Autor: Harriet Tyce
Tytuł: Krwawa
pomarańcza
Tłumaczenie: Jan
Kraśko
Data premiery: 27.02.2019
Wydawnictwo: Świat
Książki
Liczba stron: 288
Gatunek: thriller
psychologiczny
Harriet Tyce jest autorką trzech thrillerów psychologicznych
pt. „Krwawa pomarańcza”, „Wszystkie twoje kłamstwa” oraz „It ends at midnight”
(pol. ‘to kończy się o północy’), z czego pierwsze dwa zostały wydane w Polsce.
Pochodzi z Edynburga, na chwilę przed swoim debiutem skończyła studia z
kreatywnego pisania. Wcześniej zajmowała się tym, czym główna bohaterka „Krwawej
pomarańczy” – była adwokatką, która zajmowała się obroną w sprawach
kryminalnych.
Fabuła „Krwawej pomarańczy” kręci się wokół Alison. To kobieta
w okolicy 40stki, mężatka, matka kilkuletniej Matyldy, ale przede wszystkim
adwokatka. Która właśnie dostaje swoją pierwszą sprawę dotyczącą morderstwa, co
jest dla niej zarówno wyzwaniem, ale i powodem do dumy – w końcu tyle lat na to
pracowała! Sprawę prowadzi razem z Patrickiem, kolegą z pracy, zwierzchnikiem,
z którym ma potajemny romans. Jej klientka została oskarżona o zamordowanie
męża, sama twierdzi, że nic z tej nocy nie pamięta, ale jest pewna, że to ona
zabiła. Dowody też na to wskazują, kobieta była cała we krwi. Alison stara się
znaleźć najlepszą linę obrony w tej sprawie, musi więc dokładnie przyjrzeć się
wspomnieniom klientki. Trudno to jednak robić, kiedy jej małżeństwo się sypie,
dręczą ją wyrzuty sumienia, że nie poświęca swojej rodzinie wystarczająco
czasu, a także wyrzuty męża, że co chwilę się upija… Kiedy do tego zaczyna
dostawać anonimowe groźby na telefon, sytuacja zaczyna ją przerastać… Jak się z
tego wszystkiego wyplątać?
Książka składa się z prologu, 25 rozdziałów i epilogu.
Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie czasu teraźniejszego z perspektywy
Alison. Styl pozornie typowy dla tego gatunku literackiego, jednak odpowiednio
dostosowany do charakteru narratorki – jest prosty, surowy, oszczędny, choć
mimo to i tak poznajemy odczucia bohaterki. Czyta się naprawdę dobrze.
Muszę przyznać, że książka naprawdę mnie zaskoczyła, to mocno
oryginalny thriller. Już choćby ze względu na główną bohaterkę, która na pewno
nie jest postacią pozytywną – raczej mocno skomplikowaną, rozdartą pomiędzy tym,
co powinna, a tym, co faktycznie robi. Bo Alison chce być dobrą żoną, dobrą matką,
dobrą adwokatką. Wygląda na to, że jednak udaje jej się tylko z tym ostatnim –
jej małżeństwo ciężko nazwać jakąkolwiek relacją, Carl, jej mąż praktycznie z
nią nie rozmawia, tylko ciągle obarcza kolejnymi pretensjami. Alison zgadza się
z nim, czuje, że Carl ma do tego prawo. Jednak czy faktycznie tak jest?
Czytelnik nie wie co działo się przed rozpoczęciem fabuły, więc może jej mąż ma
faktycznie powód by tak ją traktować? A może nie, może jest po prostu okropnym
facetem, a Alison, przygnieciona wyrzutami sumienia tego nie widzi? Bo, umówmy
się, Alison nie jest idealna, daleko jej do tego, ma się o co obwiniać – często
nie wraca do domu, spędza czas ze znajomymi z pracy w knajpie upijając się winem,
zamiast od razu wracać do swojej córeczki. O ciągłej zdradzie małżeńskiej już
nawet nie wspominając… Alison to osoba trudna, skomplikowana, więc i ocena
sytuacja, w jakiej się znajduje, wcale do łatwych nie należy.
Wszystkim innych bohaterów widzimy oczami Alison. Jej mąż,
Carl, jest terapeutą, który nie pracuje na pełny etat – to on zajmuje się
głównie ich córką. Alison go kocha, nie wyobraża sobie, by ich małżeństwo miało
się skończyć, jednak Carl ewidentnie ma już tego wszystkiego dosyć… Patrick,
jej współpracownik i kochanek też ma swoje za uszami – wydaje się dosyć brutalnie
traktować kobiety na stopie prywatnej, w tym też Alison. Dlaczego ona na to
pozwala? Nie wydaje się, by specjalnie to lubiła…
Jest jeszcze postać Madeleine, oskarżonej, którą Alison ma
bronić. I tu chyba nie zdradzę za wiele, kiedy napiszę, że kobieta jest ofiarą
przemocy domowej, zarówno psychicznej, jak i fizycznej. Powoli poznajemy
kolejne, coraz mocniej szokujące wspomnienia Madeleine i przyglądamy się jak
Alison szuka odpowiedniej furki prawnej, by jak najlepiej wybronić swoją
klientkę.
Bo tak, manipulacja, przemoc, zastraszanie to tematy, które
w tej powieści królują. Świat w niej przedstawiony jest brudny i zły, trudny do
zniesienia na trzeźwo. Prócz promyczka słońca, jakim jest mała Matylda, ciężko
znaleźć to coś pozytywnego, coś, czego warto się trzymać. A z każdą kartą
powieści odkrywamy kolejne oblicza tego zła… Jak się od niego uwolnić?
Intryga kryminalna toczy się tu dosyć leniwie, bo rozproszona
jest na dwa tematy – ten zawodowy i ten prywatny w życiu Alison. Tak naprawdę
to temu drugiemu przyglądamy się dokładniej, poświęcamy na niego więcej czasu,
bo i wygląda na to, że to właśnie ten aspekt jej życia jest dużo mocniej skomplikowany.
Czy jednak kryje się tam coś, czemu powinien przyglądać się thriller?
Jak już wspomniałam, „Krwawa pomarańcza” mocno mnie
zaskoczyła. Autorka na celownik wzięła postać mocno niejednoznaczną, pozornie
godną potępienia i to ją uczyniła gwiazdą swojego debiutu. I tak, to był strzał
w dziesiątkę! Dzięki takiej bohaterce jak Alison książka stała się ciekawym studium
psychologicznym osoby mocno w życiu zagubionej, która wie, jak powinna się
zachowywać, jednak z jakiegoś powodu robi wszystko na odwrót. Intryga
kryminalna zbudowana jest z dużą wprawą, nie jest może dynamiczna, ale autorka
od czasu do czasu podrzuca nam małe okruszki, które wbijają się w mózg i
powodują ciągłe wątpliwości czy to, o czym czytamy jest faktycznie tym, co się
dzieje. Naprawdę udany, oryginalny debiut! Zaraz biorę się za drugą książkę
autorki 😊
Moja ocena: 8/10
Za możliwość zapoznania się z lekturą dziękuję Wydawnictwu
Świat Książki!
Książka dostępna jest też w abonamencie
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz