sierpnia 23, 2022

"Córka prezydenta" Bill Clinton, James Patterson - recenzja premierowa

Autor: Bill Clinton, James Patterson
Tytuł: Córka prezydenta
Tłumaczenie: Magdalena Hermanowska
Data premiery: 23.08.2022
Wydawnictwo: Dom Wydawniczy Rebis
Liczba stron: 544
Gatunek: thriller sensacyjny
 
„Córka prezydenta” to już druga książka, którą w duecie napisali Bill Clinton i James Patterson. Tego pierwszego chyba nikomu przedstawiać nie trzeba – były prezydent USA, który pełnił tę funkcję w latach 1993 – 2001. Jest autorem kilku książek non-fiction, a w 2018 (w Polsce w 2019) razem z Pattersonem napisał thriller „Gdzie jest prezydent”, który szybko zyskał miano bestsellera. Ja nie miałam okazji go czytać, ale jeśli jest tak dobry jak „Córka prezydenta” to muszę przyznać – zasłużenie!
James Patterson to znany i nagradzany amerykański pisarz, twórca m.in. serii o Alexie Crossie. Laureat Edgar Award i dziewięciokrotny zdobywca nagrody Emmy, wiele jego powieści zostało zekranizowanych. Na swoim koncie ma ogromną liczę publikacji, z pewnością jest ich mocno ponad pięćdziesiąt.
 
Fabuła „Córki prezydenta” toczy się w czasach współczesnych. Matt Keating w czasie swojej prezydentury zezwala na akcję zbrojną w Libii – wysyła grupkę komandosów, by schwytali groźnego dżihadystę Asima Al-Aszida. Niestety misja kończy się źle – terrorysta nie zostaje złapany, a na miejscu dochodzi do wybuchu, w którym ginie jego żona i trzy córki. Asim przyrzeka wtedy zemstę.
Dwa lata później, Matt nie jest już prezydentem – mieszka w domku nad jeziorem w New Hampshire wraz ze swoją 19letnią córką Mel i skromną obstawą Secret Service. Jego żona Samantha oddaje się teraz swojej pasji – jest archeolożką, wykłada na uczelni i prowadzi wykopaliska. Pewnego dnia, w czasie kiedy Mel wraz ze swoim chłopakiem Timem wybierają się na wycieczkę w pobliskie góry, Matt odbiera dziwny telefon – jego dawna pracownica z Białego Domu informuje go, że służby odkryły podejrzaną aktywność terrorystów, która może być skierowana w jego osobę. Szybko okazuje się, że faktycznie coś jest na rzeczy, jednak to nie Matt, a Mel jest zagrożona. Dochodzi do porwania. Od początku wiadomo, kto za nim stoi, jednak przez tyle lat Asim był dla amerykańskiego rządu nieuchwytny, więc czy teraz można liczyć na zmianę? Co się stanie z Mel? I na co będzie stać Matta, żeby ją odzyskać?
„Jestem byłym prezydentem Stanów Zjednoczonych.
Ale jestem też ojcem, który dotrze wszędzie i zabije każdego, by odzyskać swoją córkę.”
Książka podzielona jest na pięć części i epilog. Składa się ze 136 króciutkich rozdziałów przedstawionych z perspektywy kilku postaci – Mel, aktualnej pani prezydent, chińskiego dyplomaty i Matta. Rozdziały, w których narratorem jest Matt przedstawione są w pierwszej osobie czasu teraźniejszego, pozostałe w trzeciej osobie czasu teraźniejszego. Dzięki temu podziałowi narracyjnemu książka dużo zyskuje – postać byłego prezydenta automatycznie staje się czytelnikowi bliższa. Styl powieści jest prosty, przyjemny, dynamiczny, ale i niepozbawiony głębi emocjonalnej. Może i w tekście znalazłam kilka niepotrzebnych powtórzeń faktów wcześniej wspomnianych, jednak nie było ich rażąco dużo, na pewno nie na tyle, by miały wpłynąć na moją ocenę. Bo całość czyta się naprawdę dobrze.
„Chodzę nerwowo tam i z powrotem po hotelowym apartamencie niczym, zwierzę w klatce i ta cholerna bezsilność mnie zabija. Kiedy byłem w wojsku, odbywałem różne treningi, planowałem, znowu trenowałem, a potem wykonywałem zadania. Jako kongresmen, wiceprezydent, a potem prezydent przynajmniej miałem złudzenie, że mogę podejmować decyzje i dokonywać wyborów, które w większości – po przeanalizowaniu i przefiltrowaniu przez administrację – były respektowane.
A teraz?”
Dzisiaj zacznijmy tradycyjnie – od bohaterów powieści. A w zasadzie jednego – od Matta Keatinga. W młodości był wojskowym, komandosem, który często brał udział w misjach podobnych do tej tyczącej schwytania Asima. Później zajął się polityką, choć przez swoich przeciwników raczej nie był brany na serio. Jednak mimo to został wybrany na wiceprezydenta, a kiedy prezydent po zaledwie półrocznej kadencji zmarł, Matt przejął jego obowiązki. Niestety drugiej kadencji już się nie doczekał – wygryzła go jego własna wiceprezydent Pamela Barnes. Teraz Matt, mimo iż spędził kilka lat w polityce, wydaje się normalnym facetem, jest wrażliwy i wielkoduszny, prostolinijny i uczciwy. Może dlatego nie powiodło mu się w polityce? To naprawdę fajna, łatwa do polubienia postać – ma swój kodeks moralny, który większość czytelników z pewnością będzie pochwalać, a i sporo doświadczenia, dzięki któremu szanuje własne i innych życie.
„Przez chwilę podziwiam te wszystkie gwiazdy, myślę o miliardach dalekich galaktyk. W niektóre noce taki widok napawa mnie nabożną czcią i szacunkiem dla Stwórcy, który to wszystko tak poskładał. W inne noce czuję rozpacz, gdy myślę o majestacie kosmosu i o tym maleńkim pyłku, na którym tracimy tyle czasu, nienawidząc się wzajemnie i zabijając.”
Sporo własnych cech przekazał córce, którą czytnik też ma okazję poznać całkiem dobrze. Mel jest mądra i waleczna, więc porywacze wcale nie będą mieli z nią łatwo. Dziewczyna jest uparta, nie poddaje się, a i dobrze pamięta rady jednego z pracowników Secret Service, który nawet po zakończeniu kadencji Matta, został z nimi.
Postacie, jak na ten gatunek literacki, przedstawione są naprawdę obszernie – dzięki temu nie skupiamy się na samej akcji, ale i dobrze poznajemy podejście i uzasadnienie psychologiczne zachowania postaci, co ja, jako czytelnik zawsze mocno cenię.
„Ludzie, którzy w tej chwili działają w terenie, robią wszystko, by odnaleźć Mel – ufam im i wierzę w nich.
Ale ich przełożonym, różnym dyrektorem i biurokratom, którzy nigdy nie brudzą sobie rąk i nie plamią sumień?
Niekoniecznie.
Gdzieś tam w budynkach rządowych są interesy do ubicia i urazy do pielęgnowania; wiem, że niektórzy bezlitośni ludzie o zatwardziałych sercach dojrzą w tym kryzysie znakomitą okazję do zapewnienia sobie awansu politycznego, nic więcej.”
Akcja powieści jest poprowadzona naprawdę dobrze – toczy się szybko, jest dynamiczna i pełna zaskoczeń, jednak nie jest szablonowa, na pewno nie można powiedzieć, że jest to typowo amerykańska sensacja, w której liczy się tylko tempo i bezmyślna rozrywka. Historia jest mocno wciągająca i emocjonująca – sama przyznam, że miałam dwa momenty, w którym uroniłam łezkę lub dwie 😉 Do tego rozłożenie akcji jest równe, fabuła trzyma czytelnika w przyjemnym napięciu od początku do końca historii.
 
Wspomniałam, że nie jest to bezmyślna rozrywka. Dlaczego? Bo książka zawiera nie dosyć, że solidnie zbudowane i umotywowane psychologicznie postacie, to jeszcze kilka naprawdę ciekawych obserwacji dotyczących polityki i otoczenia prezydenta. To chyba największy wkład Clintona w tę powieść. Wątki polityczne są tu mocno skondensowane – na tyle, by czytelnik rozumiał, kto stoi po której stronie i jakie są między nimi zależności, ale nie na tyle, by można było się pogubić w meandrach wpływów i zależności politycznych i przy okazji zanudzić, co zdarzało mi się w większości powieści tego gatunku. Przy okazji możemy zapoznać się z tym jak funkcjonuje całe otoczenie prezydenta i co dzieje się po zakończeniu kadencji. Nie obyło się też bez kilku krytycznych uwag w stosunku do polityków i ich rządzy władzy, gierek, które mają zapewnić osiągnięcie celu niezależnie jakim kosztem.
„Jedną z rzeczy, których nauczyłem się dzięki polityce, i to piekielnie szybko i boleśnie, jest to, że wśród polityków spotkasz bardzo niewielu ludzi godnych miana prawdziwych przyjaciół. Większość z nich, bez względu na szerokie uśmiechy i żarliwe komplementy, po prostu pragnie cię pożreć i zdobyć twój urząd. A kiedy już stracisz ten urząd, szybko znikają.”
Podsumowując, z przyjemnością mogę przyznać, że „Córka prezydenta” zaskoczyła mnie naprawdę pozytywnie. Historia była dynamiczna i zajmująca, czego każdy oczekuje od tego gatunku, a jednak nie płaska, dzięki czemu sama, choć nieczęsto sięgam po takie powieści, mogłam ją docenić i doskonale się przy niej bawić. A naprawdę się tego nie spodziewałam! To dobra rozrywka dla każdego fana thrillera. Polecam!
„Półki w moim małym biurze są zawalone książkami historycznymi, autobiografiami i podręcznikami wojskowości. Podobne prace leżą w stosach na podłodze. Samantha często mi dokucza, że mam za dużo książek.
 - Nie, problem w tym, że mam za mało regałów – odpowiadam wtedy.”
Moja ocena: 7,5/10

Recenzja powstała we współpracy z Domem Wydawniczym Rebis.



Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz