec. I tak ta wypowiedź jest w sumie tylko przypuszczeniami, co dobrze
obrazuje to, jak ofiara przemocy po tylko latach katorgi, jest zagubiona i sama
do końca nie wie, dlaczego postępuje tak, jak postępuje. Naprawdę świetna
kreacja!
„Pewnie zapyta pani, dlaczego nie starałam się odejść. (…) Nie znam odpowiedzi. Może się od niego uzależniłam? Może nie miała znikąd wsparcia? A może tak zwyczajnie nie chciałam być sama? Nie mam pojęcia. Nikt, kto nie znalazł się w takiej sytuacji, nie będzie wiedział, co ma zrobić. Z boku wszystko wygląda łatwiej, proście. Ale kiedy człowiek znajdzie się w takim piekle, ciężko się z niego wyrwać.”
Intryga kryminalna poprowadzona jest ciekawie i dosyć
nieszablonowo, gdyż poza życiem i problemami Justyny skupiamy się na życiu
komisariatu i spraw, jakie w tym czasie trafiają do Kosowskiego. Zatem nie
skupiamy się tylko na tropieniu mordercy noworodka, ale i po drodze przyglądamy
się jeszcze śledztwu w sprawie innego morderstwa, a także jest wątek dotyczący
korupcji. To daje poczucie realności, mały podgląd tego, jak może to wyglądać w
prawdziwym świecie. Myślę, choć ekspertem oczywiście nie jestem, że praca
policji została oddana tu naprawdę solidnie, w zgodzie z tym, jak faktycznie,
naprawdę wygląda. Czytelnik co prawda wie od początku, kto zabił i pozbył się
ciała niemowlęcia, jednak i tak z ciekawością śledzi i wydarzenia, które do
tego doprowadziły i konsekwencje, jakie ze sobą pociąga. Dzięki naprzemiennej
narracji historia jest dynamiczna i zajmująca.
To teraz pora na najcięższe, czyli tematy, jakie są w
książce poruszane. Przede wszystkim jest
tu ta wspomniana już przemoc domowa, której Justyna doświadcza w sumie w każdej
postaci. Zaczęło się, jak to przeważnie bywa, niewinnie, jej mąż na początku
przecież był naprawdę dobrym, dbającym o nią człowiekiem. Kiedy więc zaczyna
kierować się w stronę przemocy, kobiecie ciężko uwierzyć w to co się dzieje,
szybko w swojej głowie znajduje dla oprawcy usprawiedliwienie. I tak tkwi, daje
się wciągać coraz głębiej w spiralę przemocy. Ale dlaczego nikt z zewnątrz tego
nie widzi? No właśnie, dobrze przyglądamy się tu też społeczeństwu. Kiedy mąż
Justyny zaczął się staczać, stracił pracę i wpadł w złe towarzystwo, sąsiedzi
zaczęli się bać jakkolwiek reagować, gdyż przecież mężczyzna mógł na nich
nasłać swoich kolegów. A kto chciałby cierpieć w zamian za próbę pomocy? A co z
rodziną, rodzicami Justyny? Nic. Na samym początku dali jej jasno do
zrozumienia, że skoro ze Sławkiem połączył ją święty węzeł małżeński, to
kobieta ma przy nim trwać i sobie radzić. Przyjaciele? No cóż, Sławek
skutecznie ją od wszystkich odciął. I tak kobieta czuje się bezradna i samotna,
nie widzi dla siebie pomocy, bo nikt tak naprawdę jej nie oferuje, nawet
policja, kiedy w pewnym momencie kobieta się tam zgłasza. Więc jak miała odejść,
skoro nikt nie mógł jej w tym pomóc, a ona z małą córeczką, która była
świadkiem tej całej przemocy, czuła się za słaba, by samodzielnie podjąć tak
drastyczne działania. Do czasu.
Problem ten przedstawiony jest z dużym wyczuciem, ale co
równie ważne, bardzo szeroko. Ta znieczulica, brak reakcji kogokolwiek na
krzywdę kobiety, a pośrednio i jej córeczki, szokują, choć jednocześnie
czytelnik wie, że to akurat fikcją literacką nie jest. To smutne i
wstrząsające, ale może dzięki temu choć jedna osoba widząc objawy przemocy w
przyszłości zareaguje inaczej?
"- Ta babka potrzebuje pomocy.- Ale jej nie chce. Siłą jej nie zmusisz. (…) Takich jak ona jest od groma. Ofiary mężów, braci, ojców… Dostają po gębie, ale nic z tym nie robią. Znoszą swój los, nie narzekają. Taka narodowa tradycja napierdalania kobiet.- Chrzanisz. (…) Nie wiem, gdzie ty się wychowałeś, ale mnie wpojono inne tradycje. W moich kręgach mężczyźni całują kobiety w rękę i są szarmanccy, a damskich bokserów się potępia. Taką tradycję znam. To jest normalność.- Widocznie tutaj ona jeszcze nie dotarła.”
Autor w swojej książce przedstawił kilka społeczeństw –
przede wszystkim policyjne i patologii społecznej. Tą drogą obserwujemy na przykładzie
Sławka, który stacza się w alkoholizm. To kolejny przerażający, przedstawiony
bardzo realnie temat. Jak łatwo wpaść w patologię, jak społeczeństwo na to
pozwala, bo po prostu takiego elementu się boi, przez co ci źli, czują się
bezkarni.
„Decyzja” to książka ciężka. Przez tematy, które opisuje,
przez brud i marazm, w którym tarzają się bohaterowie. Czytając ją jednak
czytelnik wie, że takie rzeczy, jakie opisywane są w powieści, dzieją się
naprawdę. Może nawet niedaleko nas, może za ścianą. I przez to książka jest tak
przerażająca i wstrząsająca. Przez opis niemożności wyrwania się z macek
przemocy i przez znieczulicę społeczną, która jest po części za te pierwsze
odpowiedzialna. Mimo to napisana jest sprawnie, czyta się ją bardzo dobrze i
fabuła ciekawi na tyle, że ciężko się od niej oderwać. Nie ciekawi nas tu
jednak ta chora, nieuzasadniona brutalność i makabra, a współczucie i przejęcie
losami Justyny. Mam szczerą nadzieję, że książka trafi do szerokiego grona
odbiorców, tak, by jak najwięcej osób uczulić na przemoc, z jaką możemy się
spotkać wokoło. Kiedy widzisz, reaguj.
Moja ocena: 8/10
PS. Za każdy sprzedany w 2022 roku egzemplarz tej książki
zostanie przekazana złotówka na działalność Ogólnopolskiego Pogotowia dla Ofiar
Przemocy w Rodzinie, a jednym z patronów książki jest Niebieska Linia IPZ.
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Czarna Owca.
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz