Autor: Marta Kisiel
Tytuł: Nagle trup
Cykl: Wydawnictwo
JaMas, tom 1
Data premiery: 18.05.2022
Wydawnictwo: Mięta
Liczba stron: 352
Gatunek: komedia
kryminalna
Z piórem Marty Kisiel zapoznałam się całkiem niedawno, bo
jakieś półtora roku temu. Wtedy to autorka pokusiła się o komedię kryminalną,
pierwszy tom z Tereską Trawną (recenzja – klik!), który od razu stał się moim
ulubionym. Na ten moment cykl liczy zaledwie dwa tomy, a „Nagle trup”, mimo
zgodności gatunkowej, to całkiem coś innego. Humor jest tu nieco inaczej rozmieszczony,
ale to nie znaczy, że to książka gorsza – również i przy niej bawiłam się
wyśmienicie!
„Nagle trup” jest wyjątkowy jeszcze z innego powodu – jest to
pierwszy tytuł jaki ukazał się pod skrzydłami nowego wydawnictwa Mięta! Bo czy może
być lepsza książka otwierająca nowe wydawnictwo niż komedia o morderstwie… w
wydawnictwie?! 😉
Bo tak, w „Nagle trup” policja, a dokładniej starszy
sierżant Jerzy Pozgonny (!) i starszy posterunkowy Michał Mogiła (!!!) zostają wezwani
do zbadania podejrzanego zgonu w wydawnictwie JaMas. Ofiarą jest redaktor Paweł
Chojnowski, który został znaleziony przez pierwszych poniedziałkowych
pracowników w… toalecie. Na sedesie. Na miejscu zjawiają się technicy, pracownicy
za to domagają się wejścia do budynku – w końcu praca wydawnictwa nie może
zostać wstrzymana nawet z powodu śmierci! Nawet podejrzanej! Po krótkich pertraktacjach
zostają więc wpuszczeni pod ścisłym nadzorem policji, a dwójka śledczych po
kolei rozpytuje każdego pracownika wydawnictwa próbując dojść do tego, kto mógł
chcieć pozbyć się aktualnego denata… Nie jest to proste nie tylko ze względu na
oryginalnych pracowników, ale i na to, że tam po prostu nic nie ma sensu…
„ – (…) Nie wnikałam.- Nie?- Nie. A po co? – Wzruszyła ramionami. – Ludzie są z zasady pierdolnięci. Czasem lepiej nie wiedzieć jak bardzo.”
Książka składa się z prologu, 31 rozdziałów i epilogu. Na
samym początku zamieszczony został spis postaci ładnie określony jako ‘stan
osobowy’ z rozpisaniem na role. Czy to znaczy, że będzie z tego film? Mógłby! Byle
nie polski, bo polskiemu kinu daleko do wysokiego poziomu polskiej współczesnej
literatury! Narracja prowadzona jest trzeciej osobie czasu przeszłego, przede
wszystkim obserwuje dwójkę śledczych, tak zwanych starszaków, choć oczywiście
nie tylko. Narrator jest wszechwiedzący. Styl powieści jest … ach, nie jestem
chyba w stanie go opisać. Jest rewelacyjny! Pod względem językowym – autorka bawi
się językiem na każdy możliwy sposób, a ma do tego naprawdę duże pole – większa
część fabuły powieści polega przede wszystkim na rozmowach. Rozmowach z ludźmi
na co dzień dbającymi o poprawność językową, poprawność wypowiedzi. Oj, biedni
ci policjanci!
„ – NA PEWNO? – Pytanie spłynęło z jego ust niczym troskliwe misie po tęczy, rozsiewając na lewo i prawo tkliwość, życzliwość oraz miłość do kodeksu karnego.”
To właśnie w tej warstwie językowej zawarta jest masa
humoru. Wyśmiane zostają wszystkie często spotykane błędy, wszystkie językowe
pułapki. Myślę, że każdy czytelnik, każdy miłośnik słowa doceni te językowe
zabawy, który jest tu po prostu masa!
„ – (…) To taka trochę walka z wiatrakami.- A pan w tej walce jest…?- Niestety Don Kichotem, choć czasem się czuję jak wiatrak.”
Oczywiście, mimo że większa część fabuły opiera się na
rozmowach, to i nie obyło się bez kilku przezabawnych scen, żartów
sytuacyjnych, gagów, których absurd sięga takich zenitów, że nie da się z tego
nie śmiać. Podziwiam wyobraźnię autorki! Scenę na podwórku przy wykładania
nowego nakładu z samochodu do magazynu zapamiętam na długo!
„Sądząc po stroju, od tamtej pory raczej nie oddawała się pielęgnowaniu wnucząt i grządek. Wprost przeciwnie, od starannie ułożonej fryzury aż po pantofelki wyglądała tak, jakby każdą wolną chwilę spędzała teraz na kartach powieści Prusa.”
Do tego dochodzi humor, jaki niosą sobą same kreacje postaci.
Jak np. Grażyna zwana Głaziną, mięśniak, który uparcie każe zwać się
sekretarką, prokurator, który cały czas jedzie, właściciel wydawnictwa – fan krakersików,
a do tego człowiek-chaos i wielu, wielu innych.
„Ten człowiek to bezprzewodowy generator chaosu.”
Każda postać tak naprawdę zawiera w sobie element
humorystyczny – choć, jak mówią ludzie z branży wydawniczej, prawdziwy 😉
Ach! No i zapomniałabym! Przecież chyba trzeba było zacząć do tego, że Marta
Kisiel w tej książce uśmierciła własnego redaktora! Znajdziemy więc tu też
postacie nazwane na cześć prawdziwych, żyjących (!) osób 😊
„- Na pewno nie żyje – zapewnił ją Mogiła. – Zdążylibyśmy się zorientować, gdyby było inaczej.- Szkoda. Bo uważam, że marnuje się jako ofiara, byłby naprawdę idealnym mordercą. W końcu redaktor.- Nie za bardzo widzę związek…- Ach no tak, panowie spoza branży.”
No właśnie, bo akcja osadzona jest w wydawnictwie, więc
chcąc nie chcąc przyglądamy się jak takowe funkcjonuje. Co robi redaktor, co
robi dział pecha, jak wygląda przygotowanie do premiery i promocji książki.
Tematy dla moli książkowych wymarzone!
„Po pięciu minutach Michał Mogiła miał już zakwasy od samego patrzenia na tę kobietę. Jak nic zaczynała każdy dzień od krótkiej przebieżki, ot, skromne piętnaście kilometrów bladym świtem, potem robiła szybkie przemeblowanie świata, po czym wypijała pierwszą kawę i dopiero wtedy rozkręcała się na dobre.”
Oczywiście, książka ta to jednak kryminał, więc jest i intryga
kryminalna. Jak wspomniałam (już dwa razy), fabuła jest raczej statyczna,
sytuacji, kiedy śledczy ruszają się z salki, w której przesłuchują pracowników
wydawnictwa jest niewiele. Dlatego też intryga opiera się tu na dedukcji. Która
przysporzy śledczym nie lada problemu, bo przecież w tym wydawnictwie naprawdę
nic nie ma sensu 😉
„ – To nie ma sensu (…).- Co?- Wszystko. Kibel na szyfr. Kamienica na szyfr. Denat bez szyfru. Morderczy redaktorzy. Ołtarzyk w sekretariacie. Walki kogutów, krasnoludzka sekretarka, jedna baba, co uprawia patriotyzm gospodarczy, druga, co brzęczy biurkiem, trzecia, co łyka prochy, grafik przewija niemowlę w redakcji, Jucha pisze pornosy, a dyrektor jest… no, sobą.”
Ogólnie nowa książka Marty Kisiel to jedna z tych, o których
nie da się tak naprawdę napisać dobrej recenzji, takiej, która oddałaby ducha
książki – no, przynajmniej ja nie potrafię. To trzeba przeczytać! Fani komedii,
zabaw słownych, miłośnicy języka, ciekawych spostrzeżeń i ci, ciekawi jak
wygląda praca wydawnictwa będą tu w pełni usatysfakcjonowani. Ja już teraz
czekam na więcej! Z niecierpliwością!
„Poza tym Paweł uwielbiał książki. Kupować, obkładać, katalogować, ustawiać w tym swoim systemie… I nie znosił się z nimi rozstawać. Ilekroć słyszał określenie ‘kupka wstydu’, dostawał piany na pysku i syczał, że to żadna kupka wstydu, tylko zapasy na przyszłość.”
Moja ocena: 8/10
Za możliwość zapoznania się z lekturą dziękuję Wydawnictwu
Mięta!
Książka dostępna jest też w abonamencie
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz