marca 28, 2022

Kilka pytań do... Marty Matyszczak, autorki cyklu "Kryminałów z pazurem" - rozmowa II

 

Kilka dni po premierze "Takiej tragedii w Tałtach" ogłosiłam konkurs, jakiego jeszcze na tym blogu nie było. Mianowicie uczestnicy mogli zaproponować własne pytania do wywiadu z autorką książki Martą Matyszczak! 10 najciekawszych zostało wybrane, jako te, na które autorka odpowie, a trzy z nich zostały dodatkowo nagrodzone egzemplarzem książki z autografem. Trójka szczęśliwców książki ma już u siebie, pora więc na drugą konkursową nagrodę - odpowiedzi na zadane pytania! 
Zapraszam na krótki wywiad z autorką!

Marta Matyszczak notka biograficzna:
Autorka uwielbianego nie tylko przez miłośników czterech łap cyklu KRYMINAŁY POD PSEM, ale także scenariuszy fars teatralnych. Nauczycielka kreatywnego pisania. Prowadzi Kawiarenkę Kryminalną - portal poświęcony literaturze gatunkowej. Psiara od zawsze, kociara, odkąd podstępem wprowadziła się do niej kotka imieniem Burbur. KRYMINAŁY Z PAZUREM to jej nowa seria, w której Burbur gra pierwsze skrzypce.


Maria Stef: Czy Tałty to nie za piękne miejsce na morderstwo? 😉

Marta Matyszczak: Tałty to piękna miejscowość wypoczynkowa, w której na próżno szukać zbrodni w rzeczywistości. Co innego w „Kryminałach z pazurem”... I tu jej uroda nie ma nic do rzeczy. Zbrodnie zdarzają się wszędzie, bez względu na okoliczności przyrody. Natomiast ja zachęcam do spędzenia urlopu w Tałtach. Może z przygodami kotki Burbur w ręku?


Milena Jankowska: Czy już Pani wie, jako autorka kryminałów, jak popełnić zbrodnię doskonałą?

MM: Robiłam research w tym względzie... A konkretnie podpytywałam moją przyjaciółkę, która jest kardiochirurgiem. I rzeczywiście zdradziła mi sposób na popełnienie morderstwa, które miałoby szansę ujść złoczyńcy płazem. Natomiast szczegóły niech lepiej pozostaną w tajemnicy! 


Joanna Świerad: Czy ma Pani sprawdzony sposób na przywołanie weny twórczej, gdy ta znika w najmniej odpowiednim momencie? 🙂

MM: Nie wierzę w istnienie weny twórczej! Pisanie książek to praca jak każda inna. Trzeba swoje wysiedzieć przed komputerem. Gdybym czekała na jakieś odgórne natchnienie, pewnie nigdy bym niczego nie napisała. Choć zdarzają się takie chwile, kiedy pisze mi się łatwiej. Najczęściej są to te fragmenty, które dotyczą pamiętniczka Burbury albo w „Kryminałach pod psem” narracji Gucia.


@love_book_passion: Jakie jest Pani największe marzenie literackie?

MM: Takie, aby Państwo chcieli czytać moje książki, bym ja mogła je dla Was pisać, dostarczać powodów do uśmiechu i kilku chwil wytchnienia od szarej rzeczywistości. A przy okazji może przekonać kogoś do przygarnięcia bezdomnego psa czy kota (wiem, że takie przypadki już miały miejsce, i z tego powodu jestem bardzo szczęśliwa).



@aagorska: Czy utożsamia się Pani z którymś z bohaterów swoich książek i czy któryś z nich ma ewidentnie Pani cechy charakteru? Jeśli tak, to proszę zdradzić kim jest ta postać i w czym jest do Pani podobna?

MM: Ze zgrozą stwierdzam, że mam coraz więcej wspólnego z Różą Kwiatkowską! Ona, tak samo jak ja, gdy tylko jest ku temu okazja, wplątuje się w najgłupsze i najbardziej absurdalne sytuacje. Przykład? Chociażby moje próby pływania na paddle boardzie... Nie wyglądało to pięknie i już niedługo będziecie mogli Państwo przeczytać o tych moich wyczynach sportowych, tyle że w wykonaniu pewnej stukniętej dziennikarki!


Edwin Vega Aquino: Gdyby mogła Pani wybrać (tylko albo aż) trzech kompanów do całodziennego biesiadowania spośród wszystkich bohaterów Pani książek, które z postaci mogłyby liczyć na zaproszenie od Pani i dlaczego właśnie te trzy konkretne postacie?

MM: To proste: Gucio, Burbur i Pedro, czyli wszyscy zwierzęcy bohaterowie z obu moich kryminalnych serii. Tak naprawdę ja już ich niejako zaprosiłam do biesiadowania, a konkretnie pod dach mojego domu. Gucia adoptowałam z chorzowskiego schroniska, natomiast Burbur przyplątała się sama, a potem okazało się, że jest w zaawansowanej ciąży i urodziła cztery małe kotki. Jeden z nich, Pedruś, razem z Burburem zamieszkał z nami. I muszę przyznać, że codziennie biesiadujemy. A raczej futrzaki biesiadują i nie pozwalają nam niczego zjeść w spokoju. Bez scen żebractwa podstolnego się nie obędzie!


@polly.sbooks: Czym się Pani kieruje przy nadawaniu imion swoim czworonogom?

MM: Gucio wziął się z bajki o pszczółce Mai, ponieważ gdy go adoptowałam ze schroniska, w tamtym czasie mój jeszcze wtedy chłopak, miał psa imieniem Maja. Gacek jakoś od dawna chodził mi po głowie. Burbur – najdziwniejsze z wszystkich imion – to po prostu odgłos, jaki nasza kotka z siebie wydaje. I wbrew pozorom i męsko brzmiącemu imieniu Burbur jest kobietą! Pedro zaś zyskał sobie swoje miano dzięki wyglądowi niczym hiszpański don Pedro. Choć niektórzy twierdzą, że ma wąsa jak Herkules Poirot.


@dominika.books: Skąd pomysł na "Małpę w Czerwonym"? Śledzę oczywiście Pani konto autorki i wiem, o kim wypowiadają się zwierzęta najgrzeczniejsze na świecie 🤭, jednak zastanawia mnie ta czerwień. Nie to, że brzydko, bo naprawdę pięknie i do twarzy.

MM: Dziękuję bardzo. 😊Na początku swojej kariery pisarskiej chciałam, żeby – zwłaszcza na targach książki – w tłumie autorów czytelnicy mogli mnie jakoś namierzyć. Stąd ta czerwień. I rzeczywiście metoda zadziałała, ponieważ raz pewien czytelnik mnie okrzyczał, gdy nałożyłam czarną marynarkę, a on przez to nie mógł mnie zauważyć. 😊 Małpa w Czerwonym to oczywiście nawiązanie do wypowiedzi jednego z naszych „wspaniałych” polityków w ten sposób wyrażającym się o dociekliwej dziennikarce ubranej na czerwono. A poza tym teraz mogę sobie kupować mnóstwo czerwonych sukienek, a mój mąż i tak jest przekonany, że mam jedną, góra dwie. 😉


@kulturalnaania: Jakie są Pani ulubione miejsca w Chorzowie, które inspirują, dają pomysły na pisanie nowych historii? 

MM: Uwielbiam chorzowską Księgarnię Dopełniacz położoną na samym Rynku. To już tradycja, że przy każdej premierze nowej książki, organizujemy tam spotkanie autorskie. Zawsze przychodzi mnóstwo czytelników i jest bardzo miło. Doceniam pracę księgarek tam pracujących, które robią wspaniałą robotę, promując książki, fachowo doradzając klientom i tworząc tam wspaniałą atmosferę do dyskusji o kulturze. Kto wie, może kiedyś osadzę tam akcję kryminału...


Krysia Bryzik: Proszę wyobrazić sobie, że przez sześć kolejnych dni budzi się Pani w innym ciele: kota, psa, chomika, ryby, kameleona i... pchły. 🙂 W skórze którego ze zwierząt mogłaby Pani z radością pozostać dłużej jak jeden dzień i jak najchętniej spędziłaby Pani ten czas?

MM: Najchętniej weszłabym w skórę kotki imieniem Burbur. Podejście do świata, któremu ona hołduje, jest z pewnością wyzwalające. Burbur robi, co chce. Gdy nie ma na coś ochoty, to odwraca się ogonem. Jeśli ktoś jej podpadnie, to może być pewny, że oberwie z pazura. Traktuje wszystkich sprawiedliwie. Za miłe podejście potrafi się odwdzięczyć. Natomiast nie wysila się, by się komuś przypodobać czy utrzymywać relację z kimś tylko dlatego, że tak wypada. Myślę, że wszystkim nam by się przydało czasem być Burburami! 


Dziękujemy za poświęcony czas i życzymy dalszych sukcesów w karierze pisarskiej!


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz