Autor: Przemysław Piotrowski
Tytuł: Zaraza
Cykl: Igor Brudny,
tom 4
Data premiery: 10.11.2021
Wydawnictwo: Czarna
Owca
Liczba stron: 432
Gatunek: kryminał
Przemysław Piotrowski fanom swojej serii kryminalnej o
Igorze Brudnym kazał czekać w niepewności aż rok. Długo nie było pewne czy ten
bohater doczeka się kontynuacji, w końcu wszyscy cały czas mówili o trylogii.
Jednak po napisaniu dwóch innych (całkiem innych!) powieści „Krew z krwi”
(recenzja – klik!) i „Matni” (recenzja – klik!), autor w końcu wrócił do
Brudnego. „Zaraza” ukazała się pod koniec roku 2021, a już na czerwiec tego
roku zapowiedziany jest tom kolejny pt. „Bagno”.
Od wydarzeń z „Cheruba” minął rok. Rok dla Igora trudny,
może najtrudniejszy w życiu, w czasie którego nieraz miał ochotę się poddać,
nawet raz prawie to zrobił. Na szczęście Julka Zawadzka, przyjaciółka, a teraz i
życiowa partnerka przekonała go, że da radę, że jest na tyle silny, by dokonać
niemożliwego. I tak się stało, po roku rehabilitacji Igor zaczyna już poruszać
się o własnych siłach, a jego lekarze są zadziwieni postępami i wróżą mu szybki
powrót do pełnej sprawności. Teraz jednak nadal porusza się na wózku, a o pracy
w policji nie może być mowy. Julka przeprowadziła się razem z nim do Zielonej
Góry i pracuje w tutejszym posterunku policji. Zostaje wezwana do okolicznego
lasu, w którym zwierzęta odkopały ciało młodej dziewczyny… Ciało całkowicie
pozbawione krwi.
W tym czasie Igor zostaje poproszony o pomoc w odnalezieniu innej
młodej kobiety, która zaginęła na zielonogórskich terenach. O pomoc prosi
siostra dziewczyny przekonana, że tylko Igor jest na tyle zdeterminowany i kompetentny,
by był w stanie ją odnaleźć. Igor, który sam zastanawiał się nad założeniem
biura detektywistycznego, po namyśle się zgadza… Czy jednak będzie w stanie odnaleźć
zaginioną, kiedy sam nadal ma trudności z poruszaniem?
Książka składa się z prologu i 46 rozdziałów. Narracja
prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego, podąża za głównymi
bohaterami przedstawiając ich poczynania, gesty i myśli. Styl powieści jest
prosty i widzę w nim faktyczną poprawę w porównaniu do trylogii – nie wychwyciłam
błędów, powtórzenia, na które nie dało się wcześniej nie zwrócić uwagi, tu też
raczej się nie pojawiały. Książkę czyta się płynnie, bez przeszkód.
W posłowiu autor napisał, że przy tym tomie musiał stworzyć
Igora na nowo. To prawda, bohater po tym, co przeszedł przez ostatni rok, jest
całkiem innym człowiekiem. I jest to zdecydowany plus powieści – Igor stał się
w końcu bardziej ludzki, bardziej normalny, choć niepozbawiony nadal swoich cech,
które czynią z niego dobrego śledczego – jest uparty, lubi ryzykować i prze za
wszelką cenę do przodu. Tu wytrwałość ducha przydaje mu się podwójnie – musi walczyć
z własnymi fizycznymi słabościami oraz, pomimo wszystko, przeprowadzić
śledztwo. I krok po kroku mu się to udaje. Teraz w końcu jest to postać
bardziej złożona, a jednocześnie historia jest nie tylko o nim, co również jest
dużym plusem tej powieści.
Bo w końcu Julka dostaje swoją sprawę i jest równoprawnym
bohaterem. To ona jest podporą i ostoją Igora, to ona dba o jego zdrowie
fizyczne i psychiczne, ale robi to pomiędzy pracą – bo przede wszystkim Julka
to policjantka. Teraz trafia na sprawę, która pochłania ją w pełni – czy ktoś w
Zielonej Górze grasuje na młode kobiety? Cieszę się, że Julka w końcu zyskała
głos, w końcu nie jest tylko tą usychającą z miłości do Igora, a prawdziwą
postacią, jedną z głównych w tym kryminale. Dobrze jej to zrobiło, a co za tym
idzie i całej książce!
W tym tomie spotkamy oczywiście trochę postaci już znanych,
trochę nowych, jednak to przede wszystkim ta dwójka jest najważniejsza.
Intryga kryminalna zbudowana jest dobrze. Tym razem autor
oszczędził nam obrzydliwych opisów zbrodni – oczywiście nie całkowicie, jednak
teraz były to zdecydowanie znośne ilości. Tu ważne jest śledztwo, nowe tropy i
temat, jaki przy tym się porusza. Chodzi przede wszystkim o handel żywym
towarem, o ściąganie młodych kobiet zza granicy i zmuszanie ich do prostytucji.
Problem w każdym aspekcie został pokazany dobrze – od strony kobiet, ich
porywaczy, jak wygląda taki proceder i kto jest w niego zaangażowany. Trochę
miejsca zajmuje też korupcja w zawodzie policjanta, a i trafia się (jakże
aktualny teraz) temat konfliktu we wschodniej Ukrainie.
Akcja powieści toczy się dosyć dynamicznym rytmem, dzięki
naprzemiennej obserwacji Julki i Igora, a także jego prywatnych zmagań
czytelnik nie ma czasu na nudę. Historia jest zajmująca, a nowe tropy, zwroty
akcji przeciągają uwagę.
Podsumowując – Przemysław Piotrowski w końcu udowodnił mi,
że potrafi napisać dobry kryminał. Nie idealny, bo jednak wyrzuciłabym kilka
brutalniejszych momentów, jak i kilkakrotnie pojawiające się echo szablonowych
zachowań, ale w porównaniu z trylogią, „Zaraza” wypada naprawdę porządnie.
Dlaczego, skąd taka zmiana? Wydaje się, że w tym tomie autor skupił się w końcu
na tym co ważne – kreacji bohaterów, dobrej zagadce i psychologicznych
aspektach powieści. Ogromnie cieszę się z tej zmiany, bo przecież wiem, że
autora stać na wiele, co udowodnił mi rewelacyjną „Krwią z krwi”. Mam nadzieję,
że ten poziom utrzyma się w tomie kolejnym, a może nawet pójdzie i krok dalej?
Za to trzymam kciuki! Nie wracajmy już do tego, co było w trylogii 😉
Moja ocena: 7/10
Za możliwość zapoznania się z lekturą dziękuję Wydawnictwu
Czarna Owca!
Książka dostępna jest też w abonamencie
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz