Autor: Tina Baker
Tytuł: Zła mamusia
Tłumaczenie: Malwina
Stopyra
Data premiery: 27.04.2022
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 456
Gatunek: thriller
psychologiczny
„Zła mamusia” to debiut literacki Brytyjki Tiny Baker, którego
punkt wyjścia – nieudane próby zajścia w ciążę i zostania mamą są
doświadczeniami, jakich sama doświadczyła. Książka na rynku rodzimym autorki
ukazała się ponad rok temu, a aktualnie dostępny jest już jej drugi thriller „Nasty
little cuts” (pol. Brzydkie, małe rozcięcia), który mam nadzieję, że i u nas
szybko się pojawi. Autorka, kiedy nie pisze książek, zajmuje się prowadzeniem
zajęć fitness.
Historia „Złej mamusi” rozpoczyna się na chwilę przed
świętami Bożego Narodzenia. W markecie, w dziale dziecięcym pewna kobieta dostrzega
nieuważną matkę z gromadką dzieci. Po jednym spojrzeniu jest pewna, że tamta
nie interesuje się dziećmi, jest zła, zapuszczona i opryskliwa. Kobieta,
ogarnięta obsesją na punkcie potomstwa, zagaduje więc do małej dziewczynki,
która tamtej towarzyszy. Chwilę później wyprowadza małą ze sklepu. Kiedy matka,
Kim, orientuje się, że małej nie ma, wpada w panikę, biega po sklepie i krzyczy
na personel, jednak kiedy zjawia się policja, kobieta z dziewczynką są już daleko…
Czy faktycznie dziewczynce będzie lepiej u kobiety, która tak chorobliwie
pragnie dzieci, że jest je w stanie porwać? Czy faktycznie matka jej nie chciała,
zaniedbywała ją? A może to tylko pozory? Czy policji uda się odnaleźć
dziewczynkę?
„Czas jakoś płynie. Maj, czerwiec, słowa, które określają przemijanie.”
Książka składa się z nienumerowanych krótkich rozdziałów
rozdzielonych na kilka narratorów: przede wszystkim na kobietę, która porwała
dziecko – tu nazywana jest Mamusią oraz Kim. Od czasu do czasu pojawiają się
tej fragmenty z punktu widzenia porwanej dziewczynki Tonyi, a także komentarze
z Facebooka i Twittera, jak i pojedyncze rozdziały z punktu widzenia osób
zamieszanych w historię. Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie czasu
teraźniejszego gdy do głosu dochodzi Mamusia i Tonya, wszyscy pozostali
przedstawieni są w narracji trzecioosobowej. Styl powieści dopasowany jest do
osoby wypowiadającej się – rozdziały z punktu widzenia Mamusi są pisane
językiem starannym, z poszanowaniem zasad stylistycznych – widać, że wypowiada się
osoba wykształcona. Rozdziały poświęcone Kim oddają jej charakter – są bardziej
dosadne, niepozbawione wulgaryzmów, które jednak użyte są w taki sposób, że nie
rażą – jestem na tym punkcie mocno wyczulona, ale tutaj po prostu dobrze
podkreślają różnicę charakterów oraz emocje matki, której dziecko zostało
porwane. Książkę czyta się naprawdę dobrze i szybko.
Kreacje postaci są zbudowane na najwyższym poziomie! Szczególnie
gdy chodzi o dwie główne bohaterki, jednak i postacie drugo i trzecioplanowe
mają w sobie coś przyciągającego. Skupmy się jednak na dwóch głównych kobietach
– mamy tytułową Mamusię i Kim. Mamusia to kobieta zachwiana psychicznie – od lat
starała się o dziecko, jednak każda próba kończyła się fiskiem, aż w końcu
razem z mężem zdecydowali się odpuścić. A raczej to on zdecydował, bo kobieta
coraz mocniej zafiksowywała się na potrzebie posiadania dziecka. Męża teraz nie
ma, a chwila nieuwagi Kim, którą Mamusia oceniła w ułamku sekundy, powoduje, że
Mamusia działa instynktownie – po prostu porywa dziewczynkę, przekonana, że u
niej będzie jej lepiej. Z czasem jednak wychodzi, że kobieta w swojej psychice
ma dużo więcej blizn niż tylko te powstałe przy kolejnych nieudanych próbach
utrzymania ciąży…
„Jej Bóg był czystą, bezwarunkową miłością – do momentu, kiedy przychodziło do oceniania innych. Osądzania mnie. Wtedy ziała Jego ogniem i siarką.”
Kim, która tak surowo została oceniona przez Mamusię, jest
kobietą z całkiem przeciwnego bieguna – może ich doświadczenia z dzieciństwa w
jakimś sensie były podobne, jednak już sposób radzenia sobie z tymi
doświadczeniami jako dorosły człowiek są u nich kompletnie różne. Kim miała
kilka trudnych przeżyć, a może i można powiedzieć, że mocno się stoczyła, jednak
od kiedy ma dzieci, jej życie uległo zmianie. Może nie jest to najmilsza osoba
na świecie, ale kocha swoje dzieci i dba, by nic im nie brakło. Tego jednak na
pierwszy rzut oka nikt nie widzi, więc tak samo jak oceniła ją Mamusia, tak
samo ocenia ją opinia publiczna. To Kim jest tą złą, a może sama jest wplątana
w porwanie własnego dziecka? Obserwujemy jak każdy kolejny dzień nieobecności
jej córki, niepewności o jej los, wpływa na emocje Kim – co się z nią dzieje,
jaką formę przybiera jej rozpacz i jak wpływa to ma jej relacje z przyjaciółki
i mężem. Naprawdę jestem pod wrażeniem opisu tej postaci! Jest tu wszystko,
nawet moment psychozy. Świetnie oddane stany i emocje!
„(…) ludzie wyrzucają z siebie wszystko, co najgorsze, najbardziej okrutne i najbardziej niecne impulsy, wypluwają je z siebie w okrutnej orgii. Tak jak mawiał jej wujek Mick: Bóg jest skinheadem – jeszcze ci dokopie, mimo że już leżysz.”
Książka w swojej tematyce porusza masę problemów – tych dotyczących
potrzeby posiadania potomstwa, sposobów wychowania, bezwarunkowej miłości, oczekiwań
co do tego, jak życie z dzieckiem będzie wyglądać, tego co dzieje się z
kobietą, kiedy mimo pragnienia, nie potrafi wydać na świat potomstwa. Już na
wstępie zaczynamy się zastanawiać nad sprawiedliwością losu – przecież tyle
kobiet pragnie dzieci, a nie może ich mieć, a z całkiem przeciwległego końca są
kobiety, rodziny, w których nikt się dziećmi nie interesuje, a wręcz krzywdzi
je tak, że blizny pozostają na całe życie. Tacy ludzie mają często gromadkę
dzieci, a ci, którzy pragną ich najmocniej na świecie nie mają żadnego? Jak się
z tym pogodzić? Obydwie bohaterki wywodzą się z takich patologicznych rodzin –
jak sobie z tymi bliznami poradziły? Ważnym tematem jest tu też ocenianie
innych – Kim, mimo że jest naprawdę dobrą matką, zostaje okrzyknięta jako ta
najgorsza, która zasłużyła sobie na taką tragedię. To jak szybko zostaje wydany
na nią wyrok, jest przerażające, jednak prawdziwe – w dobie internetu,
wiadomości napływających z każdych stron, człowiek przyzwyczajony jest do
wydawania szybkich opinii. Jednak tak nie powinno być, bo przecież to co
widzimy, niekoniecznie musi być prawdziwe, a nawet jeśli, to jest tylko małym
wycinkiem całości.
„Po prostu nigdy nie czuła, że na nią zasługuje.I teraz okazało się, że miała rację.”
Książka gatunkowo zalicza się do thrillera psychologicznego –
w mojej ocenie to na drugi człon położony jest nacisk, jednak i intryga
kryminalna jest tu na naprawdę przyzwoitym poziomie. Po pierwsze nie wiemy co
się stanie z małą – od początku przystosowanie jej do nowej sytuacji nie idzie
po myśli Mamusi. Wiemy też, że Mamusia skrywa jakąś tajemnicę, coś jest z nią
nie tak. Jak to wpłynie na aktualne wydarzenia? I czy Kim faktycznie w końcu
oszaleje z rozpaczy? Może nie są to tajemnice, które powodują obgryzanie paznokcie
ze strachu i emocji, ale dobrze utrzymują zainteresowanie i lekkie napięcie w
czytelniku, tak że książki nie chce się odkładać.
Szczerze muszę przyznać, że jestem zdziwiona jak dobra
okazała się ta książka. Liczyłam na lekki nieobowiązujący thrillerek, przy
którym nie będę musiała dużo myśleć, a dostałam rewelacyjną analizę
psychologiczną matki, której dziecko zostało porwane i porywaczki, która
przekonana jest, że robi dobrze. Niesamowite kreacje postaci, naprawdę! Autorka
poprzez przedstawienie historii z kilku różnych stron sprawiła, że problemy w
niej się pojawiające są głębokie i szeroko rozpisane, i jest ich naprawdę sporo
– a wszystkie prawdziwe, historie, które znamy z życia. To naprawdę była dobra
lektura, czekam co dalej zaprezentuje nam ta autorka!
Moja ocena: 8/10
Za możliwość zapoznania się z lekturą dziękuję Wydawnictwu
Filia Mroczna Strona!
Książka dostępna jest też w abonamencie
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz