Autor: Lisa Gray
Tytuł: Bez powrotu
Cykl: detektywka
Jessica Shaw, tom 3
Tłumaczenie: Marta
Komorowska
Data premiery: 15.09.2021
Wydawnictwo: Słowne
Liczba stron: 368
Gatunek: kryminał
Lisa Gray to angielska, a dokładniej szkocka autorka serii
kryminalnej o Jessice Shaw, których fabuła rozgrywa się w Kalifornii w USA. W
jej książkach znajdziemy spokojne, angielskie podejście do zagadki kryminalnej,
ale i trochę akcji nasuwającej skojarzenia z thrillerem amerykańskim. Teren, na
którym rozgrywa się fabuła, wydaje się być oddany naprawdę wiernie, stąd
zaczęłam się zastanawiać nad aktualnym miejscem zamieszkania autorki. Jednak
mimo przegrzebania internetu, takiej informacji się nie doszukałam. Wcześniej
autorka zajmowała się dziennikarstwem, pisała do kilku angielskich magazynów,
teraz jest pisarką na cały etat.
Recenzje dwóch poprzednich tomów serii znajdziecie tu: „We mgle” – klik!, „Ukryte” – klik!
Drogi Jessiki Shaw ponownie przecinają się z prywatnym detektywem
Mattem Connorem. Teraz mają pracować razem nad sprawą zaginięcia młodej artystki,
malarki Laurie Simmonds, której samochód został porzucony na pustyni przy
autostradzie Twentynine Palms. Policja uznała, że dziewczyna ruszyła w
poszukiwaniu nowego życia, jej matka jest jednak pewna, że nie wyjechałaby bez
słowa. Tym bardziej że na przestrzeni dwóch ostatnich lat w okolicy właśnie tej
autostrady zaginęły jeszcze dwie inne kobiety. Choć powiązanie pomiędzy nimi
jest nikłe, matka Laurie upiera się, by detektywi zbadali wszystkie trzy
zaginięcia. Z pozoru nie wydaje się, by sprawca mógł być jeden, ale jednak
sprawa jest nieco podejrzana… Więc może jednak? Co odkryją detektywi? Czy
kobiety po prostu zaczęły nowe życie czy faktycznie coś się z nimi stało? Czy
żyją? Detektywi będą drążyć sprawę, aż dowiedzą się o co w tym wszystkim
chodzi.
Książka składa się z prologu, 44 rozdziałów i epilogu, które
przedstawione są z punktu widzenia kilku postaci i w kilku planach czasowych.
Jessica, Connor i tajemniczy Burden opowiadają o wydarzeniach aktualnych, mamy
też rozdziały z 1990 roku opowiadające historię młodej matki Dei oraz kilka
rozdziałów poświęconych zaginionym kobietom na chwilę przed ich zniknięciem.
Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego, przedstawia
zarówno wydarzenia, jak i emocje postaci. Styl powieści nieco zmienił się w
stosunku do poprzednich dwóch tomów – wydaje się swobodniejszy, w dialogach
pojawia się większy luz, małe uszczypliwości, zabawne porównania. Można więc
podejrzewać, że autorka nabrała trochę większej pewności siebie. Książkę czyta
się naprawdę dobrze.
„Teraz wszyscy używali filtrów, automatycznych ustawień i aplikacji społecznościowych, które dodawały do selfie królicze uszy i wywieszone psie języki. Jessica nie mogła zrozumieć, dlaczego ktoś mógłby chcieć wyglądać jak żywa dmuchana lalka albo postać z kreskówki. Pracowała jako prywatna detektywka, specjalizowała się w poszukiwaniach zaginionych osób i zdarzało się, że trudniej było jej znaleźć zdjęcie podstawiające rzeczywisty wygląd poszukiwanego, niż faktycznie go wytropić.”
Poza stylem, mała zmiana zaszła też w przedstawieniu
postaci. Wcześniej przyglądaliśmy się tylko Jessice i ofiarom, teraz mamy też
podejrzanego osobnika, który wydaje się mieć coś na sumieniu. Burden obserwuje
z daleka jakąś kobietę, jednak długo nie wiadomo w jakim celu. Czy to on jest winny
zaginięciom? Jak wiąże się z tą historią? Autorka dobrze utrzymała tę tajemnicę,
sama zaczęłam domyślać się, kim on może być dopiero po przeczytaniu 2/3
powieści.
Uczucie tajemnicy, zagadki, którą trudno rozwikłać pogłębiają
też rozdziały poświęcone Dei, młodej dziewczynie, matce kilkuletniego chłopca,
która pracuje na dwa etaty, by obydwoje mieli dach nad głową i jedzenie. Jakie
jest jej miejsce w tej całej historii?
To postacie, które pojawiają się tylko w tym tomie. Jessicę
i Connora już jednak znamy. Tutaj wydaje się, że mogą kontynuować to, co
zaczęło się między nimi dziać w tomie pierwszym. Wiecie, że ja nie przepadam za
romansami w kryminałach i muszę przyznać, że choć obawiałam się tego wątku, to
autorka dobrze z niego wybrnęła. Wydaje się też, że w tym tomie poznajemy
przeszłość Jessiki trochę lepiej.
Na pewno warto zwrócić też uwagę na miejsce akcji. Kalifornia,
pustynia Mojave i autostrada, która ciągnie się przez duży obszar… niczego.
Jest gorąco, piach sypie w oczy, a jeden motel, w którym widziano jedną z
zaginionych zdaje się być jedynym punktem cywilizacji. Dla polskiego czytelnika
to naprawdę klimatyczne miejsce.
Intryga kryminalna przez retrospekcje i zmiany przedstawianych
postaci wydaje się z początku mocno zagmatwana – to jak puzzle, które jeden z
bohaterów układa – krajobraz dosyć monotonny, są jakieś ramy, ale nie wiadomo
gdzie, ale przecież to wszystko musi się ze sobą łączyć, prawda? I wierzcie mi,
łączy się bardzo zgrabnie. Akcja toczy się przyjemnym tempem, nieco szybszym
niż w tomie drugim, ale nie przeszkadzało mi to – fabuła i tak w większości
skupia się na przesłuchiwaniu świadków i szukaniu nowych tropów.
Muszę więc przyznać, że fajna okładka dobrze zapowiedziała
to, co dostaliśmy w środku – odludne tereny i mroczną tajemnicę, która unosi
się nad bohaterami od samego początku. Lekki styl, ciekawe postacie i
retrospekcje nadają lekturze ciekawego klimatu, całość czyta się naprawdę
dobrze. Fani kryminałów na pewno będą zadowoleni!
PS. Każdy tom serii można czytać niezależnie od innych.
Moja ocena: 7,5/10
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Słownym.
Książka dostępna jest też w abonamencie
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz