Autor: Mel Sherratt
Tytuł: Dziesięć
dni
Tłumaczenie: Anna
Kłosiewicz
Data premiery: 17.05.2022
Wydawnictwo: Labreto
Liczba stron: 330
Gatunek: thriller
psychologiczny
„Dziesięć dni” Mel Sherratt to książka wyjątkowa: jest to
pierwszy tytuł wydany nakładem Wydawnictwa Labreto, które jest imprintem
Legimi! To aplikacja z dostępem do ebooków i audiobooków, z której korzystam od
lat i którą nieraz tutaj polecałam. Cały artykuł o tej platformie znajdziecie
tu – klik! A dzisiaj Legimi wkracza w nowy etap rozwoju – oferuje nam książkę
wydaną własnym nakładem. A jest to brytyjski thriller psychologiczny, autorki,
która na koncie ma już szesnaście powieści, u nas jednak ukazuje się po raz pierwszy!
W angielskim miasteczku Stoke-on-Trent w 2019 roku dochodzi
do dziwnych zaginięć. Kobiety w różnym wieku, o różnym wyglądzie zostają
porywane, przez dziesięć dni przetrzymywane są w ciemnej piwnicy, bite,
głodzone, zapomniane. Po upływie tego czasu porywacz je uwalnia szpikując
lekami tak, by za wiele z samego uwolnienia na pamiętały. W ten sposób
potraktowane zostały już cztery kobiety, jednak czwarta nie wróciła… Policja
choć cały czas prowadzi śledztwo, to jednak wydaje się bezradna – porywacz nie
zostawia żadnych tropów, powiązań pomiędzy kobietami brak, one też nic
przydatnego nie są w stanie powiedzieć… Sprawę w lokalnych mediach opisuje
dziennikarka Eva Farmer – jej artykuły są rzetelne, kobieta dba o to, by
przeprowadzić dokładny wywiad z ofiarami. Niestety 13 sierpnia 2019 sama pada
ofiarą porywacza… Czy będzie na tyle sprytna, by poznać tożsamość przestępcy?
Czy wytrzyma dziesięć dni zamknięcia, katuszy, a i czy w ogóle może liczyć, że
porywacz ją wypuści? W końcu ostatnia porwana nigdy nie wróciła do domu… I dlaczego
spośród tysięcy kobiet, to właśnie ta piątka została porwana?
„Żyjemy w społeczeństwie, w którym nikt nie interesuje się specjalnie losem słabych i bezbronnych. Zwykle słyszymy o złym traktowaniu kogoś, dopiero kiedy wydarzy się jakaś tragedia.”
Książka składa się z prologu, który przytacza wydarzenia z
2006 oraz z 82 krótkich rozdziałów, które opisują bieżące wydarzenia z
perspektywy Alex i Evy. Te poprzetykane są artykułami na temat porwań, głównie
tych pióra Evy Farmer, w których pisała o wcześniejszych zaginięciach. Wszystko
w książce jest odpowiednio zaznaczone, są rozpisane osoby, są daty, a nawet
odliczanie dni pobytu Evy w piwnicy. Narracja prowadzona jest w pierwszej
osobie czasu teraźniejszego z punktu widzenia Alex oraz w trzeciej osobie czasu
przeszłego z punktu widzenia Evy (okazyjnie też przez wcześniejsze porwane i
męża Evy). Styl jest prosty, mocno skupiony na wewnętrznych przeżyciach
postaci. Całość czyta się bardzo szybko i bezproblemowo.
Ogromnym atutem tej książki na pewno jest sposób budowy
intrygi kryminalnej. Mimo iż akcja toczy się spokojnie, to jednak co krok
zaskakują nas twisty fabularne, które każą nam zmieniać perspektywę spojrzenia
na historię. Muszę przyznać, że nieraz dałam się wpuścić w maliny, kilka razy
zdziwiłam się tak, że aż miałam ochotę wrócić do początku i poszukać tropów,
które z pewnością musiałam przegapić. Pod tym względem naprawdę dobrze się przy
tej książce bawiłam.
Drugim dużym atutem książki jest temat, a nawet tematy,
które porusza. Jeden z nich to przemoc wobec tych najmniejszych, bezbronnych,
których przecież mamy chronić. Autorka dobrze ukazuje ścieżkę, którą osoby
naznaczone taką przemocą muszą przebyć, jak wpływa to na ich postrzeganie
świata i jakie kierunki może wyznaczyć. Drugi temat to poczucie samotności i utracenie
mocy sprawczej nad swoich życiem. Kobiety przetrzymywane w piwnicy są w stu
procentach zależne od porywacza – czy da im jedzenie? Czy się odezwie? Czy może
pobije? Ta niepewność, strach o to, co się wydarzy są w przypadku Evy podsycane
tym, że kobieta nie wie czy i kiedy wyjdzie z tego cało. Jej emocje oddane są
dobrze, zwątpienie, nadzieja, chęć działania, zrezygnowanie – to tylko kilka
etapów przez które przechodzi.
„Za takimi zwyczajnymi rzeczami tęskniła teraz najbardziej. Za tymi idiotycznymi drobiazgami, które człowiek zwykle traktuje jako coś oczywistego. Za małymi przyjemnościami, które uważała za element codziennego życia, podczas gdy tak naprawdę powinna się nimi delektować.”
Kreacje bohaterów oddane są tutaj naprawdę dobrze – autorka
zdradza nam tylko to, co chce, tylko to, co w danym momencie musimy wiedzieć,
przez co czytelnik tkwi cały czas w obłoku tajemnicy.
„Dziesięć dni” to dosyć kameralny thriller, którego akcja
skupia się na jednym miejscu, jednym ciemnym pokoju. Przez to czytelnik ma
poczucie zamknięcia, lekkiej klaustrofobii podsycanej tą niewiadomą – co stanie
się dalej? Kim jest porywacz i czy wypuści kiedyś Evę? Pod względem
psychologicznym postacie oddane są dobrze, intryga naprawdę wciąga, a przez to,
że książka nie jest wielkich rozmiarów, można się z nią zapoznać w jeden czy
dwa wieczory. Porusza też ciekawe tematy, może nie innowacyjne, ale cały czas
zasługujące na większy rozgłos. Dobrze się przy niej bawiłam, to przyzwoity
thriller!
Moja ocena: 7/10
Za możliwość zapoznania się z lekturą przedpremierowo
dziękuję Wydawnictwu Labreto i Legimi!
Książka dostępna jest w abonamencie
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz