Autor: Anna Bailey
Tytuł: Przedsionek
piekła
Tłumaczenie: Małgorzata
Stefaniuk
Data premiery: 09.03.2022
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 384
Gatunek: thriller
Anna Bailey to młoda, początkująca, ale dobrze zapowiadająca
się pisarka. Większość życia spędziła w Anglii, gdzie się urodziła, ale po
ukończeniu studiów przeniosła się na pewien czas do Stanów Zjednoczonych. I
właśnie ta podróż zainspirowała ją do napisania swojej pierwszej powieści pt. „Przedsionek
piekła”, której fabuła toczy się w małym amerykańskim prowincjonalnym miasteczku.
W książce można wyczuć również wpływ klimatycznych seriali kryminalnych, przede
wszystkim Twin Peaks i True Detective. Gatunkowo określona została jako
thriller, choć od razu trzeba zaznaczyć, że mocno nietypowy.
Fabuła powieści toczy się w miasteczku Whistling Ridge w
Kolorado. Jest to mała, pobożna społeczność, z której młodzi uciekają
najszybciej jak to możliwe. Pewnego lata dochodzi tam do zaginięcia – dziewczyna,
która już za chwilę miała rozpocząć klasę maturalną, zniknęła. Ostatni raz
widziano ją wchodzącą do lasu… Co się z nią stało? Jakie sekrety skrywa ta
społeczność? Czy Abi po prostu uciekła z domu? Jej matka i przyjaciółka
przekonane są, że nigdy nie zniknęłaby bez słowa… Musiało się zatem coś stać.
Tylko co? I kto, skoro policja nie wydaje się specjalnie zaangażowana, dojdzie
do prawdy?
Książka składa się z 51 krótkich rozdziałów, które dodatkowo
rozdzielone są na nienumerowane podrozdziały. Narracja prowadzona jest w
trzeciej osobie czasu teraźniejszego, z perspektywy kilku kluczowych bohaterów:
matki, brata i przyjaciółki zaginionej. Fabuła toczy się w czasie
teraźniejszym, od czasu do czasu wraca jednak do czasów sprzed zaginięcia, co w
powieści zaznaczone jest enigmatycznym ‘przedtem’. Styl jest bardzo oryginalny
i chyba to właśnie przez niego tak długo nie umiałam wciągnąć się w historię. W
teorii jest prosty, a przynajmniej zdania nie są wielokrotnie złożone, jednak
jest jakiś taki surowy, taki, że trudno jest się w niego wczuć. Z początku mi
to przeszkadzało, jednak po lekturze całości dochodzę do wniosku, że to dobrze –
to między innymi właśnie styl wyróżnia tę książkę z morza innych, a i jest
dobrym narzędziem do oddania uroków i cieni tego małego amerykańskiego
miasteczka. Tych drugich jest zdecydowanie więcej…
„Przedsionek piekła” to tak naprawdę obieranie warstw małej,
amerykańskiej, zaściankowej wioski, społeczności, która w takim miejscu
mieszka. To głęboka, dosadna i przejmująca analiza, która finalnie wstrząsa do
głębi okrucieństwem, do jakiego zdolni są ludzie.
Powieściowe miasteczko to zbiorowisko zagorzałych katolików,
którzy głośno krzyczą ‘alleluja’ w kościele, jednak w domu kierują się wypatrzonymi
zasadami Starego Testamentu. Rodzina Abi jest tego dosyć skrajnym przykładem.
Ojciec alkoholik, któremu nikt nie może się sprzeciwić i matka pokorna,
pozwalająca na przemoc wobec niej i dzieci. Na przykładzie tej kobiety widzimy
smutny obraz ofiary przemocy, która nie jest w stanie przeciwstawić się i
zawalczyć o swoje. Po cichu znosi każde kolejne razy, a siniaki tuszuje mocnym
korektorem… Wszyscy w miasteczku wiedzą, jaka sytuacja panuje w tej rodzinie, a
jednak nikt nie chce wyciągnąć ręki, udają, że nie widzą… W tym ksiądz, który
zdaje się, że przyklaskuje poczynaniom męża. To smutny obraz rodziny
przemocowej, z której ofiary nie potrafią się wyrwać, a kat porównywany jest do
boga.
„Strach przed mężem, przed jego knykciami i wyciem doprowadził do tego, że przedkładała jego szczęście nad własne i swoich dzieci. Ale co to za miłość, jeśli najpierw trzeba cię zastraszyć?”
Nie jest to jednak jednymy temat istotny w tej historii.
Sporo miejsca jest też poświęcone inności – rasowej i orientacji seksualnej. W
tak małym miasteczku, które poglądami swoich mieszkańców kojarzy się z
poprzednim wiekiem, żadna inność nie jest akceptowana. Widzimy to na
przykładzie przyjaciółki Abi, Emmy, która jest meksykanką – dziewczyna całe
żyje czuje się gorsza, wykluczona, potępiana i wyśmiewana przez innych. Tylko
Abi była jej przyjazna, więc jej zniknięcie jest dla dziewczyny bolesnym, zmieniającym
życie doświadczeniem.
Tak samo jest z homoseksualizmem – w tym miejscu nie ma on
racji bytu. A przynajmniej ujawnienie ‘tak odmiennej’ orientacji, jest grzechem
śmiertelnym i wykluczeniem ze społeczności. Natury się jednak nie oszuka, więc
ci, których zainteresowania nie zgadzają się z tym, co społeczeństwo uznaje za
prawe, muszą się ukrywać, oszukiwać bliskich, a nawet siebie. Co jednak z
takiego zaprzeczenia i tłamszenia przyjdzie?
Mam wrażenie, że w książce jest wiele znanych motywów, ale
dzięki oryginalnemu stylowi, są przedstawione w sposób świeży. Fanatyzm
religijny, homofobia, przemoc w rodzinie, brak reakcji społeczeństwa, rasizm,
nierówność społeczna to główne tematy, które się tutaj pojawiają. Książka jest
dosyć kameralna, akcja toczy się powoli, ale znajdzie się też kilka filmowych
scen. Swoją drogą opisy, które znajdziemy w książce, mimo tej surowości stylu,
są w jakiś sposób filmowe – może to właśnie przez znajomość motywów i nawiązania
do innych dzieł filmowych? A może w kontraście do surowości i oszczędności
stylu mózg sam odtwarza powieściowe sceny w głowie? Nie wiem, w każdym razie
sporo scen pojawiało mi się w formie filmu przed oczami.
„Proces zdrowienia to wykopywanie trupów, czasami niekoniecznie swoich. Myślę, że z ojcem, którego mieli, twoi synowie dorobili się całkiem sporych własnych cmentarzy. I być może od czasu do czasu będziesz musiała się po nich przejść, może czasem oni cię przez nie przeciągną siłą, ale to nie znaczy, że wszystko jest stracone na zawsze. Dopóki twoi chłopcy wiedzą, że mają kogoś, kto stanie z nimi na tych cmentarzach, dopóty nie powinnaś się martwić, że to już koniec.”
A gdzie intryga kryminalna? W końcu to thriller! I tak, i
nie. Oczywiście jest sprawa zaginięcia Abi, policja przychodzi do jej rodziny z
kilkoma odkryciami z lasu, jednak ogólnie nie wydaje się zainteresowana
dokładnym śledztwem. Rodzina ewidentnie ma wiele na głowie, nikt nie jest w
stanie szukać Abi, ale robi to jej przyjaciółka – Emma, która jest pewna, że
Abi musiało się coś stać. Dziewczyna równocześnie pogłębia się w rozpaczy, więc
jej śledztwo nie jest za bardzo dynamiczne, przez co właśnie ten temat zdaje
się schodzić na dalszy plan – obecny, ważny i wiążący całą historię, jednak
jest gdzieś z tyłu.
Podsumowując, „Przedsionek piekła” mnie zaskoczył. Z
początku ciężko było mi wgryźć się w styl, w fabułę, miałam wrażenie, że nic
się nie dzieje, a przeskakiwanie z bohatera na bohatera dodatkowo wybijało mnie
z rytmu i wprowadzało poczucie zagubienia. Jednak powoli, niezauważalnie
książka gdzieś przedarła się przez te wszystkie mieszane uczucia, problemy
postaci zaczęły nie być mi obojętne, a pod koniec wiele razy wręcz pałałam
oburzeniem. To książka niełatwa, trzeba się wysilić by ją docenić, jednak warta
tego wysiłku – to z jaką skrupulatności, prostotą a zarazem głęboką analizą
autorka oddała przekonania takiej społeczności, jak mocno ją obnażyła, aż do
tych tytułowych kości (ang. „tall bones”) budzi mój podziw. Cieszę się, że nie
zrezygnowałam na początku lektury, bo i takie myśli chodziły mi po głowie. To
książka mocna i oryginalna, wymykająca się gatunkom i schematom. Jestem
ogromnie ciekawa co autorka zaprezentuje nam po takim debiucie!
Moja ocena: 8/10
Za możliwość zapoznania się z lekturą dziękuję Wydawnictwu
Albatros!
Książka dostępna jest też w abonamencie
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz