Tytuł: Czerwone Jezioro
Cykl: Kuba Krall, tom 1
Data premiery: 23.02.2022
Wydawnictwo: Agora
Liczba stron: 592
Gatunek: kryminał
/ sensacja
„Czerwone Jezioro” to debiut powieściowy Julii Łapińskiej. I
to nie byle jaki! Bo to właśnie nim autorka wygrała konkurs na najlepszą
powieść sensacyjną, który w roku 2020 organizowało Wydawnictwo Agora.
Zgłoszenia mogli przysyłać nie tylko debiutanci, ale już i znani autorzy, a
jednak to właśnie Julia Łapińska napisała coś, co wyryło się w pamięci każdego
członka jury. I nic dziwnego, bo pomysł i tematyka powieści jest naprawdę
oryginalna, w polskich tytułach raczej nie sięga się po takie wątki… Pechowo
jednak premiera tej powieści przypadła dzień przed wybuchem wojny w
Ukrainie, w której najeźdźcą są Rosjanie. Oni też odgrywają znaczącą rolę w
powieści, co nie ukrywam, że prawdopodobnie wpłynęło nie tylko na to, że po
książkę sięgnęłam później niż zamierzałam, ale i możliwe, że na moją końcową
ocenę całości. Wiem, że dużo czytelników jest zachwyconych tym debiutem, dla
mnie jednak nie był to odpowiedni czas na taką lekturę. Co nie zmienia faktu,
że debiut jest naprawdę udany!
Historia powieści toczy się w Bornem Sulinowie, małej wiosce
pod Szczecinkiem, w północno-wschodniej Polsce. W czasach PRLu miejsce to
należało do Rosji i właśnie w nim znajdował się garnizon wojsk rosyjskich. Tam
wychowali się Kuba Krall i Borys Morozow – ten pierwszy jest teraz fotografem
wojennym, który od roku boryka się ze stresem pourazowym, ten drugi rosyjskim
oligarchą. Ich drogi przecinają się ponownie na ślubie Borysa, który zatrudnia
Kubę jako fotografa. Tej samej nocy na terenie hotelu, który należy do Borysa i
w którym odbywało się wesele, zostaje zamordowany jego ochroniarz Anton
Gorbaczow. Został uduszony, ale najpierw ktoś odciął mu 10 palców dłoni oraz
wyciął kawałek skóry z przedramienia… Czy jest to zemsta Morozowa, za to, że w
nocy Anton uprawiał seks z panną młodą? Ale przecież nikt prócz Kuby nie był
tego świadkiem, a ten nikomu o tym nie powiedział. Poza tym Borys i Anton to
starzy, dobrzy przyjaciele… Czy więc ktoś inny stoi za jego śmiercią? Komu
mężczyzna zaszedł za skórę? I co mają oznaczać te rany? Podkomisarz Inga Rojczyk
zamierza się tego dowiedzieć.
„(…) zaufanie to rzecz najcenniejsza w relacjach między ludźmi.”
Książka składa się z 104 krótkich rozdziałów, które
poprzetykane są fragmentami pamiętnika Katarzyny Krukowskiej z końcowych lat
80tych XX wieku. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu
teraźniejszego, jest wszystkowiedząca. Obserwuje głównych bohaterów powieści,
przede wszystkim Ingę i Kubę. Styl powieści jest surowy, konkretny, to taki
‘męski kryminał’. Uwaga skupiona jest głównie na akcji, choć oczywiście nie brakuje
też krótkich przemyśleń bohaterów czy opisów miejsc. Całość czyta się szybko i
sprawnie.
A skoro już o miejscach wspomniałam, to na nich się przez
chwilę skupmy. Miasteczko, w którym rozgrywa się akcja raczej nie należy do
tych pisarsko popularnych – rzadko kiedy możemy poczytać o tych terenach,
ziemiach odzyskanych, w polskich kryminałach, choć po lekturze tego tytułu
naprawdę nie wiem dlaczego – to przecież tak ciekawe miejsca! Z tak
skomplikowaną, a co za tym idzie – dobrą dla kryminałów historią! W „Czerwonym
Jeziorze” dodatkowym plusem jest to, że autorka całe tło, na którym rozgrywa
się akcja powieści oparła prawdziwych realiach i tych aktualnych i tych z
czasów, gdy w Bornem rządzili Rosjanie.
Możemy więc przyjrzeć się jak w dawnych latach funkcjonowało
tam życie, jak Rosjanie dogadywali się z mieszkającymi tam Polakami, jakie
mieli prawa, a raczej ile uchodziło im bezkarnie i juk mocno Polacy byli
gnębieni. Na tle tego co teraz dzieje się za naszą wschodnią granicą, wszystkie
te opisy nabierają ponownej aktualności.
„Rozmawiała nieraz z ofiarami zastraszeń i wymuszeń. Ci ludzie zwykle zachowują się, jakby znajdowali się w ciemnym tunelu. Takim, do którego nie dociera światło realistycznego spojrzenia na sprawę. Zatrzaśnięci w świecie własnego lęku. Bez kontaktu. Jak nieruchoma mysz, która sparaliżowana strachem czeka, aż zostanie połknięta przez kota.”
Bo żyjący w garnizonie Rosjanie to były naprawdę groźne
typy. Już sam tytuł książki jest powiązany z ich bestialstwem, brutalnością. Czerwonym
Jeziorem w książce (nie wiem czy w rzeczywistości też?) nazywano okoliczne
jezioro Pile, które, pokrótce mówiąc, tę potoczną nazwę wzięło od ogromu
zbrodni rosyjskich jakie w nim pochowano… Życie autorki pamiętnika, Katarzyny
też zostało tą brutalnością naznaczone. Choć daleka jestem od generalizowania,
uogólniania, to jednak znowu nie można nie odnieść się do aktualnej
brutalności, wręcz zwierzęcości wojsk rosyjskich w Ukrainie… Może więc
faktycznie ten naród jest naznaczony tą pierwotną, zwierzęcą brutalnością? Może
dlatego też momentami trudno czytało mi się tę książkę – po prostu jest w tym momencie
za bliska rzeczywistości.
„Tam jest inaczej… (…) Okrucieństwo bywa, jak by to powiedzieć… Wiem, że to dziwnie brzmi. Ale trupów na wojnie niemal się nie zauważa. Jest ich za dużo, żeby nad każdym płakać. Tam po pewnym czasie śmierć przestaje robić wrażenie. Przynajmniej na niektórych. Czasem to wraca. Dużo później. Do tych, którzy przeżyli.”
Sama historia choć zapowiada się jak rasowy kryminał,
faktycznie gdzieś tam po drodze zyskuje jakiś pierwiastek powieści sensacyjnej.
Nie mogę napisać nic bardziej konkretnie, nie chcę psuć Wam frajdy z
samodzielnego odkrywania całej zagadki. Jej początek osadzony jest w latach
80tych, który powoli klaruje się w pełną, spójną historię. Więzy rodzinne,
przyjaźnie zawiązane w trudnych czasach, przeżycia wojenne, miłość, depresja,
ambicje, rządza bogactwa, zemsta – to wszystko i jeszcze więcej znajdziemy w
tej historii. Intryga zbudowana jest solidnie, czuć, że jest naprawdę porządnie
przemyślana i rozpisana.
„Reporter to jeden z najtrudniejszych, a zarazem najgorzej płatnych zawodów świata.”
Tak wyszło, że tym razem o głównych bohaterach powieści wspomnę
na koniec. Pierwszy z nich – Kuba Krall, fotograf wojenny, to bohater
nieszablonowy. Jego zawód, a zarazem całe dotychczasowe życie składają się z
obrazów, momentów chwil uchwyconych w kadrze. I sama historia, którą teraz
odkrywa Kuba też prowadzi go zdjęciami – to za nimi podąża, to w nich szuka
prawdy. Bo czy czasem obraz nie mówi więcej niż słowa?
Poprzez tego bohatera sporo też dowiadujemy się o
codzienności w czasie wojny – Kuba jako reporter spędził lata na terenach
objętych konfliktami. Jego spojrzenie na codzienność naznaczone jest więc
obrazami z przeszłości, a spojrzenie w przyszłość przez okropność przeżyć i traumę
z tego wyniesioną – niepewne, rozmyte. Co ciekawe, a zarazem naturalne, stres
pourazowy Kuby zostaje wpisany w polską rzeczywistość – to ciągle coś, czego
trzeba się wstydzić według opinii ogółu społeczeństwa.
„Kiedy jesteś na wojnie, aparat, przez który patrzysz, niesamowicie izoluje. Czujesz się obserwatorem, a nie uczestnikiem. Masz wrażenie, że ta cała wojna nie ciebie dotyczy. Złudne. (…) Strach przychodzi dużo później.”
Drugim głównym bohaterem jest Inga, policjantka, która prowadzi
to śledztwo. Poprzez nią ukazane zostaje postrzeganie kobiet w ‘męskich’
zawodach. Wydawałoby się, że aktualnie już się z tym problemem uporaliśmy –
postać Ingi pokazuje, że (przynajmniej w tych rejonach) może jednak to nie do
końca prawda…
Podsumowując, „Czerwone Jezioro” to bardzo oryginalny
kryminał na polskim rynku, przede wszystkim przez tło historyczne i społeczne,
na którym został osadzony. Podobało mi się te reporterskie zacięcie z jakim
autorka podeszła do przedstawiania tego miejsca i ludzi żyjących tam w czasie
rządów rosyjskich, jak i polskich, aktualnych. Równocześnie z czystym sumieniem
mogę też powiedzieć, że to naprawdę dobry debiut, ze stron powieści wręcz bije
ilość czasu, który autorka włożyła w przemyślenie i ułożenie w spójną i
trzymającą w napięciu całość. Mimo tego wszystkiego muszę przyznać, że na
poziomie emocjonalnym niespecjalnie umiałam wczuć się w tę historię. Nie wiem
czy to przez ten wątek rosyjski teraz tak aktualny, czy może jednak przez ten
niewielki element sensacji, którego dopatrzyłam się w intrydze. Na pewno jednak
nie zniechęci mnie to do sięgnięcia po drugą książkę tej autorki – na poziomie
technicznym w końcu już do samego debiutu naprawdę nie mam się do czego
przyczepić. Mam nadzieję, że w czasie premiery jej drugiej książki, czasy będą
w końcu dużo spokojniejsze.
Moja ocena: 7/10
Za możliwość zapoznania się z lekturą dziękuję Wydawnictwu
Agora!
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz